Witajcie:)
Jak nakazuje staropolska tradycja, po Świętach trzeba koniecznie choć raz usłyszeć sławetne - "Święta, Święta i po Świętach" :) Umówmy się, że już to macie zaliczone;)))
W zależności od nastroju gdy słyszę te słowa, to raz mnie to irytuje a raz bawi. W tym roku zdecydowanie bawi;))
***
Jeszcze przed Świętami na blogu u Madzi vel Zwykłej Matki TU udało mi się wygrać świetną grę rodzinną:)) Madzia wysłała mi ją bardzo szybko i jeszcze dorzuciła karteczkę Świąteczną i dwie podkładki. DZIĘKUJEMY PIĘKNIE!!!
Moi Kochani Rodzice i Kochana Siostra - sprawili nam mega frajdę przysyłając nam wielgachną pakę z prezentami na Święta!!! (Poprosiłam Mamcię, by dorzuciła tam paczkę od Madzi i dzięki temu mamy już ją u siebie).
Kochani - DZIĘKUJEMY BARDZO, BARDZO!!! To niezmiernie miło być tak rozpieszczanym przez Rodzinkę, mimo że jest się już dorosłym:)))
***
Święta i prezenty. Dużo różnych. Wszystkie trafione! Ale jeden zaskoczył mnie wyjątkowo... Chrzestny mojej córci, z którym jak co roku spędzamy Święta postawił w tym roku na rękodzieło! Zrobił specjalnie dla mnie wycinankowy przestrzenny obrazek!!! Jestem pod ogromnym wrażeniem. Misterna praca i taka od serca. Zajęło mu to trzy dni! DZIĘKUJĘ OGROMNIE MOCNO!!!
***
A na koniec...
Marta skacze po dywanie. Mamelek patrzy na siostrę z nieskrywanym podziwem i mówi:
- WOW!!! Jaki talent!!!
***
Maluchy bawią się najnowszym prezentem Play-Doh taka jakby maszynka do mielenia mięsa, w której można mieszać kolory plasteliny;) Niestety trzeba mieć sporo siły by się tym bawić. Proponuję by robili to wspólnie - synuś ma przytrzymać maszynkę a córcia kręcić korbką. Marcel mówi, że ma dużo siły, więc pomoże. Kwituję, że ma więcej siły, bo jest facetem. Martusia pyta a kim jest ona. No to ja, że kobietą.
Po chwili Martusia mówi głośno w zachwycie:
- Mamo, to super, że jestem KOBIETĄ!!!
- A ja facetem... - stwierdza cichutko Marcelek. - TYLKO facetem...
***
Miłego dnia mój Drogi Czytelniku. Spokojnego i dobrego:)
środa, 28 grudnia 2016
sobota, 24 grudnia 2016
Czas na życzenia:)
Witajcie:)
Przychodzę dziś do Was z życzeniami.
SPOKOJNYCH, dobrych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech codzienne supełki kłopotów i trosk rozwiążą się przez podanie ręki i otwarte serce. Niech radość usiądzie między wigilijnymi potrawami a szczęście będzie fruwać w powietrzu:))
Tego Wam życzę ja
- Mama Gosia z Mamelkowa
Przychodzę dziś do Was z życzeniami.
SPOKOJNYCH, dobrych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech codzienne supełki kłopotów i trosk rozwiążą się przez podanie ręki i otwarte serce. Niech radość usiądzie między wigilijnymi potrawami a szczęście będzie fruwać w powietrzu:))
Tego Wam życzę ja
- Mama Gosia z Mamelkowa
wtorek, 20 grudnia 2016
O tym, że dużo piekę ostatnio:)
Witajcie:)
W ciągu ostatnich kilku dni trochę trzeba było popiec słodkości:) Zaczęło się od prośby pani Dyrektor z przedszkola Mamelka. Spytała czy mogę coś upiec na sobotę do kościoła... Sobota niestety zbyt napięta, bo trzeba przygotować się do urodzin córci. No, ale że są osoby, którym się nie odmawia, to powiedziałam... że mogę upiec muffinki na piątek.
Tym oto sposobem w piątek rano się wszystko zaczęło:))
Pierwsza wersja z serkiem Philadelphia oraz kawałeczkami bezy udekorowane gwiazdeczkami.
Oraz druga wersja z lukrem i świąteczną posypką:)
***
A to już urodzinowo:) Na kulkach - dzieci miały swój bufet, ale żeby rodzicom nie było przykro to dla nich serniczek. Było jeszcze moje sztandarowe ciasto marchewkowe, ale nie doczekało się sesji;)))
A to już dla wszystkich - dla rodziców i dzieci:) Kto zna Martę, to wie, że koty kocha odkąd tylko pamiętam:))) Stąd też zrodził się w mojej głowie pomysł na taką dekorację:))
Moja druga zabawa z lukrem plastycznym (pierwsza TU). Mistrzowie lukrowania zamykają oczy, co by ich nie poraziło;)))
Zastanawiałam się jak masa sprawdzi się na kremie i w obawie przed roztopieniem ozdobę tortu... robiłam jakoś niecałe dwie godziny przed imprezą;))) Wszystko ręczna robota (jak widać:)) poza kwiatkami z białym środkiem i liśćmi - te kupiłam gotowe. Martusi się podobało a to miód na moje serce:))
Na dziś czyli na wtorek (bo to ostatni dzień przed przerwą szkolno-przedszkolną) musiałam upiec kolejną porcję muffinek do szkoły. W dwóch wersjach:)
I dla Marcelka do przedszkola (na dzisiaj oczywiście) na Christmas Party zobowiązałam się upiec ciasto:)
Padło na tort... i dużo masy plastycznej. Znów artyści zamykają oczy:)))
Takim oto sposobem poszłam dziś spać o 3.00 nad ranem:))) Pobudka ok.7.30 i pędzikiem do szkoły. Powrót chwilę po 9.10 i dekoracja tortu powyżej, bo impreza zaczynała się o 11.15:))
Uff, już teraz pozostaje tylko... pieczenie ciast na Święta:)) I pichcenie dań na Wigilię i resztę świątecznych dni:)))
Miłego dnia moi mili:)) Pa:)
W ciągu ostatnich kilku dni trochę trzeba było popiec słodkości:) Zaczęło się od prośby pani Dyrektor z przedszkola Mamelka. Spytała czy mogę coś upiec na sobotę do kościoła... Sobota niestety zbyt napięta, bo trzeba przygotować się do urodzin córci. No, ale że są osoby, którym się nie odmawia, to powiedziałam... że mogę upiec muffinki na piątek.
Tym oto sposobem w piątek rano się wszystko zaczęło:))
Pierwsza wersja z serkiem Philadelphia oraz kawałeczkami bezy udekorowane gwiazdeczkami.
Oraz druga wersja z lukrem i świąteczną posypką:)
***
A to już urodzinowo:) Na kulkach - dzieci miały swój bufet, ale żeby rodzicom nie było przykro to dla nich serniczek. Było jeszcze moje sztandarowe ciasto marchewkowe, ale nie doczekało się sesji;)))
A to już dla wszystkich - dla rodziców i dzieci:) Kto zna Martę, to wie, że koty kocha odkąd tylko pamiętam:))) Stąd też zrodził się w mojej głowie pomysł na taką dekorację:))
Moja druga zabawa z lukrem plastycznym (pierwsza TU). Mistrzowie lukrowania zamykają oczy, co by ich nie poraziło;)))
Zastanawiałam się jak masa sprawdzi się na kremie i w obawie przed roztopieniem ozdobę tortu... robiłam jakoś niecałe dwie godziny przed imprezą;))) Wszystko ręczna robota (jak widać:)) poza kwiatkami z białym środkiem i liśćmi - te kupiłam gotowe. Martusi się podobało a to miód na moje serce:))
Na dziś czyli na wtorek (bo to ostatni dzień przed przerwą szkolno-przedszkolną) musiałam upiec kolejną porcję muffinek do szkoły. W dwóch wersjach:)
I dla Marcelka do przedszkola (na dzisiaj oczywiście) na Christmas Party zobowiązałam się upiec ciasto:)
Padło na tort... i dużo masy plastycznej. Znów artyści zamykają oczy:)))
Takim oto sposobem poszłam dziś spać o 3.00 nad ranem:))) Pobudka ok.7.30 i pędzikiem do szkoły. Powrót chwilę po 9.10 i dekoracja tortu powyżej, bo impreza zaczynała się o 11.15:))
Uff, już teraz pozostaje tylko... pieczenie ciast na Święta:)) I pichcenie dań na Wigilię i resztę świątecznych dni:)))
Miłego dnia moi mili:)) Pa:)
środa, 14 grudnia 2016
Grudniowe ciekawostki z UK:)
Witajcie:)
Dziś mam dla Was kilka grudniowych ciekawostek z Wielkiej Brytanii:)
* Mniej więcej w połowie grudnia na ulicach/szkołach/w pracy i w publicznych miejscach (także cichych domowych zakątkach;) zaczynają straszyć świąteczne sweterki. Ot, taki jak ten poniżej:)))
Koooszmarny?!?!? Wiem:)) A do tego w wewnętrznej sekretnej kieszonce ukryta jest pozytywka ze świątecznymi przebojami:)))) Już gorzej być nie może, dlatego się na niego skusiłam;)))
O co chodzi?
Oficjalnie 16 grudnia jest obchodzony "CHRISTMAS JUMPER DAY" (Save the Children) - ubierasz świąteczny "szałowy" sweterek i dajesz dowolny datek na potrzebujące dzieci. U mnie w pracy, w tym roku ,ten dzień jest obchodzony ciut szybciej i łączy się wraz z "Christmas Dinner".
