środa, 9 kwietnia 2014

Szantaż, wymuszenia i próby przekupstwa:)

Witajcie:)))
Szantaż, wymuszenia i próby przekupstwa?!?! Zastanawiacie się o co chodzi? To wszystko czym żyje Mamelkowo na co dzień:))) Jak to? A tak to!

- Martusiu, jedz obiadek! Mija kolejne 10 minut i nic. Po 40 minutach i kilku wędrówkach w stronę mikrofalówki w celu podgrzania jedzenia pada propozycja:
- Martusiu zjedz obiadek, to dostaniesz żelki.
 I cud! Zaiste cud! Obiadek znika:)))

                                                               ***
- Martusiu, posprzątaj zabawki. (Cisza. Brak reakcji).
- Martusiu, posprzątaj zabawki, bo będziesz spała bez "dydusia".
 I nastaje porządek!
                                                             
                                                               ***
Wracamy z przedszkola. Mamy półtora godziny na:

  • dojście do domu,
  •  umycie się i przebranie w inne ciuchy (oj trzeba, trzeba, bo w przedszkolu zazwyczaj szaleństwo na całego; albo łapki całe w farbkach albo spodnie od błota:)))
  • picie,
  • zjedzenie zupki (Marta + Mamelek + Mama)
  • przebranie Mamelka
  • położenie spać (Marta + Mamelek)
  • wyszykowanie się do pracy

Martusi się nie spieszy. Mamelek jedzie w wózku, więc jest luz:))) Proszę kilka razy, żeby się pospieszyła. (Droga przy sprzyjających wiatrach zajmuje nam pół godziny). Marta idzie swoim tempem zbierając patyki, kwiatki, kamyki. Zatrzymuje się przy robaczkach, dżdżownicach itp. :))) Wołam, żeby się pospieszyła. Brak odzewu.
- Martusiu, pospiesz się, to będzie niespodzianka!
I nie wiedzieć czemu od razu jesteśmy bliżej domku:))))
                                                             ***
Mamelek ma focha, bo kolejny raz NIE może:

  • otworzyć lodówki,
  • pokręcić gałek przy piekarniku,
  • wyjąć talerzy z szafki,
  • wyjąć oleju z szafki,
  • przestawić programu podczas prania pralki,
  • wyjąć dokumentów z szafki itd.
Już, już foch ma się przerodzić w wielką obrazę gdy wołam:
- Mamelek, chcesz chrupka? I już z wielkim uśmiechem tupta w moją stronę a szczęście maluje się na jego młodej twarzy:)))
                                                             ***
W pracy między wierszami powiedziałam, że prowadzę bloga. Koleżanki  chciały, żebym im podała jego adres. Jakoś się wymigałam aż do wczoraj. Temat znów wypłynął. Długo mnie namawiały. W końcu rzuciłam:
- OK. Przyniesiecie "Michałki" albo "Malagę", to Wam podam! (Sądziłam, że sprawę załatwiłam z humorem i zapomnimy o temacie:).
Dziś pytają czy mam dla nich adres. Pytam zaczepnie:
- A "Michałki" są?
Były!!!!
Cóż było robić - "słowo się rzekło, kobyłka u płota".
I tak właśnie u nas załatwia się większość spraw:)))




Tak wiem, Super Niania pewnie by załamała ręce i posadziła mnie na "karnego jeżyka" za takie metody wychowawcze!!! A co ja mam na to poradzić, że to działa:)))) 
Pa:))) 

12 komentarzy:

  1. A za kim Maluchy są takie uparte? Hmmm, niech pomyślę... :) buziaki dla Nich!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak w domach z dzieciakami :) Bo matki to terrorystki, szantażystki i ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z dzieciakami nigdy nie wiesz jak jest...cytując wieszcza. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Oj, żebyś wiedziała:))) ale póki co nie narzekam:)))

      Usuń
  5. Haha uwielbiam czytac o Twoich Mamelkach. Gosia pamietaj...nie wazne jakie metody wazne ze dzialaja i nasze nerwy choc na chwile sa ukojone :)) pozdrawiam az

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, bo o dzieciach to można by stworzyć osobnego bloga:)))
      ps. W Mamelkowie korupcja od kołyski:)))

      Usuń