Szantaż, wymuszenia i próby przekupstwa?!?! Zastanawiacie się o co chodzi? To wszystko czym żyje Mamelkowo na co dzień:))) Jak to? A tak to!
- Martusiu, jedz obiadek! Mija kolejne 10 minut i nic. Po 40 minutach i kilku wędrówkach w stronę mikrofalówki w celu podgrzania jedzenia pada propozycja:
- Martusiu zjedz obiadek, to dostaniesz żelki.
I cud! Zaiste cud! Obiadek znika:)))
***
- Martusiu, posprzątaj zabawki. (Cisza. Brak reakcji).
- Martusiu, posprzątaj zabawki, bo będziesz spała bez "dydusia".
I nastaje porządek!
***
Wracamy z przedszkola. Mamy półtora godziny na:
- dojście do domu,
- umycie się i przebranie w inne ciuchy (oj trzeba, trzeba, bo w przedszkolu zazwyczaj szaleństwo na całego; albo łapki całe w farbkach albo spodnie od błota:)))
- picie,
- zjedzenie zupki (Marta + Mamelek + Mama)
- przebranie Mamelka
- położenie spać (Marta + Mamelek)
- wyszykowanie się do pracy
Martusi się nie spieszy. Mamelek jedzie w wózku, więc jest luz:))) Proszę kilka razy, żeby się pospieszyła. (Droga przy sprzyjających wiatrach zajmuje nam pół godziny). Marta idzie swoim tempem zbierając patyki, kwiatki, kamyki. Zatrzymuje się przy robaczkach, dżdżownicach itp. :))) Wołam, żeby się pospieszyła. Brak odzewu.
- Martusiu, pospiesz się, to będzie niespodzianka!
I nie wiedzieć czemu od razu jesteśmy bliżej domku:))))
***
Mamelek ma focha, bo kolejny raz NIE może:
- otworzyć lodówki,
- pokręcić gałek przy piekarniku,
- wyjąć talerzy z szafki,
- wyjąć oleju z szafki,
- przestawić programu podczas prania pralki,
- wyjąć dokumentów z szafki itd.
- Mamelek, chcesz chrupka? I już z wielkim uśmiechem tupta w moją stronę a szczęście maluje się na jego młodej twarzy:)))
***
W pracy między wierszami powiedziałam, że prowadzę bloga. Koleżanki chciały, żebym im podała jego adres. Jakoś się wymigałam aż do wczoraj. Temat znów wypłynął. Długo mnie namawiały. W końcu rzuciłam:
- OK. Przyniesiecie "Michałki" albo "Malagę", to Wam podam! (Sądziłam, że sprawę załatwiłam z humorem i zapomnimy o temacie:).
Dziś pytają czy mam dla nich adres. Pytam zaczepnie:
- A "Michałki" są?
Były!!!!
Cóż było robić - "słowo się rzekło, kobyłka u płota".
I tak właśnie u nas załatwia się większość spraw:)))
Tak wiem, Super Niania pewnie by załamała ręce i posadziła mnie na "karnego jeżyka" za takie metody wychowawcze!!! A co ja mam na to poradzić, że to działa:))))
Pa:)))
Cel uświęca środki ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie:)))
UsuńA za kim Maluchy są takie uparte? Hmmm, niech pomyślę... :) buziaki dla Nich!
OdpowiedzUsuńZa Tatusiem, za Tatusiem:)))
UsuńJak w domach z dzieciakami :) Bo matki to terrorystki, szantażystki i ...
OdpowiedzUsuń:))) Dyktatura i tyrania jak nic:)))
UsuńZ dzieciakami nigdy nie wiesz jak jest...cytując wieszcza. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTykająca bomba:))) buziaki
Usuńzapracowana kobietka :))
OdpowiedzUsuńOj, żebyś wiedziała:))) ale póki co nie narzekam:)))
UsuńHaha uwielbiam czytac o Twoich Mamelkach. Gosia pamietaj...nie wazne jakie metody wazne ze dzialaja i nasze nerwy choc na chwile sa ukojone :)) pozdrawiam az
OdpowiedzUsuńBa, bo o dzieciach to można by stworzyć osobnego bloga:)))
Usuńps. W Mamelkowie korupcja od kołyski:)))