poniedziałek, 30 grudnia 2013

Przed, w trakcie i po

Witajcie,

Przed Świętami można:
a) (z serii kreatywne zabawy z dziećmi podczas świątecznych przygotowań) Jak rozmrozić zamrażalnik? - fajna zabawa z otwieraniem drzwi:))) Można otwierać i zamykać, otwierać, zamykać, otwierać, zamykać, otwierać i zamykać, otwierać i nie zamknąć (specjalista - Mamelek) ps. a Mama musi po każdym otwarciu mówić: "nie woolnoo, oj"
b) zaraz po ubraniu choinki, zdjąć wszystkie bombki w zasięgu obu rąk; później oskubać łańcuch i ciągnąć wytrwale za choinkowe lampeczki (specjalista - Mamelek)
c) otwierać wszystkie kuchenne szafki i szuflady a następnie wyciągać z nich co się da (miseczki, płatki śniadaniowe, olej, młotek, itp.) (specjalista - Mamelek)


W trakcie:
Maluchy "szczęśliwe" z racji pozowania do świątecznych zdjęć:))) Szczególne zainteresowanie przejawia Pan Mikołaj:)) A Martusia w akcie desperacji łapie się za głowę (Mama daj już spokój:)

Pokaż siorka, co tam masz?
W tym roku zabrałam się za dekorację, o której myślałam już bardzo dawno temu. Jakieś dwanaście lat temu (jak ten czas umyka:))) kupiłam od przyjaciółki mojej przyjaciółki (sic!) niezwykle utalentowanej i niebywale skromnej osóbki świąteczne kartki. Były tak piękne, że postanowiłam je zatrzymać dla siebie:))) Teraz wycięłam obrazki i przykleiłam je na małe kanwy. Są cuudne!
 
 
W trakcie znalazł się czas na rodzinny spacer. Przyłapaliśmy wiewiórkę na podjadaniu - nic a nic się nas nie bała:))
 
 
Już po. Z pełnym brzuszkiem i zerowymi chęciami na powrót do pracy:))
 
W związku z tym, że lada moment przywitamy Nowy Rok - przyjmijcie ode mnie życzenia:
zdrowia i miłości - bo to najważniejsze!
 Pa!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Magicznych Świąt

Witam w świątecznym nastroju:)

Przyszedł czas na życzenia. Dla Was wszystkich - moich stałych czytelników i tych, którzy tylko tu zbłądzili (niczym wędrowiec podczas zimowej nocy; pamiętaj Wędrowcze - przy stole zawsze jest jedno miejsce wolne - może właśnie dla Ciebie:)

Magicznych, rodzinnych, niezapomnianych Świąt. Pełnych serdecznej, dobrej atmosfery, miłości i spokoju. Niech to będzie czas odpoczynku, refleksji a przede wszystkim czas, gdy odczujemy w pełni dar Bożej Miłości wraz z narodzinami Bożej Dzieciny!


Żeby nie było, że ja do Was tylko z dobrym słowem. Mam też pierniczki. Wyszło ich tyle, że wystarczy dla każdego:)




Na koniec szklanka mleka do pierniczków:)) Może dla Gwiazdora, który przyjdzie w wigilijny wieczór z prezentami? (Tak, tak - u nas pojawia się Gwiazdor a u niektórych Mikołaj. U nas Mikołaj był 6 grudnia)

Wyobraźcie sobie, że nie tylko Mieciu jest poszukiwany! Oto co znalazłam na drzwiach sklepu muzycznego:
 
 
I wiecie co? Ja go chyba skądś kojarzę:)))


Ściskam Was mocno. Wypocznijcie, spotkajcie się z bliskimi i znajdźcie czas na dobre rozmowy i śpiewanie kolęd:)))


piątek, 20 grudnia 2013

Komunikat specjalny

Witam,

"Uwaga, uwaga. Musimy przerwać Państwu szaloną krzątaninę przedświąteczną aby nadać komunikat specjalny. Wiadomość z ostatniej chwili. Zaginął beżowy miś Mieciu wraz z Panną Klarą. Trwają poszukiwania. Jeśli ktokolwiek z Was widział zaginione osoby proszony jest o niezwłoczne skontaktowanie się z Mamelkowem".

