Witajcie:)
Tak jak obiecałam - kolejny post poświęcony wyjazdowi do PL.
Kupując bilety na dziesięć dni nie przypuszczaliśmy, że będzie to aż tak intensywny wyjazd. W tzw. międzyczasie okazało się, że dostaliśmy zaproszenie na wesele (i idealnie wkomponuje się ono w nasz urlop:)
Ślub odbył się w Zamościu - mieście, gdzie mieszka prawie cała rodzina mojego MęŻa. Przez trzynaście lat naszej znajomości tyle się nasłuchałam wspaniałości na temat tego miejsca, że sama byłam ciekawa jakie zrobi na mnie wrażenie.
Malowniczy ryneczek z przepięknie odrestaurowanymi ormiańskimi kamieniczkami obronił się sam nawet mimo braku pogody:)
Na fotkach miś-turysta z martusinowego przedszkola (każdy, kto jedzie na wakacje zabiera tego pluszaka i trzaska mu foty. Później przynosi je do przedszkola i tak inni poznają nowe miejsca - ot, fajny pomysł:))
Oprócz świetnego wesela (gdzie były same pyszności - oj, kilka kilo wpadło jak nic!!! i wytańczyłam się na całego:) miałam okazję spotkać się z prawie całą rodziną. Część osób widziałam na naszym weselu a część spotkałam pierwszy raz! To był na prawdę miły czas.
Do tego wybraliśmy się na rodzinne groby, bo tak nigdy nie mamy takiej możliwości. Odległość z Bydgoszczy do Zamościa (ok.7 h samochodem nie licząc postojów) robi swoje.
Zamość od teraz będzie kojarzyła mi się głównie z ruskimi pierogami (nie uwierzylibyście ile człowiek jest w stanie ich zjeść:))) i z lokalnym patriotyzmem. Każdy z kim rozmawiałam zachwyca się tym miastem i mam wrażenie, że nie chciałby mieszkać gdzieś indziej. Każdy czuje się tam dobrze i co chwilę opowiada jakieś historyczne anegdotki związane z różnymi miejscami.
***
Podczas gdy my oddawaliśmy się hedonistycznym rozpustom w Zamościu, moja Mamcia dzielnie stała na straży ładu i porządku pilnując nasze szalejące pociechy. Nie było to łatwe zadanie. Dziadek poległ już w pierwszej bitwie a Babcia dotrwała do samego końca wygrywając całą wojnę podjazdową:)) Medal się należy jak nic i odpoczynek w sanatorium!!! DZIĘKUJEMY Z CAŁEGO SERCA!!!
***
Oprócz wyjazdu do Z. miałam chwilkę na spotkania z moimi bliskimi. Mam to szczęście, że moi Dziadkowie mieszkają blisko mojego rodzinnego domu - jakieś dwadzieścia minut spacerkiem. A jeszcze większym szczęściem jest to, że mimo swojego słusznego wieku (Babcia w tym roku będzie miała 96 lat!!!) są w pełni sprawni umysłowo i w miarę zdrowi.
Przy każdej okazji Babcia pokazywała nam różne bardzo stare zdjęcia... Teraz i ja zapragnęłam je mieć na pamiątkę... Nigdy wcześniej nie miałam śmiałości o nie pytać, ale jak widzę jak różne rzeczy "ubywają" z Babci domu, bo Babcinka wszystko hojnie rozdaje, to musiałam działać:) Oto kilka z nich.
To moja Babcia w 1942 roku. Zdjęcia zrobiono podczas jej "wywózki" do pracy do Niemiec. Miała to szczęście, że trafiła na bardzo dobrych ludzi, którzy traktowali ją jak swoją rodzinę...
Na fotce przy starej chacie wszystkie panny są ubrane w sukienki, które były dziełem mojej Babci (druga z lewej).
Tu już bardziej współcześnie i jakby "wczasowo" :) Zdecydowanie lepsze czasy. Po prawej 1955 wizyta w stolicy z najstarszymi córeczkami.
***
Krótko przed Wielkanocą Anette TU poprosiła mnie o adres, bo chciała wysłać mi karteczkę. Stwierdziłam, że to fajny pomysł i też wysłałam do niej świąteczne życzenia. I jakież było moje zdziwienie gdy ja oprócz cudnej karteczki dostałam też jej piękne jajo! Niestety doszło w kawałeczkach ale i tak wzruszyłam się niesamowicie!!! Anette była tak kochana i napisała, że wyśle kolejne. Ja zaproponowałam tym razem polski adres i tym sposobem mogę cieszyć się takim cacuszkiem!!! DZIĘKUJĘ PIĘKNIE!!!
***
To tyle na dziś. Rozpisałam się po całości:))
Miłego dnia! Pa:)
Miło było poczytać !
OdpowiedzUsuńZamość zwiedzałam , bardzo mi sie podobał.
Świetny pomysł z wędrującym misiem .
