Witajcie:)
Odwiedzając mój ulubiony sklep natknęłam się na coś, co już mi jakiś czas temu mignęło w internecie. Uwaga, uwaga - talerzyk na biżuterię:)) I chciało by się rzec - "co też to ludzie nie wymyślą" :)
Normalnie popukałabym się w głowę. A nienormalnie to go nabyłam drogą kupna (cena czyni cuda;)))
I wiecie co? Całkiem to fajny pomysł! Nie trzeba koniecznie kupować do tego osobnego talerzyka. Pewnie macie gdzieś jakiś malutki, samotny bez rodziny w przepastnych zakamarkach kuchni/kredensu/szuflady/piwnicy/strychu. Przygarnijcie go i zaadoptujcie do tego celu:)
Biżuterię noszę zazwyczaj delikatną. Zegarek to już konieczność. Tylko mam tak, że zaraz po przyjściu do domu - gdy już zdejmę kurtkę, buty, odwieszę torebkę to muszę pozbyć się tego wszystkiego. Zostawiam tylko obrączkę.
Już sama nie pamiętam czy miałam tak od zawsze. A może dopiero odkąd pojawiły się Maluchy a wraz z nimi wszelkie próby ściągania na siłę przez maleńkie rączki owych ozdób:)))
Odkładałam biżuterię w różne miejsca - celując w te, gdzie nie docierają moje dzieci:) Później, gdy trzeba było gdzieś wyjść zaczynało się szukanie. Część w kuchni, część w sypialni. A tak - wszystko na jednym małym talerzyku:)))
***
Gdy robię pranie - najważniejsze są dla mnie dwie sprawy - dobór kolorów i puste kieszenie:) Chyba każdy choć raz w życiu miał okazję wyprać rzeczy wraz ze starą chusteczką higieniczną, więc wiadomo o co chodzi;)))
Kompletnie nie biorę pod uwagę ilości wkładanych skarpetek do pralki. Piorę jak leci z automatu. Rezultat?
Po ostatnim praniu doszłam do wniosku, że albo mój MąŻ ma tylko jedną nogę albo ja coś robię źle;))
(Uprzedzając komentarze - ta pierwsza z prawej i ta czwarta NIE są w tym samym kolorze:)
ps. chwilę później otworzyłam szufladę ze skarpetkami Mamelka - a tam (!) o zgrozo - to samo! Nieodrodny syn swojego ojca posiada li i jedynie po jednej skarpecie z każdej pary;)))
***
A Ty jak mój Drogi Czytelniku radzisz sobie z tymi codziennymi błahostkami?
Biżuteria w jednym miejscu? Skarpetki zawsze do pary?
Miłego dnia Moi Mili:) Pa! Słonka - w sercu i za oknem:)
Ja akuratnie mam tak, ze biżuterii nei sciagam (kolcyzki tylko do snu, bo są takie zapięcia, że lubia sie odsunać, a że sama je zrobilam to i pogiąc nie chcę, i wtedy klade je na polke biurko albo druga pókę, co sie pewnie niedlugo zmieni jak jzu bede miala kota, natomiast reszta, ona pierscionki bransoletka ankh na szyi zostaja na swoim miejscu ,wiec taki talerzyk nie ma u mnei racji bytu ^^ Natomiast skarpetki.. to chyba domena mezczyzna, jak jeszcze mialam meza ten sam problem był, ja jakos takiego problemu nie mam wiec nei wiem o co kaman :P
OdpowiedzUsuń:) tylko, że MąŻ do prania wrzuca dwie:) ale później w tajemniczych okolicznościach jedna ginie;))
UsuńMoja pralka też zjada skarpetki! Bo jakie jest inne wytłumaczenie? Dla mnie to jest właśnie najbardziej prawdopodobne! A z tym talerzykiem to mnie natchnęłaś na di aj łaj:-; buźka
OdpowiedzUsuńTeż widziałam takie "robione" talerzyki:) fajne są!
UsuńBuziaki
Ja akurat skarpwtki zawsze wkladam parami do prania :)
OdpowiedzUsuńA z biżuterią nigdy mi nie było po drodze :)
Pozdrawiam Gosiu
Ja wkładam to co mi się nawinie i na oko zmieści się do pralki;))
UsuńPozdrawiam cieplutko:)
Teoretycznie fajny talerzyk, ale szybko stał by się podstawką pod kwiatka, ponieważ z biżuterii na co dzień noszę tylko obrączkę, a na wielkie okazje wyciągam schowane w pewnym pudełeczku, Zegarków mam chyba z 10, a noszę namiętnie tylko jeden i jak się dorwie do onego, to codziennie ten sam, aż mi się znudzi i wtedy zamieniam go na ten inny jeden z dziesięciu :)
OdpowiedzUsuńA co do skarpetek,to dziwna sprawa. Kiedyś się wściekałam o to na ślubnego, co to rozrzucał je po całym domu, do czasu ! Dostał wiaderko z przykrywką ( co by nie capiło ), po zdjęciu MUSI łączyć w pary i dopiero tak może wsadzić do wiaderka. No i ??? Wkładam komplety, a wyciągam pojedyncze braki, czyli pralka zżera skarpetki, jak ona to robi to nie mam pojęcia ale moje też zżera !!!