Dodam, że porażająca liczba świątecznych swetrów produkowana jest w takiej stylistyce. Można wybrać jeszcze - bałwana, Świętego Mikołaja, pingwina, elfa, renifera, ciasteczko (sławetny pierniczek ze Shreka), bombki, choinki i wszelkie inne świąteczne akcenty. Plus 100% akryl i już wiecie o czym mowa;)))
Pamiętacie "Dziennik Bridget Jones" i ten "cudowny" sweter z reniferem, który przywdział na święta Mark Darcy (Colin Firth)? No, to właśnie TE klimaty;)))
* CHRISTMAS DINNER - pod tą nazwą kryje się nie tylko tradycyjny świąteczny obiad, który zjadasz w gronie rodzinnym, ale też wyjątkowy obiad, który serwują Wam w miejscu pracy:)) I uwaga - obiad ten jest praktycznie bez przypraw. Przynajmniej ten serwowany u nas:) Przyprawiony jest tylko sos. Smak nadaje także żurawina podawana do indyka, ale sam indyk już obywa się bez marynaty;)))
* A jak Christmas Dinner, to oczywiście z "CHRISTMAS CRACKER" - czyli kartonowa rolka (identycznej długości jak ta od papieru toaletowego;))) w której ukryta jest niespodzianka (najczęściej papierowa korona czy inny plastikowy drobiazg). Całość zapakowana jest w kolorowy papier w kształcie cukierka. Aby wydostać niespodziankę dwie osoby jednocześnie ciągną za dwa końce "cukierka".
* ŚWIĄTECZNE KARTKI - a właściwie tona świątecznych kartek:) Dostajesz je w pracy/szkole/przedszkolu/od znajomych/rodziny czy sąsiadów. Nie musisz nawet zbytnio znać osoby od których dostajesz kartki;) Ot wystarczy, że mieszkacie blisko siebie czy Wasze dzieci chodzą do jednej klasy:)
* ŚWIĄTECZNE WYPRZEDAŻE czyli BOXING DAY SALES - śmiało mogę powiedzieć, że dla niektórych, to wydarzenie na które czeka się cały rok;))) Oficjalnie te mega wyprzedaże przypadają na 26 grudnia (Boxing Day) i ludzie koczują pod sklepami w środku nocy!
Raz jeden jedyny (a mieszkam już tu spoooro lat) wybrałam się na takie zakupy wczesną porą:))) W zeszłym roku wraz z koleżankami z pracy jakoś tak po 5 rano wybrałyśmy się na wyprzedaże do NEXT`a:)) Muszę przyznać, że atmosfera całkiem fajna:)) Stoisz w gigantycznej kolejce ze znajomymi, dostajesz bilecik (przynajmniej tak było w moim przypadku) i grzecznie czekasz aż cię wpuszczą. NIKT się nie wpychał, NIKT się nie awanturował i towar dokładano co chwilę. A co najważniejsze - ceny obniżone są FAKTYCZNIE o 70% swojej pierwotnej wartości. Jedyna niedogodność - brak możliwości skorzystania z przymierzalni. Ale w sumie to zrozumiałe, bo jakoś sobie nie wyobrażam tych dzikich tłumów pod przymierzalnią;))) Zresztą na drugi dzień BEZ JAKIEGOKOLWIEK problemu możesz niepasujące rzeczy zwrócić bez żadnych wyjaśnień (na podstawie paragonu).
***
To tyle:)) Mam nadzieję, że podobają się Wam moje grudniowe ciekawostki z UK:)
Miłego dnia:) Pa:)
Dziś mam dla Was kilka grudniowych ciekawostek z Wielkiej Brytanii:)
* Mniej więcej w połowie grudnia na ulicach/szkołach/w pracy i w publicznych miejscach (także cichych domowych zakątkach;) zaczynają straszyć świąteczne sweterki. Ot, taki jak ten poniżej:)))
Koooszmarny?!?!? Wiem:)) A do tego w wewnętrznej sekretnej kieszonce ukryta jest pozytywka ze świątecznymi przebojami:)))) Już gorzej być nie może, dlatego się na niego skusiłam;)))
O co chodzi?
Oficjalnie 16 grudnia jest obchodzony "CHRISTMAS JUMPER DAY" (Save the Children) - ubierasz świąteczny "szałowy" sweterek i dajesz dowolny datek na potrzebujące dzieci. U mnie w pracy, w tym roku ,ten dzień jest obchodzony ciut szybciej i łączy się wraz z "Christmas Dinner".
Dodam, że porażająca liczba świątecznych swetrów produkowana jest w takiej stylistyce. Można wybrać jeszcze - bałwana, Świętego Mikołaja, pingwina, elfa, renifera, ciasteczko (sławetny pierniczek ze Shreka), bombki, choinki i wszelkie inne świąteczne akcenty. Plus 100% akryl i już wiecie o czym mowa;)))
Pamiętacie "Dziennik Bridget Jones" i ten "cudowny" sweter z reniferem, który przywdział na święta Mark Darcy (Colin Firth)? No, to właśnie TE klimaty;)))
* CHRISTMAS DINNER - pod tą nazwą kryje się nie tylko tradycyjny świąteczny obiad, który zjadasz w gronie rodzinnym, ale też wyjątkowy obiad, który serwują Wam w miejscu pracy:)) I uwaga - obiad ten jest praktycznie bez przypraw. Przynajmniej ten serwowany u nas:) Przyprawiony jest tylko sos. Smak nadaje także żurawina podawana do indyka, ale sam indyk już obywa się bez marynaty;)))
* A jak Christmas Dinner, to oczywiście z "CHRISTMAS CRACKER" - czyli kartonowa rolka (identycznej długości jak ta od papieru toaletowego;))) w której ukryta jest niespodzianka (najczęściej papierowa korona czy inny plastikowy drobiazg). Całość zapakowana jest w kolorowy papier w kształcie cukierka. Aby wydostać niespodziankę dwie osoby jednocześnie ciągną za dwa końce "cukierka".
* ŚWIĄTECZNE KARTKI - a właściwie tona świątecznych kartek:) Dostajesz je w pracy/szkole/przedszkolu/od znajomych/rodziny czy sąsiadów. Nie musisz nawet zbytnio znać osoby od których dostajesz kartki;) Ot wystarczy, że mieszkacie blisko siebie czy Wasze dzieci chodzą do jednej klasy:)
* ŚWIĄTECZNE WYPRZEDAŻE czyli BOXING DAY SALES - śmiało mogę powiedzieć, że dla niektórych, to wydarzenie na które czeka się cały rok;))) Oficjalnie te mega wyprzedaże przypadają na 26 grudnia (Boxing Day) i ludzie koczują pod sklepami w środku nocy!
Raz jeden jedyny (a mieszkam już tu spoooro lat) wybrałam się na takie zakupy wczesną porą:))) W zeszłym roku wraz z koleżankami z pracy jakoś tak po 5 rano wybrałyśmy się na wyprzedaże do NEXT`a:)) Muszę przyznać, że atmosfera całkiem fajna:)) Stoisz w gigantycznej kolejce ze znajomymi, dostajesz bilecik (przynajmniej tak było w moim przypadku) i grzecznie czekasz aż cię wpuszczą. NIKT się nie wpychał, NIKT się nie awanturował i towar dokładano co chwilę. A co najważniejsze - ceny obniżone są FAKTYCZNIE o 70% swojej pierwotnej wartości. Jedyna niedogodność - brak możliwości skorzystania z przymierzalni. Ale w sumie to zrozumiałe, bo jakoś sobie nie wyobrażam tych dzikich tłumów pod przymierzalnią;))) Zresztą na drugi dzień BEZ JAKIEGOKOLWIEK problemu możesz niepasujące rzeczy zwrócić bez żadnych wyjaśnień (na podstawie paragonu).
***
To tyle:)) Mam nadzieję, że podobają się Wam moje grudniowe ciekawostki z UK:)
Miłego dnia:) Pa:)
piątek, 9 grudnia 2016
Półka ujęcie 5012 i lodowisko ujęcie 1 i ostatnie:)
Witajcie:)
Na pewno zaskoczę Was, że mam dekoracje na TEJ półce;))) Nikt się tego nie spodziewał! A tu taka niespodzianka;))) Po prawej stronie moje cudne muchomorki od Dusi:)))
Mało tego, kominkiem też Was zaskoczę;)
Kominek i półki czyli zmiana dekoracji w Mamelkowie:) Choinki jeszcze nie mamy ubranej, więc Wam nie pokażę.
To takie moje stałe punkty, gdzie następuje zmiana wystroju naszego domku. Pokoje na piętrze poza wiankami na drzwiach obywają się bez dekoracji. Tylko duży pokój tętni życiem wraz ze zmieniającymi się porami roku.
***
W ostatnią niedzielę wybraliśmy się rodzinnie na lodowisko:) Nawet nie sądziłam ile z tego będzie frajdy!!! No, ale gdyby nie te pingwiny, które "towarzyszyły" naszym Maluchom, to było by ciężko:) A gdy zamawialiśmy bilety na lodowisko, to już nie były dostępne. Dostaliśmy je tylko dzięki uprzejmości znajomych, których zupełnie przypadkowo tam spotkaliśmy:) Dziękujemy:)
A Wy? Dekoracje stale w tym samym miejscu czy wędrujecie z nimi wszędzie? A lodowisko - chodzicie/lubicie?
Miłego dnia! I dobrego weekendu:)))
Na pewno zaskoczę Was, że mam dekoracje na TEJ półce;))) Nikt się tego nie spodziewał! A tu taka niespodzianka;))) Po prawej stronie moje cudne muchomorki od Dusi:)))
Mało tego, kominkiem też Was zaskoczę;)
Kominek i półki czyli zmiana dekoracji w Mamelkowie:) Choinki jeszcze nie mamy ubranej, więc Wam nie pokażę.
To takie moje stałe punkty, gdzie następuje zmiana wystroju naszego domku. Pokoje na piętrze poza wiankami na drzwiach obywają się bez dekoracji. Tylko duży pokój tętni życiem wraz ze zmieniającymi się porami roku.
***
W ostatnią niedzielę wybraliśmy się rodzinnie na lodowisko:) Nawet nie sądziłam ile z tego będzie frajdy!!! No, ale gdyby nie te pingwiny, które "towarzyszyły" naszym Maluchom, to było by ciężko:) A gdy zamawialiśmy bilety na lodowisko, to już nie były dostępne. Dostaliśmy je tylko dzięki uprzejmości znajomych, których zupełnie przypadkowo tam spotkaliśmy:) Dziękujemy:)
A Wy? Dekoracje stale w tym samym miejscu czy wędrujecie z nimi wszędzie? A lodowisko - chodzicie/lubicie?
