sobota, 26 listopada 2016

Kartka urodzinowa i inne takie:)

Witajcie:)

Dziś dla Was karteczka i kilka opowieści z Mamelkowa i okolic;))

Powstał kolejny "exploding box" - kolory żywsze ale z braku dobrego światła wyszło jak wyszło:))




Najważniejsze, że obdarowanej się spodobał:)

***
Wracam z pracy, ledwo otwieram drzwi i dopada do mnie córcia.
- MAMO!!! MAMO!!! Wiesz co się stało?!?!
- No co się stało?
- Mamelek wysmarował mydłem ścianę i drzwi.
- To był wypadek - dobiega mnie głos ze środka pokoju. - Przepraszam!!! - woła Mamelek.
- Mamo zobacz - woła Martusia.
Podchodzę do miejsca zbrodni i wskazuję palcem ślady:
- Mamelek i co się mówi? - pytam wyczekująco.
- SPAGHETTI !!!- odpowiada bez chwili wahania Marcel.

***
Jestem w kuchni. Przychodzi Mamelek.
- Mamo, czy mogę iść z Tobą do pracy zarobić pieniądze?
- ???
- Chciałbym kupić dziewczynkom kochanym "pałac Elsy".
- Jakim kochanym dziewczynkom?
- Mojej Martusi!
Stoję dumna i blada jakiego mam szlachetnego synka. W tym czasie dobiega mnie jakiś hałas z dużego pokoju.
Po chwili słyszę jak Mamelek mówi do siostry:
- Nie pójdę do pracy zarobić pieniądze. Nie kupię pałacu Elsy. Zrobiłaś mi przykrość!

***
W polskiej szkole sobotniej.
Pani pyta uczniów:
- Dzieci czy znacie jakieś słowo na " C"?
- "CYCKI" - odpala w sekundzie wnuczka mojej koleżanki.

***
Tekst bez autoryzacji, ale mam nadzieję, że koleżanka się nie pogniewa, że go przytaczam;))) Spodobał mi się bardzo, więc muszę się nim z Wami podzielić:))

Mojej koleżanki mąż wraca z pracy. Przebiera się w "domowe" ciuchy. Przygląda mu się jego synuś i patrząc na zaokrąglony brzusio pyta:
- Tato, byłeś kiedyś Świętym Mikołajem?

***

To tyle na dziś. Zdrówka Wam i nam życzę, bo towarzystwo się nam poprzeziębiało:(
Miłego weekendu. Pa:))

wtorek, 22 listopada 2016

Daj sobie CZAS:)

Witajcie:)

Wiem, wiem Jesteście zajęci a ja tu znowu:) Wszystko w biegu, wszystko w "niedoczasie" !!!! Doba zbyt krótka a tyyyle jeszcze trzeba zrobić. Nadmiar obowiązków czy pomysłów do realizacji nie pozwala na odpoczynek.

Zaraz, zaraz.

A czy ktoś nas goni, rozlicza z każdej minuty? Czy może sami dla siebie jesteśmy zbyt surowi w obcowaniu z czasem...


Odpoczynek - phi! Kto na to ma czas? - pomyślisz sobie Drogi Czytelniku. A ja Ci powiem, że to ważne!!! Daj SOBIE CZAS...

Może przeczytasz książkę? Choćby trochę, kilka kartek. To pozwoli Ci przenieść się w jakieś inne miejsce i zapomnieć o codzienności.

Może znajdziesz czas na napisanie maila do kogoś? Kogoś, kto jest Ci bliski a o kim w ciągłym biegu zapominasz i tylko czasami przed snem wyrzuty sumienia się odezwą, że znów nie napisałeś.

Może zadzwonisz do ukochanej Cioci i spytasz jak się czuje? Może gdzieś tam daleko czeka na sygnał od Ciebie. Pamiętasz? Tak lubisz z nią rozmawiać!

Może zrobisz te zaległe badania, z którymi zwlekasz i zwlekasz, bo ciągle coś WAŻNIEJSZEGO wypada?

Może odwiedzisz koleżankę, która zawsze z uśmiechem zaprasza Cię do siebie a Ty przepraszająco odmawiasz, bo nie masz czasu?