Uściski :)
U mnie też wielki umiar z biżuterią, ale tak lubię:)
UsuńMnie te skarpetki nie denerwują tylko MęŻa jak szuka pary;))
Ściskam mocno:)
Z biżutkami nie mam kłopotu, bo na co dzień nie noszę, tylko kolczyki kulki, nie wyciągam! Zegarka nie mam od nastania komór ... ale od jakiegoś czasu tęsknię za tym,aby mieć i nosić. Przepraszam mam jeden, który dostałam na gwiazdkę, ale jest z tych eleganckich na wielkie wyjścia :) Na kolczyki pozostałe mam rameczkę z koronką i tam je wpinam.
OdpowiedzUsuńBransoletki itp mam w pudełku do nich przeznaczonym.
Czyli talerzyk nie potrzebny.
Co do skarpet. Od czasu gdy zmusiłam facetów do składania w pary, nie giną. Są zawsze dwie. Więc albo macie żarłoczne pralki, albo nie składają w pary jak nie widzicie ;)
To znaczy wasi faceci, nie pralki ... nie składają ;)
UsuńCzasami tylko tak cholernie mnie kusi, by rozkręcić pralkę;))
UsuńTylko uważaj, bo może sie okazać, że po skręceniu nie tylko skarpety będą leżały ;)
UsuńChwilowo się wstrzymam;)
UsuńU mnie skarpetki męża i synka nigdy nie są do pary - choćbym nie wiem jak się starała, zawsze mi się jakaś zagubi ;) A odnośnie biżuterii planuję zrobić obie albo kupić jakiś porządny organizer z prawdziwego zdarzenia - bo na razie mam wszystko wymieszane i splątane w jeden wielki kołtun, w którym znalezienie czegokolwiek po prostu graniczy z cudem ;)
OdpowiedzUsuńJa biżuterię, którą noszę rzadziej mam w takiej fajnej puszce (też splątaną, więc wiem o czym piszesz;))
UsuńA talerzyk, to na te co noszę najczęściej:)
U mnie taki talerzyk, którym tak naprawdę jest niewielka tacka, istnieje od dawna i świetnie się sprawdza. Po powrocie z pracy zdejmuję z palców wszystko, choć ostatnio bardzo bardzo rzadko noszę biżuterię, od wielkiego dzwonu.
OdpowiedzUsuńZe skarpetkami nie mam takich problemów. Po wyjęciu z pralki dobieram skarpety w pary i tak rozwieszam do suszenia. Czasem zdarza się jakaś pojedyncza skarpeta, ale to wynik mojego przeoczenia, że nie włożyłam do pralki :)
Pozdrawiam.
Ja wyjmuję te nieszczęsne skarpety z suszarki i jeśli ich od razu nie sparuję, to dorzucam do kupki z innymi wysuszonymi rzeczami. Później o nich zapominam;)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Przed praniem zawsze sprawdzam czy wszystkie skarpetki mają pary, a w kieszeniach ubrań nie pochowane są jakieś drobiazgi. Osobiście nie mam takiego talerzyka na biżuterię bo jej nie noszę, a jak noszę to okazyjnie. Dawno, dawno temu dostałam szkatułkę od babci i w niej trzymam biżuterię.
OdpowiedzUsuńSzukanie skarpet do pary przed praniem, to dla mnie strata czasu:)Nie zaprzątam sobie tym głowy, choć zapewne było by później łatwiej:))
UsuńWidzisz a u mnie na odwrót. Wole poświęcić czas na dobór skarpet niż szukać ich po praniu bo muszę przyznać,że najbardziej z prania nie lubię wieszania skarpetek.
Usuń:)ja się już raczej tego nie nauczę;)))
UsuńNo właśnie, czego to ludzie nie wymyślą :) Trzeba jednak przyznać, że dość praktyczna rzecz taki talerzyk.
