Witajcie:)
W sobotę rano listonosz wyrwał mnie z łóżka natrętnym dzwonieniem do drzwi i głośnym pukaniem. Szczerze zdziwiona, z mocno rozwianym włosem zbiegłam na dół by mu otworzyć. Miły pan z jeszcze milszym uśmiechem na twarzy wręczył mi wielgachną kopertę z PL. Niczego się nie spodziewałam (bo równie wielką pakę dostałam już dwa dni temu od mojej kochanej Mamci DZIĘKUJĘ bardzo:)
Zerkam na nadawcę a tam nasza blogowa koleżanka Ania z bloga Wojciacho TU. Ania jest taką solidną firmą, która ZAWSZE pamięta o wysłaniu karteczek na święta:))) I aż wstyd się przyznać, ale ja już tak solidna nie jestem - ups! Ale do brzegu. Koperta jak na karteczkę zbyt duża - otwieram i zamurowało mnie totalnie!!! Ta niesamowita dziewczyna wysłała dla mnie chustę, którą sama zrobiła!!!! Aniu - SERDECZNIE Ci dziękuję!!! Piękną karteczkę oczywiście też od niej dostałam:)))
Chusta jest milusia i pięknie zrobiona! Już się z nią nie rozstaję:)))
Uwielbiam haftowane karteczki:)
I kolejną miłą karteczkową niespodziankę sprawiła mi Madzia TU. DZIĘKUJĘ pięknie za kolorową świąteczną karteczkę:)))
***
A nasze dekoracje wyglądają tak:)
Przecudne ażurowe jajeczko od Anette TU wsadziłam pod klosz a drugie prześliczne od Dusi TU stoi obok.
Kolorowy domek już zmienił właściciela, ale jeszcze gości na fotkach:)
I oczywiście pisanki od Dusi, które już dobrze znacie:)
Miłej reszty niedzieli. U nas wiosna, wiosna, WIOSNA:))))
Buziaki ślę :*
niedziela, 25 marca 2018
środa, 21 marca 2018
Praca, szkoła, dom:)
Witajcie:)
Praca, szkoła, dom - czyli co tam u nas:)
PRACA
Zaraz po wejściu do pracy zauważyłam, że wywieszono nazwiska kolejnych "pracowników miesiąca". Okazało się, że tym razem załapała się moja kumpelka. Pytam jej jaka jest za to nagroda.
I teraz uwaga Mój Drogi Czytelniku - nagrody są trzy do wyboru:
***
Wychodząc z pracy musimy nacisnąć specjalny przycisk. Jeśli zapali się kolor zielony - to luz i idziesz do domu, jeśli czerwony, to musisz pokazać ochronie co masz w kieszeniach i torbie oraz sprawdzają Cię urządzeniem do wykrywania metalu. Dziwne rzeczy rekwirują (w tym np. zapalniczki). Przy stoliku ochrony leży specjalna tacka, na której pozostawia się znaleziska. Od jakiegoś czasu lubię tam zaglądać:) Oto co zauważyłam ostatnio:
***
Moja firma nie wykupiła licencji na odtwarzanie muzyki z radia, więc uraczają nas piosenkami z CD. Niestety nikt jeszcze nie wpadł na to, by wprowadzić pewne urozmaicenia i do bólu puszczają to samo. Jedynym wyjątkiem był okres Świąt Bożego Narodzenia. Tu królowały wszelkie "MERRYCHRISTMASOWE" utwory. I tu przegięcie w drugą stronę, bo w połowie lutego nadal była ta sama płyta. No ileż można o tych świętach!!! I wiecie co? Znalazł się ktoś o słabym sercu i wątłych nerwach i ... wyciął kawałek kabla od głośników!
SZKOŁA
Synek miał umówioną wizytę lekarską w trakcie lekcji. Poinformowałam o tym sekretariat tydzień wcześniej. Dzień przed byłam na wywiadówce i jeszcze przypomniałam bezpośrednio Mamelka nauczycielkom o tym fakcie.