Może po prostu usiądziesz z kubkiem ulubionej herbaty i nie będziesz robić NIC:)
Nic planować, nic obmyślać, nic sprzątać. NIC. Umiesz tak?

Wygospodaruj z codzienności trochę czasu dla siebie. Bądź dla siebie dobry Drogi Czytelniku:) Z czasem nigdy nie wygrasz. Nigdy nie poczujesz dość. ZAWSZE będzie coś do zrobienia:)
Życzę wytchnienia, choćby ciutek;)


Miłego dnia:) Z odrobinką czasu dla siebie:)



czwartek, 17 listopada 2016

Z humorem:)

Witajcie:)

Dziś mam dla Was kilka dykteryjek z rodzinnego albumiku;) Ku pamięci - a co tam:)



lista zakupów

MąŻ wychodzi z domu. Oznajmia,  że na chwilę jedzie też do miasta.
- Kup pieczywo i jajka - mówię na odchodne.
Wraca MąŻ, ja jestem na górze. Otwiera lodówkę i woła do mnie:
- Dlaczego miałem kupić mleko, skoro jeszcze całe stoi w lodówce?
- JAJKA - wołam do niego. - Mówiłam o jajkach.

***
prezenty od Mikołaja

W pewien sobotni wieczór wywiązuje się temat świętego Mikołaja i prezentów, które przynosi. Mówię do Maluchów, że będą musiały napisać do niego list. Po chwili pytam:
- A co chcielibyście od niego dostać?
- Mentosy - bez zastanowienia odpowiada córcia.
- O to tak jak rok temu - mówię.
- KOTKA JEDNOROŻCA - odpala Mamelek.

I myślę, że Mikołaj ma ciężki orzech do zgryzienia;)

***
gdzie byliśmy?

Oglądam z Martusią nasze albumy ze zdjęciami. Jeden trafił się też akurat taki "sprzed ery dzieci". Martusia pyta:
- A gdzie my byliśmy?
- Nie było Was.
- No, ale gdzie byliśmy wtedy?
- Was jeszcze W OGÓLE nie było - próbuję wyjaśnić.
- Może my byliśmy u Babci - rzuca nie przekonana córcia.

***
ojciec Wirgiliusz - czyli problemy WIELODZIETNEJ rodziny

Jestem u góry, słyszę że MąŻ rozmawia po angielsku. Słyszę, że mówi, że Martusia była chora. Schodzę na dół i pytam, kto dzwonił.
- Dzwonili z Marty szkoły i pytali o piątek, czemu jej nie było w szkole. - Mówiłem, że była chora.
- W piątek? - pytam zdziwiona. - Przecież ona BYŁA w szkole!!! Zachorowała dopiero PO szkole, to Marcel nie był w przedszkolu!!!

***
parapet w korytarzu

Mieliśmy w całym domu beznadziejne parapety. Okazało się, że można kupić takie nakładki i dzięki temu zakryć te paskudy. Kupiliśmy te cuda, trzeba je było przyciąć. MąŻ zabrał się do dzieła. Liczył, obliczał, kalkulował by w końcu przyciąć odpowiednio. Mówię do niego, że z tego małego kawałka, który został, niech przytnie na okno w KORYTARZU. Korytarz mamy jeden, więc obyło się bez wyjaśnień. Poszłam na górę by jak co dzień zająć się kąpaniem Maluchów i kładzeniem ich spać. MąŻ tylko raz z dołu zawołał czy później "TO" posprzątam. Pytam jakie "TO" a w odpowiedzi słyszę "w zasadzie TO wszystko". Rzucam "ok" i robię swoje. Po jakimś czasie zawołał, że już skończył.

Jakież było moje zdziwienie, gdy zeszłam na dół a tam salon zastawiony gratami, które mamy w schowku "pod schodami". Wstawiłam wszystko do środka i pytam zaskoczona:
- A czemu robiłeś parapet w schowku pod schodami?
- Przecież mi mówiłaś, żebym zrobił - odpowiada z lekkim zdziwieniem.
- W KORYTARZU. Mówiłam o korytarzu.

