Remont ruszył pełną parą w piątek. Oto relacja na gorąco!
Byłam bardzo zadowolona, bo mimo skuwania wszystkiego co się da (kafelki i inne duperelki) w całym domu obyło się bez ogólnego zapylenia, które towarzyszyło ostatniemu remontowi:)
Nie wyobrażam też sobie gdybyśmy mieli tylko jedną łazienkę - tydzień brudasa jak nic:) A tak dzięki naszej łazience na dole dajemy radę.
Wszystko szło zgodnie z planem - fachowo i w dobrym tempie. Wszystko było w porządku... aż do dzisiaj. Po zerwaniu podłogi (boski czarny winyl:))) okazało się, że deski podłogowe są w fatalnym stanie. Z kolei po zerwaniu desek - okazało się, że przebiega tam mega labirynt z wszelakiej maści i rodzaju rurek. (Budowniczy tego domu kierował się zapewne zasadą - od przybytku głowa nie boli:)
Część z tych rur była totalnie zbędna. Część. Niestety jedna, którą zaczęto wycinać okazała się CHOLERNIE potrzebna. To była... rura od gazu!
Ja tu sobie pichcę ciacho jak nigdy nic a nagle słyszę lekko spanikowany głos:
- Gosia, gdzie macie zawór gazu?!?
Wizja ekspresowej wycieczki w kosmos namalowała się w mojej głowie dość szybko.
Na szczęście facet, który zajmuje się naszym remontem opanował sytuacje całkiem sprawnie. Zakręcony zawór, pootwierane wszystkie okna, wymiana rury i... jesteśmy ocaleni. Ale chwila grozy była:)
***
A na koniec specjalnie dla Anstahe jeszcze kilka fotek z naszych wakacji:)
W holu naszego hotelu poustawiane były różne zabytkowe skarby. Stara waga skojarzyła się Mamelkowi z huśtawką:)
Najbardziej oblegane przez nasze dzieci miejsce. Mała rzecz a cieszy:)
Męskie sprawy:)
Nie mogłam sobie odmówić zrobienia tej fotki w supermarkecie:))
Tak łatwo się pomylić:)))
To tyle na dziś:) Pa!
Oj, Gosiu- przeraziłam się jak przeczytałam o tej rurze z gazem, to nie żarty. Uważaj na siebie i pilnuj robotników- może się podszkolisz w technicznych sprawach i będziesz trzymać rękę na pulsie jak pracownik będzie chciał wycinać jakąś kolejną rurę.
OdpowiedzUsuńWiem, że nie żarty i strach był, ale swoim sposobem lubię nieco lekko opisywać rzeczywistość;))
UsuńMówią, że co się źle zaczyna, to dobrze się kończy, więc skoro przez ten gaz zaczęło się wręcz fatalnie, to teraz powinno być już z górki ;))
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ten gaz mnie nieźle przeraził. Dobrze, że udało się szybko opanować sytuację.
Oby tak było!!!
UsuńJa miałam przed oczami te wszystkie informacje o wybuchach w PL w starych kamienicach...
Gosieńko, o moich przygodach z remontem to nawet szkoda pisać. W każdym razie dzisiaj ok 13-tej mają przyjechać i zrobić ostatni pokój.. Za zdjęcia Mamelków na wczasach dziękuję i liczę na więcej. Życzę wytrwałości i dobrego nastroju w trakcie remontu. Buziaki dla wszystkich.
OdpowiedzUsuń:))jak rura od gazu opanowana i nie mam wszędzie tego dziadowskiego pyłu to już jest dobrze:))
UsuńZdjęć już więcej raczej nie wrzucę, bo nie chcę przeciągać wakacyjnego tematu;)
Buziaki
Dobrze, że z ta rurą wszystko dobrze się skończyło :) To masz sporo "atrakcji" :))))
OdpowiedzUsuń:)) okazuje się, że i remont nie może być zwyczajny;)
UsuńBudowniczy pewnie był jakimś potworem z horrorów, kiedy to wymyślał w głowie kręciła mu się jedna myśl - 'zagrajmy w grę' ;)
OdpowiedzUsuńO nie!!! Aż mi ciarki przeszły:))
Usuńmoja gosieńkę w kosmos chcieli posłać:-O toz to skandal!!!!!!
OdpowiedzUsuńcieszę się że obyło się bez tej wycieczki:-)
buźka kochana
Ja też:)) powiało grozą, ale wolę w takie miejsca się nie wybierać:)
UsuńBuziaki
Uff! Dobrze, że fachowiec opanował sytuację. Niezła plątanina rur :))
OdpowiedzUsuńTeż bym się złapała za głowę jak bym miała tam coś grzebać:))
UsuńDlatego ja wolę zrobić sobie wszystko sam, albo razem z kumplem i bratem. Mam wtedy gwarancję, że takich zdarzeń jak u Ciebie nie będę świadkiem :)
OdpowiedzUsuńJak ktoś umie sam, to super:) Bardziej mnie zadziwiają te angielskie konstrukcje i pomysły:))
UsuńA z fachowca i tak jesteśmy zadowoleni!
Niezła robota. Przestraszyłam się troszkę! Mamelek uroczy na wadze:)
OdpowiedzUsuńNa szczęście sytuacja jest już pod kontrolą:)
UsuńPs. Nie mogłam się oprzeć, by nie trzasnąć mu fotki;)
Przeraziłaś mnie tą rurą niewąsko! Uważajcie z tymi remontami i powodzenia życzę:)
OdpowiedzUsuń:))wszystko już pod kontrolą. A. jest naprawdę dobry w tym co robi:)
Usuńśno ja bym chyba ze strachu zemdlałą - bardzo się przeraziłam jak przeczytałam - na całe szczęćie opanowana sytuacja i więcej takich niespodzianek nie miejcie - waga superaśna no i dzieciaczki fakt mają radochę - buziaki śle Marii
OdpowiedzUsuń:)) teraz to wszystko można wspominać już z uśmiechem:)) już się nie mogę doczekać końca:)
UsuńPozdrawiam:)