OdpowiedzUsuńMęża Twego osobistego widziałam całkiem niedawno i miał dwie nogi... ;) Radzę Ci sprawdzić dokładnie szufladę Marcelka, bo jakoweś zamieszanie mogło się przytrafić :)
Jeśli nic z tych rzeczy, to w sumie tylko piętka i paluszki są w innych kolorach. Ta wystająca z buta część wygląda mi tak samo... ;)
P.S. Pamiętaj zawsze służę dobrą radą :)
Patrz! Ty to masz pomysł, że też sama o tym nie pomyślałam;))
UsuńGorzej jak wybierzemy się gdzieś w gości i trzeba będzie zdjąć buty;)))
Ostatnio uczę się małej organizacji i staram się te drobne rzeczy odkładać jak najszybciej na miejsce (z natury ze mnie straszna bałaganiara). Na kolczyki mam dwa małe zakręcane pojemniczki, a część kolczyków i tak w tym pojemniczku jest jeszcze wsadzona w podziurkowany kartonik jak w ucho. Nie muszę wtedy szukać kolczyka do pary już tylko wszystkie małe przyczepione są do tych małych kartoników. :)
OdpowiedzUsuńZe skarpetkami nigdy nie ogarnę. Ostatnio myślę nad sporą ich selekcją, bo i tak mam wrażenie, że tych skarpetek są miliony i w szufladach i w pralce. ; / Połowa jest czarna i aż szlag człowieka trafia jak ma posegregować te odcienie czerni niemal identyczne i głowić się nad fakturą i grubością. :D
Sztuczek żadnych super nie znam. Słaba ze mnie pani domu. Ale z chęcią poczytam na ten temat. Trzeba sobie życie ułatwiać a nie utrudniać. :)
Uwielbiam wszelkie domowe "ułatwiacze" życia:)
UsuńMoje skarpetki odróżniam bez problemu, gorzej z tymi MęŻa;))
Ja już dawno skazałam naszą pralkę na wyrok w zawieszeniu za bezczelną kradzież w biały dzień naszych skarpetek. Ale nie słucha się nadal. Chyba napiszę list do redakcji albo serwisu z prośbą o pomoc w tej sprawie. Doradzą? :)
OdpowiedzUsuń;) powinni;) swoją drogą - jestem ciekawa- jak Ci wszyscy serwisanci/doradcy i inni pralkowi magicy radzą sobie ze skarpetkowym problemem;))
UsuńJa skarpetki bez pary wrzucam do osobnego worka, po następnym praniu sprawdzam i dobieram. Zazwyczaj się znajdują - może pralka oddaje? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:) ja wkładam do osobnej szuflady - tzw. poczekalni;)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Zdarza mi sie, ze Potworkowe, male skarpetki zgina gdzies w poszewce czy wielkim t-shircie tatusia, ale przyznaje, ze rzadko. Jakos zlosliwe chochliki w moim domu nie broja. ;)
OdpowiedzUsuńBizuterii praktycznie nie nosze. Mam lancuszek, ktory sciagam tylko do kapieli oraz obraczke i pierscionek zareczynowy. Kolczykow nie ubieralam tak dlugo, ze dziurki mi zarosly (o czym przekonalam sie, kiedy w koncu zapragnelam ubrac je na jakies wyjscie...). :( Co nie znaczy, ze tej bizuterii nie mam, wrecz przeciwnie. Kiedys bardziej lubilam takie blyskotki i uzbieralam niezla kolekcje. Mam jednak na nia elegancka skrzyneczke. ;)
Kiedyś biżuterii miałam zdecydowanie więcej:) Lubiłam korale, wisiorki i kolczyki. Teraz wybieram tylko drobne ozdoby... Ot, się pozmieniało;)
UsuńHahahaha...Mnie tez zegarek, bransoletki parzą jak wchodzę do domu...Nie wiem od czego to zależy;)normalnie mogę nosić przez caly dzień, przekraczam próg domu i "parzą". Ach ta psychika....A na palcach tylko obrączka i zaręczynowy, choć ostatnio musialam i je zdjąć niestety...i do tej pory ich "szukam" jeśli tak to można nazwać;)A na biżuterię mam skrzyneczkę , na wisiory i korale wieszaki przytwierdzone do szafy - są fajną ozdobą;-)
OdpowiedzUsuńBiżuterię mogę nosić poza domem cały czas... a w domu momentalnie mi przeszkadza:))
UsuńU nas skarpetki paruje Mąż. Jedyny cierpliwy w domu mym. Tak tak mężczyzna i jest w tym najlepszy (co nie znaczy najszczęśliwszy w związku z posiadaną funkcją "parowacza skarpetkowego". I tu przechodzimy do dramatycznej strony tegoż wydarzenia właśnie: bez pary odkłada na kaloryfer!!!! Co w zimie nie budzi wątpliwości ale w lecie! Jak prosiłam o chowanie zapowiedział że wtedy będą bez pary bo jak są w szufladzie to On ich nie widzi i nie będzie parował. I tak dla dobra nożnego zrezygnowałam z dobra estetycznego.
OdpowiedzUsuń:)) dobre, dobre. Oczyma wyobraźni widzę jak twój mąż ze zbolałą miną, ale niesamowicie sumiennie paruje skarpeciaki;))) I te niewymuszone dekoracje na kaloryferach;)))
Usuńbuziaki
ach ból skarpetek trapił mnie od wielu wielu miesięcy i wiecie co w moim domu skarpetki przechodzą reinkarnacje i powracają jako dodatkowe pokrywki od pudełek do żywności serio
OdpowiedzUsuń? To niezły patent;)))
UsuńFajny patent z tym talerzykiem, bo ja też zazwyczaj kolczyki zdejmuję i kładę gdzie popadnie, a później nie ma szans by je znaleźć, chyba że przypadkiem ;p
OdpowiedzUsuń