czwartek, 17 listopada 2016

Z humorem:)

Witajcie:)

Dziś mam dla Was kilka dykteryjek z rodzinnego albumiku;) Ku pamięci - a co tam:)



lista zakupów

MąŻ wychodzi z domu. Oznajmia,  że na chwilę jedzie też do miasta.
- Kup pieczywo i jajka - mówię na odchodne.
Wraca MąŻ, ja jestem na górze. Otwiera lodówkę i woła do mnie:
- Dlaczego miałem kupić mleko, skoro jeszcze całe stoi w lodówce?
- JAJKA - wołam do niego. - Mówiłam o jajkach.

***
prezenty od Mikołaja

W pewien sobotni wieczór wywiązuje się temat świętego Mikołaja i prezentów, które przynosi. Mówię do Maluchów, że będą musiały napisać do niego list. Po chwili pytam:
- A co chcielibyście od niego dostać?
- Mentosy - bez zastanowienia odpowiada córcia.
- O to tak jak rok temu - mówię.
- KOTKA JEDNOROŻCA - odpala Mamelek.

I myślę, że Mikołaj ma ciężki orzech do zgryzienia;)

***
gdzie byliśmy?

Oglądam z Martusią nasze albumy ze zdjęciami. Jeden trafił się też akurat taki "sprzed ery dzieci". Martusia pyta:
- A gdzie my byliśmy?
- Nie było Was.
- No, ale gdzie byliśmy wtedy?
- Was jeszcze W OGÓLE nie było - próbuję wyjaśnić.
- Może my byliśmy u Babci - rzuca nie przekonana córcia.

***
ojciec Wirgiliusz - czyli problemy WIELODZIETNEJ rodziny

Jestem u góry, słyszę że MąŻ rozmawia po angielsku. Słyszę, że mówi, że Martusia była chora. Schodzę na dół i pytam, kto dzwonił.
- Dzwonili z Marty szkoły i pytali o piątek, czemu jej nie było w szkole. - Mówiłem, że była chora.
- W piątek? - pytam zdziwiona. - Przecież ona BYŁA w szkole!!! Zachorowała dopiero PO szkole, to Marcel nie był w przedszkolu!!!

***
parapet w korytarzu

Mieliśmy w całym domu beznadziejne parapety. Okazało się, że można kupić takie nakładki i dzięki temu zakryć te paskudy. Kupiliśmy te cuda, trzeba je było przyciąć. MąŻ zabrał się do dzieła. Liczył, obliczał, kalkulował by w końcu przyciąć odpowiednio. Mówię do niego, że z tego małego kawałka, który został, niech przytnie na okno w KORYTARZU. Korytarz mamy jeden, więc obyło się bez wyjaśnień. Poszłam na górę by jak co dzień zająć się kąpaniem Maluchów i kładzeniem ich spać. MąŻ tylko raz z dołu zawołał czy później "TO" posprzątam. Pytam jakie "TO" a w odpowiedzi słyszę "w zasadzie TO wszystko". Rzucam "ok" i robię swoje. Po jakimś czasie zawołał, że już skończył.

Jakież było moje zdziwienie, gdy zeszłam na dół a tam salon zastawiony gratami, które mamy w schowku "pod schodami". Wstawiłam wszystko do środka i pytam zaskoczona:
- A czemu robiłeś parapet w schowku pod schodami?
- Przecież mi mówiłaś, żebym zrobił - odpowiada z lekkim zdziwieniem.
- W KORYTARZU. Mówiłam o korytarzu.

***
To tyle na dziś:) Miłego dnia:)

ps. a jakie są Wasze rodzinne "kwiatki" - listy zakupów? listy życzeń? czy inne "niedomówienia" ?

