niedziela, 26 listopada 2017

Część piąta. Niezwykła wiadomość:)

Witajcie:)
Piąta, jeszcze ciepła część "Mamelkowa" specjalnie dla Was;)))

Pani Felicja coraz częściej popadała w zadumę. Od śmierci męża minęło już kilkanaście lat. Wspólne lata były dobre. Zwyczajne, bez szaleństw ale dobre. Szanowali się i byli dla siebie przyjaciółmi. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć i u jego boku nie spotka ją żadna krzywda. Kochała go, ale była to raczej taka miłość z przywiązania, z przyzwyczajenia. Na dodatek Antoni był najlepszym przyjacielem Janka - a to on był jej pierwszą, największą miłością. To z nim zawsze chciała się zestarzeć i mieć gromadkę wnucząt. Wszystko przekreśliła wojna. Widziała go ostatni raz tydzień po wybuchu Powstania Warszawskiego. Później zginął.

***
Aspirant Sadełko z komisariatu w Rychorzu został przydzielony do opieki nad nieprzytomnym pacjentem. Przyszedł najpierw do doktora Kowalika by się zameldować na oddziale. Miał nadzieję, że ten nie będzie wypytywał o to dziwne nazwisko. Wieczne z nim było utrapienie. Sadełko, sadełko. Może, kurcze - Pimpuś Sadełko. Wszystkie dzieciaki w szkole zawsze śmiały się z jego nazwiska. Dopiero na studiach nabrał do niego dystansu. Najzabawniejsze w tym to, że sam był chudy jak pietruszka. I każdy mimo woli przy pierwszym spotkaniu patrzył na niego lekko rozbawiony widząc ten dysonans.  Teraz odkąd został policjantem, to mundur wymuszał powagę, ale jeszcze kilka śmieszków pozostało.

***
Antoni pomógł jej przetrwać ten najtrudniejszy czas. Serce bolało bardziej niż rana od kuli. Była ranna, ale mimo to dzielnie wspierała innych i sama opiekowała się najcięższymi przypadkami. Początkowo nie dopuszczała do siebie tej strasznej myśli o utracie Janka. Zbyt wiele ich łączyło by mogła przejść nad tym do porządku dziennego.
Zabawne - poznała go gdy miała zaledwie trzynaście  lat - a już wówczas czuła, że znaczy dla niej bardzo wiele. Nosiła wówczas takie krótkie warkoczyki, z których była bardzo dumna. A on wydawał jej się taki dorosły. Trzy lata później wiedziała, że i ona nie jest mu obojętna. Codziennie przynosił na próg jej domu świeże kwiaty i chleb zawinięty w lnianą chustę. Kiedyś zdradził jej w tajemnicy, że jego mama ją uwielbia i to ona przypomina mężowi by dla Felicji przynosił dodatkowy bochenek z pracy. Janek później brał białą wykrochmaloną chustę i z namaszczeniem zanosił go ukochanej. Początkowo wojna sprawiła, że jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Mieli wspólny cel - walka o Niepodległą... Udział w Powstaniu Warszawskim był dla nich oczywistym wyborem. Mieli szansę ukryć się na wsi, gdzie Janek miał rodzinę, ale postanowili walczyć.
Antoni był w tym samym oddziale AK co Janek. Wiedzieli, że zawsze mogą na sobie polegać. Znali się od najmłodszych lat i nie raz przekonali się o sile swojej przyjaźni.
Jemu też podobała się "Felka"- jak ją wszyscy nazywali - ale był honorowy. Starał się nawet zbyt długo na nią nie patrzeć, by kolega nie poczuł się urażony...

***
"Luśka" przybiegła do niej ze łzami w oczach. Z trudem zdołała ją zrozumieć. Jak to? Jej Janka już nie ma?!? Zginął?!? To niemożliwe!!! Krzyczała a później wyła z bólu. Wyła niczym zranione zwierzę. "Luśka" bała się, że "Felka" postradała zmysły. Przytuliła ją mocno by zagłuszyć ten skowyt. Bała się też że przez ten hałas obydwie zginą w tej piwnicy.

