poniedziałek, 21 stycznia 2019

Crème de la crème :)

Witajcie:)
Dziś mam dla Was lingwistyczno-obrazkowe dzieła moich dorastających Maluchów;) Głównie Synka.

Mocno wzruszający rysunek czarnego/czarnej (dziury/plamy) dla mnie od Marcela. Drogi Czytelniku nie pytaj co autor miał na myśli:))) Ja nie wiem!
(tytuł dzieła - "black For My Lovely Mum")


Laurka dla mnie po polsku! Jak na to, że mój sześcioletni synek urodzony w UK myśli i pisze głównie po angielsku, bo jest mu tak zwyczajnie prościej, to jestem mega dumna:)))) Nikogo nie pytał o pisownię. Sam z siebie napisał:)
("jesteś nij kochana na świecze")


Mamelkowy foch objawiony kartką na drzwiach od pokoju. "ECH STONT" (ech - prawidłowo each "każdy" w języku angielskim wymawiamy jak "icz" a to już niedaleko do polskiego "idź") Czyli "idź stąd" :))))


I foch Córci na Rodziców. Czegoś jej tam nie chcieliśmy dać. Już nie pamiętam czego;) Drogi Czytelniku zwróć uwagę na zacięte twarze niemiłych Rodziców:)))


***
Moja ulubiona wersja modlitwy "Zdrowaś Maryjo" według Mamelka

"Święta Maryjo, Matko Boża,
módl się za nami GRZECZNYMI
teraz i w godzinę śmierci naszej.
Amen."

***
Pozostając w temacie kościółkowym. Koleżanka przyszła do kościoła z córką (w wieku Mamelka). Dzieci jak to dzieci zaczynają się nudzić. Po komunii świętej ksiądz przygotowuje ołtarz do dalszej celebracji mszy. A mała patrząc na to co robi ksiądz pyta mamy:
- Sprzątają. Możemy już iść?

***
To tyle na dziś. Spokojnego, dobrego dnia. Pa:)


poniedziałek, 7 stycznia 2019

Historia kilku rzeczy...

Witajcie:)
Moja Babcia na wiele lat przed śmiercią miała zwyczaj pytać się, co nam się u niej w domu podoba i gdy tylko coś wskazaliśmy od razu nam to chciała dać. Wykręcaliśmy się jakoś, bo najchętniej rozdałaby wszystko. Zawsze mówiłam, że wolę by długo żyła niż by mi coś miała dać. A gdy to nie pomagało dodawałam, że kiedyś tam dostanę to po niej w spadku...

I to kiedyś tam jednak nastąpiło...
Za kilka dni minie rok odkąd Babci nie ma z nami. A ciut więcej jak brakuje Dziadka...

Zostało po nich kilka rzeczy...

Każdy z rodziny ma jakieś drobiazgi, które już na zawsze będą nam o nich przypominać.


U Dziadków bardzo podobał mi się krzyż od zestawu kolędowego. I gdy Babcia kolejny raz spytała co bym chciała, to powiedziałam, że ten krzyż.
Jest baardzo stary i złamany pod nogami Jezusa. Moja Mamcia powiedziała, że to ona będąc małą dziewczynką niechcący go popsuła...

Z drugiej strony widać jak Dziadek go naprawił. I w takim stanie przetrwał do dziś... i jest już u mnie...

Dziadkowe modlitewniki...
Wysłużone, zniszczone od częstego użytkowania. Mam to szczęście, że urodziłam się we wierzącej rodzinie. Szczęście, bo dziś dla mnie wiara jest czymś oczywistym. Nigdy nie było u nas fanatyzmu religijnego. I to też jest szczęście.

Dziadek był kiedyś milicjantem. Trochę jednak chyba dziwnym lub niepokornym, bo mimo iż mieszkali w domu, w którym obok był komisariat, to u nich na ścianie zawsze był krzyż i obraz Świętej Rodziny. A ich dzieci przyjęły wszystkie sakramenty...

Pamiętam taką anegdotkę rodzinną jak kiedyś jakiś "Bardzo Ważny Pan" koniecznie chciał zobaczyć jak mieszka mój Dziadek. W tym celu z komisariatu udał się prosto do ich domu, gdzie akurat biegały dzieci. "Bardzo Ważny Pan" od razu zwrócił uwagę na święte obrazy wiszące w domu. Zmarszczył brew i surowo spytał najstarszą córkę Dziadka wskazując na owe obrazy co to są za lokatorzy?! Na to ciocia od razu powiedziała, że Święta Rodzina. A znasz może jeszcze jakiś wierszyk? - ciągnął za język "Bardzo Ważny Pan". Tak - i na wdechu wyrecytowała - "W Związku Radzieckim i całym kraju wszyscy Lenina bardzo kochają". Pan parsknął śmiechem i powiedział - "będą jeszcze z Ciebie ludzie"!
 Babcia była krawcową-samoukiem. Dzięki niej w czasach kiedy trudno było o cokolwiek cała rodzina miała fajne, nietuzinkowe ubrania.
Babcia miała słabość do horoskopów i senników. I nie tyle do wiary w nie, co po prostu namiętnie je lubiła czytać;)

Chciałam mieć Dziadka zegarek. Bardzo mi na tym zależało. To taka mocno osobista pamiątka. Bałam się tylko, że może ktoś inny też będzie chciał taką pamiątkę... a okazało się, że Dziadek miał trzy zegarki;))) Mój to jest chyba ten najbardziej "jego".

Mam jego legitymację członkowską Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych Przez III Rzeszę Niemiecką, osełki do noży, jakieś narzędzie z drewnianą rączką, dwa pudełka po zapałkach, które służyły do przechowywania różności.


I drewniane pudełko przypominające książkę, w której mój Dziadek przechowywał swoje przybory do golenia. Wyczyściłam, oszlifowałam, przód pociągnęłam tablicówką i całość zabezpieczyłam lakierem. 

To tyle na dziś. Ku pamięci. Wyryte w sercu wspomnienia pozostaną na zawsze a te kilka drobiazgów będzie nam je przypominać.

Zastanawiam się co by ktoś chciał w spadku po mnie...
Dziś mocno sentymentalnie.

Uściski dla Was i dobrego tygodnia:) Paa!