Witajcie:)
Dziś będzie nieco inaczej niż ostatnio - ani drewna ani opowieści rodem z Mamelkowa;) Zdziwieni? Może troszkę;)
Najpierw mam dla Was dobrą wiadomość. Ruszyła ROBÓTKA 2017!!! Szczegóły TU.
Dla niewtajemniczonych, tych co wpadli tu przypadkiem lub tych co może zapomnieli. Czym jest ROBÓTKA? To możliwość sprawienia mega frajdy mieszkańcom Niegowa. Wieeelkiej Rodzince osób spokrewnionych bardziej sercem niż więzami krwi. Mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej w Niegowie to osoby niepełnosprawne intelektualnie. To fantastyczne Damy, o których więcej TU oraz niesamowici Kawalerowie TU. Zajrzyjcie tam, wybierzcie sobie kogoś i niech moc będzie z Wami!
Jak sprawić by serduszka zabiły im mocniej, policzki pokrył radosny rumieniec a uśmiech nie schodził z ich twarzy? Wystarczy wybrać sobie konkretną osobę/osoby z danej Rodzinki i wysłać do nich kartę lub drobiazg. Ich ucieszy wszystko a najbardziej fakt, że ktoś tam z daleka o nich myśli!
Można wysłać karteczkę samodzielnie dzierganą lub kupioną, więc tłumaczenie, że "mam dwie lewe ręce do robótek" - mnie nie przekonuje;) Wystarczy mieć otwarte serce:)
❆❆❆ OFICJALNY ADRES do Robótkowej Korespondencji ❆❆❆
Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie Rodzinka...dla...Wierzbowa 407-230 ZABRODZIE
***
Sprawa numer dwa:)
Dziś będzie o naszym angielskim kościele katolickim. Ot, mam dla Was takie myślę sobie ciekawostki z UK.
Zacząć muszę od tego, że w naszym małym W. mamy kościół katolicki, w którym raz w tygodniu (w niedzielę) mamy Mszę Św. po polsku o 12.30. Czasami jednak ta godzina totalnie nam nie pasuje i by nie jechać do pobliskiego miasta udajemy się na mszę do angielskiego kościoła katolickiego.
Kościół to może za dużo powiedziane, to raczej kaplica. Proboszczem jest tam od mniej więcej dwóch lat nowy ksiądz. Poprzedni ze względu na bardzo zły stan zdrowia musiał udać się na zasłużoną emeryturę.
I teraz uwaga - ten ksiądz ma żonę, dzieci i psa:))) Jak to możliwe spytacie? Ano możliwe. On poprzednio był zdaje się pastorem protestanckim. I stał się konwertytą na wiarę katolicką. Sam papież przychylił się do takiej zmiany. W Wielkiej Brytanii jest coraz mniej powołań i brakuje księży. Dlatego też chyba cieszyć się należy z każdej zbłąkanej owieczki;)))
Każdą Mszę Św. ksiądz rozpoczyna wchodząc głównymi drzwiami a nie jak u nas z zakrystii. Normalną sprawą są dziewczyny ministrantki. Po ok.5-7 minutach między wiernymi przechodzą specjalnie wyznaczone panie, które "zgarniają dzieci" ze sobą. Myślę, że jest to dość ciekawe rozwiązanie. Rodzic może w spokoju się pomodlić i wysłuchać kazania a ich latorośle w tym czasie są pod czujną opieką. Rysują/kolorują wówczas jakieś obrazki dotyczące danej Ewangelii.
Większość modlitw i czytania są opisane w co niedzielnym biuletynie, który każdy wierny otrzymuje (za darmo) wchodząc do świątyni. Nie ukrywam, że jest to duże ułatwienie i dla nas obcokrajowców. Przed każdym wyłożony jest śpiewnik. Pieśni są takie raczej tradycyjne, ale pięknie zaśpiewane (przynajmniej u nas;))) Dużo jest też kadzidła, które wprowadza niesamowitą atmosferę. Pamiętam za dzieciaka niezbyt lubiłam ten zapach a teraz dobrze mi się kojarzy:)
Na koniec Mszy Św. ksiądz wychodzi przed kaplicę i żegna się z KAŻDYM wiernym przez uścisk dłoni. Jak dla mnie, to mega miłe. Można później zostać na herbatce i ciasteczku, które organizują osoby związane z kościołem. Porozmawiać i miło spędzić czas. Zauważyłam też duże zaangażowanie osób świeckich. I przy samej celebracji Mszy Św. jak i wszystkiego związanego z kościołem.
