Witajcie,
Dziś przychodzę do Was z prawdziwą historią. Smutną niestety, ale mam nadzieję, że z dobrym zakończeniem:)
Dusia z bloga Syndrom kury domowej TU w Wielką Sobotę napisała post o swojej tragedii. Jakieś parszywe gnojki (przepraszam za słowa, ale tylko takie cisną mi się na usta) w nocy splądrowały i podpaliły warsztat pracy jej męża...
Dorobek życia uleciał z dymem... Pan Grzegorz wkładał wiele serca w to co robił - pamiętam dobrze jak Dusia nieraz chwaliła swojego męża, że ludzie go bardzo cenią.
Córka zorganizowała zbiórkę pieniędzy dla swojego kochanego taty TU. Jeśli możecie pomóc - pomóżcie!
Jedna osoba niewiele może, ale jeśli połączyć siły, to można przywrócić radość w tak trudnej sytuacji.
Dziś potrzebują pomocy ONI a jutro tej pomocy możesz potrzebować TY...
ps. jeśli możesz, to podziel się tą historią! Na blogu, FB czy innych portalach społecznościowych - im więcej osób to przeczyta, tym większa szansa na szybsze odbudowanie warsztatu... i wiary w ludzi!!!
Czytałam u Dusi, straszna historia i to jeszcze tuż przed świętami.
OdpowiedzUsuń:(na to nigdy nie jest dobry czas, ale przed Świętami to już szczególny rodzaj chamstwa!
UsuńKochana jeszcze dziś wystawię posta na blogu... Oby się udało...
OdpowiedzUsuńPrawdą jest, że dziś Dusia i jej mąż potrzebują pomocy a jutro to możemy być my :(
Dokładnie! Śledzę na bieżąco zbiórkę - niesamowite!!!
UsuńDzięki za linka, czytałam u Dusi o ich smutku.
OdpowiedzUsuńWierzę, że dobrzy ludzie pomogą odbudować ich życie:)
UsuńNie znałam bloga, ale czytałam również u innych...po prostu siedzę i jeszcze jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńSytuacja koszmarna, ale widać światełko w tunelu...
UsuńNie znałam bloga ... ale poszłam i wsparłam ... bo wiem co to znaczy spalić się ( spalił mi się kiedyś dom ), jak ważne jest potem, aby nie zostać z tym samemu.
OdpowiedzUsuńJak trudno wrócić do normalnego życia.
A nam już tu w UK włamali się do domu... Dużo nie zabrali, ale najgorszy był naruszony spokój... Bałam się później być sama wieczorami w domu...
UsuńPodłość.......brak mi słów :(
OdpowiedzUsuńDokładnie - brak słów...
Usuń