Witajcie:)
Dziś mam dla Was kilka dykteryjek z rodzinnego albumiku;) Ku pamięci - a co tam:)
lista zakupów
MąŻ wychodzi z domu. Oznajmia, że na chwilę jedzie też do miasta.
- Kup pieczywo i jajka - mówię na odchodne.
Wraca MąŻ, ja jestem na górze. Otwiera lodówkę i woła do mnie:
- Dlaczego miałem kupić mleko, skoro jeszcze całe stoi w lodówce?
- JAJKA - wołam do niego. - Mówiłam o jajkach.
***
prezenty od Mikołaja
W pewien sobotni wieczór wywiązuje się temat świętego Mikołaja i prezentów, które przynosi. Mówię do Maluchów, że będą musiały napisać do niego list. Po chwili pytam:
- A co chcielibyście od niego dostać?
- Mentosy - bez zastanowienia odpowiada córcia.
- O to tak jak rok temu - mówię.
- KOTKA JEDNOROŻCA - odpala Mamelek.
I myślę, że Mikołaj ma ciężki orzech do zgryzienia;)
***
gdzie byliśmy?
Oglądam z Martusią nasze albumy ze zdjęciami. Jeden trafił się też akurat taki "sprzed ery dzieci". Martusia pyta:
- A gdzie my byliśmy?
- Nie było Was.
- No, ale gdzie byliśmy wtedy?
- Was jeszcze W OGÓLE nie było - próbuję wyjaśnić.
- Może my byliśmy u Babci - rzuca nie przekonana córcia.
***
ojciec Wirgiliusz - czyli problemy WIELODZIETNEJ rodziny
Jestem u góry, słyszę że MąŻ rozmawia po angielsku. Słyszę, że mówi, że Martusia była chora. Schodzę na dół i pytam, kto dzwonił.
- Dzwonili z Marty szkoły i pytali o piątek, czemu jej nie było w szkole. - Mówiłem, że była chora.
- W piątek? - pytam zdziwiona. - Przecież ona BYŁA w szkole!!! Zachorowała dopiero PO szkole, to Marcel nie był w przedszkolu!!!
***
parapet w korytarzu
Mieliśmy w całym domu beznadziejne parapety. Okazało się, że można kupić takie nakładki i dzięki temu zakryć te paskudy. Kupiliśmy te cuda, trzeba je było przyciąć. MąŻ zabrał się do dzieła. Liczył, obliczał, kalkulował by w końcu przyciąć odpowiednio. Mówię do niego, że z tego małego kawałka, który został, niech przytnie na okno w KORYTARZU. Korytarz mamy jeden, więc obyło się bez wyjaśnień. Poszłam na górę by jak co dzień zająć się kąpaniem Maluchów i kładzeniem ich spać. MąŻ tylko raz z dołu zawołał czy później "TO" posprzątam. Pytam jakie "TO" a w odpowiedzi słyszę "w zasadzie TO wszystko". Rzucam "ok" i robię swoje. Po jakimś czasie zawołał, że już skończył.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zeszłam na dół a tam salon zastawiony gratami, które mamy w schowku "pod schodami". Wstawiłam wszystko do środka i pytam zaskoczona:
- A czemu robiłeś parapet w schowku pod schodami?
- Przecież mi mówiłaś, żebym zrobił - odpowiada z lekkim zdziwieniem.
- W KORYTARZU. Mówiłam o korytarzu.
***
To tyle na dziś:) Miłego dnia:)
ps. a jakie są Wasze rodzinne "kwiatki" - listy zakupów? listy życzeń? czy inne "niedomówienia" ?
