Witajcie:)
Nadeszła wiekopomna chwila i wzięliśmy się za ogród:) Jak na angielskie standardy mamy całkiem sporą powierzchnię. We większości przypadków spotyka się tu takie malutkie przydomowe ogródeczki.
Chęci są, czas jest, pogoda cały czas dopisywała... tylko problem z kupnem czegokolwiek. Ot, taka koronawirusowa rzeczywistość... Cudem udało nam się nabyć krawężniki i gnejs (korę kamienną).
Podstawowy problem w tym ogrodzie to ziemia... albo jej brak, bo tak naprawdę mamy GLINĘ... Kto ma/miał ten wie, to nie ma/miał to niech uważa się za szczęściarza;) MąŻ przekopywał ogród kilkukrotnie. Sam jeden łopatą... Później używał kultywatora ogrodowego (nie wiem czy to odpowiednia nazwa) w bardzo ubogiej wersji;) I nie powiem ile mu to zajęło!
A ja w tę sobotę ponad trzy i pół godziny rozbijałam młotkiem zaschnięte grudy gliny pod skalniak...
A tu ozdobiłam miejsce pod magnolię, którą dostaliśmy chyba dwa lata temu od koleżanki. Kamyczki wszystkie oprócz tych białych... zebrane z ogrodu podczas przekopywania;)
Najpierw kładziemy membranę by chwasty nie przebijały a następnie wysypujemy gnejs.
A tu już moje dekoracje się ulewają;)
To drzewo ma piękne błyszczące liście... ale codziennie kilka z nich żółknie i trzeba zbierać (bo szlag trafia;)
A tu fioletowy łupek, kupiony i wysypany jeszcze w zeszłym roku.
Tak prezentował się ogród w ofercie kupna domu. (Zdjęcie nie moje). Te wszystkie budki mieściły różnej maści zwierzątka - króliki i kury. Były jeszcze ogromne klatki dla psów.
A tak wygląda ogrom pracy, który nas czeka:)) Planujemy zrobić kilka stref w naszym ogrodzie. Na spokojnie, małymi kroczkami do celu.
No nudzić się nie ma kiedy:)))
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, paaa.
ps. Kto lubi zajmować się ogrodem, ręka do góry?
wtorek, 28 kwietnia 2020
wtorek, 21 kwietnia 2020
Trochę albumu:)
Witajcie:)
Pisałam Wam ostatnio o moim "albumie wspomnień" jak go roboczo nazwałam dla własnych potrzeb:)
Kupiłam go już chyba z dwa lata temu. A właściwie je, bo kupiłam dwa - drugi mały - musi jeszcze postać w kolejce.
I teraz jak mnie już naszło... to okazało się, że to są zwykłe papierowe kartki a do takich spraw potrzebne są TEKTURKI!!!! No ale nic to...
Potrzeba matką wynalazków. Wpadłam na pomysł, że skleję trzy kartki razem. A co! Kto mi zabroni?
I skleiłam;) I się zrobiły jak karpatka!
I tu w sukurs przyszła mi pasja MęŻa - jego nowy wzmacniacz posłużył mi za obciążnik - hi,hi:)
Z wiadomych względów nie mogę Wam pokazać całego albumu, więc uszczknę choć ciut z całości.
Album jest bez chronologii. Wklejam do niego i fotki naszych wakacji jak i jednodniowych wypadów. Ot, takie zatrzymanie miłych chwil.
Są też dwie strony poświęcone moim przodkom. Tu na ślubnej fotografii moi prapradziadkowie. (Ta pani to już naklejki. Nie rodzina;)
Tu jedyna fotka, gdzie widać moje Maluchy. To jest zdjęcie kartki, którą kiedyś zamówiłam na święta.
Kartek powstało już ok. dziesięciu tu prezentuję tylko fragmenty kilku - może ktoś też skusi się na taki album:) Czasami z podróży przywozimy jakieś bilety, karteczki, widokówki. Takie drobiazgi, które mają nam przypomnieć o tym miejscu. Może to dobry czas by je teraz wykorzystać?
Powoli kończy mi się taśma dwustronna i naklejki dystansowe, więc może się okazać, że dwie kartki zostaną chwilowo puste;)
Wszelakich cieniutkich tekturek do takich celów mam jak się okazało całkiem sporo:) Asortymentu okołopapierniczego na pół pokoju. Bałagan w okolicy biurka ma się dobrze;)
***
Spokojnych dni Wam życzę i dużo słonka. Paa.
Pisałam Wam ostatnio o moim "albumie wspomnień" jak go roboczo nazwałam dla własnych potrzeb:)
Kupiłam go już chyba z dwa lata temu. A właściwie je, bo kupiłam dwa - drugi mały - musi jeszcze postać w kolejce.