***
To tyle na dziś:) Miłego dnia:)

ps. a jakie są Wasze rodzinne "kwiatki" - listy zakupów? listy życzeń? czy inne "niedomówienia" ?

sobota, 12 listopada 2016

"Robótka" - czyli jak rozprzestrzenia się dobro:)

Witajcie:)
Uwaga, uwaga - ruszyła "Robótka 2016" szerzej o akcji TU

W mega skrócie:
Jest w dalekim Niegowie pewien koedukacyjny Dom Pomocy Społecznej TU, w którym Dzieciaki - Maleńtasy, Starszaki i Emeryci czują się jak w jednej wielkiej Rodzinie, której bardzo często nigdy nie mieli lub już nie mają...

W Domu tym zaznają wiele miłości, dobra i opieki. Każdy stara się by nie zabrakło im niczego. Jednak w okolicy Świąt Bożego Narodzenia jakoś tak trudniej znoszą swój los i tęsknią bardzo... By osłodzić im ten czas - Powstała "Robótka" :))

Jak działać?
Na oficjalnej stronie "RobótkiTU wybrać z zakładki Damy 2016 i Kawalerowie 2016 jedną osobę (można więcej - nikt nie broni:) i z myślą o niej napisać świąteczną kartkę. Można ją wykonać samodzielnie, można kupić, można napisać ją samemu a można z całą Rodzinką. Warunek jest tylko jeden - ma być stworzona od serca !

❄❄❄ OFICJALNY ADRES do Robótkowej Korespondencji ❄❄❄

Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie
Rodzinka...
dla...
Wierzbowa 4
07-230 ZABRODZIE


********
Ostatnio przeżyłam niesamowitą radość!!! No muszę się z Wami nią podzielić, bo mnie rozerwie;)
Zastanawiałam się kiedy rusza "Robótka" o ostatniej pisałam TU . Wchodzę na tę stronę i czytam zaległe posty a tam - filmik z ostatniego rozdania. Kilkominutowy.  Wyłam jak bóbr - ze wzruszenia i szczęścia!!!
Już się tłumaczę - z tym jest coś mega niesamowitego!!! Ostatnio w podziękowaniu od Niegowian dostałam kalendarz ścienny z ich fotkami TU. Radość wielka i wielkie zaskoczenie:)

Ale to co przeżyłam trzy dni temu, to już normalnie MEGA XXL porcja SZCZĘŚCIA. Oglądam ten wzruszający filmik - a tam dwóch (z trzech) braci, którym wysłałam prezenty cieszą się jak dzieci... z zegarków ode mnie!!!! Normalnie szok!!!! Klucha w gardle, łzy dławią i nie mogę przestać myśleć o tym, że zostałam tak wyróżniona. Te drobiazgi ode mnie (spośród tysiąca innych), które dotarły do Niegowa zostały pokazane wraz z radością, którą nie da się porównać do niczego... Nawet nie umiem tego porządnie opisać. Obejrzyjcie po prostu ten filmik TU

********
Jeszcze jedna akcja. Jak co roku Edytka (z bloga Hafty Edyty) o wielkim serduchu pomaga innym. W tym roku pomaga małemu Bartusiowi choremu na rdzeniowy zanik mięśni TU. Potrzebne są rzeczy na kiermasz świąteczny (rękodzieło) lub kartkowe "przydasie". Wszystko zostanie spożytkowane zgodnie z przeznaczeniem, bo Edytka to solidna firma. Od kilku lat widzę co robi, więc to wiem:)))

Kochani - niedawno ktoś ośmielił się okrutnie zakpić z tej akcji TU i Edytka tym bardziej potrzebuje realnego wsparcia, by móc na nowo uwierzyć, że to co robi ma sens!!!

To co - Pomożecie!!! 

********
Prześlijcie wiadomości o tych dwóch akcjach dalej. Na FB lub na swoich blogach!!! Niech dobro płynie w świat:)))

Miłego dnia:))) Pa:)




niedziela, 6 listopada 2016

5 osób, które miały wpływ na moje życie:)

Witajcie:)

Dziś mam dla Was listę "5 osób, które miały wpływ na moje życie". I od razu uprzedzam - w liście tej ujęłam osoby "obce" czyli nie ma tu np. moich Rodziców, czy moich dzieci:) Ale słowo "obce" też nie do końca oddaje (przynajmniej niektóre) relacje.

