Witajcie:)
Dziś przychodzę do Was z naszymi pierdołkami na poprawę nastroju. Czasy są jakie są, ale trochę humoru nie zaszkodzi by poprawić odporność:)
Mam nadzieję, że jeszcze tu tego nie pokazywałam;)
W Polskiej Sobotniej Szkole Mamelek miał uzupełnić drzewo genealogiczne. A że chwilowo był z siostrą na wojennej ścieżce - to voilà
Portret Marty powala urodą:)
Moje Maluchy pytały mnie kiedyś jak to jest z wiekiem dzieci, które się rodzą. Odpowiedziałam, że najpierw mają kilka godzin, dni, tygodni itd. Ostatnio zafascynowały się "Plastusiowym Pamiętnikiem" - i o to kartka z pamiętnika... Oczywiście z kleksem z kałamarza;)))
A to córcia przyniosła z Polskiej Sobotniej Szkoły:))) Szczerość dzieci jest powalająca!
Sprzątam łazienkę. Dzieci mają szlaban na słodycze (bo dzień wcześniej same spałaszowały nadprogramową ilość). Mamelek wręcza mi to:
I nie. Nie głodzę dzieci:) To jego "jestem głodny" dotyczy słodkości!
***
Dzieci bardzo chciały kupić opaski na oczy do spania. Powiedziałam im, że nie potrzebujemy kupować, bo mamy je w domu. Muszę je tylko znaleźć. One poszły spać. Rano ja poszłam do pracy a jak wróciłam, to w ich pokoju znalazłam to:)
***
A na koniec muszę się "pochwalić" własnym wyczynem;) Wyprałam zasłony w sypialni. To są a właściwie były zasłony "blackout" nieprzepuszczające światła. I tak, prałam je już kilka razy i wszystko było ok. Tym razem jednak nie:)))
Dodam, że świeżo odkurzyłam dywan!!! A tu śnieg!!! Najpierw sądziłam, że w bębnie zaplątała się chusteczka higieniczna... Prawda okazała się być bardziej bolesna. Zdrapywałam szczątki tej gumowatej materii DWIE godziny. Efekt nie powala, ale chwilowo lepszy nie będzie;)))
Tak że ten, ciut jaśniej jest teraz;)))
To tyle na dziś. Trzymajcie się zdrowo i nie dajcie się ponurym nastrojom! Zostańcie w domu i bądźcie dla siebie mili. Ściskam mocno i pamiętajcie o bliskich.
Buziaki:*
poniedziałek, 23 marca 2020
sobota, 14 marca 2020
Flamingo and fox DIY:)
Witajcie:)
Dziś przychodzę do Was z kostiumami moich dzieci, z okazji "Book day".
Marcel zażyczył sobie liska a dla Marty wybrałam flaminga, który chodził mi po głowie od zeszłego roku;)
Pamiętacie sukienkę Björk z łabędziem, która wzbudziła niesamowitą sensację? To ona była zalążkiem naszego flaminga. Różne inne podobne klimaty podpatrzone w internecie, ale summa summarum nasz strój jest i tak zupełnie inny. Dlaczego spytasz Drogi Czytelniku? Otóż dlatego, że powstał z tego co było pod ręką + różowego boa kupionego specjalnie na tę okoliczność.
Szyja jest doczepiona na stałe, ale ruchoma co umożliwiło ubranie kostiumu. Dziób i oko z filcu:) Na całej długości dokleiłam pióra oczywiście parząc sobie niemiłosiernie paluchy:( Początkowo chciałam doszyć to boa, ale nie udało mi się.
No i w pasie też jest przyklejone boa. Cały dom jak dno klatki dla papugi - tonął w piórach;)))
Flaminga wypchałam wypełnieniem do poduszek a pod szyję przymocowałam biały tiul by była bardziej widoczna głowa.
Strój lisa - to maska, ogon, pomarańczowe rajstopy i tułów. Brzuch to puchate wypełnienie poduszki:)
Ogon uszyłam z filcu, który podarowała mi Renia z bloga Tajemnicza Kawiarenka (Dziękuję Ci bardzo!!!)
Ogon też uszyty ręcznie. Polar jest cudownym materiałem do szycia! Na wierzch przyszyłam biały filc. Marcel najbardziej był zachwycony ogonem!!!
***
To tyle na dziś. Przesyłam uściski i buziaki. Mimo, że w UK nie ogłoszono oficjalnie kwarantanny - to siedzimy na dupkach w domu co i Wam radzę.
I kochani - nie dajmy się zwariować tysiącem niesprawdzonych informacji przesyłanych przez wszelkie dostępne środki przekazu (Messengery, Whatsappy, Facebooki czy smsy). Konkretnych informacji szukajcie na stronach rządowych.
Dużo zdrowia i siły na ten czas:*
Dziś przychodzę do Was z kostiumami moich dzieci, z okazji "Book day".
Marcel zażyczył sobie liska a dla Marty wybrałam flaminga, który chodził mi po głowie od zeszłego roku;)
Pamiętacie sukienkę Björk z łabędziem, która wzbudziła niesamowitą sensację? To ona była zalążkiem naszego flaminga. Różne inne podobne klimaty podpatrzone w internecie, ale summa summarum nasz strój jest i tak zupełnie inny. Dlaczego spytasz Drogi Czytelniku? Otóż dlatego, że powstał z tego co było pod ręką + różowego boa kupionego specjalnie na tę okoliczność.
