Witajcie:))
Jedna taka Pani dopytywała się o nowego posta:)) Spełniam jej marzenie - oto on.
Czasami (na szczęście rzadko:)) w domu pojawi się nieproszony gość w postaci pająka. Mnie one brzydzą i wolę nie mieć z nimi nic wspólnego.
Martusia najpierw woła:
- Mamuniu, jaki słodziutki pająk!
Później wita się z nim:
- Dzień dobry, pająku:)))
Po czym rzuca do mnie "scenicznym szeptem":
- Laczkiem go!!!
***
Będąc na spacerze bacznie obserwujemy przyrodę. Podglądamy ptaszki, mrówki (które wędrują czasami w bliżej nie określonym kierunku), żuki, robale i dżdżownice. Te ostatnio spotykamy w nie najlepszej formie. A dokładniej rzecz ujmując trafiają nam się martwe egzemplarze. (Może, to te upały). Staram się przekazać Martusi, że tak też bywa. W związku z tym nie ściemniam przy wysuszonym "denacie", że śpi, tylko mówię, że nie żyje (bez zagłębiania się w szczegóły). Jak widzę, że dżdżownicy coś dolega, to mówię, że jest chora (Martusia wówczas mówi, że trzeba dać jej plaster). No, ale jak się nie rusza, to wiadomo - nie żyje.
Wędrowaliśmy gdzieś i wracamy już do domu. Martusia grzecznie za rączkę (tak, tak od jakiegoś krótkiego czasu tak lubi:))) a Marcel biega gdzieś przed nami. My powoli, ale normalnym krokiem - Mamelek pędzi z przodu. W pewnym momencie potyka się i pada jak długi. Cisza. Nie porusza się.
Marta, ze znawstwem eksperta stwierdza:
- Nie żyje.
***
Byliśmy oglądać jeszcze raz nasz nowy dom. Poszliśmy tam całą familią plus z kolegą, który zna się na elektryce. Otworzył nam właściciel, Anglik tak na oko 45 letni.
Stoję w kuchni z Mamelkiem i kolegą a MąŻ z tym gościem rozmawia w korytarzu.
W pewnym momencie zauważam ze zgrozą jego tatuaż, który wystaje spod rękawa.
- On ma odwrócony krzyż!!!!!
Na to kolega rozglądając się po kuchni.
- Gdzie?!
Szeptem dodaję:
- Na ramieniu!
Na to kolega ze stoickim spokojem:
- Może tatuażysta miał odwrotnie ustawione krzesło.
***
To tyle u nas:) Mnie trzy dni temu dopadł katar sienny stąd brak siły na fotki! Jak mi minie, to będą.
Pa:)) Miłego dnia:))
:))) Dziecięcy świat jest czarno biały, a nie jakieś tam odcienie szarości :)
OdpowiedzUsuńNie porusza się = nie żyje - proste :)))
Nieźle się uśmiałam :)))
Fajne te Twoje dzieciaczki :)
Pozdrawiam :)
:))) ja o mało nie padłam obok Marcelka jak to usłyszałam:)))
UsuńPozdrawiam serdecznie
Gosiu o jak miło mi się czyta twoje historyjki;-) Właśnie wróciłam z pracy- jest pierwsza w nocy a ja zamiast spać to czytam Twojego bloga...ale warto;-)
OdpowiedzUsuńA dzieciaki sa wspaniałe-zawsze coś wymyśla-buziaki dla Martusi i Marcelka;-)
Weronika
:))) o to się cieszę:))) hi, hi samo życie:))) buziaki dla Was!
UsuńU nas podobnie spajakami i też raczej mam na nie efekt fuj
OdpowiedzUsuńChłopców wszystko interesuje ale również nie ściemniamy tylko mówimy jak jest jak nie żyje to nie żyje;-) ale jak chory to mają jedna radę SZPITAL;-) kocham ten dziecięcy świat sto pytań do (czasem zastanawiam się dlaczego akurat do mnie;) ) wieczne zaciekawienie i zdziwienie
A metody poznawcze bezcenne
I faktycznie gdzie foty;-) buźka
:))) u mnie też - tysiące pytań do mnie!!!! Aż mi chwilami słabo, bo wiem, że byłam taka sama!!! Jak sobie pomyślę, że jeszcze Mamelek jak zacznie mówić, to dołoży swoją porcję pytań - oj, się będzie działo:)))
UsuńBuziaki
No i warto bylo czekac :)) uwielbiam Twoje historyjki o Mamelkach i nie tylko :))) trzeba gdzies zapisywac rozne powiedzonka to pozniej dzieciaki beda mialy pamiatke :) az.
OdpowiedzUsuń:))) ja tu tylko robię za kronikarza dziejów:)))
UsuńBuziaki