Twoje opowieści jak zwykle mnie rozbawiły, super
OdpowiedzUsuń:) wyłuskuję z codzienności co się da;) dziękuję:)
UsuńKotka jednorożca??? Czekaj, czekaj, chyba już to widzę! ;D
OdpowiedzUsuńWspominałam kiedyś w jednym poście, jak to prosiłam męża o pomalowanie szyldu do pewnego kredensu białą farbą w puszce. Naszykowałam farbę, wałek, kuwetę... a on oczywiście nie zauważył "gotowca" i wygrzebał gdzieś starą, kremową farbę w sprayu. Gdy krzyczał z podwórka, żebym przyszła natychmiast, wiedziam już, że nie jest dobrze ;)
Wiem, że Ty byś KOTKA JEDNOROŻCA ogarnęła:) Mikołaj jest jednak porażony tą wiadomością;)
UsuńA co do malowania, to już to sobie u Ciebie wyobrażam:)
Ubawiłam się czytając Twoje dykteryjki. U mnie dość często zdarzają się niedopowiedzenia, więc przestałam już to ogarniać.
OdpowiedzUsuń:) spisałam tylko te ostatnie, które ubawiły mnie bardzo:)
Usuńnie będę pisał o przygodach na zakupach, bo nie chce się pogrążać. Chyba wszyscy faceci tak maja.. Nawet zdarza się zapomnieć o czymś mimo, że jest to na liście zakupów...
OdpowiedzUsuń:) kolega z pracy kiedyś próbował wyjaśnić mi ten fenomen;)))
UsuńHah no cóz, jak ktoś nie dosłyszy to sobie dopowie..
OdpowiedzUsuńSłyszał dokładnie, tylko zrozumiał co innego;)
UsuńW standardzie jest pieczywo i mleko. I tak jest zapisane na twardym dysku;) a że raz zmieniłam jeden produkt to w pamięci i tak pozostał poprzedni zapis;))
Wesoła z Was rodzinka, ja się uśmiechałam czytając Twój wpis. Grunt to podchodzić do życia z dystansem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)ostatecznie, to tylko drobiazgi i nic STRASZNEGO się nie stało:) a humor przy takich sprawach, to podstawa:))
UsuńPozdrawiam cieplutko:)
Lista zakupów zawsze na kartce i przed wyjściem czytani, czy wszystko zrozumiałe ;) haha co by takich akcji nie było ;)
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że Ty tylko z dzieciakami masz takie wesołe dialogi ;) a tu z mężem jeszcze lepiej ;)
Lista zakupów jest przy większej ilości produktów. Ale bywa i tak, że zostaje w przedpokoju;)))
UsuńNo cos Ty! A kot z ''Lego Przygoda'' ?
OdpowiedzUsuń? A jest coś takiego?
UsuńCzytając nie mogłam sobie nie wyobrażać tych wszystkich sytuacji, a jako, że znam Was w realu to tym bardziej uśmiech z ust mi nie schodził :)))
OdpowiedzUsuńBuziolki :)
:)miałaś ułatwione zadanie;)))
UsuńBuziaki
Sytuacje zabawne, masz wesoło, jako wzrokowiec wyobraziłam sobie te scenki , widok bezcenny :) U mnie , choć dzieci mocno wyrośnięte, nie brak takich zabawnych sytuacji, bo córki są mistrzyniami riposty, jednak ot tak, nie potrafię zacytować. Obiecuje dopisać, jak się coś wykluje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
:) ja też sobie zawsze wyobrażam jak ktoś mi coś opowiada lub jak coś czytam:))
UsuńTo czekam na dopisek gdyby się coś przypomniało:)
Ściskam serdecznie:)
Na świeżo - dzisiaj rano, najmłodsze dziecię gotuje sobie owsiankę( żeby nie było, że wredna @ jestem i DZIECKU nawet owsianki nie ugotuję, dzieć ma 21 lat i tylko ONA potrafi takiego cudaka ugotować :) i jak zawsze mały garnek ustawiony na największym gazie, gdzie jak wiadomo płomienie przypalają na brzegu garnka zawartość w tym wypadku mleko w płatkami. Starsza zwraca jej uwagę - wiesz jak to trudno domyć ? Tak wiem, dlatego nie myję :)
UsuńMiłego tygodnia :)
Jak to życie szybciutko pisze takie scenariusze;)) skądś to znam;)))
UsuńDziękuję za kolejny komentarz:)
Następny przykład.