42 komentarze:

  1. Twoje opowieści jak zwykle mnie rozbawiły, super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) wyłuskuję z codzienności co się da;) dziękuję:)

      Usuń
  2. Kotka jednorożca??? Czekaj, czekaj, chyba już to widzę! ;D
    Wspominałam kiedyś w jednym poście, jak to prosiłam męża o pomalowanie szyldu do pewnego kredensu białą farbą w puszce. Naszykowałam farbę, wałek, kuwetę... a on oczywiście nie zauważył "gotowca" i wygrzebał gdzieś starą, kremową farbę w sprayu. Gdy krzyczał z podwórka, żebym przyszła natychmiast, wiedziam już, że nie jest dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że Ty byś KOTKA JEDNOROŻCA ogarnęła:) Mikołaj jest jednak porażony tą wiadomością;)

      A co do malowania, to już to sobie u Ciebie wyobrażam:)

      Usuń
  3. Ubawiłam się czytając Twoje dykteryjki. U mnie dość często zdarzają się niedopowiedzenia, więc przestałam już to ogarniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) spisałam tylko te ostatnie, które ubawiły mnie bardzo:)

      Usuń
  4. nie będę pisał o przygodach na zakupach, bo nie chce się pogrążać. Chyba wszyscy faceci tak maja.. Nawet zdarza się zapomnieć o czymś mimo, że jest to na liście zakupów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) kolega z pracy kiedyś próbował wyjaśnić mi ten fenomen;)))

      Usuń
  5. Hah no cóz, jak ktoś nie dosłyszy to sobie dopowie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszał dokładnie, tylko zrozumiał co innego;)

      W standardzie jest pieczywo i mleko. I tak jest zapisane na twardym dysku;) a że raz zmieniłam jeden produkt to w pamięci i tak pozostał poprzedni zapis;))

      Usuń
  6. Wesoła z Was rodzinka, ja się uśmiechałam czytając Twój wpis. Grunt to podchodzić do życia z dystansem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)ostatecznie, to tylko drobiazgi i nic STRASZNEGO się nie stało:) a humor przy takich sprawach, to podstawa:))

      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  7. Lista zakupów zawsze na kartce i przed wyjściem czytani, czy wszystko zrozumiałe ;) haha co by takich akcji nie było ;)
    Ja myślałam, że Ty tylko z dzieciakami masz takie wesołe dialogi ;) a tu z mężem jeszcze lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lista zakupów jest przy większej ilości produktów. Ale bywa i tak, że zostaje w przedpokoju;)))

      Usuń
  8. No cos Ty! A kot z ''Lego Przygoda'' ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytając nie mogłam sobie nie wyobrażać tych wszystkich sytuacji, a jako, że znam Was w realu to tym bardziej uśmiech z ust mi nie schodził :)))

    Buziolki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sytuacje zabawne, masz wesoło, jako wzrokowiec wyobraziłam sobie te scenki , widok bezcenny :) U mnie , choć dzieci mocno wyrośnięte, nie brak takich zabawnych sytuacji, bo córki są mistrzyniami riposty, jednak ot tak, nie potrafię zacytować. Obiecuje dopisać, jak się coś wykluje :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) ja też sobie zawsze wyobrażam jak ktoś mi coś opowiada lub jak coś czytam:))

      To czekam na dopisek gdyby się coś przypomniało:)

      Ściskam serdecznie:)

      Usuń
    2. Na świeżo - dzisiaj rano, najmłodsze dziecię gotuje sobie owsiankę( żeby nie było, że wredna @ jestem i DZIECKU nawet owsianki nie ugotuję, dzieć ma 21 lat i tylko ONA potrafi takiego cudaka ugotować :) i jak zawsze mały garnek ustawiony na największym gazie, gdzie jak wiadomo płomienie przypalają na brzegu garnka zawartość w tym wypadku mleko w płatkami. Starsza zwraca jej uwagę - wiesz jak to trudno domyć ? Tak wiem, dlatego nie myję :)
      Miłego tygodnia :)

      Usuń
    3. Jak to życie szybciutko pisze takie scenariusze;)) skądś to znam;)))