***
Antoni znalazł ją po dwóch dniach leżącą nieruchomo na prowizorycznej pryczy skleconej z kilku desek. Wyglądała strasznie. Potargane włosy, rana krwawiła dość mocno a czoło było nienaturalnie rozpalone. Bał się, że dostała zakażenia. Na szczęście miał przy sobie resztki penicyliny. A do tego nie był pewien czy słyszała już o Janku... Nie chciał być aniołem złych wiadomości, ale nie miał wyboru.

***
Doktor Kowalik był zaniepokojony stanem pacjenta. Leżał tak już od kilku dni i nadal pozostawał w śpiączce. Aspirant Sadełko zreferował mu co ustalono w trakcie śledztwa. Okazało się, że sprawcą wypadku był syn burmistrza Rychorza. Gruba afera. Wracał z imprezy lekko wcięty i nawet nie zauważył, że kogoś potrącił. Dopiero rano dostrzegł wgnieciony zderzak i czerwone ślady na boku auta. Później usłyszał w radio komunikat. Zadzwonił do ojca. Ten akurat był na ważnym zebraniu, ale miał oddzwonić w ciągu dwóch godzin...

***
Marta była jedyną wnuczką, która też mieszkała w Mamelkowie. Lubiła przychodzić do swojej babci i lubiła żółtą kamienicę, bo to tu czuła się najlepiej. Z Agatą zaprzyjaźniła się tak jakoś naturalnie. Obie były zachwycone harcerstwem i obie bardzo angażowały się w życie drużyny. To za jej namową postanowiła poprosić ukochaną babcię by na dorocznej uroczystości wróciła wspomnieniami do Powstania. Było wspaniale. Wszyscy zebrani byli pod wrażeniem ile w tej drobniuteńkiej, siwiuteńkiej staruszce jest jeszcze wigoru i radości życia. Każdy słuchał z zapartym tchem a fotoreporterzy niestrudzenie bombardowali ją serią zdjęć.

***
Gracjan zamarł jak usłyszał telefon. Przez te długie dwie godziny, które dla niego były całą wiecznością próbował wyobrazić sobie reakcję ojca. Czuł, że tym razem zawiódł jego zaufanie na całej linii. Sam nie wiedział czego bardziej się bał - czy tego, że trafi za kratki czy tego, że ten człowiek już się nie obudzi...
Był szalony jak mu wielu mówiło, lubił imprezy, czasami sięgał po alkohol ale nigdy nie wdawał się w żadne awantury. Był raczej typem wesołka, który zawsze rozbawiał towarzystwo. Przemocą się brzydził. Nawet zrezygnował z wyjazdowych meczy swojej ulubionej drużyny, bo mierziły go stadionowe zadymy.
A teraz miał krew na rękach... Co go do cholery podkusiło, by po "pępkowym" u najlepszego kumpla wsiadać do auta. Nie wypił dużo, bo nawet nie miał dobrego dnia do picia. Góra może cztery kieliszki...

***
Felicję zbudziło pukanie do drzwi. Musiało jej się przysnąć na fotelu podczas oglądania ich rodzinnego albumu. Wspomnienia ożyły. Była wzruszona i jakoś dziwnie zaniepokojona zarazem. Podeszła powoli do drzwi i przez wizjer dostrzegła wnuczkę.
- Babciu, babciu - zaczęła rozentuzjazmowana Marta. - Nie uwierzysz co się stało?!?!
- A cóż to się mogło stać Martusiu? - spytała dobrodusznie staruszka.
- Babciu, TWÓJ JANEK żyje!!!!!
- Janek, co Ty pleciesz kochana - zaniepokoiła się pani Felicja. - Przecież on zginął w Powstaniu!
- Babuniu, lepiej usiądź na fotelu ja zaparzę ziółka i zaraz Ci wszystko wyjaśnię - rzuciła idąc do kuchni Marta.
Wróciła z parującym kubkiem w ręku.
- Pamiętasz jak podczas uroczystości w szkole byli fotoreporterzy?
- Oczywiście, taka ich praca, że robią reportaże i strzelają fotki.
- Nasz historyk, pan Gucio znaczy Gustaw ma na tym punkcie hopla i od razu wrzuca takie fotki na szkolnego fejsa. A że jeździ nieustannie z tymi swoimi wykładami po świecie, to i znajomych fejsbukowych ma całe mnóstwo. I okazało się, że jedna babka z Niemiec "zalajkowała" te fotki.
- Nadal nie rozumiem, co z tym ma wspólnego nieżyjący Janek?
- Oj, babciu, już Ci mówiłam, że on żyje! Ta babka to córka Jana, on Cię poznał na tych zdjęciach!
- Ale jak to żyje?!?
- Felicja, bo ta babka ma na imię dokładnie tak jak Ty babciu, napisała do Gucia i tyle wiem. Szczegółów jeszcze nie znam, ale mam adres mailowy do niej i skype`a. Ona bardzo chciałaby Cię poznać...

