środa, 5 lipca 2017

Środa 5.07 czyli dzień jak co dzień:)

Witajcie:)
Dziś garść wydarzeń/rozmów z Mamelkowa i okolic:)

- Mamo, czy skrzypce, pianino i flet to jest muzyka ważna?
- POWAŻNA kochanie, poważna.

***
Jakiś czas temu przed wyjazdem do Londynu Maluchy wypytują.
- Mamo, czy w Londynie mieszkają księżniczki?
- Jedna na pewno - odpalam myśląc o Kate.
- Uuu, super - poziom ekscytacji u moich dzieci wyraźnie wzrósł.
Mamelek caluteńką drogę przespał (moja krew;) Martusia dzielnie zniosła podróż. Zatrzymujemy się na docelowym parkingu. Wysiadamy. Synuś ledwo widzi na oczy wychodzi na ulicę i od razu pyta:
- No, to gdzie są te księżniczki?!?!

***
Córeczka koleżanki zaczęła być mocno rozczeniowa. Ciągle tylko - "ja chcę, ja muszę, ja i ja".  Jej mama delikatnie już poirytowana przeprowadziła z nią rozmowę na ten temat. Na koniec rzuca:
- Jeszcze raz usłyszę "JA", to będziesz miała karę!
Nie mija pół minuty córcia otwiera buźkę i pierwsze słowa, to oczywiście:
- Ja...
Zapadła sekundowa konsternacja i:
- "JA, uwielbiam Cię..." - zaczyna śpiewać (nieco zmodyfikowaną wersję zespołu "Weekend" - "Ona tańczy dla mnie";)

***
Mamelek od września zaczyna szkołę!!! Istne szaleństwo!!! Gdy tylko przyszło potwierdzenie, że dostał się do (jedynie słusznej;) wymarzonej szkoły trybiki maszyny ruszyły. Wpisałam wszystkie ważne daty w wielki ścienny kalendarz (drzwi otwarte, wizyta domowa, pierwsze zebranie itp.)
Wczoraj właśnie byliśmy na drzwiach otwartych, gdzie synuś leciał jak na skrzydłach a dziś miała być wizyta domowa. Wczoraj sprzątanie dziś ostatnie poprawki;) Mamelek od rana co chwilę strofowany - "zostaw te poduszki, nie krusz, zostaw ten koc, posprzątaj po sobie kredki" itd. Rygor jak nic:) Czekamy i czekamy, bo w papierach nie ma konkretnej godziny, tylko że rano. Co chwilę zerkam w okno. Gdy szłam wywiesić pranie do ogrodu przykleiłam nawet karteczkę z informacją gdzie jestem oraz moim numerem telefonu i prośbą by do mnie zadzwonić. Godzina płynie za godziną. W wielkim stresie niczym przyczajony zając pod miedzą robię obiad gotowa w każdym momencie go rzucić jak panie przyjdą. Mija południe i stres sięga zenitu, bo NAJPÓŹNIEJ dwadzieścia po musimy wyjść, by zdążyć do przedszkola. Na szybko układam plan awaryjny w głowie. Nie pójdziemy dziś do przedszkola, przed moim wyjściem do pracy obudzę MęŻa i niech on przejmie czuwanie.
I nagle...
Olśnienie...
Zaczynam szukać listu ze szkoły z informacją o tej wizycie domowej. Znajduję. Jest.
A tam - wielkimi literami - 5 (a i owszem tak jak dziś) tyle, że wrzesień!!!

Kurtyna!

38 komentarzy:

  1. No to nieźle się zamotałaś :D Szkoda, że taki porządeczek nie utrzyma się do września, bo miałabyś z głowy :)
    Sama noszę się z zamiarem opisania kilku ciekawych konwersacji moich szkrabików :)
    Tw Wasze są jak zwykle bardzo ciekawe i fajnie się je czyta :)


    Buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiałam się jak zawsze a już ta wizyta domowa mnie powaliła :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojtam, ojtam:) zobacz jaka ja zorganizowana jestem - dwa miesiące wcześniej już jestem gotowa;)))

      Usuń
  3. Hihihi zamotana mamuśka :)
    Pozdrawiam Gosiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) no wyszło nieźle;))
      A jaka podminowana chodziłam;)))
      Pozdrawiam Was cieplutko!

