Dzień dobry! Witam wszystkich razem i każdego z osobna:) Tych co tu od zawsze i tych, którzy od niedawna. Tych co goszczą tu regularnie i tych z doskoku:))
Dziś jak już była pora odpowiednia do wyruszenia do pracy przyodziałam się i wyruszyłam. Dodam, że zabrałam ze sobą reklamówkę (siatkę, worek jak kto woli) a tam zapakowałam moje cudnej urody nieprzemakalne spodnie "strażaka Sama" oraz odblaskowe bransoletki sztuk cztery (na każdą kończynę po jednej:)) Zastanawiacie się może czemu nie mam plecaka? Właśnie, że mam:)) Ale nie spełnia moich oczekiwań (wygórowanych ma się rozumieć). Jak leje, to jest wilgotny w środku a ja mam spocone plecy - co fajne nie jest!!! Stąd siatka. Dziś padło na pomarańczową:)) Elegancja-Francja:)) Trochę się majta przy kolanie, ale daje rade.
Do rzeczy. Jak już wspomniałam - wyruszyłam (z uśmiechem na twarzy oczywiście) i nagle poczułam, że siodełko jest CAŁE mokre!!! Jak gąbka. Kątem oka widziałam rano parę razy, że rower stoi jakiś goluśki na tarasie, bo mu w nocy z tyłu folię wywiało. Miałam nawet zamiar go zakryć, ale ciągle coś innego przyciągało moją uwagę. A w nocy nie tylko wiało. W nocy również LAŁO!!!
W związku z tym, że "podróżowałam" w dresach (tak, tak w pracy stawiam na elegancję, szyk i prostotę. Tylko mi szpilki haczą o pedały:))) to niestety ale już nie tylko siodełko było mokre.
Chwila zadumy, rzut oka na siatkę i dalej. Spodnie na siebie, reszta po kieszeniach a siatka na siodełko:))) Zaczęło padać. Nic dodać nic ująć. I tak oto piękna jak zawsze dotarłam do pracy:)))
A na koniec, żeby nie było, że post bez fotki. Zwierzęca interpretacja błogiej beztroski. Szczęście aż bije po oczach. Jeden się cieszy z siatki a inny, że ma gdzie plecki przytulić:)))
Pa,pa!
Witaj Gosiu, jak tam przeżyliście tą okropną pogodę. Mam nadzieję, że macie prąd i u Was wszystko w porządku. Chętnie się przytulę do tych świnek:):):):):):)
OdpowiedzUsuńWitaj:) Wbrew katastroficznym zapowiedziom nie było tak źle. Lało, wiało i tyle. Prąd, internet itp. są a to najważniejsze:))
UsuńCzytałam Twój post z uśmiechem, ale przy dresach i szpilkach śmiałam się w głos, chyba mnie nikt nie słyszał jak się do komputera śmieję ( chyba ? ) . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaki już los mamusi bez prawa jazdy:))) Moc przygód niczym u Koziołka Matołka:)
UsuńPozdrawiam również
Ja takie świnki chcę mieć:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOne mieszkają całkiem blisko od nas. Na takiej farmie dla dzieci, więc nie ma sprawy:)
UsuńGosiu ja też czytałam Twój post z uśmiechem na twarzy....szkoda ze taki krótki-czekam na ciąg dalszy "z przygód Gosi"
OdpowiedzUsuńWeronika;-)
Ciąg dalszy na pewno nastąpi:)
Usuń