Witajcie:)
Zacznę od świątecznego Candy jakie udało mi się wygrać u przesympatycznej Karoli TU - mojej wiernej komentatorce:) Bardzo mi jej brakowało jak ostatnio na jakiś czas zniknęła, ale poznałam przyczyny nieobecności i mam nadzieję, że wszystko wróci do normy:)))
W kopercie była śliczna puszka z elfikami, zawieszka "God jul" oraz choineczka:) Wszystko czeka na mnie w PL:)) Bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ:)
Fotka za zgodą Karoli "podkradziona" z jej bloga.
***
Dziś słów kilka o fachowcach. W różnych dziedzinach:)
Kolega zabrał się za naprawę klamki w drzwiach wejściowych. Źle się jednak poczuł i porzucił zajęcie. Na drugi dzień czuł się już tak źle (coś z sercem), że żona wezwała ambulans. Przyjechało dwóch lekarzy. Ten, który wchodził pierwszy - miał pecha - klamka została mu w ręku.
Zajęli się fachowo moim znajomym. Stwierdzili, że jednak nie jest to sytuacja ratuj życie, tylko prawdopodobnie wynik przemęczenia i być może stresu, ale zrobili mu w domu EKG. Gdy jeden nadzorował całe badanie, drugi - poprosił... o śrubokręt i poszedł w tym czasie naprawiać klamkę:))
Wychodząc, jeden z lekarzy powiedział: "serce i klamka w porządku" :)))
***
W męskim szalecie u mnie w pracy popsuł się kran (nie wiem co dokładnie Drogi Czytelniku, bo przypominam, było to męskie WC:) W każdym bądź razie trzeba było wymienić wylewkę. Wezwano FACHOWCÓW. Dwóch "szpecjalistów" z hydrauliki. Przyjechali, podumali i zabrali się do pracy. Po chwili woda była już wszędzie. W kibelku, poza kibelkiem i nawet bardzo, bardzo poza. W panice, każdy biegał ze ścierką i mopem. Co się okazało??? A już wyjaśniam - otóż panowie nie pomyśleli o uprzednim zakręceniu głównego zaworu z wodą!!!! Na późniejsze pytanie, dlaczego tego nie zrobili, odpowiedzieli szybko - "nie wiedzieliśmy, że będzie tam aż tyle wody".
***
A jak tam Wasze przygody z fachowcami? Macie dla mnie coś fajnego?
Miłego dnia:)) pa:)
U nas w pracy, kiedy zapowietrza się kaloryfer notorycznie przychodzi... stolarz! I naprawia! Co fachowiec, to fachowiec... 😉
OdpowiedzUsuń:))) a to dobre - hi,hi stolarz jako spec od kaloryferów:)
UsuńAleż się ubawiłam z tych fachowców...
OdpowiedzUsuńTo prawda, że w UK oni są wyjątkowi inaczej :)
Ale jakby nie było przynajmniej było zabawnie. Całe tylko szczęście, że z tym panem od serca było wszystko ok :)
Pozdrawiam Gosiu i miłej niedzieli :)
:)) tak, lubię takie historyjki o tych wyjątkowych inaczej:))
Usuńbuziaki
dla Was też miłej niedzielki:)
Hahahaaa...no i jak tu nie plskac ze śmiechu? Jednak dobrze napisalam na swojm blogu o waszym wesołym Mamelkowie :-)
OdpowiedzUsuńKolega zrobił remont w domu,a,ze mieszka w dość starym bloku gdzie jeszcze cegłą pod tynkiem....postanowił w korytarzu zbić owy tynk,odkryć cegle i zainpregnowac.Po niedługim czasie zepsuł mu się piec... Zawołał fachowców... panowie zajęli się problemem,piec naprawili...wychodząc patrzą na rzeczone ściany i mówią "może wezwiemy fachowców, to panu ta ścianę naprawia,przecież tak nie można mieszkac"...drugi tonem stwierdzającym dodał " jak to dobrze,ze kupilem nowe budownictwo,tynki mi się nie sypia" :-))))
Poczulam się źle, mąż wezwał pogotowie..
A ze sprawa dość poważna, przyjechały dwa. Jedni zajmowali się mną, a drudzy pytali męża o polskie przekleństwa które juz znali.Wychodząc ze mną na noszach jeden z lekarzy wola do lekarki" chodź suk..bo czasu mało "...odrazu lepiej się poczulam haha
Miłej niedzieli :-)
:))jedni ceglaną ścianę mają za szczyt mody a inni za dopust Boży:))
Usuń:)))wyjaśniła się sprawa, czemu przyjeżdżają we dwa ambulanse - jedni zajmują się spisywaniem zabawnych historyjek:)) Może ten pan też pisze bloga:)))
Miłej i spokojnej:)
Na razie historyjki z moimi fachowcami nie są do opisania. Jakoś wcale mnie nie śmieszą bo remont to chyba w latach zacznę liczyć. Ale za jakiś czas...
OdpowiedzUsuń:)) mam czas i poczekam - hi,hi:)))
UsuńWiesz, że ja nie przypominam sobie jakiś tego typu zdarzeń. Dziwne, biorąc pod uwagę jak to jest w życiu. Może dlatego, że my większość spraw robimy sami?
OdpowiedzUsuńAle jak sobie przypomnę to napiszę :)
a widzisz, bo jak ktoś jest zdolny, to nie musi być zdany na łaskę bądź niełaskę jakiegoś fachury:)
UsuńGratuluję wygranej :)
OdpowiedzUsuńMój Tato kiedyś jeszcze, w czasach kiedy płytki i kafelki układało się często bez kleju, tylko na zwykłej zaprawie zamówił sobie ,,fachowca'', żeby mu to zrobił, czekał długo i cierpliwie w kolejeczce, bo przecież lepiej żeby wszystko było zrobione tak jak trzeba!!!