I teraz jak mnie już naszło... to okazało się, że to są zwykłe papierowe kartki a do takich spraw potrzebne są TEKTURKI!!!! No ale nic to...
Potrzeba matką wynalazków. Wpadłam na pomysł, że skleję trzy kartki razem. A co! Kto mi zabroni?
I skleiłam;) I się zrobiły jak karpatka!
I tu w sukurs przyszła mi pasja MęŻa - jego nowy wzmacniacz posłużył mi za obciążnik - hi,hi:)
Z wiadomych względów nie mogę Wam pokazać całego albumu, więc uszczknę choć ciut z całości.
Album jest bez chronologii. Wklejam do niego i fotki naszych wakacji jak i jednodniowych wypadów. Ot, takie zatrzymanie miłych chwil.
Są też dwie strony poświęcone moim przodkom. Tu na ślubnej fotografii moi prapradziadkowie. (Ta pani to już naklejki. Nie rodzina;)
Kartek powstało już ok. dziesięciu tu prezentuję tylko fragmenty kilku - może ktoś też skusi się na taki album:) Czasami z podróży przywozimy jakieś bilety, karteczki, widokówki. Takie drobiazgi, które mają nam przypomnieć o tym miejscu. Może to dobry czas by je teraz wykorzystać?
Powoli kończy mi się taśma dwustronna i naklejki dystansowe, więc może się okazać, że dwie kartki zostaną chwilowo puste;)
Wszelakich cieniutkich tekturek do takich celów mam jak się okazało całkiem sporo:) Asortymentu okołopapierniczego na pół pokoju. Bałagan w okolicy biurka ma się dobrze;)
***
Spokojnych dni Wam życzę i dużo słonka. Paa.
czwartek, 16 kwietnia 2020
Poświątecznie:)
Witajcie:)
Święta już za nami. Spędziliśmy je w najbliższym rodzinnym gronie. Pogoda dopisała z czego się bardzo cieszę:)
Dotarła nawet do nas jedna wiosenno-świąteczna kartka! Dziękujemy:)
Do dekoracji użyłam mojego ulubionego obrusa:) Uwielbiam jego pełne energii kolory. Moich ulubieńców mam kilka i każdy przy kupnie urzekł mnie czymś innym;)
Do tego brzozowe gniazdka oraz pisanki od Dusi z bloga Syndrom Kury Domowej. I zając w miedzianym kolorze.
Lubię jak na stole przy takich okazjach są dekoracje. A przy tym takie drobiazgi mnie zwyczajnie cieszą i pozwalają zapomnieć, że za ścianami naszego bezpiecznego domu świat nie do końca toczy się swoim zwykłym torem...
Z resztą ukochanej Rodziny kontaktowaliśmy się za sprawą internetu. Dobrze, że chociaż tak można;) Wideokonferencje były choć namiastką wielkanocnych spotkań.
***
Teoretycznie pozostał mi jeszcze jeden tydzień, który mogę spędzić w domu. W praktyce się okaże czy będę musiała wrócić do pracy...
Absolutnie skłamałabym mówiąc, że się nudzę! Nadrabiam wszystko to na co normalnie brakuje czasu. Nigdy urlopu nie spędzam w domu a i przez te wszystkie lata pracy w UK miałam tylko... jeden dzień chorobowego.
Jest to dla nas mocno rodzinny czas. Nigdzie nie pędzimy, nie spotykamy się z nikim, nie mijamy się pracując. Cieszę się, że mamy ogród (to nic, że w trakcie mega zmian;)
Paliliśmy tam już ognisko i robiliśmy rodzinny piknik;)
Wszystkie posiłki jemy wspólnie na co normalnie nie ma szans... Oglądamy kino familijne, raz dziennie wieczorem spacerujemy omijając szerokim łukiem skupiska ludzkie (tu nadal jest to dozwolone). Mamy swoje sekretne miejsce;) Tam gonimy się, gramy w piłkę i w berka. Ot tak zwyczajnie spędzamy czas:)
***
Teraz wzięłam się za robienie albumu rodzinnego:) Taki wiecie coś w stylu
art journal, dziennik podróży i wszystko razem wzięte;) Bawię się przy tym wyśmienicie - wczoraj spędziłam przy tym cały dzień za w dodatku poszłam spać przed drugą w nocy;))
***
Przesyłam uściski i dużo słonka, które akurat u nas gości:)
Święta już za nami. Spędziliśmy je w najbliższym rodzinnym gronie. Pogoda dopisała z czego się bardzo cieszę:)
Dotarła nawet do nas jedna wiosenno-świąteczna kartka! Dziękujemy:)
Do dekoracji użyłam mojego ulubionego obrusa:) Uwielbiam jego pełne energii kolory. Moich ulubieńców mam kilka i każdy przy kupnie urzekł mnie czymś innym;)
Do tego brzozowe gniazdka oraz pisanki od Dusi z bloga Syndrom Kury Domowej. I zając w miedzianym kolorze.