***
To tyle na dziś mój Drogi Czytelniku, miłej lektury:))

26 komentarzy:

  1. Ależ, Ty masz pióro! Świetnie się to czyta. No i wiesz gdzie zrobić pauzę ;) domagam się SZYBKO kolejnego odcinka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję:)
      Muszę Was potrzymać trochę w napięciu;)))

      Usuń
  2. Zdecydowanie możesz pisać scenariusze do filmów, szybko tocząca się akcja zmienia się w czasie i przestrzeni. Jako niepoprawna romantyczka ( wbrew pozorom ), czekam zatem na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) czekam tylko na konkretne propozycje i mogę pisać scenariusze:))) Połączyłabym przyjemne z pożytecznym - hi,hi:)

      Usuń
  3. A ja czytając miałam gęsią skórkę. odkrywam Cię, Gosiu, na nowo. I czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) trochę wymyślam, trochę życie podpatruję a później przelewam na blogowe-mamelkowe historyjki;)

      Usuń
  4. Opowiadanie trzyma w napięci, tak lubię. Wiele pootwieranych wątków, które nie wiadomo jak się rozwiną. Zajrzyj pod ten link https://magdalenakordel.blogspot.com/2017/10/nowa-edycja-kto-napisze-ze-mna-ksiazke.html Czekam na ciąg dalszy. Miłego tygodnia dla wszystkich Mamelków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję za namiary, zerknę tam:)
      Wszystkiego dobrego i dla Was:)

      Usuń
  5. Powinnaś zebrać te Twoje opowieści. Super czytałoby się to w całości :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję:)
      Chwilowo prościej jest mi pisać "po kawałku" ;))

      Usuń
  6. Gosieńko, zaczynam się gubić w tych wszystkich wątkach, ale z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież wątki się łączą - hi,hi:) Ciąg dalszy na bank nastąpi:)

      Usuń
  7. Lekko i z pomysłem :) Masz głowę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gosiu, proszę, a raczej stanowczo domagam się dalszego ciągu :)
    Piszesz z taką lekkością, przyjemnie się czyta i trudno się oderwać. Masz talent!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję:)
      Obiecuję, że napiszę dalszy ciąg;)

      Usuń
  9. Moim zdaniem powinnaś wydać książkę.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) nie lubię nad sobą wiszących terminów;) pozostanę na razie przy blogu, gdzie piszę kiedy i jak chcę;)))

      Usuń
  10. Widze talent pisarski sie obudził xD http://granica-istnienia.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  11. Prosze o ciag dalszy! Narazie pojawia sie coraz to nowa historia i tylko niektore znajome postaci przemykaja tu i owdzie. ;) A ja jestem ciekawa co z bohaterami pierwszych odcinkow... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamelkowo nie takie małe, to i mieszkańców trochę;))) Wszędzie coś się łączy a ciąg dalszy będzie, będzie:))

      Usuń
  12. Ja czekam kiedy Ty pierwszą książkę wydasz, no chyba, że coś przegapiłam? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana, powinnaś zająć się pisaniem bardziej serio - bo świetnie Ci to wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję:)
      Wolę tak z doskoku, bo wówczas mam czas na inne pierdołki;))

      Usuń