Pakowanie w toku:) Każdy robi co może, żebyśmy niczego nie zapomnieli zabrać do nowego domku!
Czas ucieka. Stresik daje o sobie znać. Wczoraj przyszłam z Mamelkiem ciut wcześniej po Martusię do przedszkola. Przysiadłam na ławeczce... a tam tak błogo pachniało lawendą... Na płytkach wyłożonych przy ławeczce odcisnął się ślad tych cudnych roślin. Taki króciutki relaksik pozwolił na podładowanie bateryjek:)))
***
Pracuję z dwiema diabetyczkami - okrąglutką Sonią i chudziutką Parul.
Sonia nieustannie coś żuje, podjada itd. Parul nigdy nie widziałam by poza wyznaczonymi przerwami coś jadła. Sonia zaczyna przeszukiwać swoje saszetki w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Załamana znajduje tylko orzechy.
- Your sugar is low? - spytała Parul z troską, patrząc na zmartwioną koleżankę.
- No, my belly is hungry:) - odpowiedziała Sonia.
***
Ze słowem "hungry" mam jeszcze jedną historyjkę:)))
Pierwsza praca jaka mi się trafiła w UK, to fabryka zajmująca się pakowaniem suszonych owoców, orzechów, wiórek kokosowych i mączki kukurydzianej. Bla, bla, bla nie zagłębiając się w temat byłam w takim miejscu pierwszy raz w życiu. Maszyny, kartony i pośpiech, bo wszystko musiało być na wczoraj. Praca ciężka, ale mi się nawet podobała. Drugi dzień w pracy (angielski poziom "hello", "yes", "no" + oczywiście jedno niecenzuralne słowo, które można zastąpić pokazując środkowy palec:))) Popsuła się maszyna, na której pracowałam i przez to mieliśmy tyły ze wszystkim. Mój (nazwijmy go po polsku) "kierownik" chodził zdenerwowany i ciągle powtarzał "I`m hungry". Dziwiło mnie, że tu taki problem a on ciągle, że jest głodny. Hungry i hungry. Pomyślałam idź i się najedz i tyle:) Wróciłam do domu i opowiadam mojemu (wtedy jeszcze nie MęŻowi) całe zdarzenie. A on oświecił mnie, że mój "kieras" mówił "angry" a nie"hungry". Ot i wyjaśniło się, że bidula nie o żarełku mówił, tylko że jest wkurzony:)))
***
Jak jesteś "hungry", to mam dziś pomysł "na danie z rybki". Tak na szybko.
- filety z łososia,
- makaron "orzo" 500g (to taki włoski makaron wyglądający jak ziarenka ryżu:))
- śmietana,
- woda,
- mąka,
- sól, pieprz i przyprawa do ryb,
- koperek,
- ser
Smacznego:)
Miłego dnia:)) Oby do soboty:))) Pa
Najważniejsze, że Maluchy spakowane :)))
OdpowiedzUsuńO tak początki w UK były czasami całkiem zabawne :)
Fajne jedzonko, nawet mam taki makaron i nawet raz go do czegoś ugotowałam, ale wyszła mi straszna papka ( chyba go rozgotowałam) i od tej pory tak sobie czeka na lepsze czasy, a ja nie miałam pomysłu, co z nim można zrobić. Pewnie niebawem sie skuszę na to jedzonko. Dzięki za przepis.
Powodzenia w piątek :)
Maluchy czekają na transport;)
UsuńPs. Ten makaron ma chyba to do siebie, że trochę się klei, ale w smaku jest ok. Polecam też jako składnik sałatki. Robiłam taką wieki temu i była smaczna.
A w piątek, to rzeczywiście potrzebujemy tego "powodzenia":))) dziękuję
Najważniejsze, żeby dzieci nie zapomnieć, same o to zadbały, czyżby chciały Ci w ten sposób dyskretnie coś przekazać? :)
OdpowiedzUsuńRybka wygląda smakowicie, a ja jeszcze nie jadłam śniadania, chyba mi zrobiłaś ochotę na coś dobrego ;)
Maluchy nieustannie włączają się w cała akcję... i przez to rozciąga się wszystko w czasie:)))
UsuńNajważniejszy Delikwent zapakowany, chyba się zdrzemną w pudełku :)
OdpowiedzUsuńA językowe historie to perełki których uwielbiam słuchać. Rybę muszę spróbować
:)) Martusia złożyła się idealnie, więc może upcham ich w jednym pudle:)))
UsuńTeż uwielbiam słowne dykteryjki:)))
Pamiętam, że nie jesz mięsa, więc rybka jak najbardziej dla Ciebie:)
Wie co robi, w pudle to już zapakują i zabiorą ze sobą, pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuń:)) hi, hi no jest ta pewność, że zabierzemy:)))
UsuńPozdrawiam cieplutko
hihi lubię te Twoje opowieści:-))) lubię te kartonowe wygłupy dzieciaków;-) buziaki
OdpowiedzUsuń:)) a ja się lubię nimi z Wami dzielić:)) wygłupy są fajne, tylko niech już będzie po wszystkim:)))
UsuńBuziole
powodzonka Wam zycze w przeprowadzce i pamietaj Gosia wciagaj brzuch jak bedziesz sie mijala w przejsciu z nowymi lokatorami :)))) az
OdpowiedzUsuń:)))dziękuję:))) okazało się, że to były dziwne wkręty i na szczęście oni wprowadzą się dzień po naszej wyprowadzce:))) ufff
UsuńBuziole