Miłego dnia! I dobrego weekendu:)))
sobota, 3 grudnia 2016
Grudniowe początki:)
Witajcie:)
Zaczął się GRUDZIEŃ. Miesiąc niezwykły dla nas nie tylko ze względu na Święta Bożego Narodzenia:)
Dni króciutkie i długie wieczory. Coś trzeba robić:)
Dziś wyjątkowo zdjęcia moich Maluchów:) Specjalnie dla Mamelkowa przedświąteczna mini sesja:)
Co jakiś czas serwuję moim Maluchom mini sesję. Niezmiennie na sofie w salonie, bo tylko tam jest dobre światło:))) Czyli tło pozostaje bez zmian, zmieniają się tylko rekwizyty i ubiory. To moim zdaniem miła pamiątka. Część z tych fotek oprawiam i dołączają do rodzinnej, ściennej galerii a część trafia do Dziadków:)
Tradycją są już grudniowe zdjęcia! To na nich najbardziej widać jak Maluchy rosną:) Jakiś czas temu trafiłam na "świąteczne fotograficzne gadżety" i dzięki temu dziś mieliśmy fajną zabawę.
A Wy jak - lubicie/robicie tematyczne sesje z Waszymi dziećmi, wnukami, zwierzętami czy po prostu Waszymi drugimi połówkami?
Miłego dnia:)) Pa!
Zaczął się GRUDZIEŃ. Miesiąc niezwykły dla nas nie tylko ze względu na Święta Bożego Narodzenia:)
Dni króciutkie i długie wieczory. Coś trzeba robić:)
Dziś wyjątkowo zdjęcia moich Maluchów:) Specjalnie dla Mamelkowa przedświąteczna mini sesja:)
Co jakiś czas serwuję moim Maluchom mini sesję. Niezmiennie na sofie w salonie, bo tylko tam jest dobre światło:))) Czyli tło pozostaje bez zmian, zmieniają się tylko rekwizyty i ubiory. To moim zdaniem miła pamiątka. Część z tych fotek oprawiam i dołączają do rodzinnej, ściennej galerii a część trafia do Dziadków:)
Tradycją są już grudniowe zdjęcia! To na nich najbardziej widać jak Maluchy rosną:) Jakiś czas temu trafiłam na "świąteczne fotograficzne gadżety" i dzięki temu dziś mieliśmy fajną zabawę.
A Wy jak - lubicie/robicie tematyczne sesje z Waszymi dziećmi, wnukami, zwierzętami czy po prostu Waszymi drugimi połówkami?
Miłego dnia:)) Pa!
sobota, 26 listopada 2016
Kartka urodzinowa i inne takie:)
Witajcie:)
Dziś dla Was karteczka i kilka opowieści z Mamelkowa i okolic;))
Powstał kolejny "exploding box" - kolory żywsze ale z braku dobrego światła wyszło jak wyszło:))
Najważniejsze, że obdarowanej się spodobał:)
***
Wracam z pracy, ledwo otwieram drzwi i dopada do mnie córcia.
- MAMO!!! MAMO!!! Wiesz co się stało?!?!
- No co się stało?
- Mamelek wysmarował mydłem ścianę i drzwi.
- To był wypadek - dobiega mnie głos ze środka pokoju. - Przepraszam!!! - woła Mamelek.
- Mamo zobacz - woła Martusia.
Podchodzę do miejsca zbrodni i wskazuję palcem ślady:
- Mamelek i co się mówi? - pytam wyczekująco.
- SPAGHETTI !!!- odpowiada bez chwili wahania Marcel.
Dziś dla Was karteczka i kilka opowieści z Mamelkowa i okolic;))
Powstał kolejny "exploding box" - kolory żywsze ale z braku dobrego światła wyszło jak wyszło:))
Najważniejsze, że obdarowanej się spodobał:)
***
Wracam z pracy, ledwo otwieram drzwi i dopada do mnie córcia.
- MAMO!!! MAMO!!! Wiesz co się stało?!?!
- No co się stało?
- Mamelek wysmarował mydłem ścianę i drzwi.
- To był wypadek - dobiega mnie głos ze środka pokoju. - Przepraszam!!! - woła Mamelek.
- Mamo zobacz - woła Martusia.
Podchodzę do miejsca zbrodni i wskazuję palcem ślady:
- Mamelek i co się mówi? - pytam wyczekująco.
- SPAGHETTI !!!- odpowiada bez chwili wahania Marcel.
***
Jestem w kuchni. Przychodzi Mamelek.
- Mamo, czy mogę iść z Tobą do pracy zarobić pieniądze?
- ???
- Chciałbym kupić dziewczynkom kochanym "pałac Elsy".
- Jakim kochanym dziewczynkom?
- Mojej Martusi!
Stoję dumna i blada jakiego mam szlachetnego synka. W tym czasie dobiega mnie jakiś hałas z dużego pokoju.
Po chwili słyszę jak Mamelek mówi do siostry:
- Nie pójdę do pracy zarobić pieniądze. Nie kupię pałacu Elsy. Zrobiłaś mi przykrość!
***
W polskiej szkole sobotniej.
Pani pyta uczniów:
- Dzieci czy znacie jakieś słowo na " C"?
- "CYCKI" - odpala w sekundzie wnuczka mojej koleżanki.
***
Tekst bez autoryzacji, ale mam nadzieję, że koleżanka się nie pogniewa, że go przytaczam;))) Spodobał mi się bardzo, więc muszę się nim z Wami podzielić:))
Mojej koleżanki mąż wraca z pracy. Przebiera się w "domowe" ciuchy. Przygląda mu się jego synuś i patrząc na zaokrąglony brzusio pyta:
- Tato, byłeś kiedyś Świętym Mikołajem?
***
To tyle na dziś. Zdrówka Wam i nam życzę, bo towarzystwo się nam poprzeziębiało:(
Miłego weekendu. Pa:))
- Mamo, czy mogę iść z Tobą do pracy zarobić pieniądze?
- ???
- Chciałbym kupić dziewczynkom kochanym "pałac Elsy".
- Jakim kochanym dziewczynkom?
- Mojej Martusi!
Stoję dumna i blada jakiego mam szlachetnego synka. W tym czasie dobiega mnie jakiś hałas z dużego pokoju.
Po chwili słyszę jak Mamelek mówi do siostry:
- Nie pójdę do pracy zarobić pieniądze. Nie kupię pałacu Elsy. Zrobiłaś mi przykrość!
***
W polskiej szkole sobotniej.
Pani pyta uczniów:
- Dzieci czy znacie jakieś słowo na " C"?
- "CYCKI" - odpala w sekundzie wnuczka mojej koleżanki.
***
Tekst bez autoryzacji, ale mam nadzieję, że koleżanka się nie pogniewa, że go przytaczam;))) Spodobał mi się bardzo, więc muszę się nim z Wami podzielić:))
Mojej koleżanki mąż wraca z pracy. Przebiera się w "domowe" ciuchy. Przygląda mu się jego synuś i patrząc na zaokrąglony brzusio pyta:
- Tato, byłeś kiedyś Świętym Mikołajem?
***
To tyle na dziś. Zdrówka Wam i nam życzę, bo towarzystwo się nam poprzeziębiało:(
Miłego weekendu. Pa:))
wtorek, 22 listopada 2016
Daj sobie CZAS:)
Witajcie:)
Wiem, wiem Jesteście zajęci a ja tu znowu:) Wszystko w biegu, wszystko w "niedoczasie" !!!! Doba zbyt krótka a tyyyle jeszcze trzeba zrobić. Nadmiar obowiązków czy pomysłów do realizacji nie pozwala na odpoczynek.
Zaraz, zaraz.
A czy ktoś nas goni, rozlicza z każdej minuty? Czy może sami dla siebie jesteśmy zbyt surowi w obcowaniu z czasem...
Odpoczynek - phi! Kto na to ma czas? - pomyślisz sobie Drogi Czytelniku. A ja Ci powiem, że to ważne!!! Daj SOBIE CZAS...
Może przeczytasz książkę? Choćby trochę, kilka kartek. To pozwoli Ci przenieść się w jakieś inne miejsce i zapomnieć o codzienności.
Może znajdziesz czas na napisanie maila do kogoś? Kogoś, kto jest Ci bliski a o kim w ciągłym biegu zapominasz i tylko czasami przed snem wyrzuty sumienia się odezwą, że znów nie napisałeś.
Może zadzwonisz do ukochanej Cioci i spytasz jak się czuje? Może gdzieś tam daleko czeka na sygnał od Ciebie. Pamiętasz? Tak lubisz z nią rozmawiać!
Może zrobisz te zaległe badania, z którymi zwlekasz i zwlekasz, bo ciągle coś WAŻNIEJSZEGO wypada?
Może odwiedzisz koleżankę, która zawsze z uśmiechem zaprasza Cię do siebie a Ty przepraszająco odmawiasz, bo nie masz czasu?
Może po prostu usiądziesz z kubkiem ulubionej herbaty i nie będziesz robić NIC:)
Nic planować, nic obmyślać, nic sprzątać. NIC. Umiesz tak?
Wygospodaruj z codzienności trochę czasu dla siebie. Bądź dla siebie dobry Drogi Czytelniku:) Z czasem nigdy nie wygrasz. Nigdy nie poczujesz dość. ZAWSZE będzie coś do zrobienia:)
Życzę wytchnienia, choćby ciutek;)
Miłego dnia:) Z odrobinką czasu dla siebie:)
Wiem, wiem Jesteście zajęci a ja tu znowu:) Wszystko w biegu, wszystko w "niedoczasie" !!!! Doba zbyt krótka a tyyyle jeszcze trzeba zrobić. Nadmiar obowiązków czy pomysłów do realizacji nie pozwala na odpoczynek.
Zaraz, zaraz.
A czy ktoś nas goni, rozlicza z każdej minuty? Czy może sami dla siebie jesteśmy zbyt surowi w obcowaniu z czasem...
Odpoczynek - phi! Kto na to ma czas? - pomyślisz sobie Drogi Czytelniku. A ja Ci powiem, że to ważne!!! Daj SOBIE CZAS...
Może przeczytasz książkę? Choćby trochę, kilka kartek. To pozwoli Ci przenieść się w jakieś inne miejsce i zapomnieć o codzienności.