 Zastanawiacie się jak to się mogło stać?!? Cóż, sama nie wiem. Mieciu stwierdził tylko:
"przygotowania, przygotowaniami, ale on musi trochę odetchnąć". Poza tym Panna Klara ciągle siedzi w domu, więc należy jej się też coś od życia i... zabrał ją na przejażdżkę.

 Mieciu cieszył się, że będzie mógł przetestować swoje nowe sportowe auto.


Najpierw dzwonili lub esemesowali, więc byliśmy w kontakcie. Panna Klara była pod wrażeniem. W sumie się nie dziwię, bo Mieciu jest wyśmienitym  kierowcą i dobrze sprawdza się w roli przewodnika - gawędziarza.
Zabrali nawet kamerę, bo postanowili sfilmować swoją szaloną podróż:))



Ostatnio widziano ich w okolicy dużego pokoju. Zaczęłam się niepokoić, bo chyba stracili zasięg a co najgorsze na stole zostawili niepokojące zdjęcie...


Co oni planują!!!
Do napisania. Czekam na odzew.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Karteczkowo i wiankowo

Witajcie:))

Zawsze lubiłam jak przed Świętami w domu było dużo kartek. Kupowało się je z myślą o konkretnych osobach a później siadało i wypisywało (oj, czasami trwało to bardzo długo - bo grono rodzinno-przyjacielskie całkiem spore:) I czekałam wtedy na listonosza, który codziennie przynosił nam nowe - z ciepłymi życzeniami od bliskich:)
A tutaj - jest ciekawy zwyczaj - wrzuca się kartki do domów sąsiadów:)) Każdy ma specjalną "szczelinę pocztową" w drzwiach zamiast tradycyjnych skrzynek na listy. Baaardzo miły zwyczaj. Dostaliśmy kartki już na pierwsze Święta jak się tylko wprowadziliśmy do naszego domku!
W pracy też Brytyjczycy dają sobie (i nam:) kartki. Panuje zasada - im więcej kartek się dostanie, tym fajniej:))


To moje propozycje na Święta:)

Ciepłe rękawiczusie suszą się na sznurze po praniu.
Bałwanki i gwiazdeczki.
Panowie Święci M. z różnych zakątków świata.
 
 
Reniferkowo - wiankowo:)

 
Dużo, dużo zabawek i słodkości.
 
 
Z małym Dzieciątkiem i jego Mamusią. U góry bielusieńki wianuszek z dzwoneczkiem. Karteczka poleciała już do Babci i Dziadka.
 
 
Moje wianki - ten zrobiony od podstaw. Bazą są jakieś gałązki (nie pytajcie jakie, bo bladego pojęcia nie mam:) W każdym bądź razie średnio chciały ze mną współpracować. Odczekałam około dwóch tygodni (żeby dobrze przeschły) a później owinęłam je białą wełną. Reszta jak widać na załączonym obrazku.
 
 
 
Drugi, jest już z nami jakiś czas. W tym roku zyskał nowe dodatki, bo wyglądał słabiuchno. Dr Gosia musiała przyjść mu z pomocą i na ostrym dyżurze zajęła się pacjentem. Stan stabilny. Rekonwalescent ma się dobrze:))
 
 
 
Na koniec coś dla odważnych:)))
 
 
 Zdecydownie wolę napoje bez cukru - tu zrobiłam wyjątek i teraz mam za swoje - zacukrzyło mnie na dobre:))))
 
 Pa! Ściskam przedświątecznie:)

wtorek, 10 grudnia 2013

Dobry przepis i leśna uczta

Dzień dobry:)

Wśród różnych przepisów jakie można znaleźć w tym przedświątecznym czasie można się trochę pogubić. Te kuszą a te nęcą:) Ja proponuję wykorzystać ten:
Oto mój przepis na "DOBRZE PRZEŻYTY DZIEŃ". Wstać prawą nogą z wielkim nastawieniem na to, że będzie cudnie. Zjeść pyszne śniadanko a po nim "małe co nieco" (w moim przypadku ciastka o tajemniczej nazwie "znikam szybciej niż się robię").

