Dziś wpadam tylko na chwilkę:) Dziękuję za miłe słowa odnośnie metamorfozy salonu!!! Cieszę się, że Wam się podoba.
Pisałam Wam TU o nowych puszeczkach do kawy, herbaty i cukru. Myślałam, że są najpiękniejsze dopóki koleżanka, która przez bloga poznała moje kuchenne upodobania nie kupiła mi TYCH!!!
(Monia - DZIĘKUJĘ!!!)
Po prostu "klękajcie narody"!!! One są IDEALNE!!!
Do tego, te kapciochy przywiezione z PL... i wymiatam:))
I na myśl przychodzi Ci zapewne Drogi Czytelniku pytanie - ile można mieć w kuchni puszek?!?!? Całe stado!!! U mnie to już niczym wataha wilków w leśnej dziczy:)
***
Jak już jesteśmy w kuchni i trzeba wziąć się do roboty, to mam dla Was przepisik na szybciutki obiad ze schabu. Z racji tego, że absolutnie nie uznaję tradycyjnego smażonego schabowego, to zawsze muszę kombinować. Niestety, taki zwyczajny kotlet kojarzy mi się li i jedynie z pogrzebem. A dokładniej ze stypą. Taki "schabowy-pogrzebowy". Żujący i w mega panierce.
Nie jest to jakieś wielkie odkrycie, ale dla mnie było:)) Przepis mam od Mamci.
Potrzebne będą:
- schab bez kości (najlepiej już w plastrach)
- trochę mąki
- sól, pieprz i inne przyprawy, które dajecie do schabu
- olej do smażenia
Do sosu dodajemy śmietanę i można zagęścić odrobiną mąki (też jak kto lubi:)
Smacznego!
***
Dziś w salonie w porze śniadania zawitał do nas pająk z serii "tłusty gigant". Odkąd stałam się mamą musiałam przeistoczyć się z lękliwej "chodźtuszybkoizabijgo" Gosi w Mamę Gosię Pogromcę Pająków. Z zimną krwią i bez cienia litości zamachnęłam się na nieproszonego gościa kapciochem (tak, tym właśnie z dzisiejszego posta:)
Marta była lekuchno wystraszona rozmiarem bestii. Po szybkiej akcji pada jednak komentarz:
- Mamuniu, zrobiłaś mu przykrość.
***
Miłego dnia! Pa:)
Fajne masz te dzieciaczki. Zawsze mi się buzia śmieje. Mam w planie przygotować dla Martusi jakieś kocie sprawy, ale na to muszę mieć trochą czasu. Jak bedę gotowa, to poproszę o adres i prześlę do rodziców, dobrze? Puszki słodkie, ja też mam ich dziesiątki, ale jak żyć bez nich? Przepis na schab mam taki sam tylko dodaję jeszcze suszone grzybki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:))uwierz mi, że na żywo jest jeszcze weselej:)))
UsuńAleż miły pomysł:))) Martusia będzie zachwycona, bo uwielbia koty! Jednego takiego nosi wszędzie i nawet z nim śpi (potrafi się obudzić w środku nocy i zawołać, że jej się gdzieś zapodział... i nie ma zmiłuj - muszę szukać:)))
Dziękuję, że o nas pomyślałaś:)))
Gosiu, napisz mi adres do rodziców, coś już zrobiłam, ale teraz mam trochę innej pracy, więc w przerwach porobię. Wszystko będzie z kiciuchami. Chciałam Cię prosić o adres na maila, ale go nie widzę, a moze ślepa jestem. Napisz na mojego maila. jest na str. głównej.
Usuń:))DZIĘKUJĘ:))) adres już wysłałam:))) Jesteś NIESAMOWITA!!!!
UsuńHaha, komentarz córeczki powalił mnie na kolana :) Puszki są niesamowite, za niedługo będziesz dla nich osobną gablotę wieszać :) Kapciochy - istne mistrzostwo, dały dodatkową motywację w kryzysowej sytuacji z nieproszonym gościem :)
OdpowiedzUsuń:))Maluchy rozbrajają nieustannie:))) Puszek mam rzeczywiście całe mnóstwo, bo je uwielbiam. A kapciochom nie mogłam się oprzeć:)))
UsuńTwoje dzieci powalają mnie na kolana! Wszystkiego dobrego:)
OdpowiedzUsuń:))a na razie tylko Martusia mówi:))) aż strach się bać jak do tego dojdą teksty Mamelka:)))
UsuńBuziaki
Buhaha Marta wymiata z tekstami :))) a co do obiadku to jest jedno z moich ulubionych dan ;) (sie nie chwalac ze tez umiem gotowac) ;))) buzka az
OdpowiedzUsuń:))teksty zaginają:)) Obiadki w ten deseń - mniam, mniam:))
UsuńBuziaki
Mamelku, skontaktowac się z toba nie mogę prywatnie. Skrobnij do mnie w pilnej sprawie pliss:) kot.na.brzozie001@gmail.com
OdpowiedzUsuń:)) już napisałam:)) czuję się jak - "poszukiwany, poszukiwana"
Usuń