Jak co roku w grudniu wójt Dolewski ślęczał nad podsumowaniem roku i ustaleniem nowego budżetu miasta.
Zajęcie żmudne i nudne, ale arcyważne dla prawidłowego funkcjonowania Mamelkowa. Zaczynał odczuwać zmęczenie. Postanowił pójść na spacer. Śnieg przyjemnie skrzypiał pod jego ulubionymi butami, które - musiał to przyznać - lata świetności miały już za sobą. Pamiętał doskonale - to było ich pierwsze Boże Narodzenie po przeprowadzce do Mamelkowa. Wynajmowali mieszkanie w żółtej kamienicy. Zapowiadały się skromne Święta, bo prawie wszystkie oszczędności pochłonęła przeprowadzka i choroba jego ojca.
On jednak zachował kilka zaskórniaków by obdarować żonę wymarzonym zegarkiem. Widział ten błysk w oku gdy zauważyła go na wystawie sklepowej. Kosztował dużo. Być może i sporo za dużo, ale był wart swojej ceny. I ten uśmiech ukochanej, gdy otwierała małą paczuszkę tuż po kolacji wigilijnej. Pod maleńką choinką były wówczas tylko dwa prezenty - dla Bożenki i dla niego. On był święcie przekonany, że jego kartonik kryje w sobie zestaw książek, których zawsze mu było mało. Gdy wziął pudełko wydawało mu się jednak zbyt lekkie jak na spodziewane periodyki. Otworzył wieczko, odsunął papier i poczuł zapach prawdziwej skóry. Jego oczom ukazały się brązowe, solidnie wykonane buty.
***
Żaneta biła się z myślami bardzo długo. Ostatecznie uznała, że powinien wiedzieć, że zostanie ojcem. Wszyscy w Mamelkowie pewnie zastanawiali się z kim zaszła w ciążę ale z grzeczności nie pytali. A ona wiedziała doskonale. Tak, to prawda, że rzuciła się w wir pracy i tylko to było dla niej najważniejsze. Lubiła też bywać na korpoimprezach, ale trzymała się swoich zasad. Unikała nowych związków jak ognia, bo - jak sama twierdziła - nie miała czasu na angażowanie się w kolejne projekty. Poza tym formalnie nadal była mężatką...
Widywano ją z różnymi facetami, ale nikt dokładnie nie wiedział jakie łączą ich relacje. Ona jednak wolała trzymać ich na dystans. Poza tym bawiła ją ta cała otoczka tajemniczości. Nikt w korpo nie mógł dociec o co chodzi a wszyscy byli ciekawi jak cholera. Większość osób sądziła, że regularnie sypia z Alexem.
***
Wójt postanowił ruszyć w kierunku ich dawnego mieszkania. Miło spacerowało się po białych uliczkach. Większość domów było już udekorowanych. Kolorowe lampki przyjemnie przykuwały wzrok. Musiał przewietrzyć umysł, bo poza ustaleniem budżetu gryzło go coś jeszcze...
Doktor Kowalik w największej tajemnicy zwierzył mu się ze swojego zmartwienia... Ze łzami w oczach powiedział, że podczas rutynowych badań u jego ukochanej żony wykryto coś niepokojącego. Sam nie chciał ją zamartwiać swoimi podejrzeniami, ale wiedział że trzeba się spieszyć. Czas w takich przypadkach nie jest sprzymierzeńcem... Teresę czeka biopsja... I on jako mąż i lekarz nie wiedział jak ma jej to powiedzieć. Drżał na samą myśl, że mógłby ją stracić.
***
Agata przybiegła do babci cała w skowronkach. Od jakiegoś czasu w jej harcerskich opowieściach przewijał się tajemniczy Marek. "Marek zrobił to, Marek zrobił tamto" - babcia czuła, że chyba jest coś na rzeczy. Zbyt długo nogi nosiły ją po tym świecie by przeoczyć ten błysk w oku wnuczki.
- Babciuuuu!!!! Czy pamiętasz jak mówiłam Ci o takim Marku?