Może znajdziesz czas na napisanie maila do kogoś? Kogoś, kto jest Ci bliski a o kim w ciągłym biegu zapominasz i tylko czasami przed snem wyrzuty sumienia się odezwą, że znów nie napisałeś.
Może zadzwonisz do ukochanej Cioci i spytasz jak się czuje? Może gdzieś tam daleko czeka na sygnał od Ciebie. Pamiętasz? Tak lubisz z nią rozmawiać!
Może zrobisz te zaległe badania, z którymi zwlekasz i zwlekasz, bo ciągle coś WAŻNIEJSZEGO wypada?
Może odwiedzisz koleżankę, która zawsze z uśmiechem zaprasza Cię do siebie a Ty przepraszająco odmawiasz, bo nie masz czasu?
Może po prostu usiądziesz z kubkiem ulubionej herbaty i nie będziesz robić NIC:)
Nic planować, nic obmyślać, nic sprzątać. NIC. Umiesz tak?
Wygospodaruj z codzienności trochę czasu dla siebie. Bądź dla siebie dobry Drogi Czytelniku:) Z czasem nigdy nie wygrasz. Nigdy nie poczujesz dość. ZAWSZE będzie coś do zrobienia:)
Życzę wytchnienia, choćby ciutek;)
Miłego dnia:) Z odrobinką czasu dla siebie:)
czwartek, 17 listopada 2016
Z humorem:)
Witajcie:)
Dziś mam dla Was kilka dykteryjek z rodzinnego albumiku;) Ku pamięci - a co tam:)
lista zakupów
MąŻ wychodzi z domu. Oznajmia, że na chwilę jedzie też do miasta.
- Kup pieczywo i jajka - mówię na odchodne.
Wraca MąŻ, ja jestem na górze. Otwiera lodówkę i woła do mnie:
- Dlaczego miałem kupić mleko, skoro jeszcze całe stoi w lodówce?
- JAJKA - wołam do niego. - Mówiłam o jajkach.
***
prezenty od Mikołaja
W pewien sobotni wieczór wywiązuje się temat świętego Mikołaja i prezentów, które przynosi. Mówię do Maluchów, że będą musiały napisać do niego list. Po chwili pytam:
- A co chcielibyście od niego dostać?
- Mentosy - bez zastanowienia odpowiada córcia.
- O to tak jak rok temu - mówię.
- KOTKA JEDNOROŻCA - odpala Mamelek.
I myślę, że Mikołaj ma ciężki orzech do zgryzienia;)
***
gdzie byliśmy?
Oglądam z Martusią nasze albumy ze zdjęciami. Jeden trafił się też akurat taki "sprzed ery dzieci". Martusia pyta:
- A gdzie my byliśmy?
- Nie było Was.
- No, ale gdzie byliśmy wtedy?
- Was jeszcze W OGÓLE nie było - próbuję wyjaśnić.
- Może my byliśmy u Babci - rzuca nie przekonana córcia.
***
ojciec Wirgiliusz - czyli problemy WIELODZIETNEJ rodziny
Jestem u góry, słyszę że MąŻ rozmawia po angielsku. Słyszę, że mówi, że Martusia była chora. Schodzę na dół i pytam, kto dzwonił.
- Dzwonili z Marty szkoły i pytali o piątek, czemu jej nie było w szkole. - Mówiłem, że była chora.
- W piątek? - pytam zdziwiona. - Przecież ona BYŁA w szkole!!! Zachorowała dopiero PO szkole, to Marcel nie był w przedszkolu!!!
***
parapet w korytarzu
Mieliśmy w całym domu beznadziejne parapety. Okazało się, że można kupić takie nakładki i dzięki temu zakryć te paskudy. Kupiliśmy te cuda, trzeba je było przyciąć. MąŻ zabrał się do dzieła. Liczył, obliczał, kalkulował by w końcu przyciąć odpowiednio. Mówię do niego, że z tego małego kawałka, który został, niech przytnie na okno w KORYTARZU. Korytarz mamy jeden, więc obyło się bez wyjaśnień. Poszłam na górę by jak co dzień zająć się kąpaniem Maluchów i kładzeniem ich spać. MąŻ tylko raz z dołu zawołał czy później "TO" posprzątam. Pytam jakie "TO" a w odpowiedzi słyszę "w zasadzie TO wszystko". Rzucam "ok" i robię swoje. Po jakimś czasie zawołał, że już skończył.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zeszłam na dół a tam salon zastawiony gratami, które mamy w schowku "pod schodami". Wstawiłam wszystko do środka i pytam zaskoczona:
- A czemu robiłeś parapet w schowku pod schodami?
- Przecież mi mówiłaś, żebym zrobił - odpowiada z lekkim zdziwieniem.
- W KORYTARZU. Mówiłam o korytarzu.
***
To tyle na dziś:) Miłego dnia:)
ps. a jakie są Wasze rodzinne "kwiatki" - listy zakupów? listy życzeń? czy inne "niedomówienia" ?
Dziś mam dla Was kilka dykteryjek z rodzinnego albumiku;) Ku pamięci - a co tam:)
lista zakupów
MąŻ wychodzi z domu. Oznajmia, że na chwilę jedzie też do miasta.
- Kup pieczywo i jajka - mówię na odchodne.
Wraca MąŻ, ja jestem na górze. Otwiera lodówkę i woła do mnie:
- Dlaczego miałem kupić mleko, skoro jeszcze całe stoi w lodówce?
- JAJKA - wołam do niego. - Mówiłam o jajkach.
***
prezenty od Mikołaja
W pewien sobotni wieczór wywiązuje się temat świętego Mikołaja i prezentów, które przynosi. Mówię do Maluchów, że będą musiały napisać do niego list. Po chwili pytam:
- A co chcielibyście od niego dostać?
- Mentosy - bez zastanowienia odpowiada córcia.
- O to tak jak rok temu - mówię.
- KOTKA JEDNOROŻCA - odpala Mamelek.
I myślę, że Mikołaj ma ciężki orzech do zgryzienia;)
***
gdzie byliśmy?
Oglądam z Martusią nasze albumy ze zdjęciami. Jeden trafił się też akurat taki "sprzed ery dzieci". Martusia pyta:
- A gdzie my byliśmy?
- Nie było Was.
- No, ale gdzie byliśmy wtedy?
- Was jeszcze W OGÓLE nie było - próbuję wyjaśnić.
- Może my byliśmy u Babci - rzuca nie przekonana córcia.
***
ojciec Wirgiliusz - czyli problemy WIELODZIETNEJ rodziny
Jestem u góry, słyszę że MąŻ rozmawia po angielsku. Słyszę, że mówi, że Martusia była chora. Schodzę na dół i pytam, kto dzwonił.
- Dzwonili z Marty szkoły i pytali o piątek, czemu jej nie było w szkole. - Mówiłem, że była chora.
- W piątek? - pytam zdziwiona. - Przecież ona BYŁA w szkole!!! Zachorowała dopiero PO szkole, to Marcel nie był w przedszkolu!!!
***
parapet w korytarzu
Mieliśmy w całym domu beznadziejne parapety. Okazało się, że można kupić takie nakładki i dzięki temu zakryć te paskudy. Kupiliśmy te cuda, trzeba je było przyciąć. MąŻ zabrał się do dzieła. Liczył, obliczał, kalkulował by w końcu przyciąć odpowiednio. Mówię do niego, że z tego małego kawałka, który został, niech przytnie na okno w KORYTARZU. Korytarz mamy jeden, więc obyło się bez wyjaśnień. Poszłam na górę by jak co dzień zająć się kąpaniem Maluchów i kładzeniem ich spać. MąŻ tylko raz z dołu zawołał czy później "TO" posprzątam. Pytam jakie "TO" a w odpowiedzi słyszę "w zasadzie TO wszystko". Rzucam "ok" i robię swoje. Po jakimś czasie zawołał, że już skończył.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zeszłam na dół a tam salon zastawiony gratami, które mamy w schowku "pod schodami". Wstawiłam wszystko do środka i pytam zaskoczona:
- A czemu robiłeś parapet w schowku pod schodami?
- Przecież mi mówiłaś, żebym zrobił - odpowiada z lekkim zdziwieniem.
- W KORYTARZU. Mówiłam o korytarzu.
***
To tyle na dziś:) Miłego dnia:)
ps. a jakie są Wasze rodzinne "kwiatki" - listy zakupów? listy życzeń? czy inne "niedomówienia" ?
sobota, 12 listopada 2016
"Robótka" - czyli jak rozprzestrzenia się dobro:)
Witajcie:)
Uwaga, uwaga - ruszyła "Robótka 2016" szerzej o akcji TU
W mega skrócie:
Jest w dalekim Niegowie pewien koedukacyjny Dom Pomocy Społecznej TU, w którym Dzieciaki - Maleńtasy, Starszaki i Emeryci czują się jak w jednej wielkiej Rodzinie, której bardzo często nigdy nie mieli lub już nie mają...
W Domu tym zaznają wiele miłości, dobra i opieki. Każdy stara się by nie zabrakło im niczego. Jednak w okolicy Świąt Bożego Narodzenia jakoś tak trudniej znoszą swój los i tęsknią bardzo... By osłodzić im ten czas - Powstała "Robótka" :))
Jak działać?
Na oficjalnej stronie "Robótki" TU wybrać z zakładki Damy 2016 i Kawalerowie 2016 jedną osobę (można więcej - nikt nie broni:) i z myślą o niej napisać świąteczną kartkę. Można ją wykonać samodzielnie, można kupić, można napisać ją samemu a można z całą Rodzinką. Warunek jest tylko jeden - ma być stworzona od serca !
********
Ostatnio przeżyłam niesamowitą radość!!! No muszę się z Wami nią podzielić, bo mnie rozerwie;)
Zastanawiałam się kiedy rusza "Robótka" o ostatniej pisałam TU . Wchodzę na tę stronę i czytam zaległe posty a tam - filmik z ostatniego rozdania. Kilkominutowy. Wyłam jak bóbr - ze wzruszenia i szczęścia!!!
