Witajcie:)
Choróbsko dało nam w kość. Zarażaliśmy się od siebie na okrągło. Zaczęło się od Martusi, później Mamelek (nie obyło się bez antybiotyku, bo bolało go ucho) a później ja... Miejmy nadzieję, że najgorsze już za nami:))
Na osłodę - muffinki - które lubię za to, że szybko się je robi i można popuścić wodze fantazji przy dekoracji. Tu z masą krówkową.
W sobotę mieliśmy mieć skuwaną podłogę w kuchni i przedpokoju. Później miały być położone nowe kafelki... Miały - bo ktoś, kto się miał tym zająć - odwołał pracę na ostatnią chwilę!!! Do piątku miałam nadzieję, że wszystko będzie zrobione zgodnie z planem a tu lipa.
Na szczęście w to miejsce wskoczyła ekipa od okien:)) Mamy nowe okno w łazience na dole i w kuchni - takie malutkie przy kuchence. W całym domu były plastiki poza tymi dwoma "staruszkami".
Te stare - mój Drogi Czytelniku - były przede wszystkim stare:)) i pojedyncze a co za tym idzie - niezbyt szczelne. Nowe to już kulturka:)) Do tego panowie, którzy FACHOWO podchodzą do tematu a na dodatek POSPRZĄTALI po sobie:) Jak najbardziej godni polecenia!
***
- Mamelek - kto to nabroił?
Nastąpiła odpowiedź nie werbalna ale jakże wymowna:))
***
Martusia przynosi z przedszkola różne obrazki. W kuchni zrobiłam z nich małą galerię:))
- Martusia, co to jest? - pytam z zaciekawieniem.
- Obrazek - odpowiada córcia.
- A co to jest? - wskazuję palcem na taśmę przyklejoną w fantazyjny sposób. W myślach zastanawiam się cóż to za wytwór dziecięcej wyobraźni - rybka, dziecko w kocyku, cukierek a może samolot? Jestem bardzo ciekawa.
- Taśma klejąca - odpowiada Martusia gasząc moje rozmyślania.
***
Maluchy pomagały mi dzisiaj dzielnie. Nie pokażę Wam co zrobiliśmy, bo muszę zdecydowanie zmodyfikować przepis:)) Ale, żeby nie było Drogi Czytelniku - smak był ok:)
***
Na fotce - nasza beznadziejna podłoga w kuchni i nowy nabytek - miętowa (a jakże:))) miotła. Została dokładnie przetestowana. Najpierw kontroli jakości dokonał Mamelek a później synek mojej przyjaciółki:))
Hmm. Zastanawiasz się Drogi Czytelniku czy ze mną wszystko w porządku jak ja już o miotle piszę? Cóż, ona jest miętowa:)) a to wszystko wyjaśnia.
Poza tym nie bądźmy tacy poważni! O heksametrach Homera będzie innym razem;)
Miłego dnia:)) Pa!
Mamelki w roli pomocników - bajka. Jak Ty masz, Gosiu, dobrze, PRAWIE nic nie musisz robic, bo Twoje małe skrzaty we wszystkim Cię wyręczą. A miotła miętowa super,
OdpowiedzUsuń:)) tak - tacy pomocnicy, to skarb:)
Usuńoj Kochana Ty nic nie zmieniaj pisz o miotłach ile wlezie tak fajnie się tu do Ciebie zagląda :) ściskam
OdpowiedzUsuńp.s my dalej walczymy z chorobą, Tobie gratuluję wygranej
:)))dziękuję:)))
UsuńZdrówka Wam i sobie życzymy!
Zdecydowanie ciekawszy temat to miętowa miotła i przygody Mamelków niż jakieś heksa coś. Kuchciki super, czekam na efekty ich poczynań. Zdrówka dla wszystkich. :)
OdpowiedzUsuń:)) dziękujemy:))
UsuńW domu była mała akcja i na szybko wymyśliłam pomoc mamusi w kuchni:) Uratowałam sytuację:)
Miotła "wymiata". Jest przecudowna, takiej to ja jeszcze nie widziałam. A co do taśmy klejącej, to rzeczywiście doszukiwałabym się w tych kształtach czego jak ty, ale przecież dzieci mają swoje wizje i chwała im za to. No i może podrzucisz przepis na te muffinki, tak apetycznie wyglądają. Wyciągałam nawet po nie rękę, ale nie udało mi się sięgnąć, za daleko postawiłaś...