No i fachowiec przyszedł, położył płytki i kafelki, zgarnął kupę kasy za robotę no i domek wyglądał całkiem całkiem, ale tu ta szczęśliwa historia się skończyła, bo wszystko zaczęło po jakimś czasie odpadać od ścian i często pękać! Na ścianach zarówno w kuchni jak i w łazience pozostawały szare
,,placki'' zaprawy w miejscu płytek. Wyglądało to obleśnie!
Inni fachowcy tutaj w UK zajmowali się naprawą mojego samochodu wymieniając po kolei co droższe elementy i zgarniając nie małe sumy nie identyfikując problemu. Mało brakowało, a cały samochód miałabym z czasem wymieniony :)
Dobrze, że Mąż się sam w temacie podszkolił, znalazł, co było źle, naprawił za rozsądną cenę, bo inaczej musiałabym więcej wydać na naprawy niż jest wart mój samochód.
Słowo fachowiec niestety nie kojarzy mi się zbyt pozytywnie :(
:)) dziękuję za gratulacje:))
Usuńoj, to musiał się Twój Tato nieziemsko wkurzyć, bo nic tak nie działa na nerwy, jak czyjaś niesolidność i kombinatorstwo!
Dobrze, że Twój Mąż w końcu znalazł przyczynę, bo byście z torbami poszli:))) Cóż, przyjmijmy, że owi fachowcy działali metodą prób i błędów:)) Może w końcu i oni by doszli do tego co się popsuło:)))
buziaki
Uroczy upominek!
OdpowiedzUsuńOd napraw wszelkich to mam męża :))
:)) dziękuję:))
UsuńTaki mąż, to prawdziwy skarb!
Kiedyś urwała nam się linka w samochodzie, auto stanęło na środku lasu. Kontaktujemy się z mechanikiem, a on nam podaje swoją ofertę - 3 dni roboty + 100zł za samą linkę. Z racji tego, że sklep z częściami był niedaleko, mój W. poszedł zapytać o tą nieszczęsną linkę. Kupił ją za 40zł i zamontował w 15 minut ;)
OdpowiedzUsuń:))3 dni roboty - hi,hi, dobre sobie:)) Może chciał Wam poprawić humor:)))
Usuńbuziaki
kochana widać to już fakt że fachowcami nie są tzw.fachowcy tylko my sami skoro musimy wiedzieć i umieć wszystko;-P tylko kto nam za to zapłaci ;-)
OdpowiedzUsuńno cóż u mnie jeden "fachowiec" malował nam sypialnię i pod wpływem % wylał dużą część puszki z farbą domieszał z wodą i dawaj na ścianę dowiedziałam się po czasie;-)
teraz malujemy sami chociaż ost.przy romonice łazienki też oglądałam niedomalowany sufit cudna ciemna smuga czyżby panu farby zabrakło a wystarczyło poprosić eh i co zrobić:-)
cieszę się że jesteś zadowolona z wygranej ściskam i żalem znikam do moich papierków:-P
:))jestem zadowolona i to BARDZO!!! DZIĘKUJĘ, dziękuję:))
Usuńciesz się, że pan Ci owych procentów do farby nie dolał, bo byś miała "aromatyczną" sypialnię - hi,hi:)) A po wyjściu z niej - za każdym razem - pomroczność jasna:)))
buziaki
Do montażu zlewu przyszedł sąsiad hydraulik z zamiłowania, okazało się, że rury złożył odwrotnie, a żeby nie ciekło owinął pakułami:) nauczona doświadczeniem do centralnego wzięliśmy fachowców z firmy najprawdziwszej, przyjeżdżali na 8 zaczynali od 10, na pyt dlaczego nie pracują twierdzili, że myślą a myślenie jest częścią ich pracy, myśleniem zajmowali się także od 14-15(oczywiście myślenie umilała im kawa i ciastka) i tuż po wybiciu magicznej godziny 15 zwijali się do domu. Tym sposobem zakładali c.o dwa tyg! Potem się okazało, że to syn i zięć szefa, a do pomocy mieli jeszcze dwóch najętych chłopaków. Miałam też chłopaków, którzy robili ogrodzenie i puszki po piwie chowali w krzakach porzeczek twierdząc, że oni nie są od sprzątania tylko do roboty. Speców od elewacji, którzy zużyli tony folii zabezpieczającej, a i tak nowe szyby zostały ochlapane gruntem, jednej do dziś nie mogę oczyścić.
OdpowiedzUsuńAle to tylko niechlubne wyjątki. Większość ekip jest spoko, ale o dobrych fachowcach anegdoty nie powstają:)
O raju, z Twoich historyjek, to można stworzyć kolejną serię programu "Usterka" :)) Dobrze, że mimo to nadal potrafisz stwierdzić, że to wyjątki:))
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńSuper historyjki...uśmiałam się:-)
Jeszcze nie miałam przyjemności poznać takich specjalistów - w Polsce, to tata był "złotą rączką", a teraz mój mąż.
A prezencik jest piękny - gratuluję :-)
:))Dziękuję:))
Usuńto masz szczęście, że nic "dziwnego" Cię nie spotkało ze strony fachowców:)
Oj tak fachowcy normalnie czasami ręce opadają !!! Na szczęście mój tata
OdpowiedzUsuńteż fachowiec i chociaż jest na emeryturze to ciągle po niego
dzwonią zrobi wszystko bo to 101% złota rączka . Za to mąż ani ciut ciut
póki tata jest to oki potem to chyba sama będę musiała robić ale takich
" fachowców " raczej zamawiać nie będę !!! O zgrozo !!!