MąŻ przyszedł po synka do szkoły by zabrać go do lekarza. Czeka w recepcji. Chwilę to trwa. Przychodzi pani i mówi, że nasz syn płacze i nie chce iść. MąŻ zdziwiony, bo Mamelek nigdy nie płacze z powodu pójścia do lekarza. Tłumaczy, że wizyta jest umówiona i lekarz prosił o przybycie. Pani idzie jeszcze raz do klasy by namówić go na ubranie kurtki i wyjście ze szkoły. Po chwili przychodzi z zapłakanym dzieckiem... tyle, że nie naszym;)
Nic dziwnego, że chłopak płakał:)))
DOM
Mamelek któryś dzień z rzędu przychodzi ze szkoły ze swetrem popisanym od markera. Wkurza mnie to bardzo i mówię do niego:
- Żebyś mi tylko jutro nie pobrudził swetra od markera, bo się zdenerwuję.
- A co to ten MARKER? - pyta zdziwiony synuś.
- To co masz na swetrze - odpowiadam.
Oczywiście na drugi dzień historia się powtarza. Tym razem synuś sam zaczyna.
- Znowu mam MARKET.
- Jaki market? - tym razem ja się dziwię.
- Pobrudziłem sweter marketem.
***
MąŻ pyta mnie gdzie jest tablet. mówię, że leży od kilku dni u Maluchów w pokoju. Idzie do nich i pyta Mamelka:
- Gdzie jest tablet?
- Na półce, ale jest wyczerpana bateria.
- A dlaczego jest wyczerpana bateria? - pyta Tata.
- Bo Twoja ŻONA nie naładowała tabletu! - odpala synuś.
***
To tyle na dziś:))) Czekamy niecierpliwie na wiosnę:) Miłego!
Praca, szkoła, dom - czyli co tam u nas:)
PRACA
Zaraz po wejściu do pracy zauważyłam, że wywieszono nazwiska kolejnych "pracowników miesiąca". Okazało się, że tym razem załapała się moja kumpelka. Pytam jej jaka jest za to nagroda.
I teraz uwaga Mój Drogi Czytelniku - nagrody są trzy do wyboru:
- darmowe śniadanie przez tydzień (w naszej stołówce)
- dzień wolnego
oraz hit, hitów:
- przez tydzień MIEJSCE PARKINGOWE zaraz koło wejścia do pracy, koło szefów
Padłam i nadal ciężko mi się podnieść;))))
***
Wychodząc z pracy musimy nacisnąć specjalny przycisk. Jeśli zapali się kolor zielony - to luz i idziesz do domu, jeśli czerwony, to musisz pokazać ochronie co masz w kieszeniach i torbie oraz sprawdzają Cię urządzeniem do wykrywania metalu. Dziwne rzeczy rekwirują (w tym np. zapalniczki). Przy stoliku ochrony leży specjalna tacka, na której pozostawia się znaleziska. Od jakiegoś czasu lubię tam zaglądać:) Oto co zauważyłam ostatnio:
- fragment aparatu słuchowego
- ubranko dla psa
***
Moja firma nie wykupiła licencji na odtwarzanie muzyki z radia, więc uraczają nas piosenkami z CD. Niestety nikt jeszcze nie wpadł na to, by wprowadzić pewne urozmaicenia i do bólu puszczają to samo. Jedynym wyjątkiem był okres Świąt Bożego Narodzenia. Tu królowały wszelkie "MERRYCHRISTMASOWE" utwory. I tu przegięcie w drugą stronę, bo w połowie lutego nadal była ta sama płyta. No ileż można o tych świętach!!! I wiecie co? Znalazł się ktoś o słabym sercu i wątłych nerwach i ... wyciął kawałek kabla od głośników!
SZKOŁA
Synek miał umówioną wizytę lekarską w trakcie lekcji. Poinformowałam o tym sekretariat tydzień wcześniej. Dzień przed byłam na wywiadówce i jeszcze przypomniałam bezpośrednio Mamelka nauczycielkom o tym fakcie.
