czwartek, 20 czerwca 2019

Takie tam duperele;)

Witajcie:)
Postanowiła dziś uraczyć Cię mój Drogi Czytelniku kilkoma ciekawostkami z mojego życia;) Nie dziękuj, dostajesz to w gratisie z upałami - hi,hi:)
Mimo, że są prawdziwe, to serwuję je oczywiście z przymrużeniem oka, więc PIN - u do konta się nie spodziewaj;)



  1. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów z nowymi ludźmi:) Jednocześnie - jestem ostatnią osobą, która wkręci się do kogoś nowego na kawę lub od razu zaprosi Cię do domu. Jestem otwarta ale mocno wyznaczam swoje granice:)
  2. Uwielbiam chodzić do dentysty:))) A że odziedziczyłam w pakiecie słabe zęby, więc ilość godzin, które zaliczyłam u "zębologa" przybliża się pewnie do setki;)))
  3. Kocham polskie góry. Wygrywają jak dla mnie swoim pięknem z morzem czy oceanem. "Za dzieciaka" bywałam tam niemalże raz w roku:)
  4. Nie lubię lukrecji ani anyżu. Choć ten drugi jestem jeszcze skłonna zaakceptować w postaci małego żółtego cukiereczka;)))
  5. Nie lubię owoców morza ale uwielbiam sushi:)))) 
  6. Ptasie mleczko? Oczywiście, ale tylko Wedla ŚMIETANKOWE!
  7. Aplikacja, bez której chyba już nie umiem funkcjonować? WhatsApp:))) 
  8. Nie oglądam w ogóle telewizji a co za tym idzie - nie śledzę żadnego serialu:)) 
  9. Nie mam facebooka ani konta na instagramie i dobrze mi z tym;)
  10. Ostatnio obejrzany film, który mnie zachwycił? "Green book" oparty na prawdziwych wydarzeniach. Klimat "Nietykalnych". Jak komuś się podobało, to serdecznie polecam:))))
I to tyle na dziś:))) Paaaa:)


poniedziałek, 10 czerwca 2019

Tramwaje i stalaktyty:)

Witajcie:)
Dziś mam dla Was kilka migawek z naszego ostatniego rodzinnego wypadu pod koniec maja. Niezmiernie rzadko zdarzają się nam takie wyjazdy z powodu "niedostępności czasowej" Taty. Tym razem zupełnie przypadkowo okazało się, że ma wolny weekend więc musieliśmy to wykorzystać;)))

Na wycieczkę wybraliśmy się ze znajomymi, którzy mieli dojechać do nas nieco później. Postanowiliśmy najpierw zahaczyć o... WIOSKĘ TRAMWAJOWĄ:)))

Crich Tramway Village - bo o niej mowa, to ciekawe miejsce na rodzinny wypad. I miłe jest też to, że raz wydane pieniądze na rodzinny bilet (40funtów) pozwalają na jeszcze jeden rodzinny wstęp w ciągu dwunastu miesięcy za darmo!


Jest tam fragment starej ulicy, po której na zmianę poruszają się zabytkowe tramwaje. Do tego można obejrzeć pokaźną kolekcję tych starych maszyn w osobnym muzeum na terenie "wioski" (nazwa mocno na wyrost;)))




No nie ukrywam, że najbardziej zainteresowana tymi reliktami przeszłości byłam ja:))) Uwielbiam takie klimaty. Dlatego do samego muzeum dotarłam tylko ja, bo reszta "utknęła" na dużym placu zabaw:))))
Dobrze chociaż, że na samą przejażdżkę zabytkowym tramwajem nie musiałam nikogo namawiać.




Trasa zaskoczyła nas swoją długością a właściwie jej brakiem;) Na ostatnim przystanku - co nas mocno ubawiło - pan motorniczy przy pomocy mega długiego bambusa przekładał metalowe kształtowniki na trakcji. A do tego oparcia przesuwało się w drugą stronę i - jak siedzieliśmy na pierwszych ławkach, tak w stronę powrotną okazało się, że jedziemy jako ostatni.

Wysiedliśmy w połowie trasy, bo zauważyliśmy równoległą ścieżkę obok po której wędrowali ludzie.

Co krok czekały na nas jakieś fajne drewniane dekoracje. Tu jak widać - domino i perkusja. Była też mega "biblioteka" wydrążona w korzeniach wielkiego drzewa.

***
Nasi znajomi dotarli do nas chwilkę przed zamknięciem całej wioski. Wspólnie udaliśmy się do APARTAMENTÓW, w których mieliśmy przenocować. Jak się okazało nasze miejsca noclegowe niewiele miały wspólnego ze swoją szumną nazwą jak i ze zdjęciami, które skusiły nas do ich wynajęcia;)) Z serii - serdecznie NIE polecam. Najdroższe były chyba wypasione mikrofalówki z całego wyposażenia! Co ciekawe - nawet nie było się komu pożalić, bo owe apartamenty były całkowicie "bezzałogowe". Mailem dostaliśmy kod do głównych drzwi i szyfr do maciupeńkich skrzyneczek, w których znajdowały się nasze klucze.

Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Postanowiliśmy zwiedzić jaskinię. Padło na Poole`s Cavern w Buxton Country Park. I nie uwierzycie - odkąd jesteśmy w UK - byliśmy tu chyba tylko w trzech jaskiniach i w tej już też;))) Ach ta pamięć! Kompletnie o tym zapomnieliśmy. Ale to była jeszcze era "przeddzieciowa".

Zdjęcia nie oddają klimatu a szkoda, bo było fajnie. W odróżnieniu od polskich jaskiń, które znam ta miała "normalną podłogę" czyli chodnik, co pozwalało, że nasz przewodnik przebywał tam w... sandałach;))


***
A dziś pan taksówkarz zrobił mi dzień:))) Wracaliśmy w trójkę od fryzjera - pieszy powrót nie wchodził w grę, bo tu LEJE od wczorajszego wieczoru... Bez komentarza... Ma tak być jeszcze do czwartku!

Dostałam smsa, że taksówka już jest i zaczęliśmy się szybciutko ubierać. Ale jak wiadomo z dziećmi szybciutko nabiera nowego znaczenia;))) Pan taksówkarz zadzwonił, więc wyjaśniam że już idziemy. Każdy z nas dzierży parasol, więc instruuję dzieci przed wejściem. "Zamknąć parasol i wchodzić". Dzieci te mokre parasole zaczynają kłaść na tapicerkę (na szczęście skórzaną), więc wołam
"PARASOL na dół, parasol na dół, parasol na dół!!!" Podchwycił to w lot pan kierowca (Hindus) i łamaną polszczyzną zaczyna mnie naśladować "parasol na dół, parasol na dół". Za chwilę wymyśla do tego melodię i zaczyna rapować:)))) No śmiałam się na cały głos!!! Uwielbiam takich pozytywnych ludzi.
Wytłumaczyłam mu później co to znaczy:)

***
To tyle na dziś. Miłego!
ps. Wiem, że u Was żar z nieba. "Zazdraszczam"!!!