sobota, 28 listopada 2020

Ice bucket challenge:)

 Witajcie:)

W tym miesiącu mieliśmy robiony podjazd przed domem z kostki brukowej. Dużo by tu opowiadać, ale ten post nie o tym:)

Przyszedł czas na milsze sprawy czyli dopieszczenie całości. Do mnie należało wybór nowych doniczek i roślin do nich. Ja jak to ja wybrałam się na pieszo w poszukiwaniu doniczki idealnej:))) Przy okazji zahaczyłam o duże Tesco, zrobiłam tam zakupy. Później poszłam do B&M, gdzie docelowo interesowały mnie tylko doniczki. Wybór był, ale stwierdziłam, że pójdę jeszcze do B&Q (sklep budowlany z dość sporym asortymentem ogrodniczym). MąŻ chciał jakieś kwiaty, ale o tej porze roku, to raczej zostały do wyboru tylko krzewy/krzaki - jak zwał tak zwał:) W oko wpadło mi kilka roślin, ale nie byłam pewna na jakie doniczki się zdecydujemy (mam tu na myśli głównie rozmiar) i co będzie do nich pasowało. Kupiłam jednak zestaw kwiatków w wiszącym koszyczku i mały grudnik. Tak obładowana ruszyłam do domu.  No nie powiem - pół godziny drogi z tymi wszystkimi zakupami + kwiatami trochę odczułam:) W domu wypiłam kawę... i stwierdziłam, że wracam do B&M po doniczki:)) 

Jak wymyśliłam tak też zrobiłam. W sklepie w oko wpadły mi trzy różne doniczki. Układałam je koło siebie by sprawdzić jaki efekt i które będą najlepsze. Całość utrudniały zaparowane przez maseczkę okulary, ale dzielnie zwalczałam przeciwności losu. W pewnym momencie na górnej półce dostrzegłam jeszcze jeden rodzaj ciekawych doniczek. Stanęłam na paluszkach by po nie sięgnąć... i lodowata woda, która była w ich wgłębieniu wylała się mi prosto na twarz!!! No istny Ice bucket challenge (wyzwanie z lodowatym wiadrem wody). Ułamki sekund trwało zanim dotarło do mnie co się wydarzyło:) W ferworze poszukiwań doniczki idealnej nie zwróciłam uwagi, że część półki na której one stoją - jest na zewnątrz nie osłonięta żadnym daszkiem. Woda spływała mi po głowie. Miałam ją na okularach, w środku w maseczce i na lewym rękawie kurtki. Podejrzewam, że szef ochrony (operator kamery) miał tego dnia gotowy hit:))) 

Nic to. Strząsnęłam wodę z włosów, wytarłam okulary oraz kurtkę wzięłam doniczki i weszłam do sklepu. Tam kupiłam jeszcze fajny kosz-osłonkę na doniczkę (ale tym razem już na kwiat do domu), trochę przeschłam i poszłam do kasy. A następnie znów do B&Q by ostatecznie zdecydować się na rośliny:)) Były oczywiście ciężkie, więc z nadzieją że nikt mi ich nie wykupi - zostawiłam je w sklepie i ruszyłam do domu.

Wieczorem gdy MąŻ już był wreszcie dyspozycyjny (czytaj wyspany po nocce, najedzony po obiedzie itp. itd.) udaliśmy się znów do B&M i do B&Q:)))


Na jakiś czas już mi wystarczy zwiedzania tych sklepów:))

To tyle na dziś. Miłego weekendu:)

ps. a Wy jak? Macie jakieś zabawne "akcje zakupowe" na swoim koncie:)

poniedziałek, 16 listopada 2020

10 faktów z przymrużeniem obu oczu:)

 Witajcie:)

Dziś postanowiłam uraczyć Cię mój Drogi Czytelniku dziesięcioma faktami z mojego życia. Żeby nie było zbyt poważnie, to będzie to oczywiście po mojemu - na wesoło:)

Panie i Panowie:

"10 faktów o mnie z przymrużeniem obu oczu".

1. Jabłka jem... głównie w Polsce. Te tutaj jakoś kompletnie mi nie podchodzą.  Owszem skuszę się na jakieś mega sporadycznie, ale szału nie ma. Te stąd nadają się wyśmienicie do ciast. I wówczas mogę jeść je w dużych ilościach:)

2. Polubiłam ostatnio... prasowanie:) Tak, tak - aż sama się sobie dziwię:)

3. Curry jako przyprawę odkryłam właściwie dopiero w UK. Wcześniej nie kojarzyła mi się najlepiej a teraz używam a i owszem.

4. Nie przepadam za "babskimi czytadłami". Zdecydowanie bardziej lubię dopaść się do dobrego kryminału czy thrillera. Ale z braku laku na bezrybiu i rak ryba:)

5. Ostatnio moją słabością są wafle ryżowe w mlecznej czekoladowej polewie: ) Natomiast wafli bez polewy nie ruszę:)

6. Lubię kalosze. Szczególnie te kolorowe firmy Joules:) Mieszkając w deszczowej Anglii jestem całkowicie rozgrzeszona.

7. Miałam kiedyś w PL żabkę hodowlaną w mini akwarium. Wabiła się Matylda:)

8. Lubię środę... bo wywożą wówczas śmieci:)) Odkąd mieszkam w domku ma to dla mnie znaczenie. Kiedy mieszkałam w bloku nie zawracałam sobie tym głowy:)

9. Od dziecka nie lubię napojów gazowanych. Nie umiem nimi ugasić pragnienia i drapią mnie w gardło:)

10. Lubię szum zmywarki:) Działa na mnie kojąco.

To tyle na dziś:) 

Dobrego tygodnia życzę! Paaa.