MąŻ przyszedł po synka do szkoły by zabrać go do lekarza. Czeka w recepcji. Chwilę to trwa. Przychodzi pani i mówi, że nasz syn płacze i nie chce iść. MąŻ zdziwiony, bo Mamelek nigdy nie płacze z powodu pójścia do lekarza. Tłumaczy, że wizyta jest umówiona i lekarz prosił o przybycie. Pani idzie jeszcze raz do klasy by namówić go na ubranie kurtki i wyjście ze szkoły. Po chwili przychodzi z zapłakanym dzieckiem... tyle, że nie naszym;)
Nic dziwnego, że chłopak płakał:)))
DOM
Mamelek któryś dzień z rzędu przychodzi ze szkoły ze swetrem popisanym od markera. Wkurza mnie to bardzo i mówię do niego:
- Żebyś mi tylko jutro nie pobrudził swetra od markera, bo się zdenerwuję.
- A co to ten MARKER? - pyta zdziwiony synuś.
- To co masz na swetrze - odpowiadam.
Oczywiście na drugi dzień historia się powtarza. Tym razem synuś sam zaczyna.
- Znowu mam MARKET.
- Jaki market? - tym razem ja się dziwię.
- Pobrudziłem sweter marketem.
***
MąŻ pyta mnie gdzie jest tablet. mówię, że leży od kilku dni u Maluchów w pokoju. Idzie do nich i pyta Mamelka:
- Gdzie jest tablet?
- Na półce, ale jest wyczerpana bateria.
- A dlaczego jest wyczerpana bateria? - pyta Tata.
- Bo Twoja ŻONA nie naładowała tabletu! - odpala synuś.
***
To tyle na dziś:))) Czekamy niecierpliwie na wiosnę:) Miłego!
niedziela, 18 marca 2018
Wielkanocne nakrycie stołu 3 :)
Witajcie:)
Dzisiejszy post sponsoruje literka "M" jak "MARCHEWKA" ;) Jak tylko zobaczyłam te maleńkie marcheweczki w sklepie od razu wiedziałam, że muszę je mieć.
Kolejne nakrycie stołu ciut z przymrużeniem oka. Oczywiście obrus - jedyny słuszny - brązowy;) Pasuje na moje absolutnie na każdą okazję. Od poważnych imprez przez baby shower - hi,hi:)) Wszystko kwestią dodatków.
Prawda, że te marchewczki są urocze?
Do tego dorwałam w Lidlu zestaw wielkanocno-wiosennych papierów. Na mini wizytówki wybrałam oczywiście z odpowiednim warzywem;) Do kompletu.
Ogromny półmisek pomieści bez problemu dwa tuziny jaj;)) Czegóż chcieć więcej!
Kolorowe naczynia dla kontrastu tego co ponure za oknami. Wiosna jeszcze się do nas nie kwapi, to trzeba sobie radzić inaczej. Koloroterapia jak się patrzy;)
Kubaski z zajączkami już gościły u mnie na blogu. Tak jak i te przepiękne podkładeczki, które dawno temu dostałam od Madzi TU. Idealnie tu pasują:)
A jak będzie wyglądał nasz stół na WIELKANOC ? Tego jeszcze sama nie wiem:) Może wymyślę coś jeszcze innego;)
Miłego dnia moi mili.
Planujecie już powoli Wielkanoc?
Dzisiejszy post sponsoruje literka "M" jak "MARCHEWKA" ;) Jak tylko zobaczyłam te maleńkie marcheweczki w sklepie od razu wiedziałam, że muszę je mieć.
Kolejne nakrycie stołu ciut z przymrużeniem oka. Oczywiście obrus - jedyny słuszny - brązowy;) Pasuje na moje absolutnie na każdą okazję. Od poważnych imprez przez baby shower - hi,hi:)) Wszystko kwestią dodatków.
Prawda, że te marchewczki są urocze?
Do tego dorwałam w Lidlu zestaw wielkanocno-wiosennych papierów. Na mini wizytówki wybrałam oczywiście z odpowiednim warzywem;) Do kompletu.
Ogromny półmisek pomieści bez problemu dwa tuziny jaj;)) Czegóż chcieć więcej!