Już się tłumaczę - z tym jest coś mega niesamowitego!!! Ostatnio w podziękowaniu od Niegowian dostałam kalendarz ścienny z ich fotkami TU. Radość wielka i wielkie zaskoczenie:)
Ale to co przeżyłam trzy dni temu, to już normalnie MEGA XXL porcja SZCZĘŚCIA. Oglądam ten wzruszający filmik - a tam dwóch (z trzech) braci, którym wysłałam prezenty cieszą się jak dzieci... z zegarków ode mnie!!!! Normalnie szok!!!! Klucha w gardle, łzy dławią i nie mogę przestać myśleć o tym, że zostałam tak wyróżniona. Te drobiazgi ode mnie (spośród tysiąca innych), które dotarły do Niegowa zostały pokazane wraz z radością, którą nie da się porównać do niczego... Nawet nie umiem tego porządnie opisać. Obejrzyjcie po prostu ten filmik TU
********
Jeszcze jedna akcja. Jak co roku Edytka (z bloga Hafty Edyty) o wielkim serduchu pomaga innym. W tym roku pomaga małemu Bartusiowi choremu na rdzeniowy zanik mięśni TU. Potrzebne są rzeczy na kiermasz świąteczny (rękodzieło) lub kartkowe "przydasie". Wszystko zostanie spożytkowane zgodnie z przeznaczeniem, bo Edytka to solidna firma. Od kilku lat widzę co robi, więc to wiem:)))
Kochani - niedawno ktoś ośmielił się okrutnie zakpić z tej akcji TU i Edytka tym bardziej potrzebuje realnego wsparcia, by móc na nowo uwierzyć, że to co robi ma sens!!!
To co - Pomożecie!!!
********
Prześlijcie wiadomości o tych dwóch akcjach dalej. Na FB lub na swoich blogach!!! Niech dobro płynie w świat:)))
Miłego dnia:))) Pa:)
Uwaga, uwaga - ruszyła "Robótka 2016" szerzej o akcji TU
W mega skrócie:
Jest w dalekim Niegowie pewien koedukacyjny Dom Pomocy Społecznej TU, w którym Dzieciaki - Maleńtasy, Starszaki i Emeryci czują się jak w jednej wielkiej Rodzinie, której bardzo często nigdy nie mieli lub już nie mają...
W Domu tym zaznają wiele miłości, dobra i opieki. Każdy stara się by nie zabrakło im niczego. Jednak w okolicy Świąt Bożego Narodzenia jakoś tak trudniej znoszą swój los i tęsknią bardzo... By osłodzić im ten czas - Powstała "Robótka" :))
Jak działać?
Na oficjalnej stronie "Robótki" TU wybrać z zakładki Damy 2016 i Kawalerowie 2016 jedną osobę (można więcej - nikt nie broni:) i z myślą o niej napisać świąteczną kartkę. Można ją wykonać samodzielnie, można kupić, można napisać ją samemu a można z całą Rodzinką. Warunek jest tylko jeden - ma być stworzona od serca !
❄❄❄ OFICJALNY ADRES do Robótkowej Korespondencji ❄❄❄
Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie
Rodzinka...
dla...
Wierzbowa 4
07-230 ZABRODZIE
Rodzinka...
dla...
Wierzbowa 4
07-230 ZABRODZIE
********
Ostatnio przeżyłam niesamowitą radość!!! No muszę się z Wami nią podzielić, bo mnie rozerwie;)
Zastanawiałam się kiedy rusza "Robótka" o ostatniej pisałam TU . Wchodzę na tę stronę i czytam zaległe posty a tam - filmik z ostatniego rozdania. Kilkominutowy. Wyłam jak bóbr - ze wzruszenia i szczęścia!!!
Już się tłumaczę - z tym jest coś mega niesamowitego!!! Ostatnio w podziękowaniu od Niegowian dostałam kalendarz ścienny z ich fotkami TU. Radość wielka i wielkie zaskoczenie:)
Ale to co przeżyłam trzy dni temu, to już normalnie MEGA XXL porcja SZCZĘŚCIA. Oglądam ten wzruszający filmik - a tam dwóch (z trzech) braci, którym wysłałam prezenty cieszą się jak dzieci... z zegarków ode mnie!!!! Normalnie szok!!!! Klucha w gardle, łzy dławią i nie mogę przestać myśleć o tym, że zostałam tak wyróżniona. Te drobiazgi ode mnie (spośród tysiąca innych), które dotarły do Niegowa zostały pokazane wraz z radością, którą nie da się porównać do niczego... Nawet nie umiem tego porządnie opisać. Obejrzyjcie po prostu ten filmik TU
********
Jeszcze jedna akcja. Jak co roku Edytka (z bloga Hafty Edyty) o wielkim serduchu pomaga innym. W tym roku pomaga małemu Bartusiowi choremu na rdzeniowy zanik mięśni TU. Potrzebne są rzeczy na kiermasz świąteczny (rękodzieło) lub kartkowe "przydasie". Wszystko zostanie spożytkowane zgodnie z przeznaczeniem, bo Edytka to solidna firma. Od kilku lat widzę co robi, więc to wiem:)))
Kochani - niedawno ktoś ośmielił się okrutnie zakpić z tej akcji TU i Edytka tym bardziej potrzebuje realnego wsparcia, by móc na nowo uwierzyć, że to co robi ma sens!!!
To co - Pomożecie!!!
********
Prześlijcie wiadomości o tych dwóch akcjach dalej. Na FB lub na swoich blogach!!! Niech dobro płynie w świat:)))
Miłego dnia:))) Pa:)
niedziela, 6 listopada 2016
5 osób, które miały wpływ na moje życie:)
Witajcie:)
Dziś mam dla Was listę "5 osób, które miały wpływ na moje życie". I od razu uprzedzam - w liście tej ujęłam osoby "obce" czyli nie ma tu np. moich Rodziców, czy moich dzieci:) Ale słowo "obce" też nie do końca oddaje (przynajmniej niektóre) relacje.
Panie i Panowie - lista osób, które w ten lub inny osób przyczyniły się do tego jaka jestem:)
1. Moja polonistka ze szkoły podstawowej - wyglądała jak Alexis Carrington z niezapomnianego serialu "Dynastia" (o czym nie omieszkałam ją poinformować;). Tylko na szczęście naturę miała inną:) Miała niesamowity charakter pisma. Bardzo lubiłam ją jak i jej lekcje. Myślę, że to dzięki niej wybrałam mój kierunek studiów:)
2. Moja fizyczka ze szkoły średniej - nie wyróżniająca się z tłumu nauczycielka, bez daru przekazywania informacji:) Absolutnie nie było między nami chemii. Lekcje z nią przyprawiały mnie o nieustanny stres i ból brzucha... To przez nią miałam ochotę pożegnać się z tym światem... a w rezultacie na świadectwie maturalnym mam chyba nawet 4 czy 3 (bo miałam to szczęście mieć lekcje z kimś innym;))))
3. Okulistka z mikrochirurgii oka - przy rutynowych badaniach kwalifikujących do laserowej korekcji wzroku... znalazła u mnie dziurę na siatkówce (co groziło odklejeniem się siatkówki a w konsekwencji utratą wzroku:( Gdyby nie wizyta u niej... Patrzyłabym na świat tylko przez pryzmat wspomnień...
4. "Mamo" czyli Mama mojej przyjaciółki - była dla mnie jak druga Mama, zresztą nie raz żartowałyśmy, że mnie może przysposobić;) Zawsze częstowała domowym jedzonkiem, opowiadała zabawne historyjki ze swojej pracy i sprawiała, że każdy czuł się u niej bardzo dobrze... Taka normalna a jednak taka wyjątkowa... Była mi bliska... Odeszła zbyt młodo, ale na zawsze pozostanie w moim sercu....
5. Ksiądz Jan Kaczkowski - niestety miałam okazję widzieć i słyszeć go na żywo tylko raz i tego się już nie da powtórzyć... Trzy godziny. Tylko trzy godziny - bo mogłabym go słuchać zdecydowanie dłużej. Fenomenalny człowiek, ksiądz i mówca. Trochę niepokorny, trochę nieprzystający do szablonowych wyobrażeń o księdzu, trochę szaleniec - ale w tak mocno pozytywnym znaczeniu. Pisałam o nim TU.
***
To moja lista "5 osób, które miały wpływ na moje życie". Oczywiście nie wykorzystuje to liczby osób, które w ten lub inny sposób sprawiły, że moje życie potoczyło się tak jak się potoczyło:) Przy nauczycielkach celowo nie podaję nazwisk, choć je dobrze pamiętam;))
A Wy - kogo umieścilibyście na swojej "TOP 5" ?
Miłego dnia:) Spokojnego i dobrego. Pa:)
Dziś mam dla Was listę "5 osób, które miały wpływ na moje życie". I od razu uprzedzam - w liście tej ujęłam osoby "obce" czyli nie ma tu np. moich Rodziców, czy moich dzieci:) Ale słowo "obce" też nie do końca oddaje (przynajmniej niektóre) relacje.
Panie i Panowie - lista osób, które w ten lub inny osób przyczyniły się do tego jaka jestem:)
1. Moja polonistka ze szkoły podstawowej - wyglądała jak Alexis Carrington z niezapomnianego serialu "Dynastia" (o czym nie omieszkałam ją poinformować;). Tylko na szczęście naturę miała inną:) Miała niesamowity charakter pisma. Bardzo lubiłam ją jak i jej lekcje. Myślę, że to dzięki niej wybrałam mój kierunek studiów:)
2. Moja fizyczka ze szkoły średniej - nie wyróżniająca się z tłumu nauczycielka, bez daru przekazywania informacji:) Absolutnie nie było między nami chemii. Lekcje z nią przyprawiały mnie o nieustanny stres i ból brzucha... To przez nią miałam ochotę pożegnać się z tym światem... a w rezultacie na świadectwie maturalnym mam chyba nawet 4 czy 3 (bo miałam to szczęście mieć lekcje z kimś innym;))))
3. Okulistka z mikrochirurgii oka - przy rutynowych badaniach kwalifikujących do laserowej korekcji wzroku... znalazła u mnie dziurę na siatkówce (co groziło odklejeniem się siatkówki a w konsekwencji utratą wzroku:( Gdyby nie wizyta u niej... Patrzyłabym na świat tylko przez pryzmat wspomnień...