:)cała przyjemność po mojej stronie:)
UsuńJa mam nadzieję jeszcze "wpaść" do Zamościa na dłużej i przy bardziej sprzyjającej aurze:)
A misiu - fakt - też uważam, że to dobry pomysł:) ktoś się chyba zainspirował "Amelią" ;)
Bardzo szanuję i doceniam historię rodziny zaklętą w zdjęciach. Pilnuję ich z całych sił i dzięki temu przetrwały choć babci nie ma od dawna:) pozdrowienia
OdpowiedzUsuń:)ja po mojej drugiej Babci nie mam totalnie nic... Tylko fotki, ale współczesne...
UsuńTeraz patrzę na to zupełnie inaczej, Babcia też się ucieszyła, że zainteresowałam się tymi zdjęciami:)
Buziaki
Mam całą skrzyneczkę takich zdjęć, choć niestety na tych niepodpisanych nie zawsze można wszystkich rozpoznać, bo moi rodzice nie przywiązywali wagi do tego, aby wypytywać z kolei swoich o rodzinne powiązania ;) No ale trzymam wszystkie, bo to przecież kawał rodzinnej historii, zatrzymanej na papierze.
OdpowiedzUsuńA pomysł z misiem - rewelacja!!! Na pewno podobało mu się w Zamościu, bo mnie kiedyś bardzo :)
To masz szczęście, że trafiło się ich Tobie aż tyle! Ja może jeszcze coś przywiozę:)
UsuńNa razie mam od Dziadka cudownie miętowy stary budzik a od Babci - brązowo- beżową apaszkę w kwiaty:)) To moje skarby!
Warto zbierać rodzinne pamiątki, to nasze korzenie, nasza tożsamość, wspomnienia...
OdpowiedzUsuńPolskie wesela są wyjątkowe, a i potrawy smakowite.
o tak! ocalić od zapomnienia - a przy tym samemu "ubogacić się wspomnieniami" :)
UsuńPolskie wesela najlepsze na świecie!!!!
Super pamiątka takie zdjęcia, tyle wspomnień i to w dodatku opowiedzianych przez Babcię. Ja już niestety od dawna nie mam ani jednej babci. Dziadkowie poumierali jeszcze zanim ktokolwiek przypuszczał, że taka ja się na tym świecie pojawię, ale zdjęcia jakieś się zachowały i przy najbliższej okazji też je wezmę, aby nikomu nie przyszło do głowy się ich kiedyś pozbyć.
OdpowiedzUsuńFajnie, ze mogliście się wybawić na weselu, oderwać od codzienności. My również będziemy za jakiś czas na polskim weselu i mam nadzieję, że będzie fajnie :)
Ja mogłam się nacieszyć nawet pradziadkami:) Najlepsze wakacje były na wsi u pradziadka!!!
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie super na weselu! Obyście trafili na fajnych ludzi przy stole, to już jest połowa sukcesu!!! A reszta już zależy od Was:) Udanej zabawy:)
Miś podróżnik super pomysł. Zamość jest na mojej liście miast do odwiedzenia. Ja mam kilka skarbów po moich dziadkach. A wczoraj oglądaliśmy z najstarszą i jej narzeczonym filmiki z jej dzieciństwa i przekazaliśmy kawałek historii naszej rodziny. Fajnie było widzieć ich zainteresowanie. : )
OdpowiedzUsuńDo Zamościa zapraszam - jest na liście UNESCO!!! Warto!!!
UsuńTakie filmiki to niesamowita sprawa! Też nagrywam moje Maluchy:)
Ja mam do Zamościa zdecydowanie bliżej nieco ponad godzinę samochodem,ale byłam tam chyba 3 może 4 razy i z tego co pamiętam to zawsze padał deszcz. Mimo to uroku temu miejscy trudno odmówić.
OdpowiedzUsuńPomysł z misiem bardzo mi się podoba.
:))my jak byliśmy to nawet padał śnieg i wiał arktyczny wiatr - brrr:))
UsuńMisio turysta też był zadowolony;)
Pomysł z misiem genialny, Zamość piękny. Albo jestem sentymentalna albo co, bo takie zdjęcia dla mnie to istne skarby, pewnego czasu zeskanowałam wszystkie stare rodzinne zdjęcia i mam takie cyfrowe archiwum. Najważniejsze że jajo całe :)
OdpowiedzUsuń:) całe i PRZEPIĘKNE!!!
UsuńSkanowanie takich zdjęć to też jest dobry pomysł!
A wujek z Zamościa mówił, że u nich jest takie wirtualne archiwum tylko, że trzeba poświęcić swoje oryginały, bo ten kto się tym zajmuje tak zarządził.
Pozdrawiam cieplutko:)
Byłam w Zamościu, ale niestety zimą, więc za dużo nie było mi dane obejrzeć, pogoda była okropna. Rynek mnie zachwycił, bardzo klimatyczny :) Latem z pewnością odwiedzimy Zamość jeszcze raz, tym razem będziemy zwiedzać od rana do wieczora, a póki co mogę popatrzeć na kartkę i naparstek stamtąd ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepiej zwiedzać przy sprzyjających warunkach atmosferycznych, bo mnie trochę rozpraszała myśl o czapce, której mi brakowało;))
Usuń