      Usuń
  4. No to nieźle narozrabiałaś tym razem Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dzień się zgadzał, rok się zgadzał. Tylko nie miesiąc. Taki tam drobiazg;))

      Usuń
  5. Haha cwane te Twoje dzieciaczki - i wiedza jak wyjśc z ciężkiej sytuacji - śpiewająco :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) śpiewająco z opresji,to wyszła córcia mojej koleżanki;))

      Usuń
    2. O patrz, przeoczyłam drugie słowo ;) ale Twoje też są niezłe cwaniaki :D:D

      Usuń
    3. Idealny skład;) Córka mojej koleżanki to jedna z trzech kandydatek na moją synową;)))

      Usuń
    4. No ładnie, już sobie synowe wybierasz :)

      Usuń
    5. :) a jak - hi,hi:) przynajmniej zdążę ją sobie wychować;))

      Usuń
    6. W życiu trzeba sobie ułatwiać;))

      Usuń
  6. U Ciebie na szczęście można się pośmiać nad życiem codziennym, a to nie taka oczywista sprawa, dlatego tak lubię tu wpadać. Masz fajny talent opisywania ŻYCIA CODZIENNEGO (czy wkurzającychGH RZECZY Z DNIA codziennego) w zabawny sposób. Sorry za te literówki, ale mój dwulatek sie obudził i jak zwykle, z wielkim zapałem zaczął mi pomagać posać na klawiaturze:) A to oznacza, że mój czas przy komputerze dobiegł końca:) uCIEKAM paa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać takie rzeczy:) Cóż, nie zawsze jest w życiu do śmiechu, ale lepiej próbować brać je na wesoło:) Lepsze są zmarszczki od śmiechu niż z wkurzania się;)))
      PS. To i tak udało Ci się dużo napisać z taką pomocą:)))

      Usuń
  7. Cieszę się, że znowu jesteś. Już mi trochę brakowało Twojej Mamelkowej codzienności i jak zwykle jest super.Dziękuję za kolejną dawkę humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) bardzo proszę:)
      Utknęłam gdzieś w równoległej czasoprzestrzeni;))

      Usuń
  8. W Mamelkowie jak zawsze wesoło, ale historia " wizytacji " bije wszystkie dotychczasowe 😁 Z drugiej strony to dowód, jak bardzo jesteś zaangażowana i poważnie podchodzisz do nowego etapu życia swoich dzieci. Wielkie brawa.
    Cieplutko pozdrawiam 🌼

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)dobrze, że nie ubrałam synusiowi spodni na kant i nie kazałam mu stać prosto by ich nie pogniótł;))
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  9. No tak...Te daty wygrały! Wczoraj mój Dawidowy poszedł na 9 do dentysty. Pani go uświadomiła, że miał być dzień wcześniej na 15...
    Wasze historyjki są boskie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję:)
      O proszę, nie tylko mi się mylą daty;))

      Usuń
  10. Hahahah! Ja uwielbiam cię xD http://granica-istnienia.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze moge się pośmiać jak wrzucasz te rozmowy :)
    Jak już powiedziałaś dziecku, że ksieżniczka jest to trza było pokazać :)))))

    OdpowiedzUsuń
  12. O mamo... :) Ale przypał z tymi datami :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahaha!!! No troszke Ci sie pomylilo, oj tam, drobiazg! ;)

    Moj mlodszy tez zaczyna szkole od wrzesnia (a raczej koncowki sierpnia), ale tutaj zadnych wizyt domowych nie ma. Dzieciaki rzucane sa na gleboka wode. W piatek spotkanie w klasie z pania oraz reszta dzieci, a od poniedzialku normalne zajecia! :O

    Muzyka powazna, ale i wazna! Puszczam czasem moim dzieciom co tam mam w aucie z repertuaru tej "waznej" muzyki, ale narazie nie doceniaja... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój synuś muzykę klasyczną bardzo lubi. Kto wie? Może coś z tego będzie:)))

      Usuń
  14. Nowe wyzwania przed Wami i fajny czas. Najlepiej wspomina się własnie ten okres w edukacji dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamelek bardzo lubi swoje przedszkole, ale nie może się doczekać szkoły! Chce tam pójść, bo tam jest jego siostra:)

      Usuń
  15. Gratuluję Mamelkowi, że dostał się dokładnie tam, gdzie chciał się dostać :) Na pewno świetnie się w tej nowej rzeczywistości odnajdziecie !

    A że 5 września...no cóż - przecież to tylko miesiąc poślizgu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu Mamelka:)

      A daty, to tylko daty;)) Ale chyba jeszcze nikt nie był tak zwarty i gotowy jak my z takim wyprzedzeniem;)))

      Usuń