4. "Mamo" czyli Mama mojej przyjaciółki - była dla mnie jak druga Mama, zresztą nie raz żartowałyśmy, że mnie może przysposobić;) Zawsze częstowała domowym jedzonkiem, opowiadała zabawne historyjki ze swojej pracy i sprawiała, że każdy czuł się u niej bardzo dobrze... Taka normalna a jednak taka wyjątkowa... Była mi bliska... Odeszła zbyt młodo, ale na zawsze pozostanie w moim sercu....
5. Ksiądz Jan Kaczkowski - niestety miałam okazję widzieć i słyszeć go na żywo tylko raz i tego się już nie da powtórzyć... Trzy godziny. Tylko trzy godziny - bo mogłabym go słuchać zdecydowanie dłużej. Fenomenalny człowiek, ksiądz i mówca. Trochę niepokorny, trochę nieprzystający do szablonowych wyobrażeń o księdzu, trochę szaleniec - ale w tak mocno pozytywnym znaczeniu. Pisałam o nim TU.
***
To moja lista "5 osób, które miały wpływ na moje życie". Oczywiście nie wykorzystuje to liczby osób, które w ten lub inny sposób sprawiły, że moje życie potoczyło się tak jak się potoczyło:) Przy nauczycielkach celowo nie podaję nazwisk, choć je dobrze pamiętam;))
A Wy - kogo umieścilibyście na swojej "TOP 5" ?
Miłego dnia:) Spokojnego i dobrego. Pa:)
środa, 2 listopada 2016
Jesień i tej wersji się trzymam:)
Witajcie:)
To, że lubię wianki, to już zapewne wiecie:) Z PL przywiozłam sobie kolejne dwie szare bazy (Pepco). Do tego kupiłam kilka sztucznych owoców, dwie gałązki czegoś tam i dwa słoneczniki. I tak oto powstał wianek - bez odrobiny kleju - gotowy w całe 5 minut:)
Jeszcze nie myślę o świątecznych ozdobach, bo u mnie jesień pełną gębą:) Dlatego jesienne ozdoby nadal królują.
***
Z PL przywiozłam jeszcze jedno niepozorne małe coś. Mianowicie pudełeczko z sześcioma kostkami:) Rzuca się te kostki i układa historyjki z obrazkami, które znajdują się na tych kostkach. Oryginalna zabawa "cube story" zawiera nieco mniejsze kostki i jest ich dziewięć oraz cena jest prawie dwukrotnie większa. Ja mam tańszą wersję z "TIGERA" :) I niechże zacytuję - "osobiście nie widzę różnicy, to po co przepłacać" :))
Maluchy polubiły tę grę:) Myślę, że to dobra zabawa dla dużych i małych. A do tego pudełeczko zajmuje mało miejsca, co jest sporym plusem.
I ulubiony obrazek moich dzieci;)
***
A jak tam u Was? Robicie już świąteczne dekoracje/ozdoby czy raczej tak jak ja - żyjecie jesienią?
Miłego dnia:) Pa!
To, że lubię wianki, to już zapewne wiecie:) Z PL przywiozłam sobie kolejne dwie szare bazy (Pepco). Do tego kupiłam kilka sztucznych owoców, dwie gałązki czegoś tam i dwa słoneczniki. I tak oto powstał wianek - bez odrobiny kleju - gotowy w całe 5 minut:)
Jeszcze nie myślę o świątecznych ozdobach, bo u mnie jesień pełną gębą:) Dlatego jesienne ozdoby nadal królują.
***
Z PL przywiozłam jeszcze jedno niepozorne małe coś. Mianowicie pudełeczko z sześcioma kostkami:) Rzuca się te kostki i układa historyjki z obrazkami, które znajdują się na tych kostkach. Oryginalna zabawa "cube story" zawiera nieco mniejsze kostki i jest ich dziewięć oraz cena jest prawie dwukrotnie większa. Ja mam tańszą wersję z "TIGERA" :) I niechże zacytuję - "osobiście nie widzę różnicy, to po co przepłacać" :))
Maluchy polubiły tę grę:) Myślę, że to dobra zabawa dla dużych i małych. A do tego pudełeczko zajmuje mało miejsca, co jest sporym plusem.
I ulubiony obrazek moich dzieci;)
***
A jak tam u Was? Robicie już świąteczne dekoracje/ozdoby czy raczej tak jak ja - żyjecie jesienią?
Miłego dnia:) Pa!
piątek, 28 października 2016
Powroty i prezenty:)
Witajcie:)
Na świeżo. Dziś rano jeszcze PL, po południu już UK. Krótko mówiąc - uroki życia na emigracji;)
Jakiś czas temu znów czymś "zabłysnęłam" u Dusi TU i udało mi się upolować cudnego szydełkowego muchomorka:))) A że uwielbiam tego typu rzeczy, to byłam zachwycona!
Niestety rozminęłam się dziś z paczką od niej, ale moja Mamcia przysłała mi fotki, tego co dostałam.
Panie, Panowie - miał być grzybek - a dostałam WIELKĄ PAKĘ PREZENTÓW!!! Piękne szydełkowane bombki, muchomorki, kotek-klamkowiec i zajączek z cudnymi uszami w krateczkę:))) Wszystko wspaniałe!!!
Dusiu - DZIĘKUJEMY Z CAŁEGO SERCA!!!! Szaleństwo istne prezentowe szaleństwo!!!
***
Przed wylotem na szybko zrobiłam jeszcze kotki z zestawów, o których już pisałam TU
A Mamelek zrobił to
W przedszkolu porysował flamastrem spodnie. Bluzkę zresztą też. Bardziej kuliście;) Jak widać, nie jest to "przypadkowe" maźnięcie a po prostu z premedytacją dokonana akcja.
Na szczęście Mamcia kupiła mi kiedyś "mydełko na plamy" i wszystko ładnie zeszło;)
To tyle na dziś. Tydzień minął nam w szalonym tempie. Miłego dnia:) Pa!
Na świeżo. Dziś rano jeszcze PL, po południu już UK. Krótko mówiąc - uroki życia na emigracji;)
Jakiś czas temu znów czymś "zabłysnęłam" u Dusi TU i udało mi się upolować cudnego szydełkowego muchomorka:))) A że uwielbiam tego typu rzeczy, to byłam zachwycona!
Niestety rozminęłam się dziś z paczką od niej, ale moja Mamcia przysłała mi fotki, tego co dostałam.
Panie, Panowie - miał być grzybek - a dostałam WIELKĄ PAKĘ PREZENTÓW!!! Piękne szydełkowane bombki, muchomorki, kotek-klamkowiec i zajączek z cudnymi uszami w krateczkę:))) Wszystko wspaniałe!!!
Dusiu - DZIĘKUJEMY Z CAŁEGO SERCA!!!! Szaleństwo istne prezentowe szaleństwo!!!
***
Przed wylotem na szybko zrobiłam jeszcze kotki z zestawów, o których już pisałam TU
A Mamelek zrobił to
W przedszkolu porysował flamastrem spodnie. Bluzkę zresztą też. Bardziej kuliście;) Jak widać, nie jest to "przypadkowe" maźnięcie a po prostu z premedytacją dokonana akcja.
Na szczęście Mamcia kupiła mi kiedyś "mydełko na plamy" i wszystko ładnie zeszło;)
To tyle na dziś. Tydzień minął nam w szalonym tempie. Miłego dnia:) Pa!
piątek, 21 października 2016
Lubię siebie:)
Witajcie:)
Lubię czekoladę i dobre książki... i
LUBIĘ SIEBIE
(Nie, nie jestem samolubem innych też lubię:)
Lubię siebie choć NIE JESTEM IDEALNA. Mam wady i zalety, miewam humory i strzelam fochy. Piekę pyszne ciasta a ostatnio nie wyszły mi smażone placki z kabaczka, bo dodałam do nich surowe pieczarki:) Lubię dużo gadać, ale są dni kiedy mówię bardzo mało. Płaczę na filmach i czytając książki.
Dobrze się czuję we własnym towarzystwie, bo LUBIĘ SIEBIE:)
Lubię siebie taką jaka jestem. Pełna akceptacja:) Znam swoje mocne i słabe strony. Taka jestem:)
ps. (Kto zrobi lepsze selfi... w garnku;)
Bywam szczęśliwa, bo szczęście umiem odnaleźć w małych sprawach. Już nie czekam na to moje wielkie szczęście, bo się go mogę nie doczekać;) Łapię to co daje mi los. Łuskam z dnia, to co było w nim dobre niczym wiewiórka środek orzeszka:) Łapię się na tym, że chyba wymyśliłam sobie ten mój mały świat zbyt idealny a prawda bywa bardziej szara...
Bywa lekko a bywa też pod górkę... Życie toczy się niezależnie od naszych marzeń i planów:) Są sprawy, których nie przeskoczę i na które nie mam wpływu...
Czasami chciałabym już wiedzieć co też w życiu mnie czeka. Czy dobrze wybrałam kierunek, którym idę? Czy dobrze wychowam swoje dzieci i czy będę im umiała ten świat pokazać?
A Ty jak Drogi Czytelniku - LUBISZ SIEBIE?
Miłego dnia:)
Lubię czekoladę i dobre książki... i
LUBIĘ SIEBIE
(Nie, nie jestem samolubem innych też lubię:)
Lubię siebie choć NIE JESTEM IDEALNA. Mam wady i zalety, miewam humory i strzelam fochy. Piekę pyszne ciasta a ostatnio nie wyszły mi smażone placki z kabaczka, bo dodałam do nich surowe pieczarki:) Lubię dużo gadać, ale są dni kiedy mówię bardzo mało. Płaczę na filmach i czytając książki.
Dobrze się czuję we własnym towarzystwie, bo LUBIĘ SIEBIE:)
Lubię siebie taką jaka jestem. Pełna akceptacja:) Znam swoje mocne i słabe strony. Taka jestem:)
ps. (Kto zrobi lepsze selfi... w garnku;)
Bywam szczęśliwa, bo szczęście umiem odnaleźć w małych sprawach. Już nie czekam na to moje wielkie szczęście, bo się go mogę nie doczekać;) Łapię to co daje mi los. Łuskam z dnia, to co było w nim dobre niczym wiewiórka środek orzeszka:) Łapię się na tym, że chyba wymyśliłam sobie ten mój mały świat zbyt idealny a prawda bywa bardziej szara...
