wtorek, 9 marca 2021

Igielnik domkowy - wiadomo:)

 Witajcie:)

Zachciało mi się igielnika. Konkretnego igielnika - w filiżance:) Oczywiście w ruch poszedł internet a dokładnie - Pinterest a tam w oko wpadły mi DOMKOWE igielniki. Znalazłam je TU. Zerknijcie jakie tam cuda. One są filcowane. Mój uszyty.



Na końcu wsi pod lasem, na niewielkiej górce mieszka babcia Kasia. Nikt nie pamięta jej jako małej dziewczynki za to każdy kojarzy wesołą staruszkę z nieodłącznym przyjacielem - Piorunem. Piorun to pies. Pies niezwykły. Babcia Kasia uratowała go z płonącej stodoły, która zajęła się ogniem od uderzenia pioruna. Od tego czasu chodzą razem wszędzie. I co ciekawe - nikt też z mieszkańców wsi nie pamięta Pioruna małego.  Krok w krok drepczą siwiuteńka babcia Kasia i siwiuteńki psiak. Zdaje się, że oszukali czas. Głupi Grólak opowiada nawet, że babcia Kasia to stuletnia czarownica. Zbiera rankiem zioła, mamrocze zaklęcia i pewnie rzuciła na niego urok. I dlatego jest głupi. Cóż prawda jest bardziej przyziemna. Babcia Kasia a i owszem zbiera zioła ale nie mamrocze zaklęć tylko rozmawia z Piorunem. A Grólak jest głupi, bo chleje piwsko, zakłada wnyki na zające i płoszy ptaki. No głupi i tyle. Takich też matka natura nosi po tym świecie i czarów nie trzeba. Ale zaraz, zaraz. Nie dokończyłam czemu Piorun jest niezwykłym psem! Ale ze mnie gapa. Otóż wyobraźcie sobie, że bezbłędnie potrafi wyczuć gdy ma stać się coś złego. Ostrzega przed złodziejami, odgania wilki a nawet uratował syna sołtysa, gdy ten zapędził się w lesie i zaczął grzęznąć w bagnach. Piorun wyrwał się nagle z domu i zaczął ujadać tak głośno, że zrobiło się zbiegowisko. Na szczęście pobiegli za nim i zdążyli wyciągnąć Jacuchna - choć błoto sięgało mu już ramion. Grólak z brzegu wołał by zostawić gówniarza niech ma nauczkę, ale nikt nie słuchał pijaczyny. Od tej pory Jacuchna omija szerokim łukiem polanę ze zdradliwym bagnem i przynosi Piorunowi psie smakołyki. A babcia Kasia zyskała nowego kompana do porannych spacerów. 

Kiedyś Piorun znalazł przy drodze nieprzytomnego pana Jasia listonosza, który zasłabł. Pies lizał go po twarzy i szczekał aż ten się ocknął. Okazało się, że rano pan Jasiu dostał bardzo smutną wiadomość, którą się zdenerwował i serduszko się zbuntowało. Piorun poczekał aż dojdzie do siebie i zaprowadził listonosza do swojej pani. Ta zaparzyła panu Jasiowi ziółek na nerwy i przypomniała mu o kontrolnej wizycie u lekarza. 

Nie uwierzycie co się stało ostatniej soboty! Nad ranem gdy gęsta mgła oplatała pola a ziemia zamarzła na amen Piorun wybiegł jak szalony z domu. Babcia Kasia zaczęła w popłochu ubierać palto i buty. Wiedziała, że stało się coś złego. Pies szczekał w oddali a ją przeszedł dreszcz. Co znów u licha? - rzuciła pod nosem. Zaczęła biec na tyle ile jej starowinkowe nogi pozwalały. Wołała Pioruna by zwolnił, ale na próżno. Czuła jak mróz szczypał policzki a mocny wiatr wyciskał łzy z kącików oczu. Gdzieś blisko ktoś też przebudził się nagle i wyjrzał przez okno. - Co się dzieje? - rzucił do niej. Jeszcze nie wiem, ale Piorun ujada. Coś musiało się stać! - zawołała zdyszana staruszka. - Już idę - krzyknął Maćko Drwal, bo to on zerwał się ze snu. Chwilę później dołączyli do nich jeszcze długi Antek i piekarzowa Anka. Na śniegu zauważyli ciemne plamy. Układały się w dziwną mapę koszmarnych wydarzeń. Przyspieszyli kroku. Pod krzakiem leżał zakrwawiony Grólak. Babcia Kasia uklękła przy nim nasłuchując czy oddycha. Piorun zawył przeciągle. - Nie czuję pulsu - szepnęła. - Dzwońcie po karetkę - dodała głośniej. Maćko wyszarpał telefon z kieszeni i drżącym głosem zaczął relacjonować zdarzenia. - Szybko, przyjeżdżajcie. Koło młyna. Nic nie wiemy. Leży tu na tym mrozie już jakiś czas... 