Bazą jest spódniczka, którą już raz wykorzystałam - przy okazji kostiumu Wiosennej Wróżki:) Oczywiście klejem na gorąco przyczepiłam do niej piórka. Do bluzeczki przykleiłam SZALIK by przykryć aplikację. Tu mała podpowiedź - gdyby kiedyś coś - uwaga jak kleisz, bo ja zrobiłam niemalże na styk i ledwo wcisnęłam na moją szczupluteńką córcię;) Z szalika również powstała szyja i głowa flaminga. Szyłam ręcznie, ale poszło szybciutko. Pracę umilałam słuchając słuchowisk kryminalnych z YT;)
Szyja jest doczepiona na stałe, ale ruchoma co umożliwiło ubranie kostiumu. Dziób i oko z filcu:) Na całej długości dokleiłam pióra oczywiście parząc sobie niemiłosiernie paluchy:( Początkowo chciałam doszyć to boa, ale nie udało mi się.
No i w pasie też jest przyklejone boa. Cały dom jak dno klatki dla papugi - tonął w piórach;)))
Flaminga wypchałam wypełnieniem do poduszek a pod szyję przymocowałam biały tiul by była bardziej widoczna głowa.
Strój lisa - to maska, ogon, pomarańczowe rajstopy i tułów. Brzuch to puchate wypełnienie poduszki:)
Ogon uszyłam z filcu, który podarowała mi Renia z bloga Tajemnicza Kawiarenka (Dziękuję Ci bardzo!!!)
Ogon też uszyty ręcznie. Polar jest cudownym materiałem do szycia! Na wierzch przyszyłam biały filc. Marcel najbardziej był zachwycony ogonem!!!
***
To tyle na dziś. Przesyłam uściski i buziaki. Mimo, że w UK nie ogłoszono oficjalnie kwarantanny - to siedzimy na dupkach w domu co i Wam radzę.
I kochani - nie dajmy się zwariować tysiącem niesprawdzonych informacji przesyłanych przez wszelkie dostępne środki przekazu (Messengery, Whatsappy, Facebooki czy smsy). Konkretnych informacji szukajcie na stronach rządowych.
Dużo zdrowia i siły na ten czas:*
środa, 4 marca 2020
Znów gdzieś:)
Witajcie:)
Znów tyle się działo, że nie ma kiedy o tym napisać;)
W telegraficznym skrócie bardzo wybiórczo zdam Wam dzisiaj relację.
Jakiś czas temu wybraliśmy się ponownie do Coventry do Muzeum Transportu.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy na miejscu okazało się, że wstęp jest płatny. Z darmowej wizyty przejść na bilet rodzinny za 35 funtów, to całkiem sporo... Co prawda możemy ten bilet wykorzystać przez cały rok tyle razy ile nam się żywnie spodoba... ale nie oszukujmy się. Pewnie tam w przeciągu 365 dni nie trafimy;)
Tak czy siak i tak lubię to muzeum i nie żałuję, że znów tam pojechaliśmy:)
Bardzo dużo ekspozycji i ciekawych faktów.
***
W minioną niedzielę wybraliśmy się do Birmingham do dworku Aston Hall. Był tzw. dzień otwarty czyli wstęp darmowy;) Tak, że ten - równowaga w przyrodzie została zachowana.
Chciałam napisać coś jeszcze ale nie mogę wgrać więcej zdjęć (uroki publikacji postów z telefonu;)
Nie będę walczyć z wiatrakami.
Przesyłam uściski z OCZYWIŚCIE że deszczowej Anglii:)
Znów tyle się działo, że nie ma kiedy o tym napisać;)
W telegraficznym skrócie bardzo wybiórczo zdam Wam dzisiaj relację.
Jakiś czas temu wybraliśmy się ponownie do Coventry do Muzeum Transportu.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy na miejscu okazało się, że wstęp jest płatny. Z darmowej wizyty przejść na bilet rodzinny za 35 funtów, to całkiem sporo... Co prawda możemy ten bilet wykorzystać przez cały rok tyle razy ile nam się żywnie spodoba... ale nie oszukujmy się. Pewnie tam w przeciągu 365 dni nie trafimy;)
Tak czy siak i tak lubię to muzeum i nie żałuję, że znów tam pojechaliśmy:)
Bardzo dużo ekspozycji i ciekawych faktów.
***
W minioną niedzielę wybraliśmy się do Birmingham do dworku Aston Hall. Był tzw. dzień otwarty czyli wstęp darmowy;) Tak, że ten - równowaga w przyrodzie została zachowana.
W środku bardzo ładnie, tylko niestety proszono by fotki robić tylko do użytku własnego. A najlepsza zabawa dla naszych dzieci to była zabawa w szukanego w ogrodzie i pobliskim parku:)
***Chciałam napisać coś jeszcze ale nie mogę wgrać więcej zdjęć (uroki publikacji postów z telefonu;)
Nie będę walczyć z wiatrakami.
Przesyłam uściski z OCZYWIŚCIE że deszczowej Anglii:)