Bywa lekko a bywa też pod górkę... Życie toczy się niezależnie od naszych marzeń i planów:) Są sprawy, których nie przeskoczę i na które nie mam wpływu...
Czasami chciałabym już wiedzieć co też w życiu mnie czeka. Czy dobrze wybrałam kierunek, którym idę? Czy dobrze wychowam swoje dzieci i czy będę im umiała ten świat pokazać?
A Ty jak Drogi Czytelniku - LUBISZ SIEBIE?
Miłego dnia:)
sobota, 15 października 2016
Shrink plastic - plastik termokurczliwy :)
Witajcie:)
Dzięki Anette196 TU dowiedziałam się o wielce ciekawej rzeczy jaką jest - SHRINK PLASTIC czyli PLASTIK TERMOKURCZLIWY. Dziękuję Ci za to nowe odkrycie:)
Lubię tego typu nowinki, które w dodatku (przynajmniej tu) nie kosztują fortuny a pozwalają poznać coś nowego.
Rzuciłam się niemalże od razu do internetu by poczytać ciut o tym i zamówić ten fantastyczny a z pozoru zwyczajny plastik. Zbyt wielu informacji na polskich stronach na ten temat nie ma (albo ja źle szukałam). Więc zaczęłam metodą prób i błędów. Dopiero później odkryłam, że całkiem tego sporo na anglojęzycznych stronach:))
Żeby rozpocząć tego typu zabawę potrzebujecie głównie dwóch rzeczy - plastiku termokurczliwego i permanentnych markerów. Ja kupiłam takie:
Na opakowaniu plastiku termokurczliwego znajdziecie dokładną instrukcję przy ilu stopniach i jak długo należy go wypalać w piekarniku. Można zastosować też nagrzewnicę, ale tego nie próbowałam.
Ale od początku:)) Rysujecie na cieniutkim plastiku wybrany wzór bądź odrysowujecie go kładąc na jakiś obrazek (tak można zrobić w przypadku przezroczystego plastiku, który wybrałam). Mam taki kalendarz - położyłam na nim przezroczysty plastik i odwzorowałam ten obrazek:)
Później wycinanie pożądany kształt i robicie dziurkę (jeśli ma to być przywieszka).
Po narysowaniu ten cieniutki, giętki obrazek miał dziewięć centymetrów. Po wypaleniu w piekarniku - skurczył się do zaledwie czterech centymetrów, ale za to stwardniał i ciut "przytył". Jeśli spojrzycie przez okienko piekarnika na Wasze obrazki zauważycie, że wyginają się w każdą stronę. Sprawia to wrażenie jakby całą Waszą pracę miał trafić szlag;))) Ale już po chwili Waszym oczom ukazuje się wypoczęty, zrelaksowany i wyprostowany obrazek w miniaturce:)
Można wyczarować co Wam tylko w duszy gra:)
Niektóre drobiazgi są wielkości znaczków pocztowych:) Pokusiłam się nawet o logo mojej ukochanej Bydgoszczy. Tatko - który jest mocno zaangażowany w radę osiedla - dostanie go w prezencie:)
To dzieło Martusi - Anna i Olaf z "Frozen" :))
Można tak zrobić wszelakiej maści biżuterię (kolczyki, naszyjniki, broszki), breloczek do kluczy, przywieszkę do prezentów czy guziki.
Znacie shrink plastik? Co o nim sądzicie?
Miłego dnia! Spokojnego i dobrego. Pa:)
Dzięki Anette196 TU dowiedziałam się o wielce ciekawej rzeczy jaką jest - SHRINK PLASTIC czyli PLASTIK TERMOKURCZLIWY. Dziękuję Ci za to nowe odkrycie:)
Lubię tego typu nowinki, które w dodatku (przynajmniej tu) nie kosztują fortuny a pozwalają poznać coś nowego.
Rzuciłam się niemalże od razu do internetu by poczytać ciut o tym i zamówić ten fantastyczny a z pozoru zwyczajny plastik. Zbyt wielu informacji na polskich stronach na ten temat nie ma (albo ja źle szukałam). Więc zaczęłam metodą prób i błędów. Dopiero później odkryłam, że całkiem tego sporo na anglojęzycznych stronach:))
Żeby rozpocząć tego typu zabawę potrzebujecie głównie dwóch rzeczy - plastiku termokurczliwego i permanentnych markerów. Ja kupiłam takie:
Na opakowaniu plastiku termokurczliwego znajdziecie dokładną instrukcję przy ilu stopniach i jak długo należy go wypalać w piekarniku. Można zastosować też nagrzewnicę, ale tego nie próbowałam.
Ale od początku:)) Rysujecie na cieniutkim plastiku wybrany wzór bądź odrysowujecie go kładąc na jakiś obrazek (tak można zrobić w przypadku przezroczystego plastiku, który wybrałam). Mam taki kalendarz - położyłam na nim przezroczysty plastik i odwzorowałam ten obrazek:)
Później wycinanie pożądany kształt i robicie dziurkę (jeśli ma to być przywieszka).
Po narysowaniu ten cieniutki, giętki obrazek miał dziewięć centymetrów. Po wypaleniu w piekarniku - skurczył się do zaledwie czterech centymetrów, ale za to stwardniał i ciut "przytył". Jeśli spojrzycie przez okienko piekarnika na Wasze obrazki zauważycie, że wyginają się w każdą stronę. Sprawia to wrażenie jakby całą Waszą pracę miał trafić szlag;))) Ale już po chwili Waszym oczom ukazuje się wypoczęty, zrelaksowany i wyprostowany obrazek w miniaturce:)
Można wyczarować co Wam tylko w duszy gra:)
Niektóre drobiazgi są wielkości znaczków pocztowych:) Pokusiłam się nawet o logo mojej ukochanej Bydgoszczy. Tatko - który jest mocno zaangażowany w radę osiedla - dostanie go w prezencie:)
To dzieło Martusi - Anna i Olaf z "Frozen" :))
Znacie shrink plastik? Co o nim sądzicie?
Miłego dnia! Spokojnego i dobrego. Pa:)
środa, 12 października 2016
Mamelkowe poprawiacze nastroju:)
Witajcie:)
Są takie dni, że człowiek ma wszystkiego po kokardę i nawet wyuczony optymizm nie pomaga... Ale gdy przygotowując obiad widzi, że nie tylko on ma wszystko gdzieś od razu zmienia mu się optyka dnia!
Panie i Panowie - ziemniak, który czyta w myślach;) No jak tu się nie uśmiechnąć:)
***
Do tego niezawodne sceny z życia moich Maluchów i wszystko wraca na normalny tor.
Mój synuś rzucił na podłogę koralik. Od razu też rzucił się za nim w pogoń.
Dopadł go w momencie i z dumą mówi do mnie:
- Mamo, widziałaś jaki byłem POŚPIECH!!!
***
Mamelek zainspirowany zapewne "Dorą"z bajki, która czasami wspina się na liany... uczepił się zasłon i przez chwilę na nich wisiał. Nie muszę chyba dodawać, że ciut wyrwał karnisz ze ściany;)
***
Marcel udoskonalił też własny - zbyt nudny jak sądzę - zeszyt "biblioteczny z przedszkola:)
(Wiem, wiem pisałam ostatnio o fotkach, ale ta cyknięta mocno ciemnawym wieczorem i lepszej nie będzie, bo już udało mi się usunąć wszystkie naklejki:)
***
Na koniec chciałam Wam pokazać co fajnego udało mi się kupić. Zestaw DIY - filcowe misie + walizeczka. W pudełku było wszystko - plastikowa igła, muliny, odpowiednio wycięte arkusze filcu z dziureczkami (w miejscach, gdzie należało przeszyć), wypełniacz, naklejki i aluminiowa mini walizka.
Kupiłam cztery różne zestawy i każdym jestem zachwycona. Tu kotek dla Marty:) Moja córcia jest niezmiennie zakochana w tych zwierzakach:) Asystowała mi dzielnie jak szyłam dla niej jej nowego ulubieńca a później mi mocno dziękowała:))
Dwa mniejsze zestawy mają na wyposażeniu aluminiowe pudełeczka a większe mają po prostu większe zabawki. Chciałam kupić jeszcze więcej takich zestawów... ale zostały te najmniej atrakcyjne. Widać nie tylko mi się one spodobały:)))
***
Miłego dnia moi mili:) Bez jesiennej chandry a z nutką rozmarzenia;) Pa!
Są takie dni, że człowiek ma wszystkiego po kokardę i nawet wyuczony optymizm nie pomaga... Ale gdy przygotowując obiad widzi, że nie tylko on ma wszystko gdzieś od razu zmienia mu się optyka dnia!
Panie i Panowie - ziemniak, który czyta w myślach;) No jak tu się nie uśmiechnąć:)
***
Do tego niezawodne sceny z życia moich Maluchów i wszystko wraca na normalny tor.
Mój synuś rzucił na podłogę koralik. Od razu też rzucił się za nim w pogoń.
Dopadł go w momencie i z dumą mówi do mnie:
- Mamo, widziałaś jaki byłem POŚPIECH!!!
***
Mamelek zainspirowany zapewne "Dorą"z bajki, która czasami wspina się na liany... uczepił się zasłon i przez chwilę na nich wisiał. Nie muszę chyba dodawać, że ciut wyrwał karnisz ze ściany;)
***
Marcel udoskonalił też własny - zbyt nudny jak sądzę - zeszyt "biblioteczny z przedszkola:)
(Wiem, wiem pisałam ostatnio o fotkach, ale ta cyknięta mocno ciemnawym wieczorem i lepszej nie będzie, bo już udało mi się usunąć wszystkie naklejki:)
***
Na koniec chciałam Wam pokazać co fajnego udało mi się kupić. Zestaw DIY - filcowe misie + walizeczka. W pudełku było wszystko - plastikowa igła, muliny, odpowiednio wycięte arkusze filcu z dziureczkami (w miejscach, gdzie należało przeszyć), wypełniacz, naklejki i aluminiowa mini walizka.