 
Wszystko co trzeba zrobić a się wyjątkowo nie chce - zrobić bez zbędnego marudzenia. Zrobić i tyle. I koniecznie znaleźć czas na drobne przyjemności:) U mnie był to decupage - ze świątecznym akcentem:)
 
Zakładka w zakochane reniferki. Cmok, cmok!!!
 
 
Oraz zestaw czterech podkładek. Każda inna, każda wyjątkowa:) Pierwszy Puchacz Eryk (bo mimo wszystko sądzę, że to nie jest Pani Sowa). Trochę zdziwiony... może tym, że te święta już są tuż, tuż?


Drugi - mój faworyt - Pan Szaraczek:) W czapce i szaliku, bo bardzo marznie. Trzeba go przytulić.

 
Puchacz Eryk spotkał Pana Szaraczka. Razem raźniej w tę srogą zimę:)
- Hu-hu, hu-hu. Witaj!!! - Zahuczał głośno Puchacz Eryk.
- Panie Puchaczu, troszkę ciszej - poprosił Pan Szaraczek. - Moje Maluchy jeszcze śpią.
- Ojojoj, hu-hu, ojojoj - sposępniał Puchacz Eryk. - Bardzo przepraszam - dodał już szeptem.
 
 
Na leśnej dróżce pojawiła się ruda kita - Pani Krysia.
- Witajcie - powiedziała radośnie. - Przyniosłam orzeszka. Może ktoś ma ochotę?
- Jeden orzeszek? - zasępił się jeszcze bardziej zasępiony Puchacz Eryk. - Jeden mały orzeszek na nas troje?
 
 
Nagle przybiegł zdyszany Pan Misio Krzysio. Jego czarne jak węgiel oczęta rozbłysnęły jeszcze bardziej jak dostrzegł to, co trzymała w swoich małych pazurkach Pani Krysia.
- Na nas czworo - poprawił go z uśmiechem Pan Szaraczek.
 
 
- Ojojoj... - zmartwił się znów puchacz.
Na to Pani Krysia zaproponowała. - To ja skoczę do swojej spiżarki i przyniosę więcej.  - Wystarczy dla każdego - dodała z tajemniczym uśmiechem. I mrugnęła do Pana Misia Krzysia.


Pan Misio Krzysio zarumienił się lekko co tylko dodało mu uroku. - A ja przyniosę miodek - powiedział. - Do orzechów jak znalazł.
- Hu-hu. Mogę przynieść trochę mleka od zaprzyjaźnionej Pani Krowy - zaproponował Pan Eryk. - Ma ktoś ochotę?
- Bardzo chętnie - pisnęła cichutko Pani Krysia.
- A ja mam w norce marchewki - wyszeptał Pan Szaraczek.
- Hu-hu. MARCHEWKI do MLEKA?!?! - ryknął Pan Eryk mocno poruszony wizją marchewkowo-mlecznej uczty albo tego co nastąpi po niej.
- Ciiii!! - przypomniał zajączek. - Moje Maluchy... śpią - taką przynajmniej mam nadzieję. - A marchewka nie do mleka tylko do orzechów - dodał z rozbrajającym uśmiechem.
- Uff - wysapał Pan Puchacz. - Jak do orzechów, to i ja się skuszę. Uśmiechnął się, przestał się martwić i zasępiać. - Do orzechów, to super!
I tak na leśnej polanie, bez zapowiedzi, rozpoczęła się prawdziwa uczta. A kto nie był niech żałuje:)))


Dobrego dnia Wam życzę:)) Pamiętajcie o moim przepisie. Pa:)

czwartek, 5 grudnia 2013

Panna Klara

Witajcie:)))

Czasami wpadam w tak zwany "niedoczas":) Pisała o nim Katarzyna Grochola. Jestem gdzieś a już powinnam być gdzieś indziej. Ot najzwyklejszy brak czasu. Wymyśliłam sobie, że przydałby mi się pomocnik. Taki co to pomoże, wyręczy i jeszcze kawusię zaparzy... Szczególnie teraz w tym przedświątecznym zamieszaniu. Tak oto powołałam do życia mojego prywatnego Anioła Kuchennego - Pannę Klarę:)))



Inspirację znalazłam w tej cudnej książce jak i w niezastąpionym internecie. Reszta powstała w głowie. Ja tak już mam, że nie lubię szablonów, schematów i instrukcji. Wszystko robiłam więc na oko;) I oczywiście szyłam ręcznie, bo maszyny w Mamelkowie nie ma.


