Witajcie
Jestem z tych osób, które zachwyca MINIMALIZM, ale nie umiem go wprowadzić w życie.
Otacza mnie tysiące przedmiotów. Z każdej szafki, szafeczki wychyla swą głowę kolejna rzecz. Po naszym małym przedpokoju wala się zbyt wiele butów (ot, choćby ostatnio Maluchom kupiłam kolejne). Reszta czeka w schowku pod schodami.
Na patio stos zabawek. To samo u Maluchów w pokoju. Nie wspomnę o szafie w sypialni...
Wszystko to widać dokładnie, gdy z kolejną przeprowadzką wzrasta liczba kartonów skrywających nasze życie...
***
Pod powiekami wciąż mam pewien obraz... Szuflada a w niej równiuteńko poukładana bielizna. Bielizna, której nikt już nie założy... Bielizna, która należała do nieżyjącej Mamy mojej Przyjaciółki...
Nie wiem czemu to właśnie ten widok najbardziej utkwił mi w pamięci z tamtego dnia. Dnia, w którym trzeba było z bolącym sercem spakować to co do Niej należało...
W tym maleńkim mieszkaniu nie było nic zbędnego. Żadnych szafek, które skrywają nadmiar materii. Wszystko poukładane, subtelnie zdradzało gust właścicielki. Wszystko było idealnie wyważone...
***
Na co dzień o tym nie myślimy. Zbyt pochłonięci dalszym gromadzeniem. Kolejne zakupy pogłębiają morze nadmiaru. Zagłuszają nasze sumienia. Maskują nasze pragnienia. Zastępują nam nasze potrzeby...
Stos pudełek, przydasi, kuchennych niezbędności, ciuchów, książek, zabawek, dodatków...
A w życiu... tylko miłości nigdy nie jest za dużo...
Miłości i zdrowia - bo tych dwóch nigdy nie kupisz...
To tyle na dziś. Ot, tak naszło mnie na takie deliberacje nad nadmiarem...
Miłego dnia:) Sobie i Wam więcej umiaru życzę!
Też widzę wokół siebie dużo za duzo, ale jednocześnie nie umiem pozegnac sie z rzeczami. Kiedy zrobie przegląd szafy, to worek z ciuchami jeszcze sobie stoi i potrafię z niego cos z powrotem wydłubać:)
OdpowiedzUsuńTeż co jakiś czas próbuję "zawalczyć" o mniejszy chaos, ale jakoś idzie opornie;)
UsuńTakie proste ale tak trudne do wykonania w naszej pogoni za kolejnym materialnym dobrem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to jest niby proste:) a w rzeczywistości niczym efekt "jo-jo" po nieudanej diecie. Powraca z nadmiarem!
UsuńPozdrawiam serdecznie
U mnie też dużo za dużo. I tak cięzko czegoś się pozbyć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMi z niektórymi rzeczami idzie bardzo łatwo - pozbywam się i tyle:) Gorzej, że znajdują swoich następców;)
UsuńPozdrawiam cieplutko
Ja powoli pozbywam się mojej duszy chomika - a raczej upycham ją głęboko w sobie :) i w te wakacje mam w planie pozbyć się 'kilku' rzeczy w szczególności ubrań i zabawek :)
OdpowiedzUsuńU mnie ten chomik ma się całkiem dobrze;)
Usuńhehe :) mojego chomika zaczęło ograniczać miejsce, poza tym przy ostatnich dwóch przeprowadzkach stwierdziłam, że za dużo tego jest :P
UsuńJa mam duszę zbieracza chyba po moim Dziadku;)
UsuńI powiem Ci, że brak miejsca go nie ograniczał.
Haha :) To niezły Dziadek :) u mnie chomikowanie też rodzinne :)
UsuńTato też mój zbiera różne różności, więc chcąc nie chcąc mam to w genach;)
UsuńJa chyba nie jestem chomikiem jak chodzi o ciuchy itp...
OdpowiedzUsuńJedynie robótkowo mam ogrom różności ... ale czy tych można mieć ZA DUŻO????
U mnie jest dużo wszystkiego - szczególnie ubrań i zabawek Maluchów:)
UsuńOd wczoraj sprzątam pudła i pudełka w szafie. Tak długo nie dlatego,że jest ich tak dużo, po prostu trudno mi sie rozstać z ich zawartością.
OdpowiedzUsuńTak jak i tobie utkwił mi w pamięci jeden widok. Gdy mieszkanie mojej przyjaciółki sprzątał jej syn, nawet nie przeglądał, tylko wysypywał z szaf i wynosił do śmietnika. Zupełnie przypadkiem w moim posiadaniu znalazły się wiersze przez Przyjaciółkę pisane. Syn pewnie nie wiedział, że matka wiersze pisała, a ja nie mam z nim kontaktu.