Kolorowe naczynia dla kontrastu tego co ponure za oknami. Wiosna jeszcze się do nas nie kwapi, to trzeba sobie radzić inaczej. Koloroterapia jak się patrzy;)
Kubaski z zajączkami już gościły u mnie na blogu. Tak jak i te przepiękne podkładeczki, które dawno temu dostałam od Madzi TU. Idealnie tu pasują:)
A jak będzie wyglądał nasz stół na WIELKANOC ? Tego jeszcze sama nie wiem:) Może wymyślę coś jeszcze innego;)
Miłego dnia moi mili.
Planujecie już powoli Wielkanoc?
poniedziałek, 12 marca 2018
Costume for kids DIY/ przebranie dla dziecka DIY
Witajcie:)
Dziś mam dla Was propozycje kostiumów dla dzieci do zrobienia w domu:) Jeśli macie pod ręką jakieś dzieci/wnuki to nieraz spotykacie się z sytuacją, że muszą one się za coś przebrać. Szkolne bale, tematyczne urodziny czy inne potrzeby własne to doskonałe pole do popisu dla naszej fantatzji!
Jak co roku w szkole u moich Maluchów obchodzony był Międzynarodowy Tydzień Książki, który kończył się "przebierankami".
Wiedziałam, że z Mamelkiem nie będzie tak prosto, bo synuś ma własne zdanie. Ale w końcu wybrał sobie strój ulubionego bohatera SUPER MARIO :)
Co potrzebujemy by zrobić SUPER MARIO:
Dziś mam dla Was propozycje kostiumów dla dzieci do zrobienia w domu:) Jeśli macie pod ręką jakieś dzieci/wnuki to nieraz spotykacie się z sytuacją, że muszą one się za coś przebrać. Szkolne bale, tematyczne urodziny czy inne potrzeby własne to doskonałe pole do popisu dla naszej fantatzji!
Jak co roku w szkole u moich Maluchów obchodzony był Międzynarodowy Tydzień Książki, który kończył się "przebierankami".
Wiedziałam, że z Mamelkiem nie będzie tak prosto, bo synuś ma własne zdanie. Ale w końcu wybrał sobie strój ulubionego bohatera SUPER MARIO :)
Co potrzebujemy by zrobić SUPER MARIO:
- czerwoną bluzkę na długi rękaw
- niebieskie ogrodniczki
- czerwoną czapkę z daszkiem
- sztuczne wąsy do przyklejenia
- filc (biały, czerwony i żółty)
- klej na gorąco
- nożyczki
Wycinamy z żółtego filcu dwa kółeczka i naklejamy je klejem na gorąco przy szelkach spodni. Czapka docelowo była z motywem psiego patrolu, więc zakleiłam czerwonym filcem pieski. Następnie przykleiłam na środku białe filcowe kółko a na to czerwoną literkę "M".
***
Wiosenna wróżka/ Spring Fairy (I miejsce w klasie)
Co potrzebujemy by zrobić Wiosenną Wróżkę:
- strój bazę (u nas - wiosenny podkoszulek i spódniczka; może też być sukienka)
- wianek z kwiatkami
- sztuczne ptaszki
- gniazdko
- sztuczne kwiatki
- wydrukowane z internetu motyle i kwiaty
- zielona fizelina
- 3 liście (moje to pozostałości po dziecięcej karuzelce dla niemowląt;) mogą być też wycięte z filcu
- pisaki/kredki (polecam BAMBINO)
- klej na gorąco
Na wianku umieszczamy gniazdko z fizeliny i ptaszka. Na górze stroju przyklejamy motylki, gniazdko i ptaszka - z przodu. Na dole stroju przyklejamy klejem na gorąco pomalowane kwiaty i kolorowe motyle. Po bokach i z tyłu przyszywamy liście. Można oczywiście jako bazę użyć zielonych ubrań, ale ja posiłkowałam się tym, co znalazłam w szafie:)
***
A na koniec dwa stroje wykonane w niecałą godzinę. Na specjalne zamówienie moich dzieci:)
PIES
Co potrzebujemy by zrobić ekspresowy kostium PSA:
- dziecięcy kocyk (może być kawałek materiału typu polar)
- sztuczne futerko najlepiej brązowe (u nas jasny i ciemny brąz)
- czarna skarpetka
- biała tekturka
- gumka tekstylna
- klej na gorąco
- igła z nitką
Na środku koca/materiału wycinamy otwór na głowę. Resztę materiału zakładamy dookoła pasa i ciut przyszywamy. Wypychamy skarpetkę i przyszywamy z tyłu jako ogon. Przyklejamy na piersiach futerko. Na tekturce malujemy maskę-pysk. Przyczepiamy do niej gumkę. Z tekturki robimy także obrożę.