Książka jest piękna sama w sobie. Śliczne zdjęcia i świetne aranżacje. Polecam - choćby tylko do niej zerknąć:)
To dalsze foty Klary.


Moja anielica powstała z bluzeczki Martusi (ciałko). Sukieneczka, to jej letnie spodnie. Majtasy, to bodziak Mamelka a buty, kieszonka i ramionka od skrzydeł to - uwaga, uwaga - (nie wiem czy powinnam o tym wspominać:))) w poprzednim wcieleniu ciążowy biustonosz!!!


Bukiecik, to wstążka i filc.
Skrzydła są zdejmowane, bo Klara nie zawsze jest aniołkiem;)





Poza tym skrzydła strasznie uwierają jak się jest zmęczonym po ciężkim dniu pracy i gdy chce się iść spać:)





AAAAaaaaa  ależ jestem senna... aaaaaaaaaaaaaaaaa


Dobranoc. Karaluchy pod poduchy a szczypawy do zabawy:)))) hi, hi, hi

wtorek, 3 grudnia 2013

Nagroda i pomysł na prezent gwiazdkowy;)

Hej, hej:)))

Otrzymałam dziś wyróżnienie od Pocopotki j z www.kobietakuchenna.blogspot.co.uk Bardzo mnie to ucieszyło:))) Dziękuję, dziękuję:)))



Według panujących zasad, (które znalazłam w internecie) powinnam:

1 . Złożyć podziękowania nominującemu na jego blogu.
2 . Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu.
3 . Ujawnić 7 niecodziennych faktów o sobie.
4 . Nominować 7 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.
5 . Poinformować o nominacji blogi nominowane.

Uwaga, uwaga - oto 7 niecodziennych faktów o mnie:
  1. Podejrzewam u siebie nerwicę natręctw:))) 25 razy w ciągu godziny myję ręce i jak wychodzę z domu, to zawsze sprawdzam dwa razy czy zamknęłam drzwi na klucz (oczywiście zawsze są zamknięte:))) Obym nie skończyła jak główny bohater "Dnia Świra":)))))
  2. Blogowy świat już mnie wciągnął:))) Wyczuwam pewne uzależnienie;)))
  3. Tematy do kolejnych postów często lęgną mi się w głowie podczas jazdy na rowerze:)))
  4. Jeszcze osiem lat temu nie umiałam kompletnie gotować!!! Dziś jestem w stanie ugotować prawie wszystko. Stąd moje motto "chcieć, to móc".
  5. Nie mogę patrzeć na truskawki z szypułkami zanurzone w czekoladzie (które często są ozdobą tortów) - brrr... Bez szypułek jest znacznie lepiej:)))
  6. Nie umiem ukryć emocji. Zaraz wszystko po mnie widać. Kiepski byłby ze mnie James Bond:)))
  7. Miałam już włosy: czerwone, rude, brązowe, czarne, blond (obecnie). Siwe też się już pojawiły!!!!
Dziś wyróżnię dla odmiany inne blogi niż ostatnio. A co tam:))) Nic nie było mowy o ilości obserwatorów, więc wyróżniam także blogi, które mają już całkiem sporą rzeszę fanów. Pokusiłam się o uzasadnienie mojego wyboru.
Szczęśliwa siódemka to (kolejność przypadkowa):
Uff:))) Ile pisania. Dobrnęliście do tego momentu? Dziękuję za wytrwałość:))) Na deser Martusia i jej wymarzony prezent gwiazdkowy:))))
 

Pa, pa!
 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Skandynawskie akcenty i BARDZO WAŻNA SPRAWA!!!

Witajcie, witajcie:)

Dziś dwie sprawy - pierwsza, taka przyziemna - a druga to ta BARDZO WAŻNA!!!
Zacznę od skandynawskich akcentów. Tak się porobiło, że wpadło mi w oko kilka drobiazgów, które musiałam mieć:))) Ojtam, ojtam - musiałam i tyle.




