Witajcie:))
Sobota była pełna emocji:) Najpierw byliśmy na urodzinkach Martusi koleżanki z przedszkola:)) Godzinka na sali przygotowanej specjalnie dla dzieci: z dmuchanym zamkiem, rowerkami, samochodzikami, zjeżdżalniami, piłkami, "górą" do wspinaczki i innymi atrakcjami. Później przeszliśmy do drugiej sali, gdzie były różne smakołyki i pan magik (Martusia powiedziała, że to był Pan Robótka - ale patrząc na niego śmiało można się pokusić o stwierdzenie, że to był raczej jego dziadek:)))
Na koniec każde dziecko dostało pożegnalną paczuszkę. Martusia typowo dziewczęcą ze słodkościami i błyskotkami a Marcelek ze specjalnie dołożoną do typowo chłopięcych akcesoriów - uroczą książeczkę z pluszową trąbą słonia:)) Zrobiło mi się niezmiernie miło, bo widać było, że moja koleżanka - a mama solenizantki - zadbała o najdrobniejszy szczegół imprezy!
***
Kolejne emocje przyszły wieczorową porą:))
Pierwszy raz w życiu (!) wyszłam wieczorem z domu zostawiając MęŻa z Maluchami. Powód miałam niezwykle ważny!!! Do pobliskiej parafii przyjechał ks. Jan Kaczkowski!!! Tak, ten od książki - "Szału nie ma, jest rak".
Jadąc na to spotkanie, sama tak do końca nie wiedziałam czego będzie dotyczyło. Myślałam, że może będzie to trochę jak kazanie o tym jak żyć i o Bogu. A mówił o RAKU...
Ksiądz Jan Kaczkowski - jest doktorem teologii moralnej, bioetykiem, twórcą puckiego hospicjum. Sam choruje na glejaka mózgu. To co go dotknęło sprawia, że nie jest on czysto teoretykiem...
Spotkanie trwało dwie i pół godziny. Szkoda, że nie dłużej. Tego człowieka można słuchać i słuchać. Opowiada tak mądrze i jasno na tematy tak trudne... Gdyby każdy chory na raka lub jego rodzina mogła spotkać go na swojej drodze! To fenomen! Jak dokładnie potrafi określić kolejne etapy w życiu chorego. Mówi o tym jak w hospicjum wprowadza się pacjenta. O tym jak niezwykle ważna jest opieka paliatywna.
Uczy, że najpierw jest LĘK, który trzeba zamienić w STRACH. Należy dokładnie nazwać i określić przyczynę lęku.
Ksiądz Jan (a właściwie powinnam napisać Janek, bo ma dopiero 37 lat) to niesamowity człowiek z niebanalnym poczuciem humoru. Niepozorny a obdarzony niesamowitą charyzmą. To człowiek, który żartuje ze śmierci a jednocześnie ma do niej szacunek.
Oswaja śmierć ale nie zabiera nadziei!
Mówi, że ksiądz to naziemny personel Pana Boga:)) Cały czas podkreśla odpowiednie podejście do pacjenta i jego najbliższej rodziny.
Można mu pozazdrościć energii i optymizmu:)) Dużo żartuje. Pomiędzy mądre wyszukane zwroty wplata słowa powszechnie uważane za takie, które księdzu nie przystoją:)
Ma swojego VLOGA (coś na kształt wideo bloga) pt. "SMAK ŻYCIA". Koleżanka wiedząc o tym spytała go na tym spotkaniu "jak smakuje życie?" - szczególnie teraz po diagnozie. Na to ksiądz z filuternym uśmieszkiem powiedział - JEDWABIŚCIE!!!!
Tak wygląda książka, która jest wywiadem rzeką. Polecam! Można ją było nabyć po spotkaniu i otrzymać dedykacje. Ksiądz Jan powiedział na samym początku - "jestem watykańską handlarą i później będę chciał coś wam wcisnąć" :)) Dochód ze sprzedaży jest przeznaczony na hospicjum.
To już konkretne namiary na hospicjum, gdyby ktoś miał chęć wesprzeć. Warto!
Buziaki i zmiatam do pracy:)) Pa, miłego dnia:)
Gosiu zazdroszczę Tobie spotkania z tym wspaniałym człowiekiem. Często odwiedzam jego videobloga i potwierdzam ma Facet nie bywałe podejście do choroby, życia i śmierci i do swojego kapłaństwa. :)
OdpowiedzUsuń:))trafiło mi się:))) Chciałam go posłuchać, bo byłam ciekawa tego "szumu", który powstał w koło niego. Lubię sama wyrabiać sobie opinie na jakiś temat. A tu olśnienie!!! On jest niebywały:))
UsuńTaka impreza musiała wywołać ogromne wrażenie na dzieciach :) Przynajmniej się wyszumiały i szybko poszły spać po powrocie ;)
OdpowiedzUsuń:))wyszalały się na maxa:)) i szybciutko zasnęły, bo nie miały swojej drzemki:)
UsuńNiestety nie byłam na tym spotkaniu, ale faktycznie już po samym kazaniu można powiedzieć, że jest to człowiek wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że książkę będę czytać z zapartym tchem i pomimo wszystko z łezką w oku...
Widać,że impreza się udała :)
Buziaki :)
zarówno ksiądz jak i książka są wyjątkowi:)) bez dwóch zdań!
Usuńps. łezka w oku zakręciła się i na tym spotkaniu...
buziaki
Gosiu kochana dziękuje za tego posta...księdza znam i również jego podejście,wprawdzie nie osobiście ,ale gdziesz dusza jest mi cholernie blidkiy.
OdpowiedzUsuńSzału nie ma,jest rak... I jest strach,nie o siebie lecz o bliskich.Długo uczylam się jak przygotować dzieci na ten dzień, bo wczesniej czy później nastąpi.
Dziękuje raz jeszcze...i życzę samych pozytywnych myśli podczas czytania książki...
Buziam :-))
...a ja Tobie życzę dużo siły i zdrowia! Oby minęło jeszcze wiele, wiele lat zanim to nastąpi.
Usuńps. w zeszłym tygodniu dowiedziałam się, że moja kochana Chrzestna też ma nowotwór... Straszne... znam ją od zawsze, bo to siostra mojej kochanej Mamy i jakoś nie mieści mi się w głowie, że jest chora... Wierzę, że będzie dobrze:)
buziaki
Wiara i nadzieja umiera ostatnia...:-))
UsuńGosiu jeśli ciocia mieszka w Pl mogę podać pewne namiary...nie chce pisać tu zbyt wiele.Jeśli jesteś zainteresowana mogę napisać e-maila.
Pozdrawiam i sle życzenia wszystkiego co najlepsze dla ciebie i cioci
:))dziękuję i czekam na maila
Usuńdaruma20@wp.pl
Wysłany... Mam cicha nadzieje ze mnie nie pogonisz :-))
Usuńczytałam i odpisałam:) Dziękuję
Usuń