***
KOT
Co potrzebujemy by zrobić ekspresowy kostium KOTA:
- białe/czarne getry
- białą/czarną bluzkę
- czapkę kota (H&M)
- sztuczne futerko
- klej na gorąco
- brązowa kredka do oczu, różowa pomadka (farby do malowania twarzy)
- ogon/skarpetka
Przyklejamy futerko. Przyczepiamy z tyłu ogon. Zakładamy czapkę;) może być opaska z uszami bądź maska tak jak w przypadku PSA. Malujemy na buzi wąsy i pyszczek kota:))
***
Jak widać stopnie trudności i czasochłonności przy tych kostiumach są różne. Każdy może samodzielnie wykonać taki strój dla swojego dziecka w domu:) Wystarczą chęci. Większość rzeczy znalezione w naszych szafach, więc nie narażaliśmy się na dodatkowe koszta. Na dodatek nikt inny takich nie będzie miał. A radość dzieci BEZCENNA.
Miłej zabawy:))
ps. Co sądzicie o takich strojach? Robicie sami czy wolicie gotowe przebrania?
środa, 7 marca 2018
Urok starej porcelany:)
Witajcie:)
Urok starej porcelany czyli kolejna propozycja wielkanocnego nakrycia stołu. W roli głównej tytułowa stara angielska porcelana wyszperana w charity shop. I oczywiście mój ulubiony brązowy obrus baza:)
Bardzo, bardzo delikatnie, ale tu moim zdaniem nie potrzeba nic więcej. No, może poza potrawami;)))
Całość w brązach przełamana kroplą soczystej zieleni. Serwetki w drobniutkie różowe kwiateczki przewiązane zielonym sizalem. Do tego posrebrzane sztućce weselne.
Udało mi się dorwać (jeszcze zanim spadł ten cały śnieg i zamknięto z tego powodu szkoły) gałązki brzozy. I tak, to my się możemy bawić:) Z tego gniazdka, to można robić:) W środku oczywiście pisanki od Dusi TU
Jako zielony dodatek - zielony ptaszek:) Są gniazdka jest i on.
Naczynia wyglądają bardzo podobnie, jednak talerze różnią się między sobą.
Scenki rodzajowe zachwycają mnie detalami. Nie ukrywam, że bardzo mnie ucieszył ten zakup. Mieszkam tu już ponad dziesięć lat, ale tylko raz udało mi się upolować takie cudo.
A na koniec w roli deski do serwowania - moja drewniana podkładka.
Lubicie starą porcelanę czy raczej nowoczesne wzornictwo? A może jedno i drugie?
Miłego moi mili. Pa:)
Urok starej porcelany czyli kolejna propozycja wielkanocnego nakrycia stołu. W roli głównej tytułowa stara angielska porcelana wyszperana w charity shop. I oczywiście mój ulubiony brązowy obrus baza:)
Bardzo, bardzo delikatnie, ale tu moim zdaniem nie potrzeba nic więcej. No, może poza potrawami;)))
Całość w brązach przełamana kroplą soczystej zieleni. Serwetki w drobniutkie różowe kwiateczki przewiązane zielonym sizalem. Do tego posrebrzane sztućce weselne.