Prawda, że piękne?

Przejdźmy jednak, do WAŻNYCH SPRAW!!!
Na blogu www.bebeluch.blogspot.co.uk jest informacja o fajnej akcji. Koniecznie tam zajrzyjcie po wszystkie szczegóły!!! (Możecie kliknąć u mnie na bocznym pasku po prawej stronie na ten obrazek z narysowaną dziewczynką). Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie www.dpsniegow.pl to miejsce gdzie swój DOM znalazła pięćdziesięcioosobowa grupa podopiecznych. Wszyscy tam, poczynając od maluchów a na seniorach kończąc są intelektualnie, a często także fizycznie niepełnosprawni. W Niegowie tworzą jedną wielką RODZINĘ. Cytuję za Bebelusziem:
"Wielu z tej gromadki zdaje sobie sprawę ze swojej odmienności i bardzo ją przeżywa. Wielu z nich nie ma już nikogo, kto by o nich pamiętał, niektórzy, nigdy nie mieli. Choć rodziny nie da się zastąpić, na szczęście przyjaciół można zawsze sobie znaleźć.

Stąd i nasza prośba:
Zaprzyjaźnijcie się.
Poprzez kartkę świąteczną.
Do konkretnego mieszkańca.

Ze słowami prostymi i pisanymi od serca.
Niech każdy z nich przez chwilę poczuje się ważny, wyróżniony, wybrany i dostrzeżony. Oni nie umieją czytać ani liczyć. Wasze życzenia będą im czytać opiekunowie."

Oficjalny adres:

Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie
Rodzinka...
dla...
Wierzbowa 4
07-230 ZABRODZIE



Wiem, że macie wiele na głowie. Idą Święta. Trzeba sprzątać, pichcić itd. Ale może ktoś z Was znajdzie chwilkę dla podopiecznych z Niegowa:))) Uśmiech na ich twarzach, gdy przyjdzie listonosz - bezcenny:))))

ps. a swoją drogą - super będzie zabawić się w Świętego Mikołaja:)))

Spadam, bo u mnie na zegarze właśnie 2:10. Pa!     :)))


piątek, 29 listopada 2013

Mateusz

Witajcie:)))

Dziś będzie o niesamowitej książce, która dotyka bardzo trudnego tematu niepełnosprawności. Zresztą może już widzieliście film?! Jeśli tak, to ciekawa jestem czy też zrobił na Was TAKIE wrażenie jak na mnie książka!!!

To opowieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami (nie mylić z dokumentem!!!!). Poznajemy historię Mateusza - który urodził się z "czterokończynowym porażeniem mózgowym". Przyszedł na świat w zwykłej rodzinie niezwykłych ludzi. Ma dwoje rodzeństwa - ukochanego brata, który wskoczył by za nim w ogień i siostrę, która go nienawidzi ze wzajemnością. Mama pierwsza dostrzega jego "inność" i zaniepokojona prosi o poradę lekarzy, którzy bagatelizują jej spostrzeżenia. Później jest tylko gorzej - stawiają na nim krzyżyk i łatkę "rośliny"... Mateusz nie porusza się, nie mówi i nie ma z nim żadnego kontaktu. Lekarze zgodnie kwalifikują go jako "upośledzonego umysłowo". To pozory, bo Mateusz wszystko widzi, czuje i myśli.


Książka mimo bardzo poważnego tematu napisana jest z wielkim optymizmem i niesamowitym humorem. Tu ważne, wzruszające wydarzenia mieszają się z zabawnymi historyjkami z życia głównego bohatera.
Nie powiem - łzy same płynęły mi po policzkach... ale ostateczny wydźwięk całej historii jest pozytywny.
Cały czas myślę o Mateuszu, mimo że książka leży już przeczytana:)
Zastanawiacie się nad "książkowym prezentem" pod choinkę?, to POLECAM "Chce się żyć"!!!

Jeśli podobał Wam się film "Nietykalni", to ta książka też Wam się spodoba:))

ps. a na koniec - zapraszam na kruche ciasteczka:)))

Spokojnego, dobrego wieczoru Wam i sobie życzę:))) Pa!