Kto ma czas i chęci zapraszam do zabawy - napiszcie w komentarzu choć kilka faktów o sobie. Może uda się Wam mnie czymś zaskoczyć:))

niedziela, 8 listopada 2020

Pebble art/kamyczkowy obraz:)

 Witajcie:)

Koleżance bardzo podobają się kamyczkowe obrazki. Mi średnio. Tak jak kamienie lubię zbierać i na plaży szaleję, tak obrazki w tym klimacie jakoś mnie nie ruszają:)

Ostatnio koleżanka znów zachwycała się tymi obrazkami. Pokazywała mi je by mnie zainspirować. A ja niewzruszona (niczym skała hi,hi) powiedziałam, że wolę drewno:) Ona na to - może dlatego, że kamienie są zimne a drewno kojarzy się ciepło.

I pewnie coś w tym jest:) Wielkimi krokami zbliżają się urodziny tej koleżanki... i tak oto powstał ten obrazek. Nie pozostało mi nic innego jak spełnić to marzenie. Oto cała jej rodzinka siedząca na ławeczce:) 

Pozbierałam kamyczki z mojej dekoracji przy magnolii i wybrałam odpowiednie. Nawet piesek znalazł tu swoje miejsce:)) Niesamowicie ciężko jest zrobić zdjęcie takiej pracy. Niemalże na każdej fotce widać moje ręce, albo kawałek mnie. Musicie wybaczyć. Lepiej nie będzie:))

Do kompletu powstała wesoła karteczka. Mam tylko nadzieję, że koleżanka tu nie zajrzy by nie popsuła sobie niespodzianki:))

To tyle na dziś. Dobrego niedzielnego popołudnia Wam życzę i spokojnego tygodnia:) Oraz małych dobrych gestów dookoła Was! Tak niewiele czasami potrzeba by było miło. Paaa!

środa, 4 listopada 2020

Warzywami Mamelkowo stoi:)

 Witajcie:)

Aż chciałoby się dziś rozpocząć pisanie cytując klasyka - "Na straganie w dzień targowy, takie słyszy się rozmowy." Bardzo lubiłam ten wiersz Brzechwy i oczywiście - jak większość polskich dzieci - znałam go na pamięć:) A dlaczego dziś nawiązuję do warzyw? A dlatego, że popełniłam WARZYWNY przepiśnik:))) 

Wykorzystanie "warzywnej" grafiki chodziło mi po głowie już od jakiegoś czasu. Początkowo skłaniałam się ku zrobieniu kartki w tym klimacie, ale nie znalazłam pożądanej okazji do której by można było przypiąć marchew czy buraka:))


Wydrukowałam więc warzywa, pobawiłam się markerami,kredkami oraz tuszem i pozostawiłam wycięte fragmenty by nabrały mocy urzędowej:)

Mój ostatni przepiśnik zaczął mnie już wkurzać i postanowiłam się go pozbyć. Niecny plan ziścił się, gdy udało mi się kupić odpowiedni zeszyt:) Z przyjemnością zabrałam się do pracy. 


Bardzo lubię wszelką "buraczaną" i "marchwiową" grafikę:) Przemawiają do mnie chyba najmocniej z całej warzywnej rodzinki.  

To tyle na dziś. A Wy jak - posiadacie przepiśniki?

Miłego dnia:) Paaa!

niedziela, 1 listopada 2020

Jesienna parasolka:)

 Witajcie:)

W tym roku mam mocną potrzebę posiadania większej ilości jesiennych dekoracji. Na szczęście ta potrzeba wiąże się z rękodziełem a nie zakupami:))

Tak oto w naszym domu zagościła... jesienna parasolka. 


Tak wyglądała przed - sam szkielet, który daje pole do wyobraźni:)

Ta parasolka znalazła się u nas nie przypadkowo. Jedenaście lat temu podarowała nam ją moja siostra... jako dodatek do ślubnego prezentu:) Oczywiście w środku były kwiaty! 

Bardzo mi się ten sposób ozdobienia bukietu spodobał:) Postanowiłam przywieźć parasolkę do UK. Razem z innymi rzeczami z potencjałem wylądowała na strychu. W tym roku gdy był lockdown mieliśmy dużo czasu. Pisałam Wam, że sprzątnęliśmy strych i zrobiliśmy tam podłogę. Przy okazji tych porządków w oko wpadła mi owa parasolka:)



Materiał parasolki to... moja spódnica w pięknym kolorze. Do środka włożyłam gąbkę florystyczną, w którą wbijałam suche patyczki, gałązki, liście i sztuczne owoce. Do tego dorzuciłam szyszki, które przykleiłam klejem na gorąco. I tak oto powstała jesienna parasolka:)

To tyle na dziś:) Mam nadzieję, że Jesteście zdrowi. Dużo dobrego Wam życzę. Paa:)