- Pamiętam jak kiedyś (na samym początku) wpadliśmy na chwilę do Londynu. Ruszyliśmy na stację metra a tam przede mną wyrósł chłopak ubrany cały na czarno, z kolczykami i... ogonem, takim jak miały dinozaury!!! szkoda, że nie mam fotki:)
- Dwa razy widziałam jak ktoś jadł kiwi w skórce!!!! (rajuśku - to jak lizać dywan!!!!)
Czasami coś jest bardziej zabawne niż dziwne. Tak jak w Birmingham studenci, którzy w biały dzień wybierali się gdzieś razem przebrani w kolorowe stroje.
No, ale sklep z zimową całoroczną wystawą zaliczyłabym już do dziwnych zjawisk. Taki znajduje się w Stratford. Muszę przyznać, że jest urodziwy, ale jak pierwszy raz go zobaczyłam i usłyszałam kolędy dochodzące z migocących lampeczek choinkowych, to byłam zaskoczona. Dodam, że byłam tam w lipcu:)
Jak pojechałam do Clacton-on-Sea, to już taka zdziwiona nie byłam, bo już wiedziałam skąd właściciel sklepu czerpał inspiracje:)
bardziej zaskoczyła mnie sama koncepcja witrynki - na zasadzie "słuchaj Steve, ułożę tu wszystko co jest, żeby każdy wiedział, że mamy szeroki asortyment"
Dziwne też wydały mi się te pieski, które czekały na nas w łazience (jako główna ozdoba) w jednym z hotelików w Walii. No, ale to może kwestia gustu:)
Pozdrawiam nieco zdziwiona:))) Pa!
Te psy to maja taki wzrok jak ja przed wejsciem do pracy haha
OdpowiedzUsuńhi,hi,hi dobre:)
UsuńFaktycznie, dziwne przypadki spotykają Cię na wyspach. Cieplutko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże ja to tak dziwnie odbieram:)) Pozdrawiam również cieplutko!
Usuń