Dziś mam dla Was naleśniory:) Phi, wyrwie Ci się Drogi Czytelniku - nic odkrywczego. Niby tak a niby nie! Do ciasta dodałam wiórki kokosowe a nadzienie, to już eksperyment (ale baardzo udany:) Opakowanie twarogu (trójkąt z Piątnicy), mała śmietana, ćwierć kilo świeżych malin i uwaga, uwaga - kilka karmelowych biszkoptów. Wszystko razem wymieszać i już. Można posypać cukrem pudrem i polać śmietanką jeszcze na górze:))
Ten konkretny talerzyk znalazł się tu nie przez przypadek. Wiąże się z nim pewna historia. Jest u nas sklep "Dunelm" (wszystko WOW, ale ceny powalały a do tego daleko - jak dla mnie). Kiedyś do niego zaglądałam a później dałam sobie z nim spokój. Aż do teraz, jak okazało się, że nigdzie nie mogę znaleźć fajnych zasłon. "Do rzeczy, do rzeczy" ponaglisz Drogi Czytelniku - co ma talerz do zasłony? A jednak ma. Namówiłam MęŻa, żeby zawiózł mnie do tego sklepu. Udało mi się znaleźć fajne zasłony (w promocji) do sypialni i dużego pokoju. Wróciłam szczęśliwa do domu. Okazało się, że okno w salonie jest ciut wyższe i zasłony są przykrótkawe (kto by tam się bawił w przyziemne zadania w postaci mierzenia okna:)) i powędrowały do małego pokoju. Na drugi dzień pojechaliśmy tam znowu. Sklep jest ogromny i ma rewelacyjny asortyment. A ceny jak się okazuje, już tak nie straszą.
Uświadomiłam sobie, że nawet nie udało mi się zerknąć na przydasie kuchenne, które są na pierwszym piętrze. Cóż było robić - wymyśliłam, że pojadę tam rowerem przed pracą:)) Wypatrzyłam fajne duperelki do łazienki i wyhaczyłam na regale z przecenami - 12 częściowy komplet naczyń!!!! To był ostatni karton a cena TYLKO 13,45 !!! To jakby ktoś za darmo proponował! Podumałam, podumałam, podrapałam się po głowie i stwierdziłam "biorę"! Łazienkowe zakupy schowałam do plecaczka a naczynia miałam w planach przewieźć w koszyczku - niestety, ten odmówił współpracy. Na szczęście praca była blisko:)) Gorszy był powrót do domu! Taki 12 częściowy komplet trochę waży. Siatkę przewiesiłam przez kierownicę, ale zahaczała mi o kolano. Do tego dochodził problem na każdym zakręcie, gdzie przepisowo zawsze wystawiam rękę sygnalizując w ten sposób, którą drogę wybieram. Ciężka siata kompletnie mi to uniemożliwiała!!! Ale co, że niby nie dam rady?! W życiu!!! Chcieć to móc:)) (Przypomniałam sobie opowieść o tym, jak pewna mama wychowująca samotnie trójkę dzieci, przewiozła wielki dywan przez pół Bydgoszczy rowerem (sic!) Jak ona mogła, to i ja:))
Miłego dnia! Pa:)
Ps. Żegna Was Gosia - przewóz różnogabarytowych przesyłek. Szybko, tanio, ekologicznie (rowerem oczywiście:))