Lubię ten stan, kiedy nic nie muszę:)
Fotel, który gromadzi niezliczoną (i wciąż powiększającą się) kolekcję rzeczy do prasowania można zignorować. Obiad można ugotować w wielkim garze na dwa dni, książkę - która kusi (ale powieki takie ciężkie) przeczytać innym razem, zabawki - które nieustannie "same" wyskakują z wielkiej skrzyni tworząc codzienny krajobraz domowego chaosu - przesunąć nogą w kąt i udawać, że ich tam nie ma:))) Wrzucić na luz i zamiast brać się za odkurzanie (kolejny raz) - pójść na spacer z całą rodzinką:)))
Pozwolić, wbrew regułom, przyklejać naklejki, gdzie fantazja pozwoli:))). Niech się Maluchy bawią. A co tam:))
Kiedyś lubiłam mieć wszystko zaplanowane, ułożone a później byłam zła, że jest "jakaś obsuwa w realizacji planu" albo co gorsza, w ogóle nie wypalił. Dziś wiem, że na dużo spraw nie mam wpływu. Nadal lubię wieczorem choć trochę rozplanować następny dzień, ale już bez tej "spinki" co dawniej:)))
***
Przemalowałam skrzyneczkę (wiadomo na jaki:))) Kupiłam ją jako fioletową (a jak dokładnie wyglądała można zobaczyć w moim PIERWSZYM poście - TU :)
***
ps. gdybyście się kiedyś zastanawiali, to słuchawki od telefonu można wyprać w 30 stopniach program - "quick wash" i nadal działają bez zarzutu:))) a ich gumowe przezroczyste osłonki wspaniale się żuje (testowały, to dwa niewielkie osobniki z wyrazem pewnego zdumienia na twarzy:)
...ale oczywiście CI - CHO - SZA!!! bo słuchawki należą do Taty:)))
Hehe, historia słuchawek niesłychana :) Również zawsze planowałam wszystko co do najmniejszego szczegółu, ale to po prostu nie ma sensu :) Trzeba zostawić też miejsce dla spontaniczności :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie przy Maluchach WIELKIE planowanie można włożyć do kieszeni:)))
UsuńPs. A w ogóle, to serdecznie witam w mamelkowych progach:)))
O tak, ja już dawno nie planuję. To powoduje stres a po co mi to :)
OdpowiedzUsuńMiętowa skrzyneczka super!
:))) dziękuję:))) w rzeczywistości nawet lepiej wygląda, bo delikatniej.
UsuńA co do planowania, to kiedyś wydawało mi się, że w ten sposób można zapanować nad "przypadkowością" dnia codziennego - o naiwności ludzka:)))
Przy dzieciakach to chyba inaczej się nie da:)? Przynajmniej ja tak to sobie tłumaczę :)))
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że denerwuje mnie ten wieczny bałagan w moim domu ( zaznaczam, że w żadnym wypadku nie jestem pedantką ), który w połączeniu z tymi bardzo popularnymi, cudownymi jasnymi, z czasem coraz bardziej szarzejącymi wykładzinami działa na mnie jak czerwona płachta na byka :)))
Tak sobie myślę, że dla gości powinnam wywiesić ostrzeżenie: wchoszisz na własną odpowiedzialność'', coby się nikt nie zabił o walające się wszędzie zabawki :)))
Obiadki na dwa dni to jest coś co lubię :) Dziś właśnie z taka myślą zrobiłam gar pulpetów :)
Ps. Tak się kiedyś zastanawiałam z której strony się da dojść do tego stawu?
Pozdrawiam :)
:))) hi, hi dobre - wchodzisz na własną odpowiedzialność:))) też poproszę taką tabliczkę!
UsuńJa ten stawik mam prawie pod nosem:)) Chętnie posłużę za przewodnika;)
Pozdrawiam:))
Dziękuję :)
UsuńMusimy dogadać szczegóły w niedzielę :)))
Koniecznie:))) I w końcu wymienić się telefonami!!!!
UsuńSerio wypralas mezowi sluchawki?!?! Hihi!
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam:))) Zaplątane były w bluzę, bo wszystkie kieszenie to ZAWSZE sprawdzam zanim wstawię pranie!!!! Niefart i tyle:))) Grunt, że działają:)))
UsuńPopieram taki cudowny luz!:) Piękne okolice do spacerowania macie:)
OdpowiedzUsuń:))luz musi być - przynajmniej od czasu do czasu:)) O tak - miejsce aż kusi do spacerowania. A jeszcze jak uda nam się wyjść we czworo, to jestem przeszczęśliwa:))
UsuńAle ładna skrzyneczka i na takie cudowności :))
OdpowiedzUsuńTrzeba sobie odsapnąć a co. ;) Dzieciaczki cudowne.
Pozdrawiam
:)))dziękuję pięknie za przemiłe słowa i za odwiedzinki:))) Zapraszam częściej:)))
UsuńPozdrawiam również
Bardzo podoba mi sie Twoje podejscie. Sama musialam nauczyc sie ze poki sa w domu male dzieci, nie uda mi sie dlugo utrzymac porzadku. Czesto wiec przymykam na pewne rzeczy oko z nadzieja ze nie przyjedzie akurat tesciowa ktora jest pedantka ;)
OdpowiedzUsuń:)))ja początkowo ciągle się wkurzałam, że wszędzie bałagan. Sprzątam i za 5 minut znowu był bałagan. Teraz już odpuściłam:))
UsuńPozdrawiam