Kusiciele - można różnie definiować.
Dla przykładu. Czy ja potrzebuję małych klamerek? Nie, bo mam w domu (nawet dwa rodzaje - czerwone i z owocami). Ale czy potrafię przejść obojętnie wobec takich pokus?! Nie:)))
Zaraz obok leżały pinezki. Nie takie jak kiedyś siermiężne, srebrne bez wyrazu. Te są w ptaszynki i kwiatki. Czy potrzebuję jakieś pinezki?! Oczywiście, że nie. Mam przecież kolorowe szpilki, którymi przyczepiam wszelkiej maści karteluszki na mojej memo-tablicy! Więc kupiłam.
Już samo pudełko kusiło do zakupów:)))
Na deser magnesy:)) Takie tyci cacuszka w sam raz do tej mojej nowej kuchni co jej nadal nie możemy znaleźć:)))
Jeśli..., to... Pamiętacie z matmy? (Ja jak przez mgłę. Dla mnie to był szkolny koooszmar:)))
Uwaga! Pierwsza teza w Mamelkowie;)))
JEŚLI widzisz w sklepie "kusiciela", TO kup go od razu bez mrugnięcia oka.
Uzasadnienie:
Dobre samopoczucie:))) bo łowy się udały. A do tego gratis spokój duszy (bo gdybyśmy zrezygnowali z zakupów, to ciągle by to nam chodziło po głowie. Noc nie przespana;) Trzeba by było na drugi dzień wrócić znów do tego sklepu i to kupić. A gdyby już tego NIE BYŁO???!??!!! Toć to ból głowy gwarantowany!!!! Lepiej nie narażać się na takie stresy! Ulegajcie kusicielom:))) To dla Waszego dobra:)))
Ps. ciekawa jestem do jakiej Wy należycie kategorii konsumentów? Ulegacie czy nie?
Gosiu, oczywiście ulegam i to niemalże za każdym razem. Ci mali kusiciele zawsze ze mną wygrywają. Magnesiki cudowne, pineski też by trafiły do mojego domu. U mnie upał, wybieram się z Olą na zakupy. Może coś upolujemy fajnego na nasz wyjazd na Samos. Cieplutko pozdrawiam. Buziolki.
OdpowiedzUsuń:))) ja jestem podatna na TAKIE pokusy:)))
UsuńU nas dla odmiany leje od samego rana:(( Ale wiadomo nie od dziś, że my mijamy się ze słonkiem. My w PL czyli słonko w UK, my w UK a słonko w PL:)))
Udanego wyjazdu kochana:))) Niech to będzie pełen relaks i radość:)))
Oj ulegam, ulegam takim kusicielom. Mało tego potrafię sobie i wszystkim dookoła natychmiast wmówić, że jst mi to absolutnie niezbędne, choć w głębi serducha wiem, że tak nie jest :) Suszę głowę mężowi, aż w końcu powie ,, no kup sobie to wreszcie i daj mi spokój '' :) Nie żeby mi zabraniał takich przyjemności, ale tak się usprawiedliwiam sama przed sobą :)))
OdpowiedzUsuńWidzisz teraz jak zobaczę u Ciebie coś, co mi wpadnie w oko to od razu Cię wezmę na przepytki gdzie to kupiłaś :))))
No to gdzie kupiłaś te śliczne magnesiki ? Przyznaj się? :)))))
:))) Wilkinson :))) Wszystkie przedmioty z dzisiejszego wpisu są z tego sklepu! A zerknij na dział z asortymentem "kuchennym" :))) ja już przepadłam!
Usuń:))) bywam tam czasami i najchtniej bym połowę z tego wszystkiego wykupiła, a dzisiaj muszę jechać do Argosu to zajdę tam po drodze :)))) Szkoda tylko, że te domy tutaj takie są jakby mało pojemne :))))
UsuńStąd nasze poszukiwania większego:)))
UsuńJa tam z matematyki kiepska byłam, ale pamiętam, że tezę należy potwierdzić:-) I ja oto Twoja tezę potwierdzam!! W całej rozciągłości!!!! Cuda kupiłaś!!!
OdpowiedzUsuń:))) wiedziałam, że potwierdzisz, bo podziwiam zawsze KUSZĄCE skarby na Twoim blogu:)))
Usuńw 100% się zgadzam gdyby mi takie tezy z matmy wykładali wszystkie by pamiętała;-)
OdpowiedzUsuńale faktycznie dziś kolejny przykład wybieram się w deszczu po upatrzone drzewko bo znalazłam wreszcie całe 15min wpadam do kwiaciarni i z daleka widzę że zostało już tylko puste miejsce;-P
Ja już nauczona doświadczeniem, biorę od razu:))) Oczywiście mowa o drobiazgach, ale ja na całe szczęście nie "choruję" na drogie rzeczy:))) Cieszą mnie "małe przyjemne dla oka duperelki" :)))
Usuńmam podobnie i dlatego gdy nie kupię choruję strasznie hihi od taka nasza babska dolegliwość;-)
UsuńTak, to zdecydowanie kobieca przypadłość, bo nawet oczyma wyobraźni nie jestem w stanie zobaczyć mojego MęŻa jak wzdycha na widok tyci klamerek:)))
Usuń