Udało mi się dorwać (jeszcze zanim spadł ten cały śnieg i zamknięto z tego powodu szkoły) gałązki brzozy. I tak, to my się możemy bawić:) Z tego gniazdka, to można robić:) W środku oczywiście pisanki od Dusi TU
Jako zielony dodatek - zielony ptaszek:) Są gniazdka jest i on.
Naczynia wyglądają bardzo podobnie, jednak talerze różnią się między sobą.
Scenki rodzajowe zachwycają mnie detalami. Nie ukrywam, że bardzo mnie ucieszył ten zakup. Mieszkam tu już ponad dziesięć lat, ale tylko raz udało mi się upolować takie cudo.
A na koniec w roli deski do serwowania - moja drewniana podkładka.
Lubicie starą porcelanę czy raczej nowoczesne wzornictwo? A może jedno i drugie?
Miłego moi mili. Pa:)
piątek, 2 marca 2018
Część ósma:)
Witajcie:)
Mam dla Was kolejny odcinek "Mamelkowa" :) więcej TU
Przez całą drogę chłopak gadał jak najęty. Hubert podejrzewał, że to te silne prochy tak go nakręcają.
- Panie majorze, teraz podobno robią niesamowite ultralekkie protezy z włókna węglowego. Wrócę jeszcze do armii...
Zrobiło mu się go cholernie żal. Odwrócił głowę by nie patrzeć mu prosto w oczy... Bo co ma mu powiedzieć? Że przy wielkim szczęściu będzie mógł przejść samodzielnie kilka kroków do kibla... Że rokowania są takie, iż czeka go dalsza amputacja... Na razie stracił obydwie nogi na wysokości kolan, ale nie goją się prawidłowo i nie wiadomo co będzie dalej.
- ...wrócę teraz do domu, podleczę się a później nie ma to tamto. Trzeba być twardym, tak panie majorze? A mówiłem już, że moja Malwina jest w ciąży?
Hubert zamknął oczy. Zaraz pomyślał o Żanecie i o ICH dziecku. Zastanawiał się w jakiej roli obsadzi go tym razem...
***
Teresa była już po biopsji. Bała się. O Tadeusza i ich córkę. Nie o siebie. Jakoś siebie w tym strachu nie było. Pozostało czekanie na wynik. "Trzy do czterech tygodni". Czuła się dobrze i przed rodziną nie chciała pokazać lęku. W ciągu dnia wszystko było bez zmian. Grała doskonale. Uśmiechniętą kwiaciarkę z dobrym słowem dla każdego. Najgorsze były noce. Tu już nie było miejsca na sztuczność. Tu była sobą. Sparaliżowana lękiem przed nieznanym. Kochała ich tak bardzo, że ciężko jej było zaakceptować to, że to wszystko może ulec zmianie.
Wszystko zaczęła odczuwać intensywniej. Kwiaty pachniały mocniej, zwykły chleb smakował wyjątkowo a troska kochającego męża rozczulała bardziej.
***
Gracjan czuł, że musi się z nim spotkać. Wiedział, że czasu już nie cofnie. Chciał go po postu przeprosić. Ojciec początkowo w ogóle nie chciał o tym słyszeć, ale ostatecznie ułatwił mu to spotkanie.
Noc wcześniej nie mógł spać. W myślach układał sobie słowa przeprosin, ale wszystko wydawało mu się banalne i głupie. Bo tak na prawdę, to co miał mu powiedzieć?!? Przecież go niemalże zabił!
Miał mu powiedzieć, że na lekkiej lufie myślał, że potrącił sarnę tak jak to było tydzień wcześniej i dlatego odjechał nie udzielając mu pomocy?
***
Damian z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Tylko miewał jeszcze koszmarne bóle głowy i totalnie bezwładną prawą rękę. Dziadek przychodził codziennie. Witał go zawsze z uśmiechem i jakby czas się zatrzymał. Jakby nadal był u niego na wakacjach i bawił się plastikową koparką.
Ciągle jednak zastanawiał się dlaczego jego wnuk tu trafił. Dlaczego miał w kieszeni ten artykuł...
- Dziadku - odezwał się ledwo słyszalnym głosem chory.