UsuńJadą moje laski busem do miasta, jedna by oddać materiał do badania, do książeczki zdrowia. Ta druga dla jaj pyta - pochwal się co masz w torebce - odpowiedź - a gów** mam :)
:))dobre, dobre:))
UsuńLubię takie gierki słowne;)
Jonek jak ogladal nasz film z wesela pytal sie, gdzie go wtedy zostawilismy. Tez mu sie historia 'jeszcze cie nie bylo na swiecie' wydala naciagana :)
OdpowiedzUsuń:))bo takie historie są nader dziwne;) Jak to NIE BYŁO na świecie! Przecież jestem:)
UsuńBuziaki
Ha ha :))) Dobre. U nas też pełno tej rodzinnej komunikacji ;))) Mnie jeszcze rozkłada na łopatki jedno - pytanie: Kochanie, a gdzie to jest?... TO oczywiście leży od lat w tym samym miejscu, do którego także PYTEK często zagląda. ;))) Pozdrawiam Cię Gosiu serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńOoo, znam to;) O poszukiwaniach czegokolwiek mogłabym książkę napisać;)) Zawsze mówię "a szukałeś w pomieszczeniu x ? "Oczywiście!" Po czym ja tam wchodzę i znajduję OD RAZU;))
UsuńŚciskam mocno:)
O matulko to nie tylko mój mąż tak ma ???
Usuń7 lat wszystko w tym samym miejscu a ten
zawsze się pyta gdzie np: obcinaczki do
paznokci hehe a ja tam gdzie zawsze on : nie nie ma tu a ja
bo jak zaraz wstanę i będą to zobaczysz a on no serio nie ma
a ja oki zobaczymy i oczywiście wychodzi na moje hihi :P
Boże oni ślepi czy po prostu lubią jak my musimy wstawać ???
Ale zawsze za ucho Mu dam bo ja akurat wygodnie się rozłożę
na wyrku czy w fotelu a ten zaczyna coś chciec haha nie
no żyć nie dadzą te chłopy nam :D
:)no nie tylko Twój mąż:) oni tak mają i tyle;))
UsuńTo tylko potwierdza fakt jak faceci sa zakręceni :)
OdpowiedzUsuńDokładnie:) inna galaktyka;)
UsuńMentosy i już;) choć jedno dziecko z realnym marzeniem Mikołajkowym... super wesoła gromada z Was:)
OdpowiedzUsuń:)wesoła i na pierwszy rzut oka normalna;)))
UsuńO tak, mentosy to gruba sprawa;))
Też nam się zdarzają takie nieporozumienia i momenty rodzinnej głupawki ;) Ale Waszego "kotka jednorożca" to chyba nic nie przebije ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że gdy przyjdzie czas napisać ostateczną wersję listu do Mikołaja, to Mamelek wymyśli coś innego;)))
UsuńFaceci tak mają, mój ostatnio pojechał do sklepu po czekoladę (5min drogi) wrócił po godzinie po portfel bo zapomniał...
OdpowiedzUsuń:))dobre:)) rozumiem, że 55 minut wybierał czekoladę i dopiero przy kasie odczuł brak portfela;)
Usuńhahahaha dobre :D
Usuń:) tak to widzę;)
UsuńJa też mam rodzinkę , która na pierwszy rzut oka jest
OdpowiedzUsuńspokojna hehehehe ale jak mi coś strzeli do głowy to mąż
zawsze pada ze śmiechu haha taka jestem agentka :P
Zawsze u nas sie cos dzieje u mnie z tekstami mama
wszystkich przebija hehe ale stara jest i ciężko już
myśli biedaczka ale chociaż jest wesoło - pozDrawiaM ciepło
Mamelkową " normalną rodzinkę " :D
:) pozory potrafią mylić;))
UsuńCzasami to niezłe zaskoczenie dla innych:)
A my pozdrawiamy Was:))