Witajcie:)
Ostatnio przed spaniem w Mamelkowie jest faza na dwie książeczki. Pierwsza z nich to wszystkim znana - bajka "Czerwony Kapturek".
Będąc w sklepie trafiłam na fantastyczne zabawki - sceny z bajek. Wybrałam oczywiście tę, która jest na tapecie:)
Scena jest składana i bez problemu po zakończonej zabawie, można ją schować do szuflady. Dołączone były do niej cztery arkusze naklejek.
Do tego kupiłam zestaw "zrób to sam" również z tej samej bajki.
W zestawie były cztery drewniane retro klamerki, kilka bibułek, naklejki z twarzami (i pyskiem jeśli chodzi o wilka:) , sznureczki, 2 farbki, klej i druciki. Oczywiście bez problemu można zrobić takie lalki bez tego zestawu, ale kosztował na prawdę niewiele, więc nie było tematu.
Druga książka to "Opowieści z parku Percy`ego. Po burzy". Nick Butterworth to nie tylko autor ale także wspaniały ilustrator. Książka ma duże litery co ułatwia czytanie nawet najmniejszym czytelnikom (my jeszcze nie ten etap, ale niebawem:)
Każdy obrazek jest przecudny. Trochę przypomina mi to niesamowite ilustracje Beatrix Potter.
Na końcu dołączony jest wspaniały plakat z ogromnym dębem "drzewem domowym". Maluchy uwielbiają tę książkę.
A czemu o tym wszystkim piszę? Bo chciałam powiedzieć jak łatwo można sprawić dzieciom radość:) W zeszły piątek wracając z pracy zatrzymałam się i nazbierałam kilka żołędzi. Dzieci były przeszczęśliwe. W niedzielę obiecałam, że zaraz po śniadaniu wyruszymy na zbieranie kolejnych żołędzi. Akcja urosła do rangi wyprawy:)
A w poniedziałek przywlokłam do domu kolejne skarby:)
Kasztany, to moja wielka jesienna miłość. ZAWSZE kojarzą mi się z ... moją Mamcią:))) Ona też uwielbiała je zbierać i zawsze wracając z pracy zatrzymywała się pod kasztanowcem, by napełnić kieszenie brązowym szczęściem.
Wczoraj przyszliśmy z Mamelkiem po siorkę do szkoły z bukietem czerwonych liści - była zachwycona. A kasztanami bawimy się w sklep:)
To tyle na dziś. To nasza wersja poznawania pór roku. Miłego dnia:) Pa!
Musze koniecznie wybrać się po kasztany. Nie wiem gdzie ich szukać, bo w poblizu ich nie ma, ale przydadza się do sklepu moich maluchów. A wieczorne czytanie, Gosiu, jest już rytuałem i niech tak pozostanie. To bezcenne chwile spędzone z dziećmi.
OdpowiedzUsuń:) ja czasami czytam już jak automat, gdy mocy brak, ale wiem, że to dobre dla nas wszystkich:)
UsuńJa też uwielbiam zbierać i gromadzić po kieszeniach te cuda natury. A spacery z liśćmi w dłoni to magia...
OdpowiedzUsuńWłaśnie - magia natury:)
UsuńCzęsto bawimy się w teatrzyk, dzieciaki kochają :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że mi tez kasztany kojarzą sie z Mamą.. Tatą.. z Dziadziusiem ukochanym... co roku zbieraliśmy razem, robiliśmy kasztanowe ludziki :) achh.. ten sentyment, na zawsze pozostanie :)
Taki teatrzyk, to fajna sprawa:)
UsuńTo prawda, ja już nie umiem spojrzeć na kasztany, by nie pomyśleć o Mamci:) Sentyment jak nic!
Pamiętam jak czytałam swoim maluchom , kiedy to było? nawet głośno nie powiem bo minęło już tych lat , minęło, czytaj , czytaj tych chwil nic nie zastąpi,a mój tata przynosił orzechy laskowe - jakie one były pyszne , o mamaciu, pozdrawiam Dusia [ napisz mi adres proszę ] niespodzianka czeka
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam jak Rodzice mi czytali:)Dobre wspomnienia!
UsuńDusiu, DZIĘKUJĘ bardzo:))
Bardzo fajne te scenki, pobudzają wyobraźnię i wciągają dziecko w zabawę:) my też na etapie liściorków i kasztanów dzięki temu droga do przedszkola pełna wrażeń :) buźka:*
OdpowiedzUsuńSzuranie w liściorkach to też fajna sprawa:))
UsuńBuziaki
Moja Julcia nawet dostała od cioci Gosi kilka kasztanów :)))
OdpowiedzUsuńTeż planujemy wyprawę na kasztany w najbliższym czasie :)
Super zakupy! Wszystko to nieźle pobudza wyobraźnię.
Buziole : )
:)bo okazało się, że takie kasztany, to bardzo atrakcyjny "towar" :))
UsuńBuziaki
Kasztany to bardzo atrakcyjny towar, do tego stopnia, że mamy jeszcze cały pojemnik zeszłorocznych :)) Nowe na pewno też się pojawią.
OdpowiedzUsuń:)) a ja miałam w pracy zamówienia na kasztany:))
UsuńPiękne rzeczy! Cudowne ilustrowane bajki:) Sama bym sobie taką kupiła : ) Pozdrawiam :) Iwona
OdpowiedzUsuń:)) o tak, piękne ilustracje!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ten Czerwony kapturek jest świetny :) Kasztany....dużo ich tam u Was, u nas w tym roku cos kiepsko....
OdpowiedzUsuńMogę podesłać - zaczęłam zajmować się ich dystrybucją;)
UsuńJeszcze teraz pamiętam dwie moje ukochane książki z dzieciństwa - jedną z nich był właśnie Czerwony Kapturek, książeczka z cienkiej tekturki, w której po rozłożeniu strony "wstawały" dekoracje i postacie. Zagubiła się gdzieś przez te lata, ale pamiętam do dziś, jaki to był dla mnie skarb, o którym mi właśnie teraz przypomniałaś ;))
OdpowiedzUsuńA jesienne skarby i my zbieramy. Czy może być fajniejsza jesienna zabawa, niż taszczenie tego w kieszeniach po spacerze? ;))
Też pamiętam, że miałam taką przestrzenną książeczkę, tylko chyba inny tytuł:))
UsuńJesień bez kasztanów byłaby jakaś dziwna:))
Kasztaaany!!! Moja wielka, dziecieca milosc! Jak mi ich brakuje... Tutaj rosna tylko jadalne... :/ Musze kiedys poleciec do Polski jesienia i przywiezc ich sobie cala torbe. Ciekawe co na to kontrola graniczna? ;)
OdpowiedzUsuńInna opcja jest zasadzenie kasztanowca w ogrodzie (mozna sprowadzic sadzonke). Obawiam sie tylko, ze zanim zakwitnie i zaowocuje, dawno nie bedziemy juz mieszkac w obecnym domu...
O tak, jestem ciekawa miny celników:)) chociaż z drugiej strony ludzie nie takie cuda próbują przewieźć:))
Usuń