Tym razem będzie o dwóch kolorach. Bo tak naprawdę, to fiolet musi mieć towarzystwo. No i jako bratnią duszę wybrał sobie zielony. Przynajmniej u mnie widuje się ich razem. Ludzie już zaczęli coś na ich temat szeptać, ale oni bezwstydnie nic sobie z tego nie robią:)) Takie czasy!!!
Pan Arbuz Zielony z wielce szanowanej rodziny Dyniowatych upodobał sobie fioletową panią Kubasową. W swych zalotach tak już się rozochocił, że pręży swe boskie kształty nad wyraz bezwstydnie! Skandal!
Moja kuchnia jest azylem dla tej zakochanej pary fioletowo - zielonej. Cóż, na miłość nie ma rady i musiałam ich przyjąć pod mój dach. Tu przytulili się do mojego fartucha - z którego korzystam jak sobie przypomnę:)))
Do kompletu rękawice chroniące przed nadmierną wylewnością gorącego pana piekarnika:)
Nawet sztućce pokochały zieloną odsączarkę, na którą łakomie spogląda fioletowy koszyczek
Nawet natura wie, że to doskonałe połączenie
Mała konewka też nie pozostała obojętna na amory fioletowych kropeczek:)
Miłość czuć w powietrzu!
Pozdrawiam fioletowo-zielono;) Pa!
Jak widać miłość niejedno ma imię. Gosiu musisz podlinkować to zdjęcie o rozdawajce, tak aby po kliknięciu na zdjęcie można się przenieść na tą stronkę. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMiłość nie wybiera:))) Już podlinkowałam, dziękuję za radę!!!
UsuńDobrze twój blog się zapowiada:) Życzę wielu sukcesów i dodaję do obserwowanych:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)Ja też obserwuję Twojego bloga:))
UsuńPomidorku, podczytuję z uśmiechem Twoją radosną twórczość... Jest świetnie... Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńSiunia vel Siora Trzecia:)
Witaj kochana Siorko! Cieszę się z Twoich odwiedzin i miłych słów:))) I zapraszam nadal oczywiście:))
Usuń