środa, 13 sierpnia 2014

Pakowanie i coś na ząb:)

Witajcie:))
Pakowanie w toku:) Każdy robi co może, żebyśmy niczego nie zapomnieli zabrać do nowego domku!


Czas ucieka. Stresik daje o sobie znać. Wczoraj przyszłam z Mamelkiem ciut wcześniej po Martusię do przedszkola. Przysiadłam na ławeczce... a tam tak błogo pachniało lawendą... Na płytkach wyłożonych przy ławeczce odcisnął się ślad tych cudnych roślin. Taki króciutki relaksik pozwolił na podładowanie bateryjek:)))


***
Pracuję z dwiema diabetyczkami - okrąglutką Sonią i chudziutką Parul.
Sonia nieustannie coś żuje, podjada itd. Parul nigdy nie widziałam by poza wyznaczonymi przerwami coś jadła. Sonia zaczyna przeszukiwać swoje saszetki w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Załamana znajduje tylko orzechy.
- Your sugar is low? - spytała Parul z troską, patrząc na zmartwioną koleżankę.
- No, my belly is hungry:) - odpowiedziała Sonia.
***
Ze słowem "hungry" mam jeszcze jedną historyjkę:)))
Pierwsza praca jaka mi się trafiła w UK, to fabryka zajmująca się pakowaniem suszonych owoców, orzechów, wiórek kokosowych i mączki kukurydzianej. Bla, bla, bla nie zagłębiając się w temat byłam w takim miejscu pierwszy raz w życiu. Maszyny, kartony i pośpiech, bo wszystko musiało być na wczoraj. Praca ciężka, ale mi się nawet podobała. Drugi dzień w pracy (angielski poziom "hello", "yes", "no" + oczywiście jedno niecenzuralne słowo, które można zastąpić pokazując środkowy palec:))) Popsuła się maszyna, na której pracowałam i przez to mieliśmy tyły ze wszystkim. Mój (nazwijmy go po polsku) "kierownik" chodził zdenerwowany i ciągle powtarzał "I`m hungry". Dziwiło mnie, że tu taki problem a on ciągle, że jest głodny. Hungry i hungry. Pomyślałam idź i się najedz i tyle:) Wróciłam do domu i opowiadam mojemu (wtedy jeszcze nie MęŻowi) całe zdarzenie. A on oświecił mnie, że mój "kieras" mówił "angry" a nie"hungry". Ot i wyjaśniło się, że bidula nie o żarełku mówił, tylko że jest wkurzony:)))
***
Jak jesteś "hungry", to mam dziś pomysł "na danie z rybki". Tak na szybko.



  • filety z łososia,
  • makaron "orzo" 500g (to taki włoski makaron wyglądający jak ziarenka ryżu:))
  • śmietana,
  • woda,
  • mąka,
  • sól, pieprz i przyprawa do ryb,
  • koperek,
  • ser
Włożyć ugotowany makaron na spód żaroodpornego naczynia. Na to filety z łososia (obtoczone w przyprawach do ryb, soli i pieprzu) oraz pozostałą część makaronu. To wszystko zalewamy miksturką (śmietana + woda + mąka +  koperek). Zalewy powinno wyjść od ok. pół kubka do 3/4. Zapiekamy całość ok. 40 minut (zaglądając od czasu do czasu przez szybkę:)) w ok.180 stopniach.
Smacznego:)

Miłego dnia:)) Oby do soboty:))) Pa

12 komentarzy:

  1. Najważniejsze, że Maluchy spakowane :)))
    O tak początki w UK były czasami całkiem zabawne :)
    Fajne jedzonko, nawet mam taki makaron i nawet raz go do czegoś ugotowałam, ale wyszła mi straszna papka ( chyba go rozgotowałam) i od tej pory tak sobie czeka na lepsze czasy, a ja nie miałam pomysłu, co z nim można zrobić. Pewnie niebawem sie skuszę na to jedzonko. Dzięki za przepis.
    Powodzenia w piątek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maluchy czekają na transport;)
      Ps. Ten makaron ma chyba to do siebie, że trochę się klei, ale w smaku jest ok. Polecam też jako składnik sałatki. Robiłam taką wieki temu i była smaczna.
      A w piątek, to rzeczywiście potrzebujemy tego "powodzenia":))) dziękuję

      Usuń
  2. Najważniejsze, żeby dzieci nie zapomnieć, same o to zadbały, czyżby chciały Ci w ten sposób dyskretnie coś przekazać? :)
    Rybka wygląda smakowicie, a ja jeszcze nie jadłam śniadania, chyba mi zrobiłaś ochotę na coś dobrego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maluchy nieustannie włączają się w cała akcję... i przez to rozciąga się wszystko w czasie:)))

      Usuń
  3. Najważniejszy Delikwent zapakowany, chyba się zdrzemną w pudełku :)
    A językowe historie to perełki których uwielbiam słuchać. Rybę muszę spróbować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Martusia złożyła się idealnie, więc może upcham ich w jednym pudle:)))
      Też uwielbiam słowne dykteryjki:)))
      Pamiętam, że nie jesz mięsa, więc rybka jak najbardziej dla Ciebie:)

      Usuń
  4. Wie co robi, w pudle to już zapakują i zabiorą ze sobą, pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) hi, hi no jest ta pewność, że zabierzemy:)))
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  5. hihi lubię te Twoje opowieści:-))) lubię te kartonowe wygłupy dzieciaków;-) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) a ja się lubię nimi z Wami dzielić:)) wygłupy są fajne, tylko niech już będzie po wszystkim:)))
      Buziole

      Usuń
  6. powodzonka Wam zycze w przeprowadzce i pamietaj Gosia wciagaj brzuch jak bedziesz sie mijala w przejsciu z nowymi lokatorami :)))) az

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))dziękuję:))) okazało się, że to były dziwne wkręty i na szczęście oni wprowadzą się dzień po naszej wyprowadzce:))) ufff
      Buziole

      Usuń