Dłużej nie mogłam czekać tym bardziej, że pogoda dopisuje. W piątek po pracy pojechałam kupić nową
A w sobotę przyszedł czas na duuże wyzwanie. Szlifowanie naszego ogrodowego stołu, który narażony na niezbyt sprzyjające czynniki atmosferyczne (czytaj głównie deszcze) zaczął wyglądać mocno obskurnie.
Jak kupiłam nową szlifierkę, to stara postanowiła ożyć:) Teraz mam dwie i dobrze mi z tym. Przy tak dużej powierzchni okazało się to baardzo przydatne, bo te maleństwa zaczynają się przegrzewać.
W związku z tym, że teraz już mam jakieś pojęcie o szlifierkach, to postanowiłam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami.
Pierwsza firmy Black&Decker (zakupiona w zeszłym roku w październiku) w komplecie zawiera - instrukcję obsługi, woreczek na szlifierkę, szlifierkę, kilka arkuszy papierów ściernych dopasowanych do urządzenia oraz dwa dodatkowe elementy (rurka - przedłużenie - którędy wylatuje pył.
Druga firmy Erbauer - zawiera torbę poręcznie zamykaną, szlifierkę, podstawkę, instrukcję obsługi, zestaw 3 papierów ściernych, śrubokręt i śrubki - do tej dodatkowej podstawki
Nie będę rozpisywała się nad parametrami technicznymi - to można sobie znaleźć w necie. Ja natomiast podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.
Obydwie szlifierki wyglądają dość podobnie - kształtem przypominają żelazko turystyczne;) Pomarańczowa (Black&Decker) pracuje bardzo dobrze, ale trzeba włożyć sporo siły i jej kabel ma tylko 2 metry. Za to niewątpliwym jej plusem jest to, że pył wylatuje z jednej strony.
Niebieska (Erbauer) pracuje dużo lżej i kabel jest dłuższy (3 metry) ale pył jest wszędzie.
Tak czy siak do szlifowania nie ubierajcie niedzielnej garsonki;)
Pomarańczowe maleństwo waży zaledwie 0,8 kg i ma tylko 55W (stąd też większy wysiłek, który trzeba włożyć przy pracy). Niebieski sprzęt jest ciut cięższy - 1,1 kg ale za to jej moc to już 160 W i czuć tę różnicę.
Koszt takich szlifierek nie jest jakiś zbyt wielki. Natomiast papiery ścierne - w przeliczeniu na ich szybkie zużycie, to już inna bajka. Trzeba się z tym liczyć. No, ale tak jest z każdą szlifierką:)
Gdyby ktoś był przy dużo większej kasie lub w planach miał nie tylko hobbystyczno-terapeutyczne prace jak u mnie, to polecam szlifierkę z taką rączką. Rotacyjna główka pozwala na swobodną pracę. Taką szlifierką pracowałam przy moim szarym stoliczku. Rewelacja:)
Wszystkie wspomniane szlifierki łączy to, że są przeznaczone do detali (czyli do stołu powinnam zabrać się z nieco innym rodzajem szlifierki, ale dałam radę;)
Po pierwszej warstwie farby przeznaczonej do malowania mebli ogrodowych, stół wygląda tak:
Jestem zadowolona z efektów:)
***
Co tam u Was? Jakie są Wasze doświadczenia z takim sprzętem?
To tyle na dziś. Miłego dnia. Pa:)
Stół wygląda teraz piękne :) więc słonecznej pogody, żebyś mogła z niego korzystać :)
OdpowiedzUsuńja przymierzam się do kupna szlifierki - i co już ustaliłam kupuję deltę - czyli tą typu żelazko ;) Więc Twój post jest jak znalazł :) będę musiałą popatrzeć w sklepie jaka u mnie jest moc :) no i na to wylatywanie pyłu - ja na balkonie będę to robić - co prawda nie w niedzielnej garsonce ;) ale może jednak dobrze, żeby ten pył w jedną stronę leciał :)
Ta z długą rączką to też jest delta:)
UsuńKoniecznie spójrz na obroty i na ten wylot z tyłu. Zresztą jak masz jakiegoś fachowca pod ręką, to może dorzuci parę cennych rad:)
Fachowca nie mam ;) Ale liczę, że w sklepie nie wcisną mi pierwszej lepszej ;) będę udawała, że trochę się znam :P haha może zadziała :)
UsuńTo dobry pomysł;)
UsuńI taką dziś zgrywałam, Pan zatem polecił mi poczekać na nową dostawę :) Za 10 dni uderzę ponownie :)
UsuńPowodzenia i daj znać co Ci wpadło w oko i do koszyka;)
UsuńPochwalę się na pewno :)
UsuńCzekam:)
UsuńNo stół teraz to wygląda ja z bajki Gosiu! Jestem pod wrażeniem tego, co udało Ci się z niego ,,wydobyć''i nie myślę tu o tym pyle :D
OdpowiedzUsuńNie ma co, trzeba się w taki sprzęt zaopatrzyć i dzięki za podzielenie się spostrzeżeniami :)
Buziole :)
Stół już ma na sobie dwie warstwy i mam nadzieję, że dobrze jest zakonserwowany;)
Usuń:)Dziękuję i buziaki
pracy duuużo, ale efekt super, stół wymiata
OdpowiedzUsuńGIVEAWAY / CANDY na blogu
:) miło to czytać - a taka praca to dla mnie czysta przyjemność:)
UsuńNigdy w życiu nie używałam szlifierki, ale już mam ochotę na małą zabawę w odświeżanie mebli. <3 Bardzo pomocny post! :)
OdpowiedzUsuń:)dziękuję:)
UsuńPolecam! Jak dla mnie super sprawa. Lubię robić coś, gdzie efekty są mocno zauważalne. A do tego - reset - skupiam się na zadaniu i mam czas dla siebie;)
Piekny rezultat!
OdpowiedzUsuńChyle czola! Nie pamietam czy w ogole kiedys trzymalam szlifierke w reku! ;)
:) dziękuję:)
UsuńPopytaj męża może masz takie cudo gdzieś w garażu;)
Widać że jesteś w swoim żywiole :) Dziś Twój stół, jutro stół sąsiada, a co będzie za tydzień jak się rozszalejesz? ;)
OdpowiedzUsuńPójdą wszystkie stoły w W. ;)
UsuńSzkoda, że nie mam Ciebie w pobliżu ... moje stoły też chcą być oszlifowane ... z malowaniem sobie poradzę ;)
OdpowiedzUsuń:)brzmi jak zaproszenie;)
UsuńPrzemiana extra ale ja jeszcze za szlifierkę nie biorę się
OdpowiedzUsuńhihihihi jakoś wolę jednak igłę do haftu - ale umiejętności
bardzo zazdroszczę - cmok :*
:)dziękuję:)
UsuńToż to rzadne umiejętności, haft to dopiero jest coś!!!
Buziaki
Ja mam deltę z GRAPHITE. Niezła jest. Parametrów nie pamiętam, ale daje radę. Nie wyobrażam sobie już, że miałabym szorować ręcznie. Trochę niewygodne w trzymaniu jest to "żelazko" :)
OdpowiedzUsuńMi się dobrze "prasuje" ;) Poza tym najbardziej lubię patrzeć na efekty pracy. Niemalże z każdym ruchem szlifierki widać różnicę!
UsuńA ręczne szlifowanie? Nie, dziękuję:)