czwartek, 20 lutego 2014

Gość z ZOO oraz pochwała kropek i beżu

Witajcie,

W poniedziałek Marta dostała karteczkę, że w czwartek do ich przedszkola zawita gość z ZOO. Zżerała mnie ciekawość kto to będzie:))) Dziś pytam już w progu:
- Martusia - jakie to było zwierzątko w przedszkolu?
- Dwa słonie - odpowiada Martusia.
-?!? Eee, chyba nie. To nie były dwa słonie (bo jakoś nawet oczyma wyobraźni nie ogarniam dwóch kolosów w przedszkolu:). Jakie to było zwierzątko? - drążę dalej.
- Nosorożec!


Zaczęło się od tego, że Siostra posiadająca zapewne szósty zmysł przywiozła mi ogranicznik do drzwi:))) Rzecz niezwykle przydatna. Chciałam go sama zrobić, ale jak zajrzałam do naszej piaskownicy w ogródku, to okazało się, że piasku już tam nie ma:(( Myślałam, że może wypełnię taki ogranicznik suchym grochem. Później doszłam do wniosku jednak, że będzie pewnie zbyt ciężki i materiał tego nie wytrzyma. Na rozmyślaniach pozostało, bo już teraz mam!!!


Mimo, że zawsze lubowałam się w wyrazistych kolorach a beże towarzyszyły mi tylko przy wyborze ciuszków, to bardzo spodobało mi się to połączenie cafe latte i białych kropeczek:)))


Męczył mnie bardzo brak odpowiedniego dzbanuszka na przegotowaną wodę. Do tej pory używaliśmy takiego z przezroczystego szkła, ale ze względu na koszmarnie twardą wodę, wiecznie były problemy z osadem z kamienia:(( Szukałam, oglądałam i nawet jeden już został prawie przygarnięty - był boski - ciemniejsze minty taki z lekką nutką turkusu, świetny kształt i cena, ale... jak go zaczęłam oglądać, to okazało się, że jest wyszczerbiony:((( Odłożyłam go z bólem serca na półkę. No, ale "co się odwlecze, to nie uciecze" :)) W ulubionym sklepie, tam gdzie kupiłam apteczkę znalazłam dzbanuszki w kropki. Wybór był trudny: różowy, czerwony i beżowy... Czerwony nie pasował do niczego, beżowy - taki spokojny, to wzięłam różowy:)))


Po drodze do domu - znów przemyślenia:))) I co? I nic:)) Trzeba było pójść tam jeszcze raz i wziąć BEŻOWY:)))

I tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch cudnej urody dzbanuszków. Jeden do wody, drugi do soków. Od przybytku głowa nie boli - pamiętajcie:)))
Pa:))) 

2 komentarze:

  1. Jak to się stało, że przegapiłam tego posta, sama nie wiem. Mam taki sam stoper do drzwi, u mnie rezyduje w łazience. Dzbanuszki bardzo urokliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogranicznik/stoper jest ostatnio ulubioną zabawką Mamelka mimo, że waży kilogram!!! Uwielbia przenosić go z miejsca na miejsce i wyrzucać za "bramkę" odgradzającą schody:))) A na te dzbanuszki to lubię sobie choćby popatrzeć:)))

      Usuń