Witajcie:)
Dawno, dawno temu zapisałam się do niesamowicie utalentowanej Bożenki TU na zabawę "podaj dalej". Wiedziałam, że robi cuda, ale zobaczyć te cuda na żywo to dopiero coś!!! No a być w ich posiadaniu to dopiero moc:)))
Idealnie przed naszym ostatnim w tym roku wyjazdem do PL Bożenka wysłała mi maila. Długo nie musiałam czekać na przesyłkę. Oniemiałam całkowicie!!! Gdy tylko zobaczyłam ICH na blogu, wiedziałam że są świetni, ale na żywo są jeszcze lepsi:))) Panie i Panowie oto nasi bohaterowie:
Bolek i Lolek jak żywi!!! Są PRZECUDOWNI!!! A moje Maluchy tak uwielbiają tę bajkę!!!
A do tego ogrom drewnianych ślicznych magnesów, kolczyki i dwie broszki. Czuję się obdarowana po brzegi:))) Dziękuję BARDZO, BARDZO!!!
(Trochę ciężko jest przez te folijki zrobić dobre ujęcie, bo odbijają światło, ale uwierzcie mi są słodkie!)
A tak lubimy Bolka i Lolka:)
***
A teraz i ja zapraszam do wspólnej zabawy. Dwie pierwsze osoby (posiadające bloga i piszące dość regularnie;) które wyrażą chęć kontynuacji tej zabawy otrzymają ode mnie niespodzianki. Na wysłanie prezentu mam rok. Po otrzymaniu przesyłki osoby te informują o tym na własnym blogu i same ogłaszają zabawę!
Wszystkiego dobrego i czekam na chętnych:) Pa!
Edit: chętni odnalezieni:) Zabawa zamknięta. Dziękuję dziewczyny:)
niedziela, 28 października 2018
niedziela, 14 października 2018
You made my day:)))
Witajcie:)
Dziś kolejne domki. Trzy z nich powstały jako odrębne zamówienie... jako dekoracja do kuchni:) Znajomej tak podobały się moje domki, że bardzo je chciała mieć. Problem w tym, że dom ma urządzony nowocześnie i domki nijak by się w ten klimat wpisywały. Myślała, myślała i wymyśliła. Stwierdziła, że do kuchni będą idealne. Stąd kolorystyka podporządkowana kuchennym dodatkom. Brąz, beż, miedź i oliwkowa zieleń.
Miedziano-brązowy dostał zegar, pęk kluczy i latarnię. Uwierzcie mi, ta miedź jest cuudna, tylko nijak się to da pokazać na fotkach. Musicie uwierzyć na słowo lub dać się porwać własnej wyobraźni;)))
Oliwkowa zieleń przygarnęła miedź w postaci dachu. Do tego żółta girlanda i stara kłódka. Miałam unikać niebieskiego, ale tu skusiłam się na okna w tym kolorze.
Ostatni dostał komin (mam nadzieję, że lokatorzy palą węglem;) i sznur z klamerkami.
Wszystkie kolorystycznie tworzą spójną całość. Mogą wisieć razem lub osobno. Znajoma była bardzo zadowolona, więc udało się zaliczyć zadanie:)))
***
Ten domek powstał na urodziny pewnej wyjątkowej osoby. Dołączyły do reszty domków, które już u niej goszczą:)
***
Poprzednia niedziela.
Po kościele mieliśmy umówioną wizytę by zbadać Marcie wzrok. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne i nie musi nosić okularów. Trochę to wszystko trwało, więc zaproponowałam byśmy poszli coś zjeść "na mieście". Padło na nasz ulubiony pub (jak go czule nazywam "dla starych dziadków", bo przewaga seniorów jest tu mocno odczuwalna;)) Ja w nowym szampańsko różowym swetrze, białej bluzce i czarnej spódniczce ciut się wyróżniam.
Scena I (damska toaleta)
Przed posiłkiem poszłam z córcią do toalety. W takich miejscach woli asystę mamy;) Gadamy sobie aż tu nagle ktoś puka do naszej kabiny. Nie w drzwi tylko w boczną ściankę. Zdębiałam lekko. A po chwili słyszę zakłopotany głos "przepraszam, skończył mi się papier czy mogłabym trochę poprosić?" I pani wsunęła w szparę między kabinami proszącą dłoń...
