Pogaduchy do poduchy wieczorową porą:)
- Kiedyś czytałam/słyszałam (? nie pamiętam), że jednym z ładniejszych polskich słów (chodzi o samo brzmienie a nie znaczenie) jest wyraz "fontanna". Nie pytajcie dlaczego:) W języku francuskim dla mnie to "coccinelle" (czytane koksinel) czyli biedronka.
- Na Jeża Jerzego Martunia mówi Jeżyna:)) a na magnes - lodówek:)) I buziunia sama mi się uśmiecha:)
- A teraz z innej beczki. Wracając z miasta natknęłam się na te malusieńkie jabłuszka. Przygarnęłam je, bo co miały tak samiuśkie leżeć. Zabrałam do ciepłego domku i zdobią mój parapet.
- Zapraszam też na ciacho, które skradło mi serce i pół żołądka:) Niby zwykłe ze śliwkami, ale jakie pyszne!!! W smaku przypomina mi te, które moja Babcia piekła dla nas w prodiżu. Pamiętacie taki wynalazek?
Wyszło wysokie i puszyste. Mmmm, palce lizać:)) Posypałam je jeszcze cukrem pudrem, ale tu pozowało takie goluśkie, bo do wizji artystycznej takowe bardziej przemawiało:)))
Pa, pa:)
Cudowne są te słówka naszych maleństw. Pamiętam jak mój Michała na dezodorant mówił sitozorant, a na czajnik futa. Ciasteczko wygląda bardzo smakowicie chyba się poczęstuję. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziecięcy język jest niesamowity:) Uwielbiam te tekściki:)
OdpowiedzUsuńA na ciacho oczywiście zapraszam:)
hm.Zawsze jak mam ochote na coś słodkiego to wchodze na MAMELKOWO! :))M.S
OdpowiedzUsuń:) a trzeba kiedyś do nas zawitać:)
UsuńSzkoda, że przepisu nie było.Pieknie wyglada.
OdpowiedzUsuńhmm, może następnym razem:))
Usuń