piątek, 25 października 2019

Domek w jesiennym klimacie z letnią nutą:)

Witajcie:)
Dziś przychodzę do Was z moją najnowszą pracą - domkiem w jesiennym klimacie z letnią nutą:)))
Zakasałam rękawy i mimo beznadziejnej pogody dorwałam się do szlifierki. Dziś tylko wygładzałam samą podstawę, bo maleńki domek powstał już dawno. Czekał tylko na odpowiednie kolory i swój czas. Miał być częścią innego projektu, więc stał sobie przygotowany by go użyć - a ja szczęśliwa, bo chwilowo (mam nadzieję) jestem uziemiona z dostępem do mojego drewna. Nie mam jak się dostać do mojej szopki... ale to już zupełnie inna opowieść.


Tosia postanowiła odwiedzić w piątek Dziadziusia. Bardzo się już za nim stęskniła a i on lubił jej towarzystwo. Szczególnie gdy został sam... Ukochanej Żony nie ma już od trzech lat. Postanowił jednak nie przenosić się ze swojej chatki do miasta, mimo że dzieci mocno go namawiały.
Gdzie on by miał tak dobrze. Cisza, spokój on sam i natura. Oswojone zwierzaki przychodziły z pobliskiego lasu codziennie.
Zdążył im nawet nadać imiona i o dziwo - one na nie reagowały! Odwiedza go zatem Zając Rysiu, Wiewiórka Zosia, Myszka Maruszka i Jelonek Gapcio. Ostatnio nawet przytuptał ktoś nowy - Jeżyk Nikodem!


Tosia wpadła jak burza.
- Dziadziusiu kochany!!! Ja Ci muszę opowiedzieć o moich wakacjach! Zobacz! - wcisnęła staruszkowi w ręce swój telefon a sama zaczęła rozpakowywać torbę.
- Patrz tu Dziadku - to ja z Antkiem nad jeziorem. - Prawda, że to fajne miejsce?
- Tak, słoneczko - odpowiedział pan Józef. - Też lubiłem tam jeździć z Twoją Babcią. Jak ona pływała! Była najlepsza w całej szkole. Wszyscy mi Anuli zazdrościli.
- To może ja tak dobrze pływam za nią. Genów nie oszukasz, Dziadziusiu.
- Zobacz co Ci przywiozłam - zawołała triumfalnie pokazując mały słoiczek. - Wyobraź sobie, że nadal koło jeziora jest ten sklepik pani Stasi i to tam kupiłam ten dżem. Truskawkowy, tak jak lubisz!
- Jesteś najlepsza - staruszkowi zaszkliły się oczy.
- Mam jeszcze sok malinowy... tylko chyba mi się trochę wylał w torbie. - Rozwieszę to na lince, dobrze?
- Oczywiście, czuj się jak u siebie w domu.
- I przywiozłam Ci placek ze śliwkami od Mamci oraz nowy numer "Wędkarza" od Antka. On Cię uwielbia. Mówił mi, że też by chciał mieć takiego Super Dziadka jak Ty!
- To dlaczego z nim nie przyjechałaś, Tosieńko?
- A nie miałbyś nic przeciwko temu?
- Żartujesz? Przecież zawsze jesteście tu mile widziani.
- Kocham Cię Dziadku, Ty wiesz.
- Ja Ciebie bardziej - dodał ocierając ukradkiem łzę. - Zobacz tylko kto znów mnie odwiedził.
- Nikogo nie widzę...
- Ciiii, bo przepłoszysz Pana Rysia.
- Kogo?!? - spytała zdziwiona nie kojarząc nikogo takiego w okolicy.
- Patrz tam...





***
Jesienną chatkę z letnią nutą zgłaszam na wyzwanie do SZUFLADY TU.


Dla mnie wspomnieniem lata niech będzie pranie Tosi zmoczone syropem malinowym;) Jej przeciwsłoneczne okulary i klapek wprost znad piaszczystej plaży pobliskiego jeziora.
Jeśli wspomnienie - to coś co już za nami. Przyszła jesień, ale dzięki Tosi lato zawitało ponownie:)))





Tym razem inspirację znalazłam dosłownie wczoraj TU a ona być może u mojej guru Kirsty Elson ;)

***
Moje domkowe klimaty niezmienione:) Kto zna moje prace to mnie tu odnajdzie. Musiały być klamerki i drucik. Korony drzew to szydełkowe dzieło mojej Mamci. Leśne zwierzątka - wycięte z dziecięcej sukienusi:))) Nie mogłam się jej oprzeć! Materiał przykleiłam na tekturkę a całość przytwierdziłam klejem na gorąco. Domek przykleiłam klejem do drewna - zobaczymy jak się sprawdzi.
Zaginęły mi moje zardzewiałe mega gwoździska... Ostał się jeden, to go użyłam.