Panie i Panowie - lista osób, które w ten lub inny osób przyczyniły się do tego jaka jestem:)

1. Moja polonistka ze szkoły podstawowej - wyglądała jak Alexis Carrington z niezapomnianego serialu "Dynastia" (o czym nie omieszkałam ją poinformować;). Tylko na szczęście  naturę miała inną:) Miała niesamowity charakter pisma. Bardzo lubiłam ją jak i jej lekcje.  Myślę, że to dzięki niej wybrałam mój kierunek studiów:)

2. Moja fizyczka ze szkoły średniej - nie wyróżniająca się z tłumu nauczycielka, bez daru przekazywania informacji:) Absolutnie nie było między nami chemii. Lekcje z nią przyprawiały mnie o nieustanny stres i ból brzucha... To przez nią miałam ochotę pożegnać się z tym światem... a w rezultacie na świadectwie maturalnym mam chyba nawet 4 czy 3 (bo miałam to szczęście mieć lekcje z kimś innym;))))

3. Okulistka z mikrochirurgii oka - przy rutynowych badaniach kwalifikujących do laserowej korekcji wzroku... znalazła u mnie dziurę na siatkówce (co groziło odklejeniem się siatkówki a w konsekwencji utratą wzroku:( Gdyby nie wizyta u niej... Patrzyłabym na świat tylko przez pryzmat wspomnień...

4. "Mamo" czyli Mama mojej przyjaciółki - była dla mnie jak druga Mama, zresztą nie raz żartowałyśmy, że mnie może przysposobić;) Zawsze częstowała domowym jedzonkiem, opowiadała zabawne historyjki ze swojej pracy i sprawiała, że każdy czuł się u niej bardzo dobrze... Taka normalna a jednak taka wyjątkowa... Była mi bliska... Odeszła zbyt młodo, ale na zawsze pozostanie w moim sercu....

5. Ksiądz Jan Kaczkowski - niestety miałam okazję widzieć i słyszeć go na żywo tylko raz i tego się już nie da powtórzyć... Trzy godziny. Tylko trzy godziny - bo mogłabym go słuchać zdecydowanie dłużej. Fenomenalny człowiek, ksiądz i mówca. Trochę niepokorny, trochę nieprzystający do szablonowych wyobrażeń o księdzu, trochę szaleniec - ale w tak mocno pozytywnym znaczeniu. Pisałam o nim TU.

***
To moja lista "5 osób, które miały wpływ na moje życie". Oczywiście nie wykorzystuje to liczby osób, które w ten lub inny sposób sprawiły, że moje życie potoczyło się tak jak się potoczyło:) Przy nauczycielkach celowo nie podaję nazwisk, choć je dobrze pamiętam;))

A Wy - kogo umieścilibyście na swojej "TOP 5" ?

Miłego dnia:) Spokojnego i dobrego. Pa:)




środa, 2 listopada 2016

Jesień i tej wersji się trzymam:)

Witajcie:)
To, że lubię wianki, to już zapewne wiecie:) Z PL przywiozłam sobie kolejne dwie szare bazy (Pepco). Do tego kupiłam kilka sztucznych owoców, dwie gałązki czegoś tam i dwa słoneczniki. I tak oto powstał wianek - bez odrobiny kleju - gotowy w całe 5 minut:)


Jeszcze nie myślę o świątecznych ozdobach, bo u mnie jesień pełną gębą:) Dlatego jesienne ozdoby nadal królują.


***
Z PL przywiozłam jeszcze jedno niepozorne małe coś. Mianowicie pudełeczko z sześcioma kostkami:) Rzuca się te kostki i układa historyjki z obrazkami, które znajdują się na tych kostkach. Oryginalna zabawa "cube story" zawiera nieco mniejsze kostki i jest ich dziewięć oraz cena jest prawie dwukrotnie większa. Ja mam tańszą wersję z "TIGERA" :) I niechże zacytuję - "osobiście nie widzę różnicy, to po co przepłacać" :))


Maluchy polubiły tę grę:) Myślę, że to dobra zabawa dla dużych i małych. A do tego pudełeczko zajmuje mało miejsca, co jest sporym plusem.


I ulubiony obrazek moich dzieci;)


***
A jak tam u Was? Robicie już świąteczne dekoracje/ozdoby czy raczej tak jak ja - żyjecie jesienią?

Miłego dnia:) Pa!