sobota, 28 listopada 2015

O nózi, oknie i niespodziance:)

Witajcie:)
Mam dziś dla Was fotkę, która powstała podczas ostatnich "remontowych rewolucji":) Kierownikiem wszystkich prac remontowo-budowlanych był wuja M. Oprócz batalii głównej z murowaną szopką, wuja zajął się też innymi sprawami. M.in. zamontował nam składaną drabinę na strych. Później okazało się, że dotychczasowy "właz" niestety nie pasuje a świeżo zakupiony okazał się do bani. Wuja dzielnie zabrał się do roboty i sam udziergał idealny. Przy pracach na strychu potrzebował pomocy, której ochoczo udzielił mu mój MąŻ. Niestety nóżka się mu omsknęła i...


wpadł ową nózią do pokoju Maluchów:))) Na szczęście obyło się bez uszczerbku na zdrowiu li i jedynie z podniesionym ciśnieniem. Wuja wszystko ładnie załatał ku ogólnemu niezadowoleniu Maluchów, którym ów widok bardzo przypadł do gustu:))

***
Po złapaniu oddechu po całym tym remontowo-gościnnym zamieszaniu doszłam do siebie i zabrałam się za czyszczenie kuchni. Na okna już nie mogłam patrzeć, bo były przysypane ceglasto-drewnianym pyłem. Złapałam więc za płyn do szyb i wyszłam do ogrodu by je umyć. Musiałam przymknąć patio, bo stały tam wszelakiej maści narzędzia budowlane z piłami elektrycznymi na czele a Marcelek czyhał tuż obok. Zajęło mi to raptem chwilkę i szczęśliwa wracam do domu. A dokładniej - PRÓBUJĘ wrócić, bo okazało się, że mój synuś mnie ZAMKNĄŁ. I nie myśl Drogi Czytelniku, że tylko na "patent", o nie! On przekręcił nawet kluczyk!!! I o ile patent umiał odkręcić, tak już z kluczem sobie nie poradził. Godzina była 11.30 o 13.30 powinnam wyjeżdżać do pracy. Myślę, co tu robić? Na górze śpi po nocce MąŻ, ale ma w uszach zatyczki i raczej mnie nie usłyszy... Po chwili przypominam sobie, że na szczęście PIERWSZY RAZ nie zamknęłam drzwi do szopki, podczas robienia prania:))) A robię to, uwierzcie, zawsze odruchowo. I cudem udało mi się nie włamać do własnego domu:)))

***
Dzisiaj spotkałam znajomych, którzy mieszkają w naszym poprzednim domu. Powiedzieli, że mają dla mnie jakiś list z PL z jakieś instytucji. Zachodziłam w głowę, cóż to może być? Znajomy nosił mi ten list przez prawie 2 tygodnie do pracy, ale jakoś się mijaliśmy. Odebrałam korespondencję i... wzruszyłam się niesamowicie!!!

Pisałam Wam o nietypowym candy TU. Jedno dotyczyło mieszkańców Niegowa. Wyobraźcie sobie, że ten "list z instytucji" to był prezent z Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie!!! Dostałam ciepły list i kalendarz na 2016 rok z uśmiechniętymi buziami Niegowian:))) Łzy same napłynęły do oczu!!!


fragment listu...



Moi Drodzy - ja już swoją nagrodę otrzymałam!!!! Dziękuję Wam Niegowianie z całego serca. Paczuszka dla Was już powolutku się szykuje. Ja przytulam do serca trzech braci - Zbyszka, Tadeusza i Staszka z Rodzinki nr VI.

***
Ściskam Was mocno życząc miłego dnia, pa:)

22 komentarze:

  1. Czytając Twój wpis serce mi na chwilę zamarło. Jak to dobrze, że przygoda Twojego Męża skończyła się szczęśliwie.
    Uściski
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja weszłam na górę już "po całej akcji", więc obyło się bez grozy. Na szczęście nic się nie stało:)
      Buziaki

      Usuń
  2. Dobrze, że wszystko skonczyło sie tylko dziurą w suficie.
    Mamelek widać dba o to aby wszystko było zamknięte ... dobrze, że szopki nie zamknął ;)
    Niegowianie widzę, że też lub ią robić niespodzianki :) Super.
    Ja moją już wysłałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przygodzie został tylko ślad na suficie:)
      Wychodząc do ogrodu, muszę być bardziej czujna;)
      O tak, sprawili mi niesamowitą radość!!!
      Ja robię paczkę z Renia z "Tajemniczej kawiarenki" i jak wszystko dobrze pójdzie, to wyślemy już niebawem:)

      Usuń
  3. O jeny, ale miałaś przygodę! Dobrze, że nam na zawał nie zeszłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zeszłam tylko dlatego, że już przyszłam po fakcie:))

      Usuń
  4. Gosiu czy Twoje życie kiedyś było nudne? Przesyłam buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Eluś - raczej sobie nie przypominam nudy w moim życiu;))))
      Buziole

      Usuń
  5. Angielskie konstrukcje...Całe szczęście, że obeszło się bez uszczerbku na zdrowiu.
    Kalendarz z Niegowa zaliczyłabym do tych bezcennych. Faktycznie można się wzruszyć...
    Ps. Już zakupiłam potrzebne rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalendarz będzie wielką pamiątką!!!
      ps. to musimy w tym tygodniu już wysłać:)

      Usuń
  6. "Szczęście w nieszczęściu", jak by powiedziała moja babcia ;)
    I to w obu opisanych przez Ciebie przypadkach.

    Uśmiechy Niegowian - bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) o tak, szczęście w nieszczęściu:))
      A Niegowianie teraz jeszcze bardziej moi:)))

      Usuń
  7. Tak czasami bywa , a pod drzwiami stał nie jeden raz , a mieszkam na 1 piętrze , dzieciaki mają zawsze super pomysły , niespodzianka super , serce za serce pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, pod drzwiami JESZCZE nie stałam odkąd mam Maluchy, ale kto wie:))
      Niespodzianka taka, że słów brak!!!
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  8. :)))) Wszystko dobre co się dobrze kończy :) A niespodzianka świetna, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))zostało tylko wesołe zdjęcie;)
      A niespodzianka na medal!
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  9. Wiesz, ja lubię remonty, ale po twoim wpisie chyba zmienię zdanie :) Co za rzeczy tam u Was się działy to głowa mała :) Jak to dobrze, że czasem standardowy odruch zamykania szopki idzie w zapomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z remontów, to lubię ich koniec:))) jak już wszystko jest wypucowane, pachnące i poukładane;)

      Usuń
    2. A potem siadasz wygodnie wśród tych swoich "nowości" i świeżości i delektujesz się pyszną kawą :)

      Usuń
  10. Gosia uśmiałam się jak tą dziurę zobaczyłam :) A Marcelek jak zwykle stanął na wysokości zadania :) Hihihi
    A właz na strych wczoraj też wymienialiśmy i muszę przyznać, że nijak mi się nie podoba :( Tylko, że niestety nic lepszego nie mogliśmy znaleźć... Taki marny wybór mają w tej konserwatywnej Anglii :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że wzięłyśmy się za podobne "domowe rewolucje" :))
      Mamelek robi Mamusi "sztuki przetrwania" :))

      Usuń