Kupiłam cztery różne zestawy i każdym jestem zachwycona. Tu kotek dla Marty:) Moja córcia jest niezmiennie zakochana w tych zwierzakach:) Asystowała mi dzielnie jak szyłam dla niej jej nowego ulubieńca a później mi mocno dziękowała:))
Dwa mniejsze zestawy mają na wyposażeniu aluminiowe pudełeczka a większe mają po prostu większe zabawki. Chciałam kupić jeszcze więcej takich zestawów... ale zostały te najmniej atrakcyjne. Widać nie tylko mi się one spodobały:)))
***
Miłego dnia moi mili:) Bez jesiennej chandry a z nutką rozmarzenia;) Pa!
sobota, 8 października 2016
Subiektywna lista blogerskich grzechów:)
Witajcie:)
Dziś mam dla Was MOJĄ listę "5 GRZECHÓW BLOGERA".
Oj, pewnie się komuś narażę, no trudno. Znów subiektywnie. Czyli tak, że mnie to razi. Macie inne zdania, proszę bardzo:) Nikogo nie planuję obrazić czy urazić. Jeśli to jednak nastąpi - z góry przepraszam:)
1. Brak kontaktu z rzeczywistością - to chwilami jak worek bez dna:) W to wrzuciłabym - zbytni samozachwyt (każdy komentarz, w którym ktoś OŚMIELA się mieć inne zdanie jest atakowany - nie mam tu oczywiście na myśli prawdziwego hejtu, bo ten jest niedopuszczalny!!!), fotki własnych dzieci na wpół ubranych, pisanie o mężu, który zdradza a dwa posty dalej o tym jaki on wspaniały... Może czasami warto coś przemilczeć?
2. Złe zdjęcia - mało co psuje mi odbiór posta tak jak złe zdjęcia. (Nie, nie twierdzę, że moje są wspaniałe, ale robię co mogę by było dobrze:)
Rozmazane, tysiąc razy przerabiane + ozdobione dziwną ramką jakoś do mnie nie przemawiają. Czasem mniej znaczy lepiej:)
ps. Ba! podczytuję jeden blog, gdzie W OGÓLE nie ma zdjęć a blog wciąga niesamowicie!
3. Temat wymyślony na siłę - blogerze/blogerko Ty się męczysz pisząc a ja czytając;) Pamiętaj! Oczywiście co interesuje Ciebie, nie zawsze musi interesować mnie i odwrotnie. No, ale jak ja czytam "złote porady" na temat krojenia ogórka, to mi słabo;)
Nie musisz pisać często, pisz z pasją. Pisz co Ci w duszy gra a nie sil się na tematy, których nie czujesz:)
4. Nie odpisywanie na komentarze lub odpisywanie tylko na WYBRANE komentarze. Zastanawia mnie zawsze jakim kluczem kieruje się dana osoba odpowiadając na nie. No bo dajmy na to maluję obraz. Piszę posta sypią się zachwyty. Piętnaście komentarzy - "piękny", "wspaniały", "śliczny" itd. A ja odpowiadam tylko na kilka z nich... To jak? Jedno "piękny" jest lepsze od drugiego?!
Pamiętaj - ktoś poświęcił swój czas, by skomentować to co piszesz! Zrób to samo. To nic nie kosztuje. Mówisz, że nie masz czasu. A kto go ma:) Masz czas na napisanie posta - znajdź i czas na komentowanie:)))
5. Błędy językowe czy ortograficzne. Cóż sama pewnie też je popełniam, ale robię co mogę by to zjawisko zminimalizować. Korzystam z elektronicznego słownika i automatycznego sprawdzania tekstu. Czytam post JESZCZE RAZ zanim nacisnę guzik "opublikuj".
To tyle. Tylko tyle i aż tyle:)
Zgadzacie się ze mną? Macie inne zdanie? Piszcie, chętnie poczytam.
Co Was wkurza/denerwuje/męczy.
Miłego dnia:) Pa:)
Dziś mam dla Was MOJĄ listę "5 GRZECHÓW BLOGERA".
Oj, pewnie się komuś narażę, no trudno. Znów subiektywnie. Czyli tak, że mnie to razi. Macie inne zdania, proszę bardzo:) Nikogo nie planuję obrazić czy urazić. Jeśli to jednak nastąpi - z góry przepraszam:)
1. Brak kontaktu z rzeczywistością - to chwilami jak worek bez dna:) W to wrzuciłabym - zbytni samozachwyt (każdy komentarz, w którym ktoś OŚMIELA się mieć inne zdanie jest atakowany - nie mam tu oczywiście na myśli prawdziwego hejtu, bo ten jest niedopuszczalny!!!), fotki własnych dzieci na wpół ubranych, pisanie o mężu, który zdradza a dwa posty dalej o tym jaki on wspaniały... Może czasami warto coś przemilczeć?
2. Złe zdjęcia - mało co psuje mi odbiór posta tak jak złe zdjęcia. (Nie, nie twierdzę, że moje są wspaniałe, ale robię co mogę by było dobrze:)
Rozmazane, tysiąc razy przerabiane + ozdobione dziwną ramką jakoś do mnie nie przemawiają. Czasem mniej znaczy lepiej:)
ps. Ba! podczytuję jeden blog, gdzie W OGÓLE nie ma zdjęć a blog wciąga niesamowicie!
3. Temat wymyślony na siłę - blogerze/blogerko Ty się męczysz pisząc a ja czytając;) Pamiętaj! Oczywiście co interesuje Ciebie, nie zawsze musi interesować mnie i odwrotnie. No, ale jak ja czytam "złote porady" na temat krojenia ogórka, to mi słabo;)
Nie musisz pisać często, pisz z pasją. Pisz co Ci w duszy gra a nie sil się na tematy, których nie czujesz:)
4. Nie odpisywanie na komentarze lub odpisywanie tylko na WYBRANE komentarze. Zastanawia mnie zawsze jakim kluczem kieruje się dana osoba odpowiadając na nie. No bo dajmy na to maluję obraz. Piszę posta sypią się zachwyty. Piętnaście komentarzy - "piękny", "wspaniały", "śliczny" itd. A ja odpowiadam tylko na kilka z nich... To jak? Jedno "piękny" jest lepsze od drugiego?!
Pamiętaj - ktoś poświęcił swój czas, by skomentować to co piszesz! Zrób to samo. To nic nie kosztuje. Mówisz, że nie masz czasu. A kto go ma:) Masz czas na napisanie posta - znajdź i czas na komentowanie:)))
5. Błędy językowe czy ortograficzne. Cóż sama pewnie też je popełniam, ale robię co mogę by to zjawisko zminimalizować. Korzystam z elektronicznego słownika i automatycznego sprawdzania tekstu. Czytam post JESZCZE RAZ zanim nacisnę guzik "opublikuj".
To tyle. Tylko tyle i aż tyle:)
Zgadzacie się ze mną? Macie inne zdanie? Piszcie, chętnie poczytam.
Co Was wkurza/denerwuje/męczy.
Miłego dnia:) Pa:)
środa, 5 października 2016
Jednak jesień:)
Witajcie:)
Czas się przyznać, że i do nas zawitała jesień. Mimo, że w UK rozpoznanie wszelkich pór roku przychodzi z trudem, to jednak zimne poranki i mroźne wieczory wskazują, że lato (hi,hi UK i lato, dobre sobie:)) już odeszło.
Dlatego też i w Mamelkowie zagościły jesienne dekoracje.
Drewniane klamereczki z wypalanymi obrazkami skradły moje serce. Tak jak i lisek:) Jeżyk, to miarka Maluchów.
Codziennie wracając z pracy mijam miejsce, gdzie rośnie ogromny kasztanowiec. Niestety większość kasztanów spada na ogrodzony teren szkoły. Mi pozostaje wypatrywać tych, które leżą po "niczyjej" stronie. Czasami przywiozę tylko dwa a czasami dwie kieszenie. Wczoraj ze świeżo przywiezionych robiłam z Martusią zwierzaki. Powstał jeż, kot, pies i koń:)
***
Całkiem niedawno wypatrzyłam w charity shop taki obrazek. Myszka Beatrix Potter. Musiałam ją mieć:)
A dzień po tym zakupie dostałam o Renki TU to:
Przepięknie haftowany obrazek tej samej myszki!!! To się nazywa trafić idealnie w gust!!! DZIĘKUJĘ jeszcze raz z całego serca:))) Teraz obydwa wiszą nad moim biurkiem.
***
- Mamo, jak jest czwartek po angielsku? - pyta Martusia.
- Thursday.
- A piątek?
- Friday.
- A SZÓSTEK?
***
Zmykam do pracy. Miłego dnia:)
Czas się przyznać, że i do nas zawitała jesień. Mimo, że w UK rozpoznanie wszelkich pór roku przychodzi z trudem, to jednak zimne poranki i mroźne wieczory wskazują, że lato (hi,hi UK i lato, dobre sobie:)) już odeszło.
Dlatego też i w Mamelkowie zagościły jesienne dekoracje.
Drewniane klamereczki z wypalanymi obrazkami skradły moje serce. Tak jak i lisek:) Jeżyk, to miarka Maluchów.
Codziennie wracając z pracy mijam miejsce, gdzie rośnie ogromny kasztanowiec. Niestety większość kasztanów spada na ogrodzony teren szkoły. Mi pozostaje wypatrywać tych, które leżą po "niczyjej" stronie. Czasami przywiozę tylko dwa a czasami dwie kieszenie. Wczoraj ze świeżo przywiezionych robiłam z Martusią zwierzaki. Powstał jeż, kot, pies i koń:)
***
Całkiem niedawno wypatrzyłam w charity shop taki obrazek. Myszka Beatrix Potter. Musiałam ją mieć:)
A dzień po tym zakupie dostałam o Renki TU to:
Przepięknie haftowany obrazek tej samej myszki!!! To się nazywa trafić idealnie w gust!!! DZIĘKUJĘ jeszcze raz z całego serca:))) Teraz obydwa wiszą nad moim biurkiem.
***
- Mamo, jak jest czwartek po angielsku? - pyta Martusia.
- Thursday.
- A piątek?
- Friday.
- A SZÓSTEK?
***
Zmykam do pracy. Miłego dnia:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)