W niedzielę rano ksiądz Bułka poprosił by pomodlono się za Grólaka. Pomruk oburzenia przemknął przez wiernych. - A czemu za tego pijusa? - wyrwało się z ostatniej ławki. - Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem - powiedział w zamyśleniu proboszcz i zakończył mszę.

Kolejne dwa dni nie przyniosły dobrych wieści ze szpitala. Grólak nadal leżał nieprzytomny. Do babci Kasi zadzwoniła tajemnicza postać. - To pani znalazła Michała znaczy Grólaka? - spytał cichy głos w słuchawce. - Tak a właściwie mój pies - a kto mówi. - W tę sobotę po zabawie - wyszeptała dziewczyna, to Michał stanął w mojej obronie. Dwóch bandziorów chciało mnie skrzywdzić - załkała...  Już ciągnęli mnie do swojego samochodu, głośno mówiąc co mi zrobią... Nikt nie ruszył mi z pomocą. Nikt. Każdy się bał. Tylko Grólak wyskoczył do nich. Zaczęli się szarpać, jeden z nich wyciągnął nóż... Ja zdążyłam się wyrwać i uciekłam. Nie wiedziałam, że tak to się skończyło - szlochała już na dobre.

W środę babcia Kasia miała swój szczęśliwy sen. Śniła jej się malutka dziewczynka tańcząca boso na zielonej trawie. Sama radość. Wiedziona dobrym przeczuciem zadzwoniła do szpitala. 

- Tak. Pacjent się wybudził. Jego stan jest stabilny. I...  - pielęgniarka zniżyła głos niemalże do szeptu - właśnie jest u niego jakaś śliczna dziewczyna w czerwonej sukience. Przyniosła mu kwiaty... A Grólak wygląda jakby anioła zobaczył - dodała z uśmiechem.

***

To tyle na dziś. Wszystkiego miłego:) Paaa.

58 komentarzy:

  1. No to zaszalałaś! Niesamowity ten igielnik. Uwielbiam te Twoje opowieści 😁
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Igielnik piękny a opowieść prawdziwa bo tak wygląda życie na wsi są takie babcie i pijusy co to nie wiadomo czego się po nich spodziewać i takie czarodziejskie psy...:) Masz dar opowiadania brawo:)

















    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję pięknie
      No ale Grólak się zrehabilitował swoim bohaterskim czynem:)

      Usuń
  3. Ciekawy pomysł na igielnik! Jeszcze takiego nie spotkałam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no cudo. Znowu zaskakujesz czymś nowym. Pomysł ekstra. Opowieść jeszcze lepsza. Brawo za wene twórczą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale super opowieść, aż chciałoby się czytać dalej, a tu się nagle skończyło...
    A igielniczek jest śliczny, fantastyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I kto by pomyślał, że z małym igielniczkiem powstanie tak wzruszająca historia! Taka z Ciebie czarodziejka Gosiu:) Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam tu nieco przypadkowo, ale na pewno zostanę na dłużej. Igielnik jest tak śliczny, że już zaczęłam zastanawiać się, którą filiżankę poświęcić na stworzenie własnego ;)
    Dodatkowo opowiadanie jest super. Trochę przypomina mi babcię Jagódkę z Wilżyńskiej Doliny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję bardzo
      Rozgość się tu u nas. Nie znam babci Jagódki:)
      A co do filiżanki, to szkoda że nie mam takiej starej kolorowej porcelany! Ta by pasowała jeszcze bardziej:)

      Usuń
  8. Igielnik wyszedł nietuzinkowy i bardzo piękny. Jestem oczarowana Twoją opowieścią, masz niezwykły dar. Pielęgnuj go i rozwijaj.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczny, a jaka opowieść...

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiu uwielbiam czytać Twoje opowiadania. Super historia, aż chciałoby się napisać samo życie :)). Gosiu igielnik jest śliczny! Bardzo mi się podoba!!! Idę jeszcze raz na górę popatrzeć i poczytać :).
    Buziaki kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję bardzo Justynko
      Gdzieś tam pewnie i podobne historie w życiu bywają...
      Buziaki:)