To tyle na dziś:)))
Miłego dnia! Paaa:)

niedziela, 20 października 2019

Mokry październik:)

Witajcie:)
Jakoś tak się porobiło, że październik prawie zniknął a mnie tu nie było. Życie;)


 Pogoda taka, że nic się nie chce. Pada codziennie albo co drugi dzień. Jak na rowerowe wyprawy, które są moją koniecznością, to rozumiecie - sama radość;)
I nie, nie piszcie mi tu bym zrobiła prawo jazdy, bo jak nic uwielbiam tego typu "złote rady";))
***
Odskocznią są jak zawsze niezawodne książki:) Wciągnęłam się w serię o "Chyłce" Remigiusza Mroza. Lekko się czyta. Jedną książkę pochłaniam zazwyczaj przez jeden dzień.
Jednym się podoba innym nie. Standardowo. Poza "Chyłką" przeczytałam jeszcze tego samego autora "Nieodnaleziona" i "Nieodgadniona" oraz "Ekspozycja" - ale ta ostatnia pozycja to jak dla mnie - najgorsza jego książka. Początek intrygujący a na resztę spuśćmy zasłonę miłosierdzia;)


I mój ulubiony cytat: "Że jesteś obcą mi osobą, z którą chciałabym nawiązać jeszcze większą nieznajomość."

Gdyby tak się dało, to mam kilka osób na liście, z którymi chciałabym nawiązać jeszcze większą nieznajomość;)))


***
Przeczytałam również trylogię Katarzyny Michalak - "Pisarka", "Zagubiona", Marzycielka". Zdecydowanie mogę stwierdzić, że to nie moje klimaty.
Ale jednym się podoba innym nie (jak to już dzisiaj napisałam;))

***
A z dziećmi wciągnęliśmy się ponownie w rewelacyjną książkę, którą szczerze polecam "Mapy". Uwielbiamy:)))
Chyba już o niej kiedyś pisałam, ale warto wspomnieć jeszcze raz;) Dużo ciekawostek!


***
To tyle na dziś, paaa:)
Miłego dnia!

środa, 2 października 2019

#TetrisChallenge

Witajcie:)
Dziś mocno z przymrużeniem oka, przynajmniej na początek;))

Ostatnio internet został zalany falą nowego "czalendżu" czyli wyzwania. Wszystko zaczęło się od służb mundurowych:))) To oni właśnie zapoczątkowali #TetrisChallenge. W mediach społecznościowych pojawiają się fotki z wyposażeniem m.in. karetek, straży pożarnej, policji czy służby wojskowej. Szerzej o akcji można poczytać i zobaczyć rozmaite fotki np. TU.

Fotki muszą być wykonane z góry a cała kompozycja przypominać planszę do gry TETRIS. W grze tej chodziło o odpowiednie ułożenie wirtualnych klocków.

#tetrischallenge w wykonaniu załogi Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Dr. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy


(Fotografia zapożyczona z oficjalnej strony facebook Bydgoszcz 998 )

Edit: napisałam w pierwszym komentarzu, ale napiszę i tu;)
Takie wyzwanie ma na celu uzmysłowienie m.in. ile rzeczy jest na wyposażeniu takiej np. karetki. Taka swoista odpowiedź na pytanie: ciekawe co oni tam wożą? I ukazuje, że mieści się tam naprawdę sporo!

Oto moja wersja #TetrisChallenge :)))


A przy okazji chciałam pokazać Ci Drogi Czytelniku CAŁOŚCIOWĄ wyprawkę szkolną dwójki dzieci (9 i 7) w Anglii.

Szokująco mało? Doprawdy!
Uniform, teczka/plecak, zeszyt w którym zapisuje się przeczytane książki, owa książka + w przypadku starszego dziecka - książka z biblioteki, do tego cieniutki zeszycik ze słówkami (młodsze dziecko) oraz lunch box. Dziwisz się czemu tylko jedno dziecko ma śniadaniówkę? Bo syn nadal korzysta z darmowych szkolnych obiadów, które należą się KAŻDEMU dziecku do trzeciego roku nauki!

Na zdjęciu brakuje tylko zestawu na wf (angielskie PE physical education), bo zostaje w szkole by dziecko nie musiało ciągle go targać w te i we wte.

Uczeń nie musi nawet nosić przyborów szkolnych ani jakichkolwiek podręczników! Wszystko zapewnia szkoła.

Zadanie domowe starsza córka otrzymuje raz w tygodniu. Codziennie musi czytać książeczki.
Zakres przerobionego materiału jest spory ale nikt nie męczy tu dzieci targaniem wszystkiego w plecaku lub zadawaniem ogromu zadań.

Siedmioletni syn czyta bez problemu. Pisze też całkiem nieźle. Przynosi do domu dużo ciekawostek, które poznał na lekcji (m.in. o Układzie Słonecznym czy tabliczce mnożenia;)

Czasami sobie myślę, że fajnie by było przenieść kilka dobrze funkcjonujących rozwiązań na grunt polski:))

A Wy co o tym sądzicie?

To tyle na dziś:))) Miłego:)))