Witajcie:))
Że lubię piec, to już wiecie. Zazwyczaj korzystam ze swoich sprawdzonych przepisów, ale czasami kusi, żeby spróbować coś innego. "Receptury" mam albo od znajomych albo wygrzebuję gdzieś na necie. Niektóre są banalnie proste a niektóre MUSZĄ (nie wiedzieć czemu) być udziwnione przez podanie objętości składników w gramach.
Wolę takie "krowie na rowie" wyłożone - szklanka mąki, pół szklanki itp. A nie tam zaraz 150 gram mąki, 120 gram cukru itd. Muszę wówczas odpalić internet, wpisać w google "ile to jest 150 gram mąki" i cały proces pichcenia się wydłuża.
Życie jest zbyt krótkie, żeby je komplikować:))) Postanowiłam więc kupić wagę kuchenną! Zaczęłam się rozglądać, ale wszędzie widziałam tylko (sic!) czerwone jakby innych kolorów nie było. U mnie szczerze mówiąc czerwonego w kuchni praktycznie nie uświadczysz. No może pomidory:))) Szukałam dalej. Aż pewnego dnia dostrzegłam ecru (a że do wizji nowej kuchni taka pasowała) plus do tego całkiem przyzwoita cena, to kupiłam. I cieszyłam się, że ułatwi mi to troszku pieczenie:))) Cieszyłam się aż do momentu, kiedy przez przypadek nie natknęłam się na miętowy bajeczny rarytasik w stylu retro!!!!
I co zrobiłam?!?!? Otworzyłam pudełko. Przekonałam się, że kolor na opakowaniu jest równie cudny jak ten w rzeczywistości i ... odłożyłam na półkę tłumacząc sobie w duchu "trudno, przecież już jedną kupiłam".
Wróciłam do domu rozmyślając o "minty cudzie". Pojechałam do pracy a tam - nic tylko po głowie mi się tłukło "czemu tego nie kupiłam?!?!!"Już widziałam tę retro piękność w mojej nowej kuchni stojącą gdzieś w pobliżu retro robota kuchennego:)))
Kiedyś dawno temu przekonałam się, że nie ma się co czaić, tylko jak się coś podoba a nie kosztuje majątku, to się to kupuje od razu, bo później można żałować. I zawsze do tej pory trzymałam się tej zasady. Nie wiedzieć czemu nie tym razem!
Na drugi dzień pojechałam jednak i już mam:))) Od razu mi lepiej. Tamta pierwsza, którą kupiłam była plastikowa a ta jest masywniejsza (metalowa czy żeliwna? sama nie wiem) i na pewno dłużej mi posłuży. W dodatku (co oczywiście najważniejsze:)))) jest cuuudnie miętowa:)))) Obok niej przycupnęła nowa kurka - może ma coś do zważenia?
Jak Wam się podoba moja nowa zdobycz?
Miłego dnia! Pa:)))
Cudowna!!!!u nas ostatnio w lidlu byly za 10 euraskow tylko, ale niestety miety nie bylo a ecru jakos tak...no to nie to samo, albo jest milosc od pierwszego wejrzenia albo nie!!!oj, zazdroszcze Ci tego mietuska!!!!! buzka!
OdpowiedzUsuń:))) u nas po 10 funtów. Jeszcze były czerwone (oczywiście) i "baby pink", ale na razie stawiam na minty:))) Nie mogę oderwać od niej oczu - hi,hi.
Usuńbuziaki
No na szczęście się opanowałaś i wróciłaś po to cudo;-)
OdpowiedzUsuńBo byś dostała ode mnie reprymendę;-) warta grzechu
a ja nadal choruje na te Twoje minty rekawiczki ogrodeowe;-) buźka
:))) wiedziałam, że popełniłam błąd już w drodze do domu:)))
Usuń... a widzisz - u mnie rękawiczki czekają na dobry moment:)))
Buziole
Nie no jak się poczuje minty do minty to minty musi być :)
OdpowiedzUsuń:))) ja wszędzie widzę już wszystko miętowe:))) i bardzo podoba mi się nawet samo "minty" jako słowo:))) ot minty fioł:)))
UsuńWaga fajna, ale ..........kurka :) jest super !
OdpowiedzUsuń:))) kurka taka mocno wyluzowana a w dodatku prosiła, żeby ją zabrać do domu, bo w sklepie się już nudziła:)))
UsuńWaga stylowa - cacko prawdziwe, a w komplecie z tym kurakiem to już mieszanka bombowa :) mam nadzieję, że dobrze Wam się mieszka na włościach - a Ty jak widzę wijesz gniazdko pełną parą :) aż się mordka cieszy z Twojego szczęścia :) pozdrawiam i ściskam
OdpowiedzUsuń:))) tu mała poprawka - my jeszcze jesteśmy w starym domku. Tylko mnie tak rozsadza, że ja już wszystko robię z myślą o nowym:))) I najbardziej się cieszę z tej nowej kuchni!!!! Mam już WSZYSTKO zaplanowane:))) To będzie jedyne pomieszczenie, co do którego nie trzeba się będzie spierać o kolor;)))
Usuńbuziaki