      Dziękuję za kolejny komentarz:)

      Usuń
    4. Następny przykład.
      Jadą moje laski busem do miasta, jedna by oddać materiał do badania, do książeczki zdrowia. Ta druga dla jaj pyta - pochwal się co masz w torebce - odpowiedź - a gów** mam :)

      Usuń
    5. :))dobre, dobre:))
      Lubię takie gierki słowne;)

      Usuń
  11. Jonek jak ogladal nasz film z wesela pytal sie, gdzie go wtedy zostawilismy. Tez mu sie historia 'jeszcze cie nie bylo na swiecie' wydala naciagana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))bo takie historie są nader dziwne;) Jak to NIE BYŁO na świecie! Przecież jestem:)

      Buziaki

      Usuń
  12. Ha ha :))) Dobre. U nas też pełno tej rodzinnej komunikacji ;))) Mnie jeszcze rozkłada na łopatki jedno - pytanie: Kochanie, a gdzie to jest?... TO oczywiście leży od lat w tym samym miejscu, do którego także PYTEK często zagląda. ;))) Pozdrawiam Cię Gosiu serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, znam to;) O poszukiwaniach czegokolwiek mogłabym książkę napisać;)) Zawsze mówię "a szukałeś w pomieszczeniu x ? "Oczywiście!" Po czym ja tam wchodzę i znajduję OD RAZU;))

      Ściskam mocno:)

      Usuń
    2. O matulko to nie tylko mój mąż tak ma ???
      7 lat wszystko w tym samym miejscu a ten
      zawsze się pyta gdzie np: obcinaczki do
      paznokci hehe a ja tam gdzie zawsze on : nie nie ma tu a ja
      bo jak zaraz wstanę i będą to zobaczysz a on no serio nie ma
      a ja oki zobaczymy i oczywiście wychodzi na moje hihi :P
      Boże oni ślepi czy po prostu lubią jak my musimy wstawać ???
      Ale zawsze za ucho Mu dam bo ja akurat wygodnie się rozłożę
      na wyrku czy w fotelu a ten zaczyna coś chciec haha nie
      no żyć nie dadzą te chłopy nam :D

      Usuń
    3. :)no nie tylko Twój mąż:) oni tak mają i tyle;))

      Usuń
  13. To tylko potwierdza fakt jak faceci sa zakręceni :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mentosy i już;) choć jedno dziecko z realnym marzeniem Mikołajkowym... super wesoła gromada z Was:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)wesoła i na pierwszy rzut oka normalna;)))

      O tak, mentosy to gruba sprawa;))

      Usuń
  15. Też nam się zdarzają takie nieporozumienia i momenty rodzinnej głupawki ;) Ale Waszego "kotka jednorożca" to chyba nic nie przebije ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że gdy przyjdzie czas napisać ostateczną wersję listu do Mikołaja, to Mamelek wymyśli coś innego;)))

      Usuń
  16. Faceci tak mają, mój ostatnio pojechał do sklepu po czekoladę (5min drogi) wrócił po godzinie po portfel bo zapomniał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))dobre:)) rozumiem, że 55 minut wybierał czekoladę i dopiero przy kasie odczuł brak portfela;)

      Usuń
  17. Ja też mam rodzinkę , która na pierwszy rzut oka jest
    spokojna hehehehe ale jak mi coś strzeli do głowy to mąż
    zawsze pada ze śmiechu haha taka jestem agentka :P
    Zawsze u nas sie cos dzieje u mnie z tekstami mama
    wszystkich przebija hehe ale stara jest i ciężko już
    myśli biedaczka ale chociaż jest wesoło - pozDrawiaM ciepło
    Mamelkową " normalną rodzinkę " :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) pozory potrafią mylić;))
      Czasami to niezłe zaskoczenie dla innych:)

      A my pozdrawiamy Was:))

      Usuń