Staruszkę kusiło by udawać, całkowicie zaskoczoną, ale widziała, że to "zbytpoważnaprawiedorosłasprawa".
- Tak kochanie, coś sobie przypominam.
- Wyobraź sobie, że nasz drużynowy wyznaczył mnie i Marka do pakowania paczek dla dzieci z domu dziecka!!!
***
Domki z dzisiejszej sesji jadą do moich chłopaków do NIEGOWA TU.
Miłego dnia moi mili, pa:)))
On jednak zachował kilka zaskórniaków by obdarować żonę wymarzonym zegarkiem. Widział ten błysk w oku gdy zauważyła go na wystawie sklepowej. Kosztował dużo. Być może i sporo za dużo, ale był wart swojej ceny. I ten uśmiech ukochanej, gdy otwierała małą paczuszkę tuż po kolacji wigilijnej. Pod maleńką choinką były wówczas tylko dwa prezenty - dla Bożenki i dla niego. On był święcie przekonany, że jego kartonik kryje w sobie zestaw książek, których zawsze mu było mało. Gdy wziął pudełko wydawało mu się jednak zbyt lekkie jak na spodziewane periodyki. Otworzył wieczko, odsunął papier i poczuł zapach prawdziwej skóry. Jego oczom ukazały się brązowe, solidnie wykonane buty.
***
Żaneta biła się z myślami bardzo długo. Ostatecznie uznała, że powinien wiedzieć, że zostanie ojcem. Wszyscy w Mamelkowie pewnie zastanawiali się z kim zaszła w ciążę ale z grzeczności nie pytali. A ona wiedziała doskonale. Tak, to prawda, że rzuciła się w wir pracy i tylko to było dla niej najważniejsze. Lubiła też bywać na korpoimprezach, ale trzymała się swoich zasad. Unikała nowych związków jak ognia, bo - jak sama twierdziła - nie miała czasu na angażowanie się w kolejne projekty. Poza tym formalnie nadal była mężatką...
Widywano ją z różnymi facetami, ale nikt dokładnie nie wiedział jakie łączą ich relacje. Ona jednak wolała trzymać ich na dystans. Poza tym bawiła ją ta cała otoczka tajemniczości. Nikt w korpo nie mógł dociec o co chodzi a wszyscy byli ciekawi jak cholera. Większość osób sądziła, że regularnie sypia z Alexem.
***
Wójt postanowił ruszyć w kierunku ich dawnego mieszkania. Miło spacerowało się po białych uliczkach. Większość domów było już udekorowanych. Kolorowe lampki przyjemnie przykuwały wzrok. Musiał przewietrzyć umysł, bo poza ustaleniem budżetu gryzło go coś jeszcze...
Doktor Kowalik w największej tajemnicy zwierzył mu się ze swojego zmartwienia... Ze łzami w oczach powiedział, że podczas rutynowych badań u jego ukochanej żony wykryto coś niepokojącego. Sam nie chciał ją zamartwiać swoimi podejrzeniami, ale wiedział że trzeba się spieszyć. Czas w takich przypadkach nie jest sprzymierzeńcem... Teresę czeka biopsja... I on jako mąż i lekarz nie wiedział jak ma jej to powiedzieć. Drżał na samą myśl, że mógłby ją stracić.
***
Agata przybiegła do babci cała w skowronkach. Od jakiegoś czasu w jej harcerskich opowieściach przewijał się tajemniczy Marek. "Marek zrobił to, Marek zrobił tamto" - babcia czuła, że chyba jest coś na rzeczy. Zbyt długo nogi nosiły ją po tym świecie by przeoczyć ten błysk w oku wnuczki.
- Babciuuuu!!!! Czy pamiętasz jak mówiłam Ci o takim Marku?
Staruszkę kusiło by udawać, całkowicie zaskoczoną, ale widziała, że to "zbytpoważnaprawiedorosłasprawa".
- Tak kochanie, coś sobie przypominam.