OdpowiedzUsuń:)) dziękuję:))
UsuńMiotła from ALDI - za uwaga, uwaga - 1,99 funta:)) Przecena - i nie było zmiłuj:))
A muffinki - zwykłe tylko nadzienie z masy krówkowej + ta sama masa na wierzch. Następnym razem postawię bliżej;)
Jakżeby można pominąć miętową miotłę??? Nie można!
OdpowiedzUsuńAle wiesz co ... jak mogłaś nie ponać, że to taśma??? No wiesz... Toż widać na pierwszy rzut oka ;) Dzieci są niesamowite... my szukamy, szukamy a one po prostu TAŚMA :)
Pomocników masz lepszych niż skrzaty!!!
:))o tak moje małe domowe elfy uwielbiają kuchenne rewolucje:)
UsuńA taśma - to taśma i tyle:)
Podsunęłaś mi pomysł na babeczki z masą krówkową, a takich jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńWspaniali pomocnicy!
:)) dziękuję:))
UsuńJeśli lubisz masę krówkową, to polecam:)
Dzieje się u Was, oj dzieje :) Najważniejsze, że nadal u Was szczęśliwie i sielankowo :)
OdpowiedzUsuń:)) Dzieje się dzieje:)) czasami i mniej sielankowo, ale tym sobie głowy nie zaprzątamy;)
Usuńoj dzieje się w tym Waszym M i to na wszystkich polach;-)
OdpowiedzUsuńwpadam regularnie ale na takie chwilówki że nie zawsze mam czas na komentarz:-P
obiecuję poprawę kochana bo mi tego brakuje;-)
ściskam
:)) Tobie brakuje?!! To mi tu Ciebie brakuje:)) Poprawę szybciutko migusiem zaczynamy tu i teraz:))
UsuńBuziole
Miotła, czy nie, ważne, że sprawia radość :) Mam podobnie, czasem byle duperelek potrafi mnie nieźle ucieszyć :))) A jak cieszy to czemu tego nie pokazać Światu!?
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają Twoje muffinki.
Właśnie sobie uświadomiłam, że jeszcze żadnych muffinek nigdy nie
piekłam!!! O zgrozo! A właśnie włączył mi się tryb zdrowego odżywiania, więc na razie nici ze słodkości dopóki mi to nie minie :)))
Pomocników masz uroczych :)
Skupienie na buziach wyraźnie widoczne:)
Buziaki :)
:) o tak duperelki - uszczęśliwiacze:)
UsuńNo nie!? Jak to nie piekłaś muffinek?!! Kobieto, łaj?! :))
A niby muffinki to nie zdrowa żywność?! Przestań wariować (ulubiony tekścik mojego Tatusia:)))
O tak, moi pomocnicy wykazali pełne skupienie i chęć działania:)
Buziaki
:)) No, sama nie wiem jak to się stało, że nie piekłam. Chyba szłam na łatwiznę i kupowałam gotowe :)))
UsuńA to zdrowe odżywianie, to pewnie przejściowe, chociaż fajnie by było gdybym trochę w tym postanowieniu wytrwała :)))
:))trwaj, trwaj a później zapraszam na muffinki:))
UsuńMiotła cud,miód, minty..:-))
OdpowiedzUsuńOj dzieje się w tym waszym Malelkowie...oj dzieje...szkoda tylko wielka ze chorobska Was dopadły. Wracajcie kochani do zdrowia...oby jak najszybciej.
Ps chyba wynajme tych twoich pomocników... Jeśli pozwolisz...tak na tłusty czwartek było by super :-)
Pozdrawiam
:)) dziękuję:))
UsuńKażdego choróbsko jeszcze trochę trzyma, ale mam nadzieję, że to już z górki;)
W tłusty czwartek moje skrzaty będą miały pewnie ręce pełne roboty, więc trzeba ustalić jakiś grafik:)
Miętowa miotła po prostu wymiata!!!!! Super, że potrafisz się cieszyc z takich drobiazgów - jak ja to mówię : mała rzecz a cieszy :)
OdpowiedzUsuń:))małe rzeczy składają się na WIELKĄ rzeczywistość:)
UsuńTak ładnej szczotki jeszcze nie widziałam:) A jak widzę taką zaparkowaną to przypomina mi się dowcip, którego puenta brzmi "mamusia sprząta czy odlatuje?"
OdpowiedzUsuń:))tak, tak - dokładnie tu pasuje - zarówno do sprzątania jak i do lotu:)
UsuńMiętowa miotła rządzi :) uważaj, by ktoś na niej nie odleciał
OdpowiedzUsuńhttp://naslonecznej.blogspot.com/
:)) ja się szykuję do lotu:)
Usuń