Scena II (przy stoliku)
Po powrocie z toalety zdejmuję kurtkę, zostawiam zaplątaną wokół szyi chustę i zamyślam się nad menu. Tym razem zmiana i chłopaki poszli do toalety. Ja zostałam z córką na posterunku. Bardzo blisko mnie siedzi TYPOWO angielska rodzinka, lekko rozluźniona, w nieco większym rozmiarze. Pan krzesełkiem lekko posuwa się w moją stronę. To ja z kolei się odsuwam. Po chwili pan zagaja: "przepraszam, ma pani przy chuście metkę". Łapię się odruchowo we wskazane miejsce a w głowie tysiące myśli. Przecież tę cholerną metkę odcinałam dwa tygodnie temu zaraz po zakupach. I ręką macam wielgachną cenę... od swetra, który kupiłam dzień wcześniej! Pąsowieję i krztuszę się ze śmiechu. A pan dodaje "dobra cena!".
Bo sweter kupiłam na wyprzedaży:) Przeceniony z 15 na 7,99 funtów;))))
Wychodząc po obiedzie, jeszcze raz podziękowałam za zwrócenie mi uwagi i rzuciłam: "You made my day:) "
KURTYNA!
Ps. Miłej niedzieli! Pa:)
Dziś kolejne domki. Trzy z nich powstały jako odrębne zamówienie... jako dekoracja do kuchni:) Znajomej tak podobały się moje domki, że bardzo je chciała mieć. Problem w tym, że dom ma urządzony nowocześnie i domki nijak by się w ten klimat wpisywały. Myślała, myślała i wymyśliła. Stwierdziła, że do kuchni będą idealne. Stąd kolorystyka podporządkowana kuchennym dodatkom. Brąz, beż, miedź i oliwkowa zieleń.
Miedziano-brązowy dostał zegar, pęk kluczy i latarnię. Uwierzcie mi, ta miedź jest cuudna, tylko nijak się to da pokazać na fotkach. Musicie uwierzyć na słowo lub dać się porwać własnej wyobraźni;)))
Oliwkowa zieleń przygarnęła miedź w postaci dachu. Do tego żółta girlanda i stara kłódka. Miałam unikać niebieskiego, ale tu skusiłam się na okna w tym kolorze.
Ostatni dostał komin (mam nadzieję, że lokatorzy palą węglem;) i sznur z klamerkami.
Wszystkie kolorystycznie tworzą spójną całość. Mogą wisieć razem lub osobno. Znajoma była bardzo zadowolona, więc udało się zaliczyć zadanie:)))
***
Ten domek powstał na urodziny pewnej wyjątkowej osoby. Dołączyły do reszty domków, które już u niej goszczą:)
***
Poprzednia niedziela.
Po kościele mieliśmy umówioną wizytę by zbadać Marcie wzrok. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne i nie musi nosić okularów. Trochę to wszystko trwało, więc zaproponowałam byśmy poszli coś zjeść "na mieście". Padło na nasz ulubiony pub (jak go czule nazywam "dla starych dziadków", bo przewaga seniorów jest tu mocno odczuwalna;)) Ja w nowym szampańsko różowym swetrze, białej bluzce i czarnej spódniczce ciut się wyróżniam.
Scena I (damska toaleta)
Przed posiłkiem poszłam z córcią do toalety. W takich miejscach woli asystę mamy;) Gadamy sobie aż tu nagle ktoś puka do naszej kabiny. Nie w drzwi tylko w boczną ściankę. Zdębiałam lekko. A po chwili słyszę zakłopotany głos "przepraszam, skończył mi się papier czy mogłabym trochę poprosić?" I pani wsunęła w szparę między kabinami proszącą dłoń...
Scena II (przy stoliku)
Po powrocie z toalety zdejmuję kurtkę, zostawiam zaplątaną wokół szyi chustę i zamyślam się nad menu. Tym razem zmiana i chłopaki poszli do toalety. Ja zostałam z córką na posterunku. Bardzo blisko mnie siedzi TYPOWO angielska rodzinka, lekko rozluźniona, w nieco większym rozmiarze. Pan krzesełkiem lekko posuwa się w moją stronę. To ja z kolei się odsuwam. Po chwili pan zagaja: "przepraszam, ma pani przy chuście metkę". Łapię się odruchowo we wskazane miejsce a w głowie tysiące myśli. Przecież tę cholerną metkę odcinałam dwa tygodnie temu zaraz po zakupach. I ręką macam wielgachną cenę... od swetra, który kupiłam dzień wcześniej! Pąsowieję i krztuszę się ze śmiechu. A pan dodaje "dobra cena!".
Bo sweter kupiłam na wyprzedaży:) Przeceniony z 15 na 7,99 funtów;))))
Wychodząc po obiedzie, jeszcze raz podziękowałam za zwrócenie mi uwagi i rzuciłam: "You made my day:) "
KURTYNA!
Ps. Miłej niedzieli! Pa:)