Lubię jak na stole przy takich okazjach są dekoracje. A przy tym takie drobiazgi mnie zwyczajnie cieszą i pozwalają zapomnieć, że za ścianami naszego bezpiecznego domu świat nie do końca toczy się swoim zwykłym torem...
Z resztą ukochanej Rodziny kontaktowaliśmy się za sprawą internetu. Dobrze, że chociaż tak można;) Wideokonferencje były choć namiastką wielkanocnych spotkań.
***
Teoretycznie pozostał mi jeszcze jeden tydzień, który mogę spędzić w domu. W praktyce się okaże czy będę musiała wrócić do pracy...
Absolutnie skłamałabym mówiąc, że się nudzę! Nadrabiam wszystko to na co normalnie brakuje czasu. Nigdy urlopu nie spędzam w domu a i przez te wszystkie lata pracy w UK miałam tylko... jeden dzień chorobowego.
Jest to dla nas mocno rodzinny czas. Nigdzie nie pędzimy, nie spotykamy się z nikim, nie mijamy się pracując. Cieszę się, że mamy ogród (to nic, że w trakcie mega zmian;)
Paliliśmy tam już ognisko i robiliśmy rodzinny piknik;)
Wszystkie posiłki jemy wspólnie na co normalnie nie ma szans... Oglądamy kino familijne, raz dziennie wieczorem spacerujemy omijając szerokim łukiem skupiska ludzkie (tu nadal jest to dozwolone). Mamy swoje sekretne miejsce;) Tam gonimy się, gramy w piłkę i w berka. Ot tak zwyczajnie spędzamy czas:)
***
Teraz wzięłam się za robienie albumu rodzinnego:) Taki wiecie coś w stylu
art journal, dziennik podróży i wszystko razem wzięte;) Bawię się przy tym wyśmienicie - wczoraj spędziłam przy tym cały dzień za w dodatku poszłam spać przed drugą w nocy;))
***
Przesyłam uściski i dużo słonka, które akurat u nas gości:)
piątek, 10 kwietnia 2020
Życzenia dla Was:)
Witajcie:)
Przyszedł czas na życzenia. Wielkanoc już tuż tuż. Nietypowa. Inna niż wszystkie, bez pójścia na mszę świętą. Bez święcenia pokarmów... Ale będzie, bo bez względu na wszystko ta WIELKA NOC nastąpi!
Zdrowia, miłości i nadziei, którą przyniesie Zmartwychwstanie. Niech ten czas uświadomi nam co jest w życiu ważne.
***
Żegnam Was koszyczkiem, który zrobiłam razem z Marcelem:)
Ot, taki wiejsko - sielski klimat:)
A powstał z tego...
Usztywnienia do kapelusza;))
***
Ściskam mocno. Paaa:)
Przyszedł czas na życzenia. Wielkanoc już tuż tuż. Nietypowa. Inna niż wszystkie, bez pójścia na mszę świętą. Bez święcenia pokarmów... Ale będzie, bo bez względu na wszystko ta WIELKA NOC nastąpi!
Zdrowia, miłości i nadziei, którą przyniesie Zmartwychwstanie. Niech ten czas uświadomi nam co jest w życiu ważne.
***
Żegnam Was koszyczkiem, który zrobiłam razem z Marcelem:)
Ot, taki wiejsko - sielski klimat:)
A powstał z tego...
Usztywnienia do kapelusza;))
***
Ściskam mocno. Paaa:)
wtorek, 7 kwietnia 2020
Wielkanocne produkcje:)
Witajcie:)
Powstał jeszcze jeden domek. W podobnym klimacie co te z zeszłego wpisu. Jak to dobrze, że D. przywiózł mi jakiś czas temu zapas takich deseczek:)
Domek w różu, złocie i szarościach. Jajeczka, piórka, kwiatki i motylki. No i oczywiście gniazdko:)
Powstały też dwie karteczki. Zrobiłam je chyba już w lutym, bo miałam w planach zrobić ich więcej... Sytuacja jest jaka jest - czyli w tym roku nie wysyłamy kartek, to i zaprzestałam ich produkcji...
A te dwie będą na przyszły rok.
