Witajcie:)
Za nami urlop w Hiszpanii:)) Wybraliśmy się do Lloret de Mar z wypróbowaną ekipą w składzie 2+2 czyli tak jak u nas. Muszę przyznać, że pomnik się należy koleżance za wyszukanie hotelu (ROSAMAR GARDEN RESORT) z atrakcjami typowo pod dzieci. Baseny pod chmurką, zjeżdżalnie niczym w mini aquaparku, armatki wodne, mini pole golfowe, statek piracki, place zabaw oraz dwa kryte baseny (w tym jeden z jacuzzi:) + siłownia oraz fajne animacje zrobiły swoje.
A do tego dodajcie fantastyczne jedzenie po którym każdy z nas przyjechał z "mocno zaokrąglonym" brzuszyskiem i macie komplet:))
Co ciekawe - w tej miejscowości byłam 22 lata temu - jak ten czas leci;))))
Podczas transferu z lotniska do hotelu zaginęła moja walizka!!! Wysiadaliśmy jako ostatni a tu taka niespodzianka.
Tym razem przysługiwało nam 60 kg bagażu!!!;) Co daje nam pięć walizek - cztery po 10 kg i jedna po 20 kg. Jak na nas to luksus pełną gębą. (Dla przypomnienia - pisałam o naszych bagażach już TU i TU :)
Na szczęście odnalazła się - w innym hotelu... Lekko dziabnięty współpasażer (Anglik) zabrał moją walizkę. Był z kolegami i zapewne myślał, że to któregoś z nich. Jak się zorientował, że nie, to szybko to zgłosił na recepcji a babeczka obdzwoniła pół hoteli pytając czy ktoś nie zgłaszał zaginięcia:)) Na drugi dzień mogłam m.in. ubrać dzieciom piżamy i nacieszyć się swoimi gaciami (bo wszystkie właśnie wpakowałam w ten zaginiony bagaż;)))
***
Muszę przyznać, że Lloret de Mar - z pierwszego wyjazdu pamiętałam jak przez mgłę. Tylko deptak blisko morza otoczony restauracjami, aquapark - w jakimś pobliskim miasteczku - i ruiny zamku:) No i to, że słońce popaliło mnie w czerwone plamy.
***
Miasteczko fajne z niesamowitym zameczkiem na klifie i zabytkowym kościołem w centrum.
Pozwiedzałabym zapewne więcej, gdybym nie była raczyła być tak uprzejma skręcić nogę drugiego dnia po przyjeździe;))) Na szczęście po kolejnych dwóch dniach mogłam już normalnie chodzić!!! Szok, bo tę nogę miałam już raz zwichniętą (na pierwszym roku studiów, pierwszego dnia przerwy międzysemestralnej;)))))
***
Okazało się, że Marta to BARDZO popularne imię w Hiszpanii:))) Moja córcia z dumą wyszukiwała kolejnych nazw ze swoim imieniem. Nawet najfajniejsza animatorka z naszego hotelu też miała tak na imię:)
***
Do Tossa de Mar wybraliśmy się stateczkiem. Mieliśmy też w międzyczasie obserwować ryby przez szklany pokład, ale to akurat blado wypadło. Samo miasteczko sympatyczne.
***
Do Barcelony postanowiliśmy pojechać sami lokalnym "PKS-em". Kilka dni wcześniej znaleźliśmy dworzec autobusowy, dowiedzieliśmy się o ceny, godziny odjazdów i powrotów. Zdecydowaliśmy się na 9.00. Śniadanie najwcześniej serwowano o 8.00 - zebraliśmy się na tę godzinę i trzydzieści minut później już pędziliśmy na autobus. Na miejscu okazało się, że są dzikie tłumy i osiem miejsc jest dopiero na... 10.30! Postanowiliśmy jechać mimo wszystko tym bardziej, że chłopaki mieli już kupione bilety na stadion. Czyli mieliśmy 1,5 godziny. Stwierdziliśmy, że nie ruszamy się z budynku dworca. Dzieciaki o dziwo - wytrwały bawiąc się swoimi piłeczkami kauczukowymi (hit wakacji;)))
***
A Barcelona wiadomo - piękna! MęŻowie udali się na WIADOMY stadion a my znaleźliśmy sobie inne uciechy.
Taki przecudny park z wieloma atrakcjami.
I zachwycającą fontanną.
Wróciliśmy późnym wieczorem zmęczeni i pełni wrażeń. Maluchy mówią, że to był fajny dzień. Pytam - "a co podobało Wam się najbardziej?"