- Tak - coś ci potrzeba?
- Nie, dziadku... Chciałem ci tylko - zaczął mężczyzna, ale miał problemy z oddychaniem - powiedzieć dlaczego tu przyjechałem... - dokończył z trudem.
- Ci, ci. To nie ważne... - skłamał pan Józef. - Potrzebujesz teraz wypoczynku. Porozmawiamy jak wydobrzejesz.
- Muszę ci to powiedzieć teraz. Dziadku, ja wiem, że dla wszystkich jestem zwykłym zbirem i to nie takiego wnuka byś chciał. Wpakowałem się w to całe bagno dawno temu. Kradzież, rozbój, narkotyki. Było koszmarnie. Zgotowałem moim bliskim piekło na ziemi. Rodzice się mnie wyrzekli i nie chcieli mi podać twojego adresu... Bali się, że wplączę cię w moje problemy... Ale w pace miałem dużo czasu na przemyślenie wszystkiego. Ja już nie chcę tak żyć... Znalazłem ten artykuł i tak dotarłem tu, do Mamelkowa. Chciałem do ciebie przyjechać. Spróbować zacząć wszystko od nowa...
***
Żaneta leżała w łóżku rozkoszując się wolną sobotą. Nigdzie się nie spieszyła, nic nie musiała. Przyjechała wieczorem do mamy i odpoczywała. Agata od rana na zbiórce a ona zajadając pyszne ciasto ze śliwkami oglądała stare albumy. Czas się zatrzymał. Znów była tą uśmiechniętą dziewczyną w białej sukni z najprzystojniejszym facetem u boku. Pamięta jak się denerwowała przed ceremonią, bo jej świadek się spóźniał. Utknął w korku i co chwila wysyłał im smsy by na niego czekali. Potem okazało się jeszcze, że pomylił ulice i nie mógł znaleźć miejsca parkingowego.
Poczuła ukłucie w brzuchu i silną potrzebę pójścia do toalety. Zeszła z łóżka i nagle poczuła jak odchodzą jej wody...
- Mamo! - zaczęła panikować. - Mamo! Zaczęło się!!!
Pani Róża przybiegła zdyszana.
- Mamo, ale to jest dopiero 28 tydzień!!! - wyszlochała Żaneta.
***
To tyle na dziś miłego weekendu:))) U nas zima pełną gębą. Tona śniegu, wieje jak smok. Szkoły zamknięte a ja na przymusowym urlopie.
Pa:)
Mam dla Was kolejny odcinek "Mamelkowa" :) więcej TU
Przez całą drogę chłopak gadał jak najęty. Hubert podejrzewał, że to te silne prochy tak go nakręcają.
- Panie majorze, teraz podobno robią niesamowite ultralekkie protezy z włókna węglowego. Wrócę jeszcze do armii...
Zrobiło mu się go cholernie żal. Odwrócił głowę by nie patrzeć mu prosto w oczy... Bo co ma mu powiedzieć? Że przy wielkim szczęściu będzie mógł przejść samodzielnie kilka kroków do kibla... Że rokowania są takie, iż czeka go dalsza amputacja... Na razie stracił obydwie nogi na wysokości kolan, ale nie goją się prawidłowo i nie wiadomo co będzie dalej.
- ...wrócę teraz do domu, podleczę się a później nie ma to tamto. Trzeba być twardym, tak panie majorze? A mówiłem już, że moja Malwina jest w ciąży?
Hubert zamknął oczy. Zaraz pomyślał o Żanecie i o ICH dziecku. Zastanawiał się w jakiej roli obsadzi go tym razem...
***
Teresa była już po biopsji. Bała się. O Tadeusza i ich córkę. Nie o siebie. Jakoś siebie w tym strachu nie było. Pozostało czekanie na wynik. "Trzy do czterech tygodni". Czuła się dobrze i przed rodziną nie chciała pokazać lęku. W ciągu dnia wszystko było bez zmian. Grała doskonale. Uśmiechniętą kwiaciarkę z dobrym słowem dla każdego. Najgorsze były noce. Tu już nie było miejsca na sztuczność. Tu była sobą. Sparaliżowana lękiem przed nieznanym. Kochała ich tak bardzo, że ciężko jej było zaakceptować to, że to wszystko może ulec zmianie.
