niedziela, 28 lipca 2019

Jeszcze szkolnie:)

Witajcie:)
Dziś dalszy ciąg "szkolnych prezentów". Przypominam, że my wakacje zaczęliśmy dopiero w czwartek, więc temat niemalże świeży;))
Ogólnie chciałam już w tym roku odpuścić ręcznie robione prezenty. Nic nie wskazywało więc na to, że powstaną;) Ale jednak dzień przed planowanym obdarowaniem nauczycieli okazało się, że kusi mnie by je zrobić.

Tak oto panie nauczycielki otrzymały takie małe prezenciki:)


Dawno temu kupiłam takie mini tablice na dziale z dekoracjami ślubnymi. Od razu wiedziałam, że mają potencjał! Ale swoje musiały odczekać, co u mnie jest już standardem;)))

Pierwotnym ich przeznaczeniem jest raczej "bycie wizytówką" na stole. Ja wymyśliłam, że będą formą podziękowania.

Wiadomo tablica = szkoła:) A szkoła to nauczyciele i uczniowie oraz ich wzajemne interakcje;)

Powstało pięć różnych tabliczek.

Z dwoma motylami, sizalem, kwiatkami i guziczkiem.


Z szydełkowymi kwiatuszkami, które wykonała moja kochana Mamcia:)


Z ptaszorkiem i mini bukiecikiem.


Z piórkiem i pasującym do niego guziczkiem:)


Z zielonym motylem i kwiatuszkami.


Wymyśliłam wszystko sama, tak że ten - dumna z siebie jestem, bo mi się podobają:) W prostocie siła;)

Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia:)

sobota, 20 lipca 2019

Luxemburg w trzy dni:)

Witajcie:)
Pierwszy raz od osiemnastu lat wybrałam się na "babski wypad" :) Padło na Luksemburg! Na Booking.com znalazłyśmy świetne mieszkanko i ruszyłyśmy. Specjalne podziękowania dla J.K.M oraz J bez których ten wyjazd pozostałby nadal w sferze niespełnionych marzeń!!!

Samolotem z Londynu to tylko godzinka;))) Ten mało oblegany kierunek okazał się strzałem w dziesiątkę na weekendowy wypad.

Panie i Panowie - przedstawiam Wam stolicę Luksemburga - Luksemburg:)))
Nie będę Wam przytaczała informacji z internetu, każdy może je "wygooglować";)) Tylko nadmienię, że Stare Miasto znajduje się na liście UNESCO.


Widoki przepiękne - zobaczcie sami:)


Obeszłyśmy wszyściusieńko dookoła:) Koleżanka bardzo chciała byśmy zwiedzały na miejskich rowerach ale przekonałam ją że przecież wszędzie blisko:) Nawigacja za każdym razem pokazywała "walking distance" czyli " na pieszo" ;)) Tak że ten, moje na wierzchu;)))


Urzekły mnie budki telefoniczne w kształcie kredek:) Nie mogłam sobie odmówić fotki.


A tak śmiałkowie mogą zobaczyć Luksemburg z lotu ptaka. (Dziękuję nie skorzystam;))) Takim szklanym cudem wjeżdża się na samą górę i delektuje krajobrazem. Boidupki jak ja omijają takie atrakcje szerokim łukiem;)


Kawusię piłyśmy w artystycznej kawiarni, która przypominała mi klimatem te z mojej Bydgoszczy:)
Półki na gazetki z płyt winylowych!


Wszędzie blisko:)


Dla uwielbiających spacery miejscówka idealna:)


Luksemburczycy mają swoją katedrę Notre Dame. Piękne witraże, niezwykły dźwięk organów oraz klamki robią wrażenie.


Muzyczna fontanna upamiętniająca Hämmelsmarsch - starą tradycję luksemburską.  Korowód prowadzony przez muzyków wędrujących wraz z owcami, którzy zapraszali mieszkańców miast i wsi na lokalny targ.


A ostatniego dnia udało nam się troszkę zwiedzić muzeum:))) Pisząc troszkę mam na myśli, że ekspozycji i eksponatów jest ogrom i chyba trzeba by było im poświęcić cały dzień.

Część z obrazami.
Oto te, które podobały mi się najbardziej.


I ten niesamowity! Nie było podane, w którym roku powstał, ale autor zmarł w 1975 roku. Mocno proroczy! Przyjrzyjcie się detalom.


Część z misternie wykonanymi zegarami i meblami z drewna.


Oraz ze znaleziskami archeologicznymi.


"Chcemy pozostać sobą" - taki oto napis w języku luksemburskim widnieje na jednym z balkonów.

A w stolicy głównie króluje francuski, ale dogadacie się też bez problemu po angielsku:)


Prawdą jest też, że jest tam drogo:) Ale podobno paliwo jest tanie;)))

Bardzo dużo ekskluzywnych sklepów z cenami przyprawiającymi o zawrót głowy.
Między innymi Gucci, Louis Vitton, Louboutin, Michael Kors - i inni zapraszają;)

A tu - niech użyję mocno popularnego słowa - creepy wystawa. W rzeczy samej - przyprawiająca o lekkie ciarki na ciele;)))


Byłam, zobaczyłam, wróciłam:) Podobało się:)

To tyle na dziś. Miłego:)

czwartek, 11 lipca 2019

Pirograf w akcji:)

Witajcie:)
Dziś przychodzę do Was z drobiazgiem, który zrobiłam na zakończenie roku szkolnego dla jednego z nauczycieli moich dzieci.
Tak, tak - my jeszcze do 24 lipca pobieżamy do szkoły. A później wakacje!

W związku z tym, że tym razem to PAN a nie pani, to w grę nie mogły wchodzić żadne pudełeczka czy aniołki jakie robiłam w latach poprzednich;)
Pomyślałam więc o podkładce z plastra drewna - pod kubek czy szklankę:)


Drewno wiadomo - moja miłość:) A nowością są wypalane literki! Tak wiem - napis krzywy, ale taki był zamiar by przypominało to ciut napisy wyryte na ławkach czy drzewach. Myślę, że wyszło dość męsko:)

Do tego pan dostanie karteczkę (kupną tym razem:) i mam nadzieję, że będzie miał miłą pamiątkę.

Pirograf - czyli wypalarkę do drewna dostałam już jakiś czas temu od MęŻa na urodziny. Nabrała mocy urzędowej i jej w końcu użyłam;) Też całkiem dobra zabawa. Tylko uwaga - nagrzewa się momentalnie i jest mega gorąca!!!

Myślę sobie, że to nie był nasz ostatni kontakt;)))


To tyle na dziś:)))
Ps. Niech Wam będzie dobrze. Gdziekolwiek Jesteście i cokolwiek robicie:) Pa!