No właśnie... Przywiązujemy się do niektórych rzeczy, które dla innych okażą się zupełnie bez wartości...
UsuńSmutne to, że syn tak bez emocji podszedł do pozbywania się dobytku po Mamie...
Oj, tak! Chomiki są wśród nas! Noszę się już od pewnego czasu z zamiarem, żeby trochę opróżnić szafy :) Z niektórymi rzeczami z sentymentu nie rozstanę się.
OdpowiedzUsuńTeż mam kilka takich rzeczy, z którymi mam szczególne wspomnienia:)
UsuńJa miewam od czasu do czasu takie zrywy minimalizmu, kiedy wszystko wywalam na środek mieszkania, robię przebiórkę, a nadmiar rzeczy wystawiam na aukcje, oddaję albo po prostu wyrzucam. Niestety nic nie trwa wiecznie - i za jakiś czas znów zastępuję te wszystkie gadżety nowymi, które akurat wpadły mi w oko. Zgadzam się z Tobą, że najważniejszych rzeczy kupić się nie da - ale nic nie mogę też poradzić na fakt, że po prostu lubię otaczać się ładnymi (a niekoniecznie praktycznymi i potrzebnymi) przedmiotami.
OdpowiedzUsuńTakie zrywy też mam;)
UsuńSzkoda, że tylko zrywy, bo jakoś się lepiej oddycha, gdy jest tego u mnie ciut mniej;)))
Nie no minimalizmu się nie nauczę, never. I niby bym chciała, a przyzwyczajam się do drobiazgów i bronię ich przed wyrzuceniem jak niepodległości. JEstem teraz na etapie wylotu młodzieży z gniazda i wierz mi chciałabym zabijać się o stertę ich butów w przedpokoju :)
OdpowiedzUsuńOj, to trudny moment u Ciebie.
UsuńGłowa do góry - mogę podesłać Ci naszą codzienną stertę zabawek i butów, to sobie rozrzucisz w przedpokoju;)))
To nie takie proste pozbyć się " niezbędnych przedmiotów" walczę z tym przy każdym generalnym sprzątaniu, najłatwiej mi idzie z ubraniami pozdrawiam Dusia Ładne lampiony, świetne
OdpowiedzUsuńMi z ciuchami też najprościej - gorzej, że później przybywają ich zmiennicy;))
UsuńDziękuję - lampion to prezent od znajomych.
Ściskam serdecznie:)
Nic mi nie mów....ja też chciałaby żeby wszystkiego wszędzie mało, podoba mi się to, ale u siebie nie potrafię tego zorganizować :(
OdpowiedzUsuńNo to jestem ciekawa jaki jest PATENT, że jednak niektórzy potrafią;)
UsuńPodpisuje sie pod tym co napisalas- bardzo marde slowa!
OdpowiedzUsuń:)dziękuję, nie jest to co prawda WIEKOPOMNE odkrycie, ale co jakiś czas muszę to sobie uświadamiać;)
UsuńJa i minimalizm to się nigdy chyba nie dogadamy :) Raczej o zagraceniu trzeba by tu było pisać :))) Czasem mam takie momenty ,,oczyszczające'', ale to zdecydowanie za mało :)
OdpowiedzUsuńBuziole :)
Mnie też czasami "najdzie" ale długo to nie trwa;)
UsuńBuziaki
Nie lubię gromadzić, od jakiegoś czasu nie kupuję żadnych bibelotów. Wszystko bym uprzątnęła z widoku gdybym mogła, ale mi W. marudzi że będziemy w pustych 4 ścianach siedzieć ;)
OdpowiedzUsuńJa bibelotów też niby już "mam komplet" ale za to przybywają inne rzeczy.
UsuńNo i z pustych ścian też bym nie była zadowolona;)
Hmmm... Czesc mieszkalna domu mam w sumie niezagracona. Jesli pominac stosy zabawek na polkach i podlodze kazdego pokoju... Ale to w sumie nie moje "graty", tylko Potworkow. ;)
OdpowiedzUsuńNatomiast piwnica... Lepiej nie mowic. :D Wszystko co nie jest potrzebne na codzien, ale moze "kiedys" sie przyda, wala sie tam w malo malowniczym chaosie i pomalu zarasta pajeczynami oraz kurzem. ;)
My mamy strych:) i ratuje przed przepełnieniem tylko to, że nie można po całej jego powierzchni chodzić;)))
Usuń