***
To tyle na dziś. Miłego dnia:)
Fajna robótkowa akcja, postaram się coś zrobić.Jeśli chodzi o kościół, to czasem mam wrażenie, że "na zachodzie" jest on bliżej ludzi, bardziej z nimi, i nie ma podziału na "my" i "wy".W Polsce nadal za dużo konserwatyzmu i rozdziału. To zniechęca.
OdpowiedzUsuńRobótkę uwielbiam, daje wiele radości:)
UsuńW UK bardzo mało osób jest wierzących, więc jeśli już to chyba są ze sobą dość blisko.
Opowiedziałas historię jak z filmu. To na amerykańskich widziałam takie praktyki w kosciele. Odwiedzilam jakis czas temu kosciol i plebanie u protestantow. U nich tak wlasnie jest.
OdpowiedzUsuńI dokładnie tak zawsze się tam czuję;) Jak bym była żywcem przeniesiona do amerykańskiego małego kościoła:)
UsuńOstatnio się nawet zastanawiałm, czy już coś wiadomo o Robótce dla Niegowa :)
OdpowiedzUsuńMnie też już kusiło i chwilę przed oficjalnym rozpoczęciem do nich napisałam:))
UsuńPrzodowniczki! Moge was tu wycałować?
UsuńPultasy nadstawione i o to samo ośmielamy się prosić;)))
UsuńSą dwa tematy, na które staram się nie wypowiadać, są to polityka i religia, jednak u Ciebie uczynię wyjątek, bo aż mnie jęzor świerzbi. Od dawna to mówię moim dzieciom , że są biedne, bo nie wiedzą, co to znaczy iść do kościoła, " bo chcą ", a nie " bo muszą " ( mama kazali ). Ja chodziłam z własnej woli, msza była czymś pięknym,a kazania słuchało się niemal z rozdziawiona gębą. Ksiądz mówił o świętych, przytaczał opowieści " z ich życia wzięte ", coś, czego nie było się w stanie wyczytać w Biblii, czy innych mądrych księgach. Dzięki temu czuło się, że oni byli tacy sami jak my, niejednokrotnie najpierw grzesznicy, by później wrócić do Boga i to było piękne, bo dawało wiarę, że nie jesteśmy straceni. A teraz ? Idzie się do kościoła, albo ksiądz gada o pieniądzach, albo o polityce i to takie cuda, że niejednokrotnie mam ochotę wstać i wrzasnąć na cały kościół zamknij się, na szczęście tylko wstaję i wychodzę, raz tylko udało mi się wychodząc powiedzieć że sądziłam że przyszłam do kościoła, a nie na wiec przedwyborczy :) Sytuację którą opisałaś, miałam okazję oglądać w filmach, także dokumentalnych i mi osobiście jest wszystko jedno, czy ksiądz jest żonaty, czy kawaler, jeśli jest dobrym człowiekiem i zbliża zabłąkane owieczki do Boga, to chwała mu za to. I na koniec mej wypowiedzi, aż się prosi, by powiedzieć Amen.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak Ty - szerokim łukiem omijam te dwa tematy;) Tu też zrobiłam wyjątek z racji "ciekawostek" z tym związanych.
UsuńLudzie w PL nie doceniają możliwości pójścia do kościoła i wyboru godziny czy dnia Mszy Św. A co do księży, to u nas omijają politykę co mnie bardzo cieszy:)) W mojej rodzinnej parafii również, więc mogę uznać, że mam wielkie szczęście.
Podczas wakacji był u nas bardzo młody ksiądz który studiował wygłaszanie kazań - i to się czuło:) Takie trafione aż miło się słuchało. Do tego tez trzeba mieć dar! Nie każdy jest urodzonym mówcą (i tu w pamięci mam księdza W. - nudy i flaki z olejem;)