"Zabawy piłeczkami na dworcu i Mc Donald`s." Tak, że ten. Warto wybrać się z dziećmi do Barcelony;)))))
***
Buziaki. Przesyłam mnóstwo energii, którą przywiozłam z wakacji;))) Pa!
Jeszcze nie latałam samolotem, ale w tym roku się wybieramy na wakacje, i podsunęłaś mi świetny pomysł, żeby nie pakować, każdego osobno, tylko wszystko pomieszać, żeby w razie zaginięcia mieć co na tyłek wsadzić :D
OdpowiedzUsuńJa na szczęście wszystko wymiksowałam oprócz wspomnianych gaci;)))
UsuńUdanego wypoczynku:)
Hehe :) no i bardzo dobrze? :)
UsuńNoga już w porządku? :)
:) zdecydowanie lepiej - choć nie uwierzysz?!?!
UsuńDziś sznurowadło od TEJ nogi wkręciło mi się w pedał od roweru i o mało co bym jej znów nie wykręciła!!!
Poproszę o dodatkową dawkę tej energii, którą z wakacji przywiozłaś...
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym się wybrała w takie miejsce. U Ciebie jak zwykle, bez przygód się nie obyło :) Dobrze, że gacie się znalazły ;) Mam nadzieję że z noga już wszystko ok?
Uściski posyłam :)
Z nogą już zdecydowanie lepiej. Nie idealnie, ale i tak dobrze;)
UsuńTaki urlopik to oderwanie od codzienności, więc szczerze polecam:)
Buziaki:)
Cieszę się, Gosiu, ze już jesteś z nami. Wczoraj chciałam już skrobnąć do Ciebie, bo myślałam, że coś się stało. Lubię czytać Twojego bloga, buzia sama się uśmiecha a najważniejsze, że wypoczęłaś. Buziaki.
OdpowiedzUsuń:)miło to czytać, też lubię do Ciebie zaglądać i cieszę się jak i Ty odwiedzasz Mamelkowo:)
UsuńWypoczęłam i objadłam do wypęku;)
Buziaki:)
Świetne wakacje, super miejsca a Ty w roli łapacza nieprzewidzianych przygód znów zaskoczyłaś. Barwne życie prowadzisz Gosiu, i tak trzymaj, bo to Twój urok.
OdpowiedzUsuń:) miejsce miło mnie zaskoczyło:)
UsuńA ja, cóż - mały żuczek z przygodami;)))
Ależ tam bajecznie! Czy ja kiedyś w końcu wyjadę w tak piękne miejsce???
OdpowiedzUsuńWspółczuję tej nogi, dobrze, że szybko stanęłaś do pionu!
Walizka? Co za złośliwość! Móc zabrać więcej i zaginęła? Koszmar!
Było bajecznie:)
UsuńŻyczę Ci takiego wyjazdu!
Ps. No, ale dobrze, że się walizka odnalazła;))
fantastyczne zdjęcia i nie mniej ciekawy tekst! pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuń:) dziękuję i pozdrawiam również:)
UsuńDziękuję za atrakcyjna wycieczkę, dla mnie dostępna tylko w takiej formie, więc podwójnie dziękuję. Hit posta, oczywiście komentarz dzieci z wycieczki do Barcelony :)
OdpowiedzUsuńUściski :)
:) proszę bardzo:)
UsuńUwierz mi, że ja też padłam, jak to usłyszałam;)))
Buziaki:)
Bardzo fajna fotorelacja. Przykro mi, że skręciłaś kostkę, ale z tego, co czytam, to Ty potrafisz cieszyć się mimo bólu. Dobrze, że mogłaś tak szybko chodzić i podziwiać to piękne miasto. Fajnie piszesz, miło się czyta. Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę Wam udanego weekendu. :)
OdpowiedzUsuń:) dziękuję pięknie:)
UsuńStaram się cieszyć drobiazgami, choć i mnie zdarzają się gorsze chwile. Ale robię co mogę by było miło;)))
Miłego weekendu i dla Ciebie:)
Czyli wypad pełen niespodzianek:)
OdpowiedzUsuń:)bo inny byłby nudny;)) hi,hi:))
UsuńPiekne widoczki ,a zaginiony bagaż? Ja bym chyba dostała ataku paniki :P Dobrze, że sie odnalazł :)
OdpowiedzUsuń:) nie ukrywam, że po długiej podróży też już miałam kryzys i łzy na końcu nosa;)) ale ostatecznie w głowie, po gonitwie myśli doszłam do wniosku, że to TYLKO ciuchy.
UsuńNo, ale odetchnęłam jak walizkę zobaczyłam z powrotem;)))