czwartek, 16 września 2021

Ślubnie i na pocieszkę:)

 Witajcie:)

Dziś mam dla Was ślubną kartkę i pudełko - nie ślubne (lecz kwiatkowe) nie mylić z "nieślubnym":)


Karteczka powstała dla syna naszej blogowej koleżanki - bardzo bliskiej mi osoby:) A powstała dzięki temu, że niezwykle zdolna Aga TU podarowała mi fantastycznie pomalowany copikami stempelek młodej pary. Dziękuję jeszcze raz! 

***

Pudełko zrobione z potrzeby serca, by pocieszyć kogoś w trudnych chwilach. Mam nadzieję, że spełniło swoje zadanie:) Kolory dobrane pod gust obdarowanej. 


A w środku Anioł Stróż by pilnował:)
Kupiłam kwiaty (a właściwie elementy wycięte wykrojnikiem) z czerpanego papieru, bo miały fantastyczne kolory. Pobawiłam się i zrobiłam kwiaty. Teraz je wszędzie umieszczam:)


***
To tyle na dziś. Króciutko, ale lepiej krótko niż wcale:) Dobrego weekendu życzę! Paa!

środa, 8 września 2021

Nasze wędrowanie:)

 Witajcie:)

Udało nam się pod koniec wakacji zorganizować sobie dłuższy weekend i spędzić go na łonie natury. Ostrzegam lojalnie - dziś będzie duuużo zdjęć :) 

Pierwszym punktem programu było Bamford Edge. Bardzo malownicze i łatwe do chodzenia. Widoki cudowne.


My już w tym miejscu byliśmy w zamierzchłych czasach:) a dla naszych dzieci był to pierwszy raz.

Pogodę mieliśmy bajeczną i doborowe towarzystwo naszych znajomych + plus ich pies.


Zresztą psów na tym szlaku było bardzo dużo. Tu jest to dość popularne. Nie wiem jak to jest w PL na szlakach.


Jedynym minusem tej wyprawy... okazały się moje buty! Po piętnastu latach postanowiły zakończyć swój żywot...
Powiem Wam jednak w sekrecie, że już kusiło mnie by kupić nowe, ale głos rozsądku zawsze brał górę...  (a tu taka niespodzianka - hi,hi:)
Całe szczęście, że zabrałam inne buty na przebranie (sportowe, nie górskie ale zawsze mogło być gorzej i następnego dnia mogłabym zdobywać szczyty w laczkach pod prysznic, bo jeszcze tylko takie miałam:)


***
Drugi dzień to już Lake District i Catbells. No i brak odpowiednich butów (chwila grozy była, bo źle stąpnęłam schodząc i prawie kolejny raz bym skręciła kostkę, której historię Ty Stały Czytelniku już dobrze znasz - dla przypomnienia TU )


Tu zdecydowanie wyżej i już innego typu trasa. Nawet dwóch rowrzystów-kamikadze widzieliśmy. No niby kaski mieli i jakieś osłony na kończyny górne i dolne, ale ja miałam strach w oczach jak oni zjeżdżali z tej góry! Szok!



Widoki takie, że zamykasz oczy by wspomnienia zostały pod powiekami na dłużej...


A na dole czekały na nas takie cuda natury...


I totalnie przypadkowo załapaliśmy się na krótki rejs na drugi brzeg:)


A tam... dowiedzieliśmy się, że ostatni kurs powrotny będzie za chwilę... i na niego nie zdążyliśmy:) Pozostało nam dalsze wędrowanie.


W Kenswik już byłam skłonna kupić nowe buty, bo było dużo sklepów sportowych (głównie nastawionych na akcesoria i odzież do wędrówek) , ale trafiliśmy tam... zbyt późno! Wszystkie już były zamknięte:)


Ostatniego dnia powrót do Peak District by zdobyć Mam Tor. Najpierw jeszcze spotkaliśmy takie niesamowite zwierzę:)


Trasa na szczyt była prosta. Tylko ciut pod górę a reszta to "droga do Morrissona" * jak ją określił mój MąŻ.

*morrisson - supermarket typu Tesco


Gdybyśmy jednak trafili na to podejście, to blado nas widzę:))
I by dotrzeć do Castleton, gdzie mieliśmy zaparkowane auto wymyśliłam drogę na skróty.


Na koniec poszliśmy na obiado-kolację do mega restauracji, gdzie było... dużo psów:) I uwierzcie mi - nie wiem jak oni tu to robią - te psy, mimo że siedzą niemalże metr od siebie - są grzeczne, spokojne, nie warczą na siebie ani nie szczekają. Totalne peace and love!!!

Nie mogłam się powstrzymać by nie zrobić tej fotki. Cudny pomysł na biblioteczkę.


***
To tyle na dziś. Wszystkiego dobrego.
Ps. nowe buty już są:) Czekają na nowe wyzwania:))

środa, 1 września 2021

Stare autobusy:)

 Witajcie:)

Lubię stare auta. Mają swój urok. W ten klimat wpisują się także stare autobusy. Udało nam się znów trafić na imprezę zorganizowaną przez nasze lokalne małe muzeum.

Za nami kilka przejażdżek. Trasa była inna niż ostatnio, więc dla nas tym większa frajda:)

Królowała zieleń!


Ten wycieczkowy - jak mniemam - był tylko do podziwiania i nie można nim było nigdzie jechać.



Oprócz autobusów było też kilka aut osobowych. To urzekło mnie najbardziej:)


Takie wiecie - auto idealne na sielankowy piknik:)


***
Mam jeszcze do pokazania dwie urodzinowe karteczki:)
Jedna w fioletach:


A druga w różu:)


***
A na sam koniec fotka z kolejnej imprezy w naszym muzeum. Mini wystawa płazów, gadów i pająków.


To tyle na dziś. Paaa. Miłego tygodnia:)