Wszystko zaczęła odczuwać intensywniej. Kwiaty pachniały mocniej, zwykły chleb smakował wyjątkowo a troska kochającego męża rozczulała bardziej.
***
Gracjan czuł, że musi się z nim spotkać. Wiedział, że czasu już nie cofnie. Chciał go po postu przeprosić. Ojciec początkowo w ogóle nie chciał o tym słyszeć, ale ostatecznie ułatwił mu to spotkanie.
Noc wcześniej nie mógł spać. W myślach układał sobie słowa przeprosin, ale wszystko wydawało mu się banalne i głupie. Bo tak na prawdę, to co miał mu powiedzieć?!? Przecież go niemalże zabił!
Miał mu powiedzieć, że na lekkiej lufie myślał, że potrącił sarnę tak jak to było tydzień wcześniej i dlatego odjechał nie udzielając mu pomocy?
***
Damian z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Tylko miewał jeszcze koszmarne bóle głowy i totalnie bezwładną prawą rękę. Dziadek przychodził codziennie. Witał go zawsze z uśmiechem i jakby czas się zatrzymał. Jakby nadal był u niego na wakacjach i bawił się plastikową koparką.
Ciągle jednak zastanawiał się dlaczego jego wnuk tu trafił. Dlaczego miał w kieszeni ten artykuł...
- Dziadku - odezwał się ledwo słyszalnym głosem chory.
- Tak - coś ci potrzeba?
- Nie, dziadku... Chciałem ci tylko - zaczął mężczyzna, ale miał problemy z oddychaniem - powiedzieć dlaczego tu przyjechałem... - dokończył z trudem.
- Ci, ci. To nie ważne... - skłamał pan Józef. - Potrzebujesz teraz wypoczynku. Porozmawiamy jak wydobrzejesz.
- Muszę ci to powiedzieć teraz. Dziadku, ja wiem, że dla wszystkich jestem zwykłym zbirem i to nie takiego wnuka byś chciał. Wpakowałem się w to całe bagno dawno temu. Kradzież, rozbój, narkotyki. Było koszmarnie. Zgotowałem moim bliskim piekło na ziemi. Rodzice się mnie wyrzekli i nie chcieli mi podać twojego adresu... Bali się, że wplączę cię w moje problemy... Ale w pace miałem dużo czasu na przemyślenie wszystkiego. Ja już nie chcę tak żyć... Znalazłem ten artykuł i tak dotarłem tu, do Mamelkowa. Chciałem do ciebie przyjechać. Spróbować zacząć wszystko od nowa...
***
Żaneta leżała w łóżku rozkoszując się wolną sobotą. Nigdzie się nie spieszyła, nic nie musiała. Przyjechała wieczorem do mamy i odpoczywała. Agata od rana na zbiórce a ona zajadając pyszne ciasto ze śliwkami oglądała stare albumy. Czas się zatrzymał. Znów była tą uśmiechniętą dziewczyną w białej sukni z najprzystojniejszym facetem u boku. Pamięta jak się denerwowała przed ceremonią, bo jej świadek się spóźniał. Utknął w korku i co chwila wysyłał im smsy by na niego czekali. Potem okazało się jeszcze, że pomylił ulice i nie mógł znaleźć miejsca parkingowego.
Poczuła ukłucie w brzuchu i silną potrzebę pójścia do toalety. Zeszła z łóżka i nagle poczuła jak odchodzą jej wody...
- Mamo! - zaczęła panikować. - Mamo! Zaczęło się!!!
Pani Róża przybiegła zdyszana.
- Mamo, ale to jest dopiero 28 tydzień!!! - wyszlochała Żaneta.
***
To tyle na dziś miłego weekendu:))) U nas zima pełną gębą. Tona śniegu, wieje jak smok. Szkoły zamknięte a ja na przymusowym urlopie.
Pa:)