Tu króluje niebieski, żółty i pomarańczowy. Zajączek, bazie i jajeczka.
Tu - z kolei - fiolety, granaty i zieleń oraz zajączkowa para. Gotowe elementy mam z zeszłorocznej kolekcji z Empiku:)
***
Ściskam mocno i pozdrawiam. Osobne ciepłe myśli kieruję do tych wszystkich, którzy muszą chodzić do pracy. Dużo zdrowia i wytrwałości.
Powstał jeszcze jeden domek. W podobnym klimacie co te z zeszłego wpisu. Jak to dobrze, że D. przywiózł mi jakiś czas temu zapas takich deseczek:)
Domek w różu, złocie i szarościach. Jajeczka, piórka, kwiatki i motylki. No i oczywiście gniazdko:)
Powstały też dwie karteczki. Zrobiłam je chyba już w lutym, bo miałam w planach zrobić ich więcej... Sytuacja jest jaka jest - czyli w tym roku nie wysyłamy kartek, to i zaprzestałam ich produkcji...
A te dwie będą na przyszły rok.
Tu króluje niebieski, żółty i pomarańczowy. Zajączek, bazie i jajeczka.
Tu - z kolei - fiolety, granaty i zieleń oraz zajączkowa para. Gotowe elementy mam z zeszłorocznej kolekcji z Empiku:)
***
Ściskam mocno i pozdrawiam. Osobne ciepłe myśli kieruję do tych wszystkich, którzy muszą chodzić do pracy. Dużo zdrowia i wytrwałości.
piątek, 3 kwietnia 2020
Domki z gniazdkiem:)
Witajcie:)
Dziś przychodzę do Was z kolejnymi domkami w klimacie WIELKANOCNYM.
Kilka słonecznych dni pozwoliły mi na to bym mogła znów wyjść z piłą i szlifierką do ogródka. Koleżanka poprosiła mnie o dwa domki. Jeden pastelowy a jeden w niebieskościach. Trzeci powstał w ramach niespodzianki:)
Niespodzianką był sam domek. Ja poprosiłam tylko o ulubione kolory. Szary, zielony i czerwony. Tego ostatniego nie uwzględniłam, bo wiem że dotyczy głównie ubrań;)
Sizal, piórko, nakrapiane złotem styropianowe jajeczka, krepa, motyl oraz brzozowe gałązki. I oczywiście klej na gorąco:)))
Tu królują naturalne kolory, biel i pudrowy róż.
Ktoś dostrzeże te dwa maciupeńkie motylki?
Dla miłośniczki niebieskości. Dla kontrastu kropla żółtego.
Do zdjęć pozowały również pisanki od Dusi TU.
Kwiatek dziergany przez moją Mamcię na szydełku:)
Praca przy domkach to doskonała odskocznia od niecodziennej codzienności...
***
ps. Zaczęłam czytać "Początek" Dana Brown`a a tam motto - słowa Josepha Cambella:
"Musimy zrezygnować z planów na życie, żeby przeżyć to, co naprawdę nas czeka."
...jakież to prawdziwe...
Uściski. Przesyłam mnóstwo dobrej energii:)))
Dziś przychodzę do Was z kolejnymi domkami w klimacie WIELKANOCNYM.
Kilka słonecznych dni pozwoliły mi na to bym mogła znów wyjść z piłą i szlifierką do ogródka. Koleżanka poprosiła mnie o dwa domki. Jeden pastelowy a jeden w niebieskościach. Trzeci powstał w ramach niespodzianki:)
Niespodzianką był sam domek. Ja poprosiłam tylko o ulubione kolory. Szary, zielony i czerwony. Tego ostatniego nie uwzględniłam, bo wiem że dotyczy głównie ubrań;)
Sizal, piórko, nakrapiane złotem styropianowe jajeczka, krepa, motyl oraz brzozowe gałązki. I oczywiście klej na gorąco:)))
Tu królują naturalne kolory, biel i pudrowy róż.
Ktoś dostrzeże te dwa maciupeńkie motylki?
Dla miłośniczki niebieskości. Dla kontrastu kropla żółtego.
Do zdjęć pozowały również pisanki od Dusi TU.
Kwiatek dziergany przez moją Mamcię na szydełku:)
Praca przy domkach to doskonała odskocznia od niecodziennej codzienności...
***
ps. Zaczęłam czytać "Początek" Dana Brown`a a tam motto - słowa Josepha Cambella:
"Musimy zrezygnować z planów na życie, żeby przeżyć to, co naprawdę nas czeka."
...jakież to prawdziwe...
Uściski. Przesyłam mnóstwo dobrej energii:)))