- Wyobraź sobie, że nasz drużynowy wyznaczył mnie i Marka do pakowania paczek dla dzieci z domu dziecka!!!
***
Domki z dzisiejszej sesji jadą do moich chłopaków do NIEGOWA TU.
Miłego dnia moi mili, pa:)))
Domki przybrane świąteczną dekoracją są cudaśne. Super się czyta Twoje opowiadania ;). Ciepło pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuń:) dziękuję:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Domki nieco inne jakby mniej surowe ... ja wolę tamtą wersję, ale rozumiem, że do Niegowa te będą fajniejsze, weselsze.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie też jakby w innym stylu ... albo mi się wydaje. Ale kolejny odcinek jak zawsze super :)
Domki rzeczywiście inne. Przede wszystkim z nowego nie śmiganego drewna. Ja wolę stare, ale na nowym się zdecydowanie lepiej maluje:)
UsuńJa też wolę stare ... ale racja na nowym zdecydowanie łatwiej sie maluje :)
UsuńDla wprawnego "malowacza" pewnie i stare drewno to nie problem, ale dla mnie biednego żuczka, to już pod górkę;)))
UsuńCzytam Gosiu z zachwytem i bardzo się wciągam, więc dalej pisz. W Robótce bywałam, ale wiem, ze akcja osiągnęła olbrzymie rozmiary, więc przeniosłam się w niższe rewiry i też uczciwie pomagam. ale Robótce bardzo kibicuję. Buziaki dla Mamelkowa.
OdpowiedzUsuń:) dziękuję:)
UsuńJa mam sentyment do moich chłopaków z Niegowa, więc paczka wyruszy w daleką podróż:)
Buziaki i dla Was:))
Piękne domki, sprawią wielką radość chłopakom. Dalsza część opowiadania super. Połapałam wątki.
OdpowiedzUsuń:)Dziękuję:)
UsuńMam nadzieję, że moje chłopaki - trzej bracia - stworzą z nich mini miasteczko:))
A może będzie to oaza ich radości?
Usuń:) było by pięknie!
UsuńDomki w wydaniu świątecznym, te pierwsze podziwiałam u Dusi, są mega pozdrawiam Anulka
OdpowiedzUsuń:)Dziękuję, miło to czytać:)
Usuńpozdrawiam cieplutko:)
Piękne te domki, Panowie będą zadowoleni! :)
OdpowiedzUsuń:)Dziękuję:)
UsuńMam nadzieję, bo robiłam je z myślą o nich:)
O! Domki jakoby bardziej i intensywniej kolorowe :) Opowieści nigdy dość.
OdpowiedzUsuń:) To taka świąteczna wersja, bo normalnie to stare drewno bardziej do mnie przemawia:)))
UsuńTwoje opowieści wciągają :)
OdpowiedzUsuńDomki ze świątecznym klimatem na pewno sprawią wiele radości.
:)Dziękuję:)
UsuńOby chłopaki polubili takie budowle;)))
Domki jak z bajki, bardzo mi się podobają chyba najbardziej ze wszystkich.
OdpowiedzUsuń:) dziękuję:)
Usuńgusta są jak widać różne, cieszę się że Ci się podobają:)
Cudne masz te swoje domki :) http://granica-istnienia.blogspot.co.uk/
OdpowiedzUsuń:)Dziękuję:)
UsuńKolejna czesc jak zwykle super i jak zwykle za krotka! Ja bym czytala i czytala... :D
OdpowiedzUsuńA domki przesliczne, az mi sie tak cieplo, swiatecznie zrobilo na sercu, przez moment poczulam te dziecieca magie! :)
:) dziękuję, dziękuję:)
Usuńa mi się zrobiło ciepło na sercu od tych miłych słów:)
Domki są sliczne :)
OdpowiedzUsuń:) bardzo dziękuję:)
UsuńPierwszy tekst o prezentach mnie urzekł :) Mój maż taki jest, sobie odmówi byle widzieć radość w moich oczach :)
OdpowiedzUsuń:)to miło mieć takiego "Mikołaja" ;)
Usuń