      Usuń
  11. och, Kochana jakże piękna i wzruszająca opowieść:))) nie mniej piękny igielnik:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Igielnik śliczny jak i ta opowieść :) Wzruszyłam się. Buziaki :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Uroczy ten igielnik! A wpis... Chłonę słowo pisane, jak gąbka, więc czytając takie wpisy moje serce się raduje <3 Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  14. Takiego psa bym chciała:) bardzo piękna i pouczająca historia...tak to w życiu bywa, że z pomocą przychodzą nam czasem Ci po których byśmy się tego nie spodziewali, czesto odrzucani, pogardzani przez ludzi...
    Piękny igielnik 😁 ubieglas mnie😁 moje filiżanki czekają na poduszeczki ale ciagle to nie ta...i tym sposobem Ty masz a ja muszę sobie znowu zrobić bo te co były poszły w świat. Ten maleńki domek jest śliczny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję bardzo
      Cieszę się, że opowieść przypadła do gustu:) Ja chyba też się jeszcze kiedyś skuszę na kolejny igielnik jak upoluję jakąś miłą dla oka filiżankę:)

      Usuń
    2. He he, ja kupuję filiżanki pod igielniki:) a potem mi ich szkoda :)

      Usuń
    3. Ups, to musisz szukać dwóch takich samych - hi,hi:)

      Usuń
  15. Śliczności.
    Taki igielnik jest śliczny w każdym naczyniu(obejrzałam wszystkie), ale zrobiony w ulubione filiżance, nawet wyszczerbionej ociupkę będzie przywodził wspomnienia.
    Lubię czytać Twoje opowiadania.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję, miło mi bardzo
      Zgadzam się z Tobą - ulubiona filiżanka w takiej odsłonie będzie budzić wspomnienia:)
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  16. Zachwycił mnie ten igielnik, cudny!!!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rewelacyjne są te Twoje opowieści. I tak trafnie dopasowujesz je do wykonywanego przez Ciebie rękodzieła. Zresztą sam igielnik też bardzo mi się podoba.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) bardzo dziękuję
      Miło mi czytać takie komentarze.
      Uściski:)

      Usuń
  18. Gratuluje niesamowitej twórczości! To właśnie takie blogi zasługują na naszą uwagę - bogate pięknem słów :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Gosiu Ty kobieta wielu talentów jesteś :) Cała historia Twojej malutkiej twórczej górki na igiełki :) brawo :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Poproszę o więcej takich wytworów Twoich rąk, serca i wyobraźni. A może książka z domkowymi ilustracjami?
    Dobrego weekendu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję bardzo
      Gdzieś tam po głowie chodzi mi taki pomysł, więc kto wie:))
      Dobrego weekendu i dla Was:)

      Usuń
  21. Gosiu Kochana, piękną historię nam przedstawiłaś do pięknej filiżanki!!!
    Podziwiam szczególnie, bo ja nie potrafię pisać. Czasami mam do pokazania coś ciekawszego i nie wiem jak to coś ubrać w słowa. Ale ja jestem techniczna, i tak się usprawiedliwiam. Serdeczności zostawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję pięknie
      To tak się u mnie czasami pisze samo:) Historia wymyślona na poczekaniu i słowa same się odnajdują:)
      Uściski:)

      Usuń
  22. Oczarował mnie ten igielnik! Muszę spróbować sama taki zrobić :) Fajnie piszesz! Przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję bardzo
      Spróbuj, bardzo miło się go robi:)

      Usuń
  23. Jedyny problem jaki bym miała to nie umiałabym zasypać tak śliczny igielnik igłami i szpilkami,jest wyjątkowy☀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję bardzo
      Kolorowe szpilki będą udawać kwiatki i będzie dobrze:)

      Usuń
  24. Tak się w życie zapędziła, że nie zauważyłam tego posta, ale dziś na oczy przejrzała i pod wielkim wrażeniem jestem. Twoje zdolności manualne i literackie zdają się granic nie mieć. Twórz więc dalej a ja z przyjemnością podziwiać będę. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję bardzo
      Nawet nie sądziłam, że tak się Wam ta opowiastka spodoba:) Jakież to miłe!
      Buziaki:)

      Usuń
  25. Sama nie wiem co bardziej podziwiać misterny igielnik, w który żal igły wbijać, czy literackie zacięcie do bajkowego czarowania rzeczywistości. Pozdrawiam😊

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękny igielniak. To twoje, własne opowieści? Jak tak, to kochana... chylę czoła... powinnaś przełożyć to wszystko drugiem i wydać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję bardzo
      Tak, moje własne:) Lubię szczęśliwe zakończenia w książkach i życiu:)

      Usuń
    2. Ja podobnie. Często przerywam czytanie książki i sprawdzam jak się skończy. Jak dobrze, to czytam dalej :))))

      Usuń
    3. Hi,hi:) ja gdybym z góry znała zakończenie, to chyba w ogóle bym nie czytała:)

      Usuń
  27. Wspaniała historia!!! Łezka mi się zakręciła w oku, taki mam dzisiaj dzień....
    Igielnik super!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję pięknie
      To niech ten dzień przyniesie dobry i spokojny wieczór:)
      Uściski:)

      Usuń